Wiem, że czekaliście o jeden dzień dłużej, ale musiałam zebrać trochę informacji na temat tego, co tu opisuję, gdyż nie widziałam podobnych wynalazków na żywo (choć chciałabym).
Przy okazji tak się na toto napaliłam, że jestem w nim prawie specjalistą, a już na pewno fanką..
ps. pozdrowienia od Agaty :D
Spakowana, wydepilowana i maksymalnie
podniecona Agata oczekiwała wieczoru.
Wyjazd, wspólny wyjazd! Wakacje!
Coś nowego dla niej...
- Komu w drogę, temu wrotki! - Wesoło
zawołał Tomasz, wchodząc do mieszkania. - Gotowa?
- Jeszcze jak!- Agata nie potrafiła
powstrzymać ekscytacji na myśl o dalekiej podróży, poznaniu
kawałka świata i Tomasza przy okazji.
Starała się powściągnąć wesołość,
lecz w końcu zrezygnowała uznając, że lepiej dla obojga będzie,
gdy wypełnią ten krótki, wspólny czas zabawą. Zaniechanie walki
z Tomaszem założyła już wcześniej, teraz dojrzewało w niej coś
nowego i nie działo się to bez przyczyny.
Złakniona była normalności,
przyjaźni i... seksu.
Siedząc rano w pustym mieszkaniu z
kubkiem kawy w dłoniach stwierdziła, że od wielu miesięcy nie
kochała się.
Od Zbyszka odrzuciło ją jakoś tak naturalnie, toteż rozpad ich pożycia nastąpił automatycznie.
Od Zbyszka odrzuciło ją jakoś tak naturalnie, toteż rozpad ich pożycia nastąpił automatycznie.
No dobra! Nie przyłożyła się w tym
związku do jego trwałości i jakości.
Nie będzie teraz o tym myśleć.
Koniec!
- Zrobiłam kilka kanapek i herbatę na
drogę. Chciałam zrobić kawę, ale obsługa twojego ekspresu
przerosła moje umiejętności - mówiła szybko. - Może podjedziemy
na stację po kawę?
- Nie ma takiej potrzeby. - Uśmiechnął
się tajemniczo.
Gdy przechodzili przez hol, ciągnąc
za sobą dwie torby na kółkach, recepcjonistka odprowadzała ich
uprzejmym uśmiechem, lecz w jej oczach Agata dostrzegła błysk
zawiści. Dlaczego?
Zrozumiała, gdy wyszli przed budynek i
Tomasz z wesołym „tadam”, wskazał przed siebie dłonią.
Agacie opadła szczęka, rączka
walizki wysunęła się z ręki i głucho uderzyła o podłoże.
Stała, patrzyła i nie potrafiła
wydusić słowa.
Po dłuższej chwili w końcu sapnęła,
zmierzyła kilkunastometrowy pojazd wzrokiem i pisnęła.
- Zwariowałeś?! - Zaśmiała się widząc kolejną zmianę na jego twarzy.
- Z jakimi kobietami ty się dotąd zadawałeś Tomku?
- Jedźmy. - Wcisnął guzik w pilocie. - Po drodze odpowiem na wszystkie pytania. Nie przepadam za gapiami.
- Nie dziękuję! - Stanowczo odmówiła. - Wolę powozić swoją popierdółką.
- No to w drogę. - Tomasz usiadł na fotelu kierowcy, przed pulpitem wyglądającym, jak kokpit pilota.
- Dokładnie! - parsknął. - Camper, czy raczej pałac, bo tak go nazywają, nie należy do mnie. To własność przyjaciela, z którym od lat robię interesy. Od dawna mnie namawiał, lecz samemu nie uśmiechało mi się jechać.
W tym momencie spełniał dwa z tych największych i czuł radosny ból w żołądku.
Pieprzyć to!
- Jadłeś coś dzisiaj? - Uśmiechnięta i rozczochrana Agata wychyliła się zza krawędzi sypialnianych drzwi.
- Nie.
- Mogę coś upichcić podczas jazdy? - Cieszyła się, jak dziecko. - Kanapki nie pasują mi do tego wnętrza.
- Kuchnia jest twoja. - Czuł ulgę, że ona tak właśnie reaguje.
Ale czy gotowa była na więcej? No i co z nim?
Agata, ze swoją zewnętrzną atrakcyjnością, przyzwyczajona była do bycia adorowaną i obskakiwaną.
Tomasz tymczasem zachowywał wciąż dystans i grzeczny chłód. Nie wiedziała, jaka rolę jej przypisał i ogłupiało to mądrą panią doktor.
I to Agatę ośmieliło i utwierdziło w tym, że zachowanie Tomasza było pozą. Dżentelmeńską, ale tylko pozą.
- Tak? - Jeszcze raz wypięła pupę, odwracając się do niego tyłem.
- Czy ty mnie prowokujesz? - Tomasz podparł się pod boki.
- Tomciu. - Usiadła po turecku. - Jesteśmy dorośli, śpimy razem. Po co cokolwiek udawać?
Zawisł nad nią na łokciach, dłońmi obejmując jej twarz.
- Patrz mi w oczy - nakazał. - Nie zamykaj ich.
Naparł na nią, a jej zaniedbywana tyle miesięcy kobiecość przyjęła go ciasno i mokro.
Agata starała się patrzeć, bardzo chciała zapanować nad zamykającymi się z rozkoszy oczami, ale przegrała.
Przegrała z jękiem i udami przyciągnęła Tomasza do siebie.
Zaśnięcie odłożyli na później, a gdy któreś usypiało, drugie budziło to pierwsze. Wiedzieli, że nie wyruszą w dalszą drogę wczesnym rankiem, ale nie spieszyło im się. Mieli czas.
ps. na prośbę Agaty nie rozwijam zbytnio scen erotycznych (dla czego? cierpliwości)
Dla zainteresowanych czym pojechali w podróż, linki poniżej :-)
https://www.youtube.com/watch?v=T8E7ti1U-7U
- Tym pojedziemy? - Jej
głos był piskliwy z przejęcia.
- A nie chcesz? -
Mieszanina niedowierzania, zaskoczenia i smutku w głosie Tomasza.- Zwariowałeś?! - Zaśmiała się widząc kolejną zmianę na jego twarzy.
Czyli jednak obawiał się
reakcji Agaty.
- Jak mogłabym nie
chcieć wycieczki domem na kółkach?! - Schyliła się po rączkę
walizki.
- Aż nazbyt często mi
się to zdarzało – odparł z pobłażliwą miną.
- Z jakimi kobietami ty się dotąd zadawałeś Tomku?
- Jedźmy. - Wcisnął guzik w pilocie. - Po drodze odpowiem na wszystkie pytania. Nie przepadam za gapiami.
Dopiero teraz Agata
rozejrzała się wokoło, stwierdzając sporą ilość ludzi, którzy
przystanęli, by obejrzeć pojazd.
- To po co było wybierać
taką maszynę? - Uśmiechnęła się z przekąsem. - Nie oczekuj, że
ludzie nie odwrócą za tym – wskazała na camper – głów.
- Chodź. - Wziął
walizkę do ręki i wniósł ją po schodkach wyściełanych
czerwonym materiałem, a po chwili wychylił się z pojazdu i
wyciągnął rękę, by podała mu swoją.
Weszła do środka i
szczęka opadła jej ponownie.
Wnętrze powalało
równie skutecznie, co bryła samochodu, choć raczej statkiem
ulicznym można było trafniej go określić. W środku królowała
biel skóry, połysk laminatów, marmur i drewno, a efekt dopełniało
oświetlenie, dyskretne i nastrojowe.
- Jaką kategorię prawa
jazdy trzeba mieć, żeby coś takiego móc prowadzić? - spytała,
rozglądając się w oszołomieniu – Tirem też umiesz jeździć?
- To łatwiejsze, niż ci
się wydaje. - Zaśmiał się odpowiadając. - Dam ci poprowadzić,
jeśli będziesz chciała.- Nie dziękuję! - Stanowczo odmówiła. - Wolę powozić swoją popierdółką.
- No to w drogę. - Tomasz usiadł na fotelu kierowcy, przed pulpitem wyglądającym, jak kokpit pilota.
Agata zajęła miejsce
obok, sadowiąc się w najwygodniejszym fotelu samochodowym, w jakim
dane jej było kiedykolwiek zasiąść. Silnik zaskoczył z cichym
mruknięciem, światło wewnątrz pojazdu przygasło, pozostawiając
delikatne oświetlenie ledów, umiejętnie rozmieszczonych w sposób
nie przeszkadzający w jeździe.
- Skąd masz takie cudo?
- Agata czuła się onieśmielona luksusem. - Kupiłeś na ten
wyjazd?
Przez chwilę milczał,
manewrując na drodze dojazdowej do firmy.
- Pytałaś mnie, z
jakimi kobietami się dotąd zadawałem. - Podjął rozmowę, gdy
włączył się do ruchu drogowego. - To były kobiety stworzone
wyłącznie do życia w luksusie i nie tego typu. - Wskazał oczami
tył pojazdu. - Podróż samolotem, pobyt w hotelu, pełna obsługa i
tym podobne.
- No tak – mruknęła
Agata. - W szpilkach to się tutaj raczej nie rozpędzisz.- Dokładnie! - parsknął. - Camper, czy raczej pałac, bo tak go nazywają, nie należy do mnie. To własność przyjaciela, z którym od lat robię interesy. Od dawna mnie namawiał, lecz samemu nie uśmiechało mi się jechać.
Nie dodał, że nie
proponował nawet swoim partnerkom takiego wypadu. Nie wyobrażał
sobie, by był w stanie spędzić z nimi czas w tak ciasnej
przestrzeni.
Jego partnerki były
ładne, ale zazwyczaj głupiutkie. Jeśli nie były głupiutkie, to i
tak nie znajdował z nimi wspólnego języka. Nie na tyle, by
realizować swe marzenie w ich towarzystwie.W tym momencie spełniał dwa z tych największych i czuł radosny ból w żołądku.
- Czy mogę się
rozejrzeć podczas jazdy?
Widział, że korci ją
to od samego wejścia. Sam zachowywał się identycznie, gdy pierwszy
raz znalazł się w pojeździe. Zastanawiał się bez przerwy, czy Agata jest opanowaną kobietą i tak mało emocji uzewnętrznia, czy ich po prostu tak mało w sobie produkuje. Zagadkowa osóbka...
- Pewnie – mruknął z
zadowoleniem. - Jeśli chcesz się napić kawy, to ekspres jest
włączony. Lodówka pełna, barek również.
Oszołomienie Agaty nie
miało szans, by minąć. Oglądała piękne wykończenia
ergonomicznie zaprojektowanych sprzętów, zaglądała do szafek, za
drzwi. Łazienka z prysznicem, osobna ubikacja i sypialnia.
I tu
Agacie przyspieszyło serce. Ogromne łóżko, aż kusiło by na nie
wskoczyć.
Nie! No przecież jest
poważną panią doktor!Pieprzyć to!
Zrzuciła buty ze stóp
i z głośnym „juhu” wskoczyła na schludnie zaścielone łoże.
- Tutaj jest wspaniale! -
krzyknęła do Tomasza, zaskakując go pierwszą, żywiołową reakcją.
- Chętnie bym do ciebie
dołączył, ale może później – odkrzyknął ze śmiechem.- Jadłeś coś dzisiaj? - Uśmiechnięta i rozczochrana Agata wychyliła się zza krawędzi sypialnianych drzwi.
- Nie.
- Mogę coś upichcić podczas jazdy? - Cieszyła się, jak dziecko. - Kanapki nie pasują mi do tego wnętrza.
- Kuchnia jest twoja. - Czuł ulgę, że ona tak właśnie reaguje.
Kilometry znikały pod
kołami pojazdu, zostawiając problemy za sobą. Jechali w bajeczne
miejsce i tylko to się liczyło.
Agata podśpiewywała w
części kuchennej pod nosem fałszując i ten fałsz był
najpiękniejszym dźwiękiem dla uszu Tomasza.
Na granicy polsko
czeskiej odprawa przebiegła bezproblemowo. Celnicy nie omieszkali
oczywiście obejrzeć campera od środka, ale bardziej z ciekawości,
niż z podejrzeń co do zawartości przewożonej w nim.
Mknęli dalej, planując
nocleg w Austrii.
Tomasz opowiadał o
powstaniu firmy, ciężkiej pracy nad kilkoma kontraktami, które to
pomogły mu rozwinąć skrzydła i rozbudować ją w to, czym była
obecnie.
Agata natomiast dzieliła
się swoimi przeżyciami, nie pomijając wstydliwego tematu ogłoszeń,
poprzez które to umawiała się na randki. Przede wszystkim jednak
mówiła o pracy i pasję bijącą z jej słów, miłość do
wykonywanego zawodu chłonął Tomasz, jak gąbka.
- Przespałbym się. -
Tomasz tarł zmęczone oczy już od jakiegoś czasu. - Rano ruszymy
dalej.
- Dobry pomysł. - W
głowie Agaty wyświetlił się widok łoża, którego idealny
porządek zburzyła samodzielnie, a w którym to mieli razem spać.
Niby nie pierwsza wspólna
noc to miała być, jednak okoliczności się zmieniły. Ona się
zmieniła.
Poszła się umyć
widząc, że Tomasz zjeżdża na ogromny, jasno oświetlony parking.
Wychodziła właśnie z
łazienki, gdy delikatne drgania silnika ustały, a Tomasz
rozprostowywał zdrętwiałe po kilkugodzinnej jeździe plecy.
- Wezmę tylko prysznic i
dołączę do ciebie – rzucił niewinnie, idąc do łazienki.
Dołączy do mnie i co
wtedy? - zastanawiała się gorączkowo Agata.
Musiała przyznać sama
przed sobą, że podobał jej się fizycznie. I ten jego uśmiech...Ale czy gotowa była na więcej? No i co z nim?
Agata, ze swoją zewnętrzną atrakcyjnością, przyzwyczajona była do bycia adorowaną i obskakiwaną.
Tomasz tymczasem zachowywał wciąż dystans i grzeczny chłód. Nie wiedziała, jaka rolę jej przypisał i ogłupiało to mądrą panią doktor.
Jeszcze raz pozwoliła
sobie na dziecięcy wybryk i z impetem wskoczyła na łoże,
rozkopując doszczętnie kołdrę.
Na czworaka podeszła do okna i zapatrzyła się przez nie na rząd TIR-ów w tej chwili uśpionych, z zasłonkami zaciągniętymi na szybach kabin.
Na czworaka podeszła do okna i zapatrzyła się przez nie na rząd TIR-ów w tej chwili uśpionych, z zasłonkami zaciągniętymi na szybach kabin.
W takiej właśnie pozie
zastał ją Tomasz i senność, której nie zmył prysznic, zniknęła
dzięki temu całkowicie.
Kusa koszulka, skromne, a przez to bardziej
działające na męską wyobraźnię figi opinające pupę i ta
pozycja.
Już widział scenę, rozgrywającą się w tym momencie w
wyobraźni.
Chrząknął, Agata
podskoczyła i zaczerwieniła się zdając sobie sprawę, jak
prowokacyjnie musiała wyglądać.
- Przepraszam –
bąknęła.
- Za co? - Uśmiechnął
się. - Jeśli o mnie chodzi, to możesz tak do rana.I to Agatę ośmieliło i utwierdziło w tym, że zachowanie Tomasza było pozą. Dżentelmeńską, ale tylko pozą.
- Tak? - Jeszcze raz wypięła pupę, odwracając się do niego tyłem.
- Czy ty mnie prowokujesz? - Tomasz podparł się pod boki.
- Tomciu. - Usiadła po turecku. - Jesteśmy dorośli, śpimy razem. Po co cokolwiek udawać?
Zatkało go, ręce mu
opadły. Czy ona właśnie oznajmiła, że jest gotowa na więcej?
Do Agaty fakt ten docierał w tym właśnie momencie. Kolejne barykady, którymi otaczała się przez lata kruszyły się, a ona pozwalała im na to. Chciała więcej i w nosie miała to, co będzie za dwa miesiące. Teraz żyła.
- Ostatnio mam czas
podsumowań i stwierdziłam jedno – ciągnęła dalej. - Zawsze
robiłam to, czego oczekiwali ode mnie inni. Spełniałam
oczekiwania. Po rozstaniu ze Zbyszkiem doszłam do wniosku, że tak
naprawdę nie żyłam dla siebie. A dziś dotarło do mnie, że od
kilku miesięcy nie kochałam się!
Patrząc na jej ciało,
trudno mu było w to uwierzyć i nie potrafił
powstrzymać podniecenia, a to uwypuklało luźne spodnie i nie uszło
uwadze bystrym, lekarskim oczom Agaty.
- Widzę, że ci się
podobam – mruknęła, patrząc na rosnący kusząco namiot. - I z
wzajemnością Tomku.
Im bardziej był
niedoubrany, tym apetyczniej się prezentował. Zastanawiała się,
czy włoski biegnące od piersi, przez brzuch zwężającym się
paseczkiem i niknące za gumką wybrzuszonych spodni to dzieło
natury, czy też tak ładnie je sobie ustylizował.
Nic nie odpowiedział,
tylko oparł się ramionami na materacu przed nią i zajrzał jej w
oczy.
- Czego tam szukasz? -
szepnęła.
Pokonała ostatnie,
dzielące ich centymetry i pocałowała go delikatnie. Miętowe
języki wymieniały mokre informacje. Tomasz naparł na nią,
zmuszając tym samym, by się położyła.
- Agato – mruknął
między pocałunkami. - Nie wiesz nawet, jak długo o tym marzyłem.
A w myślach dodał
jeszcze – ile kobiet miało twoją twarz, gdy je pieprzyłem.
Nie chciała odpowiadać.
Jego zapach i zwinne dłonie roznieciły coś, o czym od dawna nie
pamiętała już, dała temu usnąć i myślała, że umarło na
zawsze.
Jego gorączkowe dłonie, zdejmujące z niej w pośpiechu bieliznę i akrobatyczne wręcz ewolucje, by pozbyć się spodni, bez utraty kontaktu dłoni z piersiami i ust ze skórą. Agata drżała w oczekiwaniu, chciała poczuć go w sobie.
- Zrób to - jęknęła. - Teraz.
- Patrz mi w oczy - nakazał. - Nie zamykaj ich.
Naparł na nią, a jej zaniedbywana tyle miesięcy kobiecość przyjęła go ciasno i mokro.
Agata starała się patrzeć, bardzo chciała zapanować nad zamykającymi się z rozkoszy oczami, ale przegrała.
Przegrała z jękiem i udami przyciągnęła Tomasza do siebie.
Zaśnięcie odłożyli na później, a gdy któreś usypiało, drugie budziło to pierwsze. Wiedzieli, że nie wyruszą w dalszą drogę wczesnym rankiem, ale nie spieszyło im się. Mieli czas.
ps. na prośbę Agaty nie rozwijam zbytnio scen erotycznych (dla czego? cierpliwości)
Dla zainteresowanych czym pojechali w podróż, linki poniżej :-)
https://www.youtube.com/watch?v=T8E7ti1U-7U
jak ktos moze byc tak obrzydliwie bogaty?? nie wirze :D
OdpowiedzUsuńNo nareszcie!! I fajowy camper!
OdpowiedzUsuńJak to mawiają w moich okolicach: piknie!
OdpowiedzUsuńZdrawim
Tomek
Ten camper jest OKROPNY ;) Naprawdę mi się nie podoba. Za takie pieniądze oczekiwałabym czegoś mniej kosmicznego, cały przód jest... Rani moje uczucia estetyczne :D
OdpowiedzUsuńHistoria ciekawa i czekam z niecierpliwością jak to się dalej potoczyło. Tak z ciekawości, jeśli można zapytać, jak daleko w przeszłości Agaty to się działo?
Wybacz Agato, jeśli czytasz komentarze, za ten camper :P :)
A ja tam życzę Agacie udanych wakacji :) Camper może być, chociaż dla takiego siermiężnego egzemplarza, jak ja to trochę przytłaczający jest :)
OdpowiedzUsuńCamperek ładny,ale za takie kase to wolałabym szopkę w Toskanii albo w jakiejś alpejskiej wiosce.Stacjonarną.I eko.
OdpowiedzUsuń