Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

wtorek, 13 maja 2014

"XXL" cz. I

Wybaczcie ten chwilowy przerywnik. Musiałam skrobnąć coś nowego, innego i krótkiego, bo zwariuję.
Takaja już tak długo się ciągnie, że czaszkę rozpiernicza mi tyle inności :D.
Tutaj opko szybkie i w maksymalnie trzech częściach. Mało opisów, szybko do celu.
Dodam, że tak zwyczajnego opowiadania nie napisałam jeszcze.
Smacznego wszystkim.
Znów z nim zerwałam. Wkurza mnie to już. Kamil...
Raz jest fajnie i bawimy się świetnie, by po cudnie spędzonym czasie milczeć, nie dzwonić i olewać się nawzajem.
Nic z tego parowania się nie będzie.

Szłam właśnie do pracy. Studia, studiami, ale za coś trzeba żyć. Mogę co prawda wisieć nadal na rodzicielskim kubku, ale kumpela zaproponowała mi wspólne mieszkanie i to kusiło mnie bardzo.

Z rodzicami jest tak, że niby dają ci wolna rękę, ale wciąż kontrolują i nawet jeśli nie chcą, to ingerują w twoje życie. Dla nich zawsze będziesz dzieckiem.
 
Mam trochę oszczędności, lecz jest ich zbyt mało, by wynająć za nie mieszkanie. Poza tym lubię się ładnie ubrać, pomalować i pachnieć czymś kobiecym. Ta kasa ma być na moje wymarzone autko. Prawko fundnęli mi starsi na osiemnastkę, ale na najtańszy nawet samochód nie było ich już stać.
Trudno, dozbieram i w końcu coś nabędę.
 
Teraz szłam do pracy w knajpie, bo tam najchętniej przyjmowano studentów.
Jestem kelnerką.
 
***
Na Roksanę napalam się od momentu, kiedy zobaczyłem ją w stroju kąpielowym, gdy opalała się w ogrodzie.
Jej figura odbiega od ogólnie przyjętych kanonów piękna kobiecych kształtów.
W prasie, telewizji, w reklamach króluje wychudzony obraz smukłości, ona taka nie jest.
 
Z podstawówki pamiętam ją, jako klasowego kujona, mega mózg matematyczny, umysł ścisły.
Zawsze koleżeńska, ale i pyskata. Nie dała sobą pomiatać mimo, że próbowano. Niełatwo jest grubszym dzieciakom nie zostać zepchniętym do roli klasowego grubaska. Ona dała sobie z tym radę i nawet grupka najładniejszych dziewcząt musiała odpuścić, a w końcu starały się podlizać Roksanie i pozyskać ją do swojego zamkniętego stadka. Ona je oczywiście spławiła, będąc ponad kolor różowy, którym emanowały ślicznotki. Miała swoją pasję, matematykę. Wygrywała olimpiady i konkursy matematyczne.
 
Wtedy po prostu ją znałem, co było o tyle naturalne, że nasze domy sąsiadują ze sobą. Chodziliśmy często razem do szkoły, gadaliśmy o pierdołach i tyle. Ona pulchna, ja chuderlawy i cały jakiś taki niewydarzony.
Musieliśmy wyglądać komicznie.
 
Po szkole podstawowej było liceum i tu nasze drogi się rozeszły. Zdawkowe pozdrowienia i tyle.
Nie zwracałem na nią uwagi, aż do wtedy.
 
Gorąca sobota kusiła, by wyrwać się gdzieś nad wodę. Niestety, w poniedziałek miałem kolokwium i musiałem zakuwać. Siedząc przy biurku, w pustym domu, starałem się wkuć choć trochę materiału. Bezskutecznie.
Myśli błądziły w majtkach Marty, mojej dziewczyny.
Nie chciałem się z sobą zabawiać. Następstwem zwalenia konia byłoby zakopanie się w kołdrze i drzemka, po której nie zwlókłbym się z wyrka aż do obiadu, a nauczyć się musiałem.
 
Siedziałem sobie więc i kontemplowałem widoki za oknem tym bardziej, że biurko stało przy parapecie.
Sam je tu ustawiłem.
 
Najpierw mignęło mi coś kolorowego między tujami w sąsiednim ogrodzie i nawet bym na to nie zwrócił zbytnio uwagi, gdyby nie szczekanie naszego psa, który zaczął kreślić szalone kółko po trawniku. Wariat tak ma, ilekroć kogoś zobaczy. Taki schroniskowy syndrom.
Biegał idiota, zataczając jajowaty okrąg i zwalniając przy siatce dzielącej nasze działki.
Za chwilę po niego pójdę, teraz mi się nie chce.
 
Zwolnił, przystanął i oparł się przednimi łapami o siatkę, merdając ogonem i ciesząc się wywieszonym jęzorem po psiemu. Wtedy do ogrodzenia podeszła ona, a mnie jakby ktoś w łeb zdzielił. W łeb i w brzuch równocześnie.
 
Obfitość ciała, wałeczki wyraźnie odznaczające się pod materiałem kolorowej sukienki i duży biust w wycięciu dekoltu. Widziałem to w miarę dokładnie, ale chciałem zobaczyć z bliska.
 
Niewiele myśląc zerwałem się z fotela i pognałem przez pokój, do salonu i na ogród.
Przed wyjściem na taras zwolniłem, by odetchnąć i nie wybiec na trawnik jak mój pies, ale spokojnie wyjść.
 
- Cześć – zawołałem. - Czy ten idiota ci przeszkadza?
- Cześć.- Uśmiechnęła się, odrzucając burzę brązowych włosów na plecy. - Nie, no coś ty! Chciał się przywitać, to podeszłam powiedzieć mu dzień dobry.
 
Jej oczu nie widziałem, zakryła je ogromnymi okularami przeciwsłonecznymi, ale pełny kształt ust oraz to, jak stanęła prostując się, podziałało, jak uderzenie w splot słoneczny.
Zatkało mnie i zamilkłem. Chciałem coś powiedzieć, ale jedyne o czym w tej chwili potrafiłem myśleć, nie nadawało się na koleżeńską pogawędkę.
 
- Dobrze wyglądasz – wyksztusiłem w końcu idiotyczny tekst, za który miałem ochotę kopnąć się w głowę.
- Wiem – odparła bez cienia zażenowania. - Ty też. Dawno cię nie widziałam.
 
Faktycznie dawno nie było mnie w domu. Studia w innym mieście, pokój w akademiku i wizyty wyłącznie w święta i w weekendy, zazwyczaj spędzane z nosem w książkach. Trzeba było nadgonić czas stracony na imprezowaniu w tygodniu.
 
- Mieszkam przy uczelni – odpowiedziałem, starając się nie patrzeć w dół, a było to o tyle trudne, że przedziałek, który utworzył się między jej piersiami zmuszał wręcz oczy do wędrówki właśnie w tym kierunku. - A ty?
- Nie, ja nadal z rodzicami. - Wzruszyła ramionami, po czym odgarnęła nieznośne pasmo włosów, które wiatr wdmuchał jej na nos.
 
Zrobiła to przy tym tak seksownie, że musiałem odchrząknąć, czując zaciskające się odruchowo gardło i przestąpić z nogi na nogę. Po co? Nie wiem, ale musiałem.
 
- Co robisz wieczorem? - To pytanie zadało się samo. - Wyskoczymy na piwo? Opowiesz, co porabiałaś i co porabiasz. - Dodałem, widząc brew, która najwyraźniej w zdziwieniu uniosła się nad krawędź okularów.
- Pewnie. - Znów uśmiechnęła się uśmiechem za milion dolarów. - Tyle tylko, że jestem umówiona na ognisko nad jeziorem ze znajomymi, więc jeśli nie masz nic przeciwko, to zapraszam.
- Super. - Powiedziałem, kurwa mać, pomyślałem. - O której?
- Zaczynają o dziewiętnastej i tylko muszę się dowiedzieć, czy koleżanka ma wolne miejsce w aucie.
- Spoko. - Mrugnąłem do niej. - Jestem zmotoryzowany i jeśli masz ochotę na przejażdżkę motorem, to możemy jechać razem.
- Motorem? - Obydwie brwi wyszły ponad krawędź okularów. - To będzie dla mnie nowość, ale chętnie.
- No to jesteśmy umówieni.
- To do wieczora. - Posmyrała Korka, mojego psiego wariata po głowie i odwróciła się, idąc w kierunku rozłożonego koca. - Na razie. - Rzuciła jeszcze odwracając się i spoglądając na mnie przez ramię.
 
Ja zostałem stać, jak słup soli zastanawiając się, co też się ze mną dzieje. Takiego ogłupienia przy żadnej dziewczynie dotąd nie czułem. Odwróciłem się, jak automat i na sztywnych nogach wróciłem do domu i swojego pokoju, a w nim padłem na fotel.
 
Kilka minut trwałem w tym zawiasie myśląc nad Roksaną i jej magnetyzmem. Zawsze myślałem, że to te wszystkie smukłe nimfy mnie kręcą, a tymczasem zapaliło mi się w spodniach na widok pulchnej dziewczyny.
 
Wiedziałem, że już się nie pouczę tym bardziej, że ona właśnie zdjęła sukienkę i w stroju kąpielowym, z zabawnie spiętymi w koka włosami opalała się, leżąc na brzuchu i czytając książkę.
Po kilkunastu minutach zamknęła tę i obróciła się na plecy, zdejmując klamrę z włosów i rozrzucając je niedbale na kocu. Przeniósłbym ją w takiej właśnie pozie na własne łóżko i zębami zdjął te kawałki materiału, które na sobie miała.
 
Tego było zbyt wiele, jak dla napalonego faceta, jak ja.
Wstałem z impetem z fotela i z jej widokiem, zarejestrowanym na siatkówkach oczu powędrowałem pod prysznic wiedząc, co tam zrobię. Musiałem się jakoś do cholery uspokoić.
 
***
Kiedyś miałam tak, że za wszelką cenę starałam się schudnąć. Diety cuda, głodówki, wyciskanie potu podczas ćwiczeń sportowych guzik jednak dały, cyferki na wyświetlaczu wagi wahały się o dwa, trzy kilo i ani grama więcej w dół. Organizm bronił się ze wszech sił mimo, że potrafiłam nie jeść przez dwa dni i żyć wyłącznie o wodzie i herbacie.
 
Przerobiłam pływanie, różne odmiany aerobiku, bieg na bieżni i klops, minimalne efekty.
Poza jędrnością ciała nie zyskałam nic więcej.
 
Przełomem był dzień, gdy trafiłam, za namową koleżanki na zajęcia jogi. Starsi, młodsi i ci pośrodku. Grubi, chudzi, a nawet facet bez ręki. Przemieszanie totalne. Najbardziej jednak zdziwił mnie nastrój panujący na zajęciach. Luz, spokój i uśmiech na twarzach. Jeśli ktoś się nie uśmiechał, lub nie żartował znaczyło, że albo się wycisza po męczącym dniu, albo jest na zajęciach pierwszy raz. Ja również byłam spięta i skrępowana strojem, który koleżanka kazała mi na siebie założyć. Skąpa koszulka i legginsy nie pasowały do mnie i czułam się w nich naga. Nikt jednak nie przyglądał mi się, nie liczył moich wałków, nie dziwił się wielkości biustu. Nie byłam zresztą jedyną osobą w tym rozmiarze. Jedna z babeczek była ode mnie grubsza i to obok niej rozłożyłam matę.
To, co wyprawiała ze swoim ciałem było wręcz niemożliwe. Nie wiem, jak z taką ilością tłuszczu można się tak poskładać, ale jej się to udawało praktycznie bez wysiłku.
 
Też tego zapragnęłam i od tej pory uczęszczałam na zajęcia regularnie. Czasami nawet pięć razy w tygodniu.
 
Tym, co zauważyłam po pierwszych kilku miesiącach, było wyciszenie, wyprostowanie sylwetki i zanikanie kompleksów. To ostatnie zdziwiło, gdy założyłam po raz pierwszy od kiedy pamiętam, obcisłą sukienkę i podobałam się w niej sobie! Z wypiętym cycem i prostymi plecami wyglądałam... świetnie.
 
To był dzień X w moich patrzeniu na samą siebie, bez postrzegania swego ciała, jako wielorybi, cycaty twór. Ciało nabrało jędrności i wygładziło się. Polubiłam je, a wraz ze mną i inni. Widziałam w sobie seksowną kobietę w rozmiarze XXL, reszta widziała to samo. Tak, jak kiedyś zakrywałam ciało, by stać się dzięki temu niewidzialną, tak teraz odsłaniałam je chętnie, czując się w nim swobodnie. Jeśli komuś się to nie podobało, było to wyłącznie jego problemem, nie moim.
 
Dziś wieczorem miałam w planach sporą imprezę. Kolega z uczelni zwołał grupkę przyjaciół i ogłosił pieczenie kiełbasek nad jeziorem. Miało być piwo i przenośna muzyka. Zapowiadała się wesoła imprezka, ale to dopiero wieczorem. Teraz chciałam się trochę opalić na wypadek, gdybyśmy się mieli kąpać przed imprezą, a poza tym lubię poleżeć na słońcu.
 
Z książką, kocem pod pachą i butelką mineralnej, wyszłam do ogrodu, by złapać trochę słońca.
 
Jak zwykle przywitał mnie ześwirowany pies sąsiadów, który uskuteczniał swojego psiego kręćka, biegając po trawniku. Wiedziałam, że nie przestanie, jeśli go nie posmyram za uchem. To był jego sposób na zwrócenie na siebie uwagi.
 
Rzuciłam koc na ziemię i podeszłam do Korka, tak się nazywał. Zastanawiałam się równocześnie, co słychać u Konrada. Lata minęły od czasu, gdy go ostatnio widziałam, o rozmowie już nie wspominając. Lubiłam rozmawiać z tym chuderlakiem, zabawny był i niegłupi.
 
- Cześć. – Zaskoczył mnie męski głos. - Czy ten idiota ci przeszkadza?
 
Przede mną, po drugiej stronie płotu stał nikt inny, tylko właśnie Konrad, ale jaki Konrad!
Wysoki i zupełnie nie przypominający tamtego wątłego i drobnego chłopaczka.
 
- Cześć.- Nerwowo odrzuciłam włosy. Zawsze tak robiłam, dla zamaskowania emocji. - Nie, no coś ty! Chciał się przywitać, to podeszłam powiedzieć mu dzień dobry.
- Dobrze wyglądasz. – Stwierdził ze zdziwioną miną.
 
Naprawdę tak myślał, czy też miało to być grzecznościowe zagajenie?
 
- Wiem – odparłam po prostu. - Ty też. Dawno cię nie widziałam.
 
Nastąpiła grzecznościowa wymiana zdań, po czym zaskoczył mnie kompletnie, zapraszając na piwo, a ponieważ byłam już umówiona, zrewanżowałam się zaproszeniem na wieczorną imprezę.
Umówiliśmy się i tylko martwiłam się jego pomysłem jazdy na motorze.
Czy ja się zmieszczę na fotelu za nim?
Cholera.
 
Leżałam na kocu smażąc się i planując ciuchy, które założę wieczorem. Odkręciłam butlę z wodą mineralną i napiłam się jej, resztą polewając przegrzaną skórę. Ależ ze mnie leń, wystarczyłoby podejść do węża ogrodowego i polać się całą.
 
Jak pomyślałam, tak zrobiłam i po chwili z włosów ściekała letnia woda, chłodząc przy okazji plecy, piersi i brzuch. Teraz mogłam się podsmażać dalej.
 
Myślami wróciłam do Konrada. Słyszałam, że wyjechał na studia, wcześniej widywałam go z rzadka. Kiedyś rozmowa z koleżankami zeszła na temat mojego sąsiada, któraś z dziewczyn stwierdziła, że fajne ciacho z niego, na co druga zdradziła w sekrecie, że Kondzio nie ma dziewczyny, a trzecia, że powodem jest nie brak chętnej, ale jego orientacja seksualna.
 
Woli chłopaków i tyle. W sumie, to nawet dobrze, będę się czuła bezpiecznie.
 
***
Prysznic pomógł, ale nie na długo. Ciekawski diabełek kazał mi podejść do okna i sprawdzić, co porabia Roksana, a ta polewała właśnie ciało wodą z butelki i rozcierała ją na... piersiach. Po chwili, czując zapewne niedosyt wstała i kontynuowała chłodzenie skóry kranówką z węża ogrodowego. Woda spływała po długich włosach, przyklejając je do pleców, moczyła okryte materiałem stanika piersi i to na nich się sfokusowałem. Przez materiał przebijały sterczące sutki i ten widok dźwignął mi lewarek w spodniach i zmusił do ponownego samogwałtu. Nie szedłem do łazienki, stałem jak uczniak, skryty za firaną, by nie stracić pięknych widoków z oczu.
Wariat ze mnie.
 
Wieczorem, wymyty po raz kolejny, pucowałem ukochany motor. Mogłem na nim jeździć wyłącznie u rodziców. Transport na uczelnię nie był problemem, przechowanie, owszem.
 
- Myślisz, że zmieszczę się z tobą na tym? - Usłyszałem zza pleców.
 
Nie słyszałem kiedy weszła, zajęty czyszczeniem mojego czarnego rumaka.
Ubrana w obcisłe spodnie, luźną, lecz mocno wydekoltowaną bluzkę, stała za mną Roksana i ze zwątpieniem w oczach przyglądała się mojej maszynie.
 
- Wiesz Kondzio – nazwała mnie zdrobnieniem sprzed lat. - Kawał baby ze mnie i mogą ci resory pójść pod czymś takim. - Klepnęła się żartobliwie w pupę.
 
Zrobiło mi się gorąco, bo sam chętnie bym to zrobił i zdałem sobie sprawę, że będę miał ją za sobą i będzie mnie musiała objąć, a wtedy te piękne piersi, w które właśnie wlepiałem bezwstydnie oczy, przylgną mi do pleców. Uf...
 
- Bez obaw Roksi. - Uśmiechnąłem się, przenosząc wzrok na jej twarz, okoloną gęstwiną włosów. - - To nie jest rower, damy radę. Jedziemy?
- Spróbujmy – mruknęła.
 
Wsiadłem, podałem jej kask i założyłem swój. Musiałem pomóc zapiąć jej klamrę pod brodą i wtedy oparła się o moje biodro udem i wiedziałem, że ta podróż nie będzie łatwa. Miałem ochotę zerwać z niej ciuchy i zabawić się każdym centymetrem seksownych nadmiarów nawet tutaj, na garażowej podłodze.
Dżizys! I ja mam niby dwadzieścia cztery lata?!
 
***
Wsiąść na motor nie było problemem, gorzej było z usadowieniem się na nim. Włączony silnik poniósł przyjemne drgania po ciele, a Kondzio przede mną emanował samczą energią i żal gdzieś w brzuchu poczułam, że nie lubi dziewczyn. Nie w sensie fizycznym.
 
- Czego mam się trzymać – wrzasnęłam, by przekrzyczeć silnik i szybkę kasku.
- Mnie – odkrzyknął. - Obejmij mnie w pasie.
 
W sumie fajnie, ale od dawna nie uprawiałam seksu, gdyż masturbacji tym mianem nie można określić, więc mogę się przegrzać wewnętrznie.
 
Z Kamilem nie rozwijał się związek, a wręcz chrobotał i zdychał właśnie przez seks, a właściwie przez jego brak. Nie czułam się jednak gotowa na to i wolałam zaczekać, a potrzeby miałam.
 
Teraz obejmowałam innego faceta, który w dodatku cudownie pachniał i podniecałam się faktem, że mam go między rozłożonymi udami tyle, że tyłem do siebie.
 
Silnik zaryczał, motor powoli zjechał z podjazdu i szarpnął, przyspieszając na drodze. Ja pisnęłam i mocniej zacisnęłam ramiona, rejestrując przy okazji twardość brzucha i powstrzymując dłonie, przed zbadaniem tej rzeźby.
Idiotka!
 
Przyjemności jazdy samochodem nie można przyrównać do rozkoszy, jaką daje pęd powietrza chłodzącego ciało, gdy pędzisz motorem. Rozpuszczone włosy tańczyły mi w tym pędzie i łaskotały przyjemnie plecy, bluzka nadymała się i furgotała. Nie ubrałam się odpowiednio, ale skąd mogłam wiedzieć? Dobrze chociaż, że zabrałam z sobą plecak w przeciwnym razie, posłużyłabym za żagiel.
 
Gdy dojechaliśmy, imprezka rozkręcała się powoli. Kilkanaście osób już popijało piwo, siedząc na ręcznikach na trawie, ktoś się kąpał, ktoś walczył z gałęziami łamiąc je, inny układał w zgrabny stosik.
 
- Przywitajmy się i do wody. – Nie potrafiłam powściągnąć rozpierającej mnie wesołości podkręconej dodatkowo szybką jazdą.
 
Zdjęłam kask i podałam mu go.
 
- Idziesz?
- Za chwilę przyjdę. - Zduszony głos spod jego kasku. - Idź.
- Ok.

32 komentarze:

  1. Śmieję się i się śmieję. I nie mogę przestać ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne! nie mogę się doczekać na następną część :) kiedy planujesz publikacje?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dajcie spokój,dopiero wrzuciła!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super super. Pozostaje zapytac tylko kiedy kontynuacja!?

    OdpowiedzUsuń
  5. sama jestem pulchną kobieta, o jak mi się przyjemnie czytało, dziekuję bardzo za tę bohaterkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :)
    Obśmiałam się jak norka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiejąca się norka, ciekawe... :D

      Usuń
    2. Właściwie sama nie wiem czemu tak się mówi.
      Po prostu wizja przeciążonego motocykla, którą podsunęła mi wyobraźnia porządnie mnie ubawiła.

      Usuń
  7. A u Ciebie, jak zawsze porcja dobrej zabawy. Czytało się z bananem na gębie, a to oznacza korzystny wpływ na mój skopany dzisiaj humor. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przybij piątkę, no też mam skopany.

      Usuń
    2. Proszę bardzo, piąteczka ;). Coś chyba wisi w powietrzu, bo u mnie tak od poniedziałku ;/

      Usuń
  8. No i znów Ci się udało - poćwiczyłem podnoszenie kątów ust :-). Ważna część rehabilitacji, i u mnie nieczęsta
    Zdrawim
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie fragment z jazdą na motocyklu skojarzył się z Rose Madder Stephena Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  10. https://www.youtube.com/watch?v=eicmO6227uQ&app=desktop

    Ahhh co do studiowania wygrzebałam dziś piosenkę o mojej uczelni, aż mi się płakać chce jak wspominam te czasy gdy szło się na plażę grilla ogarnąć, albo na kac rondo wypić piwo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.youtube.com/watch?v=XCiwVGEdaAo

      nie o uczelni,ale o moim LO .Lepiej ch...orać pole,niż się uczyć w takiej szkole!

      Usuń
  11. " - Idziesz?
    - Za chwilę przyjdę. - Zduszony głos spod jego kasku. - Idź.
    - Ok."

    Ha, ha! Niech zgadnę dlaczego?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówił Ci ktoś kiedyś gdzieś, że masz bujną wyobraźnie? ;-)

      Usuń
    2. Bóg stworzył mężczyźnie mózg i penisa, ale niestety krwi tylko tyle by zasilać jedno! I biedaczek prawie zasłabł ;-)
      Ach te 24-letnie mężczyzny!



      Usuń
  12. kiedy można się spodziewać nowego wpisu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę powiedzieć, że się pisze, ale w każdej chwili któryś z moich chłopów mnie zaatakuje i będę musiała się oderwać. Ja nie umiem, jak Babeczka. Nie podam godziny nawet w przybliżeniu. Próbowałam, ale nie udało się dodać w wyznaczonej godzinie i omal wrzodami tego nie przypłaciłam :D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  13. Mika! Twoi panowie mają większe prawo do Twojej uwagi niż my ale my też Cię "kofamy"!

    OdpowiedzUsuń
  14. mika, nikt Ci nie karze jak babeczka... obie jesteście niesamowite, najgorsze jest to, że teraz dwa blogi trzeba odświeżać co kilka godzin ;)

    po prostu z naszej strony to uzależnienie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mika,może byś tak coś dodała?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ufff, juz mnie zaczynalo meczyc to ciagle pokazywanie idealnych, szczuplutkich dziewczyn... Swietna czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Będzie przed północą.
    Trochę zarypany dzień miałam, wczoraj również, stąd opóźnienie.
    Jeśli doczekacie, to dziś poczytacie.
    Jeśli spać Wam przyjdzie, to na zdrowie wyjdzie.
    Sen jest tym dla ciała, czym ja bym być chciała :D
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i jak tu iść teraz spać;) hehehe nie da rady;)

      Usuń
  18. Superasne ♥ okraglemkobietki tez sa cool ♥
    Dominka

    OdpowiedzUsuń
  19. Nikt nie zauważył cudnego regionalizmu?;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. hmm, a druga część opowiadania będzie tutaj czy gdzieś indziej? bo tak troszkę nie ogarniam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystkie opowiadania są w spisie "OPOWIADANIA" z lewej strony - to do osób, które są tutaj pierwszy raz :D
    Całusy

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.