Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

czwartek, 8 maja 2014

"Dług" cz. X

Wiem, że czekaliście o jeden dzień dłużej, ale musiałam zebrać trochę informacji na temat tego, co tu opisuję, gdyż nie widziałam podobnych wynalazków na żywo (choć chciałabym). 
Przy okazji tak się na toto napaliłam, że jestem w nim prawie specjalistą, a już na pewno  fanką..
ps. pozdrowienia od Agaty :D
Spakowana, wydepilowana i maksymalnie podniecona Agata oczekiwała wieczoru.
Wyjazd, wspólny wyjazd! Wakacje!
Coś nowego dla niej...
- Komu w drogę, temu wrotki! - Wesoło zawołał Tomasz, wchodząc do mieszkania. - Gotowa?
- Jeszcze jak!- Agata nie potrafiła powstrzymać ekscytacji na myśl o dalekiej podróży, poznaniu kawałka świata i Tomasza przy okazji.
 
Starała się powściągnąć wesołość, lecz w końcu zrezygnowała uznając, że lepiej dla obojga będzie, gdy wypełnią ten krótki, wspólny czas zabawą. Zaniechanie walki z Tomaszem założyła już wcześniej, teraz dojrzewało w niej coś nowego i nie działo się to bez przyczyny.
Złakniona była normalności, przyjaźni i... seksu.
 
Siedząc rano w pustym mieszkaniu z kubkiem kawy w dłoniach stwierdziła, że od wielu miesięcy nie kochała się.
Od Zbyszka odrzuciło ją jakoś tak naturalnie, toteż rozpad ich pożycia nastąpił automatycznie.
No dobra! Nie przyłożyła się w tym związku do jego trwałości i jakości.
Nie będzie teraz o tym myśleć.
Koniec!
 
- Zrobiłam kilka kanapek i herbatę na drogę. Chciałam zrobić kawę, ale obsługa twojego ekspresu przerosła moje umiejętności - mówiła szybko. - Może podjedziemy na stację po kawę?
- Nie ma takiej potrzeby. - Uśmiechnął się tajemniczo.
 
Gdy przechodzili przez hol, ciągnąc za sobą dwie torby na kółkach, recepcjonistka odprowadzała ich uprzejmym uśmiechem, lecz w jej oczach Agata dostrzegła błysk zawiści. Dlaczego?
 
Zrozumiała, gdy wyszli przed budynek i Tomasz z wesołym „tadam”, wskazał przed siebie dłonią.
Agacie opadła szczęka, rączka walizki wysunęła się z ręki i głucho uderzyła o podłoże.
Stała, patrzyła i nie potrafiła wydusić słowa.
Po dłuższej chwili w końcu sapnęła, zmierzyła kilkunastometrowy pojazd wzrokiem i pisnęła.

- Tym pojedziemy? - Jej głos był piskliwy z przejęcia.
- A nie chcesz? - Mieszanina niedowierzania, zaskoczenia i smutku w głosie Tomasza.
- Zwariowałeś?! - Zaśmiała się widząc kolejną zmianę na jego twarzy.

Czyli jednak obawiał się reakcji Agaty.

- Jak mogłabym nie chcieć wycieczki domem na kółkach?! - Schyliła się po rączkę walizki.
- Aż nazbyt często mi się to zdarzało – odparł z pobłażliwą miną.
- Z jakimi kobietami ty się dotąd zadawałeś Tomku?
- Jedźmy. - Wcisnął guzik w pilocie. - Po drodze odpowiem na wszystkie pytania. Nie przepadam za gapiami.

Dopiero teraz Agata rozejrzała się wokoło, stwierdzając sporą ilość ludzi, którzy przystanęli, by obejrzeć pojazd.

- To po co było wybierać taką maszynę? - Uśmiechnęła się z przekąsem. - Nie oczekuj, że ludzie nie odwrócą za tym – wskazała na camper – głów.
- Chodź. - Wziął walizkę do ręki i wniósł ją po schodkach wyściełanych czerwonym materiałem, a po chwili wychylił się z pojazdu i wyciągnął rękę, by podała mu swoją.

Weszła do środka i szczęka opadła jej ponownie.
Wnętrze powalało równie skutecznie, co bryła samochodu, choć raczej statkiem ulicznym można było trafniej go określić. W środku królowała biel skóry, połysk laminatów, marmur i drewno, a efekt dopełniało oświetlenie, dyskretne i nastrojowe.

- Jaką kategorię prawa jazdy trzeba mieć, żeby coś takiego móc prowadzić? - spytała, rozglądając się w oszołomieniu – Tirem też umiesz jeździć?
- To łatwiejsze, niż ci się wydaje. - Zaśmiał się odpowiadając. - Dam ci poprowadzić, jeśli będziesz chciała.
- Nie dziękuję! - Stanowczo odmówiła. - Wolę powozić swoją popierdółką.
- No to w drogę. - Tomasz usiadł na fotelu kierowcy, przed pulpitem wyglądającym, jak kokpit pilota.

Agata zajęła miejsce obok, sadowiąc się w najwygodniejszym fotelu samochodowym, w jakim dane jej było kiedykolwiek zasiąść. Silnik zaskoczył z cichym mruknięciem, światło wewnątrz pojazdu przygasło, pozostawiając delikatne oświetlenie ledów, umiejętnie rozmieszczonych w sposób nie przeszkadzający w jeździe.

- Skąd masz takie cudo? - Agata czuła się onieśmielona luksusem. - Kupiłeś na ten wyjazd?

Przez chwilę milczał, manewrując na drodze dojazdowej do firmy.

- Pytałaś mnie, z jakimi kobietami się dotąd zadawałem. - Podjął rozmowę, gdy włączył się do ruchu drogowego. - To były kobiety stworzone wyłącznie do życia w luksusie i nie tego typu. - Wskazał oczami tył pojazdu. - Podróż samolotem, pobyt w hotelu, pełna obsługa i tym podobne.
- No tak – mruknęła Agata. - W szpilkach to się tutaj raczej nie rozpędzisz.
- Dokładnie! - parsknął. - Camper, czy raczej pałac, bo tak go nazywają, nie należy do mnie. To własność przyjaciela, z którym od lat robię interesy. Od dawna mnie namawiał, lecz samemu nie uśmiechało mi się jechać.

Nie dodał, że nie proponował nawet swoim partnerkom takiego wypadu. Nie wyobrażał sobie, by był w stanie spędzić z nimi czas w tak ciasnej przestrzeni.
Jego partnerki były ładne, ale zazwyczaj głupiutkie. Jeśli nie były głupiutkie, to i tak nie znajdował z nimi wspólnego języka. Nie na tyle, by realizować swe marzenie w ich towarzystwie.
W tym momencie spełniał dwa z tych największych i czuł radosny ból w żołądku.

- Czy mogę się rozejrzeć podczas jazdy?

Widział, że korci ją to od samego wejścia. Sam zachowywał się identycznie, gdy pierwszy raz znalazł się w pojeździe. Zastanawiał się bez przerwy, czy Agata jest opanowaną kobietą i tak mało emocji uzewnętrznia, czy ich po prostu tak mało w sobie produkuje. Zagadkowa osóbka...

- Pewnie – mruknął z zadowoleniem. - Jeśli chcesz się napić kawy, to ekspres jest włączony. Lodówka pełna, barek również.

Oszołomienie Agaty nie miało szans, by minąć. Oglądała piękne wykończenia ergonomicznie zaprojektowanych sprzętów, zaglądała do szafek, za drzwi. Łazienka z prysznicem, osobna ubikacja i sypialnia.
I tu Agacie przyspieszyło serce. Ogromne łóżko, aż kusiło by na nie wskoczyć.
Nie! No przecież jest poważną panią doktor!
Pieprzyć to!

Zrzuciła buty ze stóp i z głośnym „juhu” wskoczyła na schludnie zaścielone łoże.

- Tutaj jest wspaniale! - krzyknęła do Tomasza, zaskakując go pierwszą, żywiołową reakcją.
- Chętnie bym do ciebie dołączył, ale może później – odkrzyknął ze śmiechem.
- Jadłeś coś dzisiaj? - Uśmiechnięta i rozczochrana Agata wychyliła się zza krawędzi sypialnianych drzwi.
- Nie.
- Mogę coś upichcić podczas jazdy? - Cieszyła się, jak dziecko. - Kanapki nie pasują mi do tego wnętrza.
- Kuchnia jest twoja. - Czuł ulgę, że ona tak właśnie reaguje.

Kilometry znikały pod kołami pojazdu, zostawiając problemy za sobą. Jechali w bajeczne miejsce i tylko to się liczyło.
Agata podśpiewywała w części kuchennej pod nosem fałszując i ten fałsz był najpiękniejszym dźwiękiem dla uszu Tomasza.

Na granicy polsko czeskiej odprawa przebiegła bezproblemowo. Celnicy nie omieszkali oczywiście obejrzeć campera od środka, ale bardziej z ciekawości, niż z podejrzeń co do zawartości przewożonej w nim.

Mknęli dalej, planując nocleg w Austrii.

Tomasz opowiadał o powstaniu firmy, ciężkiej pracy nad kilkoma kontraktami, które to pomogły mu rozwinąć skrzydła i rozbudować ją w to, czym była obecnie.
Agata natomiast dzieliła się swoimi przeżyciami, nie pomijając wstydliwego tematu ogłoszeń, poprzez które to umawiała się na randki. Przede wszystkim jednak mówiła o pracy i pasję bijącą z jej słów, miłość do wykonywanego zawodu chłonął Tomasz, jak gąbka.

- Przespałbym się. - Tomasz tarł zmęczone oczy już od jakiegoś czasu. - Rano ruszymy dalej.
- Dobry pomysł. - W głowie Agaty wyświetlił się widok łoża, którego idealny porządek zburzyła samodzielnie, a w którym to mieli razem spać.

Niby nie pierwsza wspólna noc to miała być, jednak okoliczności się zmieniły. Ona się zmieniła.
Poszła się umyć widząc, że Tomasz zjeżdża na ogromny, jasno oświetlony parking.

Wychodziła właśnie z łazienki, gdy delikatne drgania silnika ustały, a Tomasz rozprostowywał zdrętwiałe po kilkugodzinnej jeździe plecy.

- Wezmę tylko prysznic i dołączę do ciebie – rzucił niewinnie, idąc do łazienki.

Dołączy do mnie i co wtedy? - zastanawiała się gorączkowo Agata.
Musiała przyznać sama przed sobą, że podobał jej się fizycznie. I ten jego uśmiech...
Ale czy gotowa była na więcej? No i co z nim?
Agata, ze swoją zewnętrzną atrakcyjnością, przyzwyczajona była do bycia adorowaną i obskakiwaną.
Tomasz tymczasem zachowywał wciąż dystans i grzeczny chłód. Nie wiedziała, jaka rolę jej przypisał i ogłupiało to mądrą panią doktor.

Jeszcze raz pozwoliła sobie na dziecięcy wybryk i z impetem wskoczyła na łoże, rozkopując doszczętnie kołdrę.
Na czworaka podeszła do okna i zapatrzyła się przez nie na rząd TIR-ów w tej chwili uśpionych, z zasłonkami zaciągniętymi na szybach kabin.

W takiej właśnie pozie zastał ją Tomasz i senność, której nie zmył prysznic, zniknęła dzięki temu całkowicie.
Kusa koszulka, skromne, a przez to bardziej działające na męską wyobraźnię figi opinające pupę i ta pozycja.
Już widział scenę, rozgrywającą się w tym momencie w wyobraźni.
Chrząknął, Agata podskoczyła i zaczerwieniła się zdając sobie sprawę, jak prowokacyjnie musiała wyglądać.

- Przepraszam – bąknęła.
- Za co? - Uśmiechnął się. - Jeśli o mnie chodzi, to możesz tak do rana.

I to Agatę ośmieliło i utwierdziło w tym, że zachowanie Tomasza było pozą. Dżentelmeńską, ale tylko pozą.

- Tak? - Jeszcze raz wypięła pupę, odwracając się do niego tyłem.
- Czy ty mnie prowokujesz? - Tomasz podparł się pod boki.
- Tomciu. - Usiadła po turecku. - Jesteśmy dorośli, śpimy razem. Po co cokolwiek udawać?

Zatkało go, ręce mu opadły. Czy ona właśnie oznajmiła, że jest gotowa na więcej?
Do Agaty fakt ten docierał w tym właśnie momencie. Kolejne barykady, którymi otaczała się przez lata kruszyły się, a ona pozwalała im na to. Chciała więcej i w nosie miała to, co będzie za dwa miesiące. Teraz żyła.

- Ostatnio mam czas podsumowań i stwierdziłam jedno – ciągnęła dalej. - Zawsze robiłam to, czego oczekiwali ode mnie inni. Spełniałam oczekiwania. Po rozstaniu ze Zbyszkiem doszłam do wniosku, że tak naprawdę nie żyłam dla siebie. A dziś dotarło do mnie, że od kilku miesięcy nie kochałam się!

Patrząc na jej ciało, trudno mu było w to uwierzyć i nie potrafił powstrzymać podniecenia, a to uwypuklało luźne spodnie i nie uszło uwadze bystrym, lekarskim oczom Agaty.

- Widzę, że ci się podobam – mruknęła, patrząc na rosnący kusząco namiot. - I z wzajemnością Tomku.

Im bardziej był niedoubrany, tym apetyczniej się prezentował. Zastanawiała się, czy włoski biegnące od piersi, przez brzuch zwężającym się paseczkiem i niknące za gumką wybrzuszonych spodni to dzieło natury, czy też tak ładnie je sobie ustylizował.
Nic nie odpowiedział, tylko oparł się ramionami na materacu przed nią i zajrzał jej w oczy.

- Czego tam szukasz? - szepnęła.

Pokonała ostatnie, dzielące ich centymetry i pocałowała go delikatnie. Miętowe języki wymieniały mokre informacje. Tomasz naparł na nią, zmuszając tym samym, by się położyła.

- Agato – mruknął między pocałunkami. - Nie wiesz nawet, jak długo o tym marzyłem.

A w myślach dodał jeszcze – ile kobiet miało twoją twarz, gdy je pieprzyłem.

Nie chciała odpowiadać. Jego zapach i zwinne dłonie roznieciły coś, o czym od dawna nie pamiętała już, dała temu usnąć i myślała, że umarło na zawsze.
Jego gorączkowe dłonie, zdejmujące z niej w pośpiechu bieliznę i akrobatyczne wręcz ewolucje, by pozbyć się spodni, bez utraty kontaktu dłoni z piersiami i ust ze skórą. Agata drżała w oczekiwaniu, chciała poczuć go w sobie.
 
- Zrób to - jęknęła. - Teraz.
 
Zawisł nad nią na łokciach, dłońmi obejmując jej twarz.

- Patrz mi w oczy - nakazał. - Nie zamykaj ich.

Naparł na nią, a jej zaniedbywana tyle miesięcy kobiecość przyjęła go ciasno i mokro.
Agata starała się patrzeć, bardzo chciała zapanować nad zamykającymi się z rozkoszy oczami, ale przegrała.
Przegrała z jękiem i udami przyciągnęła Tomasza do siebie.

Zaśnięcie odłożyli na później, a gdy któreś usypiało, drugie budziło to pierwsze. Wiedzieli, że nie wyruszą w dalszą drogę wczesnym rankiem, ale nie spieszyło im się. Mieli czas.

ps. na prośbę Agaty nie rozwijam zbytnio scen erotycznych (dla czego? cierpliwości)

Dla zainteresowanych czym pojechali w podróż, linki poniżej :-)
https://www.youtube.com/watch?v=T8E7ti1U-7U

6 komentarzy:

  1. jak ktos moze byc tak obrzydliwie bogaty?? nie wirze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie!! I fajowy camper!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to mawiają w moich okolicach: piknie!
    Zdrawim
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten camper jest OKROPNY ;) Naprawdę mi się nie podoba. Za takie pieniądze oczekiwałabym czegoś mniej kosmicznego, cały przód jest... Rani moje uczucia estetyczne :D
    Historia ciekawa i czekam z niecierpliwością jak to się dalej potoczyło. Tak z ciekawości, jeśli można zapytać, jak daleko w przeszłości Agaty to się działo?

    Wybacz Agato, jeśli czytasz komentarze, za ten camper :P :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tam życzę Agacie udanych wakacji :) Camper może być, chociaż dla takiego siermiężnego egzemplarza, jak ja to trochę przytłaczający jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Camperek ładny,ale za takie kase to wolałabym szopkę w Toskanii albo w jakiejś alpejskiej wiosce.Stacjonarną.I eko.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.