Agata zajęła półki w szafie po
prawej stronie i lewą część łóżka, czyli odwrotnie do tego,
czego wcześniej żądała. Straciła zapał do oporowania i
zapragnęła współpracy z Tomaszem.
Dotychczas łudziła się posiadaniem
normalności na stanie, tymczasem miała nienormalności w nadmiarze.
Mąż pił i niby to ukrywał, a ona niby tego nie zauważała.
Co też miał w zamyśle mózg, robiąc
jej takiego psikusa?!
Teraz, siedząc w wygodnym fotelu i
popijając czerwone wino, robiła rachunek sumienia, a ten nie
wypadał różowo.
Zaniedbała małżeństwo, nie
zauważała swojego męża i zapomniała czuć i pragnąć.
Pracowała w wyuczonym zawodzie i
największą radość czerpała z ciągłej nauki. Uczyła się na
przypadkach, czyli na dzieciach. Każda trafna diagnoza, rozpoznanie
choroby i wyleczenie bajtla, a niejednokrotnie uratowanie
mu życia, było dla niej, jak narkotyk. Czuła się dzięki temu
potrzebna i spełniona o wiele bardziej, niż w domowych pieleszach.
Bo jak tu porównać ugotowanie obiadu, czy ogarnięcie domowego bałaganu, do odratowania puchnącego i duszącego się dwulatka? Zastrzyk w drobne ramię i dzieciątko wracało do normy. Gdyby nie takie osoby, jak ona, udusiłoby się. Serce zamarłoby w swoim rytmie.
Bo jak tu porównać ugotowanie obiadu, czy ogarnięcie domowego bałaganu, do odratowania puchnącego i duszącego się dwulatka? Zastrzyk w drobne ramię i dzieciątko wracało do normy. Gdyby nie takie osoby, jak ona, udusiłoby się. Serce zamarłoby w swoim rytmie.
Jednak zatraciła w tym wszystkim
kontakt z rzeczywistością. Powinna była pielęgnować małżeństwo,
a jej się najzwyczajniej w świecie nie chciało. Odhaczyła
podpunkt zawarcia ślubu z listy życiowych zadań do wykonania i
przeszła nad posiadaniem męża do porządku dziennego. Reszta miała
się ułożyć sama, ale się nie ułożyła.
- Nad czym się tak zadumałaś?
Z zamyślenia wyrwało ją ciche
pytanie Tomasza.
- Nad własnymi wyborami – wyjaśniła.
- Chcesz się wycofać?
W jego oczach widziała strach i
przygotowywanie się do odrzucenia. Zakładał najgorsze, a nie o tym
przecież myślała.
- Myślałam nad tym, co dotąd robiłam
– mówiła spokojnie. - O swojej cudownej pracy i o tym, że
przesłoniła mi ona resztę życia.
- Leczysz ludzi Agato. – Jego
spokojny głos działał na nią kojąco. - Nic nie może się z tym
równać!
- Wiem. - Potarła energicznie nos
czując, że za chwilę wpłyną do niego niechciane łzy, a te
zamienią się w katar. - Pogubiłam się w tym wszystkim, co po
drodze się działo Tomaszu.
Przegrała, wygrały łzy. Oczy wylały
się strużkami, nos przeciekł potoczkami. Naciągnęła luźny
rękaw bluzki na dłoń i w niego zaczęła wcierać wydzieliny oczne
i nosowe.
- Masz. - Tomasz podsunął jej
gustowne, nierdzewne pudełko z chusteczkami, by oszczędziła
nieszczęsną część garderoby.
- Dziękuję. - Smarknęła donośne. -
Żałośnie zaczynam nasze dwa miesiące.
- Mnie się podobają nawet takie
zaczynajki. - Uśmiechnął się szczerze. - I rozumiem, że musisz
co nieco opłakać. - Dodał, unosząc brwi.
- Dzięki. - Ponownie smarknęła
siarczyście, zmięła przemoczone chusteczki i wyrzuciła je przez
dziurę w blacie, do kosza.
Zmyślny wynalazek z tym otworem w
powierzchni roboczej! - pomyślała.
- Od czego chcesz zacząć? - spytała,
wciągając wilgoć nosa głębiej. - Masz jakiś plan?
- Mam. - Uśmiechnął się radośnie,
jak gdyby czekał wyłącznie na to pytanie. - Monaco! Tam jedźmy
już zaraz. Co ty na to?
Co ona na to?!
Żyła dotąd w jednym miejscu,
fokusując się na swojej pasji i w przerwach, na codzienności.
Nigdzie nie jeździła, nie bywała w
ciekawych miejscach. Ba! Nawet na imprezy nie chodziła, a wszystko
przez to, że po dniówce, podczas której diagnozowała niemowlęta,
kilkulatki w miarę zdrowe i te permanentnie chore dzieciaki, padała
na twarz i nie było to zmęczenie niefajne. Ono było przepełnione
fajnością i satysfakcją samorealizacji.
Czuła się spełniona, lecz najwyraźniej ominęło ją kilka szczegółów życia. Omijały, lecz codzienność i zbieg okoliczności, oraz przypadłość męża, miały jej o tym najwyraźniej przypomnieć.
Czuła się spełniona, lecz najwyraźniej ominęło ją kilka szczegółów życia. Omijały, lecz codzienność i zbieg okoliczności, oraz przypadłość męża, miały jej o tym najwyraźniej przypomnieć.
- Ok – odparła ostrożnie, czym
rozśmieszyła Tomasza. - Nie śmiej się! - zrugała go. - Jedźmy,
gdzie sobie tylko wymyślisz i niech będzie super!
- Będzie super. - Błysnął okiem. -
Bądź gotowa na jutro.
Tym ją zaskoczył, ale i ucieszył.
Szaleństwa i nieprzewidywalności w swoim życiu miała dotąd jak
na lekarstwo, toteż człowiek z szaloną nutką charakteru, spodobał
się Agacie i ciekawił.
Stała w łazience, nitkując
przestrzenie między zębowe w sposób wyniesiony z zajęć
uczelnianych. Od zawsze czuła roje bakterii baraszkujące w
przytulnych i wilgotnych szparach między zębiskami i wykorzystywała
wszelkie zdobycze techniki stomatologicznej do walki z nimi. Nie
miała przy sobie swojej ulubionej szczoteczki z irygatorem, więc
musiała się obejść miętową nitką.
- Idę spać – krzyknął przez drzwi
Tomasz. - Dobranoc.
- Dbrnc... - odgulknęła Agata z pianą
wypełniającą jej usta.
***
Zastanawiał się, co teraz. Był na
Agatę napalony, jak jasny gwint i ma tak obok niej spać i nic
więcej?!
Ciekawe, jakim cudem...
Wyszła z łazienki, gasząc światło.
Zdążył jednak zauważyć lekką koszulkę, w jaką się ubrała.
Podobał mu się zarys ciała, przebijający przez podświetlony od
tyłu materiał. Już czuł krew płynącą w dół ciała i
mrowienie poniżej pasa. Nie będzie się do niej dobierał, nie
takim typem mężczyzny był. Poczeka, ma czas.
Obrócił się na brzuch, maskując tą
niewygodną pozycją podniecenie i starał się nie ruszać.
Agata podeszła do łóżka i stała
chwilę, przyglądając się.
- Nie musisz się mnie obawiać –
mruknął Tomasz. - Nie zrobię niczego, na co nie będziesz miała
ochoty.
- Ok – odparła krótko i wśliznęła
się pod wspólną kołdrę. - Ale muszę przyznać, że to wszystko
dziwne jest odrobinę.
- Odrobinę? - Miał ochotę
roześmiać się.
Właśnie realizował swoje największe
marzenie. Ile razy wyobrażał sobie obecną sytuację? Milion?
- Ale cieszę się Tomku – szepnęła,
leżąc na plecach, prawie na skraju łóżka. - To może być
naprawdę ciekawy czas.
- Będzie Agato – mruknął sennie,
uspokajając radosne podniecenie, rodzące się w brzuchu.
Usnął o dziwo szybko i nie śnił
niczego.
Obudzili się prawie w tych samych
pozycjach, w których usnęli. Środkowa przestrzeń łóżka
pozostała dziewiczo zimna i pusta.
Szybki prysznic, kilka telefonów z
dyspozycjami do firmy i śniadanie.
***
Zapach kawy i czegoś smakowitego
wywabił Agatę z sypialni. Była wyspana i pełna nadziei na
nadchodzący czas, ale nie byłaby Agatą, gdyby nie zakładała
jednak niepowodzenia.
Jakiego? Jakiegoś. Coś pewnie wymyśli...
Jakiego? Jakiegoś. Coś pewnie wymyśli...
Przeczesała włosy, narzuciła
szlafrok i na bosaka podreptała do kuchni.
- Śniadanie dla jaśnie pani. - Tomasz
w dżinsach i białej koszulce wyglądał świeżo.
- Dzień dobry. - Usiadła przy blacie
kuchennym, łykając nadmiar śliny, zbierającej się w ustach.
Na talerzu przed nią pyszniła się
bułeczka, jajko w koszulce i skwierczący jeszcze tłustymi
bąbelkami cienki plaster pieczonego boczku. Niby proste danie, ale
jej śniadania były o wiele prostsze dotąd. Jakaś kanapka gryziona
na szybko i zapijana zbyt gorącą herbatą.
Ten zestaw pasował jej o wiele
bardziej.
- Kawy? - zapytał.
- Poproszę. - Uśmiechnęła się i
sięgnęła po bułkę.
- Biała?
- Tak.
Przyglądała się w milczeniu, gdy
Tomasz mielił wyciągnięte z lodówki ziarno, nabijał nim manetkę,
a tę zapiął do profesjonalnie wyglądającego ekspresu. Wąska
strużka gęstego płynu pociekła do filiżanki, on w tym czasie
spienił w dzbanku mleko. Postawił przed nią w połowie wypełnioną
i filiżankę i z wprawą godną baristy, uzupełnił ją spienionym
mlekiem.
- Wyszło serce! - Zachwyciła się
zbyt spontanicznie, więc musiała wprowadzić odrobinę dziegciu do
tej reakcji. Przecież była Agatą. - Albo raczej dupa.
Parsknął, ale nie podjął tematu.
- Chciałbym dzisiaj wyjechać. -
Usiadł naprzeciw niej ze swoją filiżanką. - Dasz radę być
gotowa na wieczór?
- Pewnie – odparła, planując
telefon do pracy i szybkie zakupy. - Wyjazd, nie wylot?
- Możemy lecieć, jeśli wolisz, ale
moglibyśmy po drodze pozwiedzać trochę – zaproponował, czekając
na jej decyzję.
- Świetna myśl – odparła, myśląc
równocześnie o czasie, w którym będą się mogli, dzięki długiej
podróży, poznać. - Dawno nie byłam na urlopie.
Wbiła zęby w bekon stwierdzając, że
nie była na urlopie od lat. Nie czuła takiej potrzeby, nie ze
Zbyszkiem.
Widziała coraz więcej, popełnianych dotychczas przez siebie błędów.
Co, poza swoją osobą wniosła w to małżeństwo? Niewiele...
Widziała coraz więcej, popełnianych dotychczas przez siebie błędów.
Co, poza swoją osobą wniosła w to małżeństwo? Niewiele...
- Więc jesteśmy umówieni. - Tomasz
uśmiechał się od ucha do ucha. - Wyjazd wieczorem.
Jak pieknie trafilam :) Ech, glupio robie, nie czekajac na zakonczenie serii, tylko czytajac od razu po jednej czesci :P
OdpowiedzUsuńCzym jest bajtel? To jakaś gwara? Szkoda, że używasz słów, których nie wszyscy rozumieją :(
OdpowiedzUsuńsorry, ja tak odruchowo :D
OdpowiedzUsuńbajtel, to dzieciaczek
"Łykam" wszystko co napiszesz, nie ważne czy jest to opowiadanie czy też Twoje rady... :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jakie będą dalsze losy Agaty... od początku wiedziałam, że historia jest mi znana i nie chodzi tu o jakieś plagiaty tylko o samo życie .....
pozdrawiam !
Hej, jak zwykle trzymasz poziom:) Tylko ze "z życiu" widzialas się już z Agata po powrocie z wojaży, a w opowiadaniu nawet jeszcze nie wyruszyli a my (wierni czytelnicy) umieramy z ciekawości ;) pozdrawiam, Martyna
OdpowiedzUsuńWracałam własnie z zakupów...i zastanawiałam się, co u Agaty właśnie. Przyszłam, włączyłam komputer i proszę! Magic
OdpowiedzUsuńLa la la la la. ;)
OdpowiedzUsuńUff chociaż Ty poprawiłaś mi humor. ;)
Mimo że historia z życia, mam jednak nadzieję, że tym razem Agacie uda się lepiej poukładać sprawy. Szczerze jej tego życzę. Pozdrów ja przy okazji konsultacji ;)
OdpowiedzUsuńPo ostatnich konsultacjach głowa boli mnie do dziś ;-)
UsuńNiechże oni się wreszcie ze sobą prześpią!
OdpowiedzUsuńI znowu Ci się udało make my niedziela ;-)
OdpowiedzUsuńZdrawim
Tomek
Dziękuję.
UsuńTo nie koniec na dziś :D
Czy kogoś jeszcze irytuje dorosła Agata?Taka jakaś budyniowata,zupełnie inna od tej czupurnej dziewuszki z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńTylko proszę nie bić!
Mnie tez ociupinke denerwuje :P coz... jest troche sztywna. Ale niektorzy poprostu tak maja :) mam nadzieje, ze wkrotce sie "rozkreci" ta nasza Agatka. ;)
UsuńYumi