Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

środa, 26 marca 2014

"Takaja żyzń" cz. XV

Buhahaha :D
Było miło i spokojnie. Jedynym niepokojem obecnym we mnie, był ten wzbudzany przez Adama.
Kiedy się coś spieprzy?
I po co ja to pomyślałam...
Niedzielna msza, nie poszłam do komunii.
Chłopaki dziwili się, lecz taktownie milczeli.
Po obiedzie Kacper dostał gorączki, więc resztę popołudnia biegałam między nim, a kuchnią.
Nie miałam ani czasu, ani głowy do myślenia o Adamie.

Przez kolejne dni dzieliłam czas między obowiązki sprzątaczki, kucharzenie z Mirą, zakupy, doglądanie malucha, a przede wszystkim na spotkania z prawnikiem.
Spotykaliśmy się w kawiarni na obrzeżach miasta. Trzy przystanki i wysiadka przy drzwiach przyjemnej kafejki.
Prawnik był młodszy od Adama i wyjątkowo czarujący. Konkretny, lecz łagodny i wciąż się uśmiechał. Zapytał w pewnym momencie, czy byłoby możliwe spotkanie, na gruncie niezawodowym. Uprzejmie, acz stanowczo odmówiłam zastanawiając się, czy jako kobieta wysyłam mylne sygnały, zachęcające płeć męską do adoracji. Myślałam o tym w drodze powrotnej, lecz myśli te pierzchły w momencie wejścia do domu.

***
Najpierw usłyszałem łomot, później krzyk, w końcu płacz.
Był wieczór, padałem na pysk po wyjątkowo trudnym dniu i marzyłem jedynie o szklance zimnego piwa, spokoju i ciszy.
Zszedłem na dół i wkurwiłem się. Pod ścianą w salonie stała dotąd rzeźba, przywieziona przeze mnie z Francji, cenna pamiątka z podróży. Stała aż do dziś.
W tej chwili leżała w kilku kawałkach na podłodze, rozpryśnięta na boki. Miejsce, w którym się roztrzaskała, znaczyło wgłębienie w drewnianych deskach. I pomyśleć, że dobierałem te dechy osobiście, a jakiś bachor właśnie naznaczył rysą jedną z nich! Nawet znajomi wiedzieli, że obcasy w moim domu są niedopuszczalne, z tego właśnie powodu!
Zacisnąłem szczęki, obrzuciłem tylko wściekłym wzrokiem młodą, oraz wystraszonego dzieciaka i wróciłem do siebie. Zaczynało mnie to powoli wkurzać.
Kolejnym „małym wypadkiem”, była ogromna donica z kwiatami stojąca przy basenie.
Teraz w niej nurkowała, czyniąc wodę niezdatną do pływania, a roślinę nadającą się wyłącznie na kompost.
Byłem na skraju wybuchu tym bardziej, że Kacper był chory, przez co młoda zajmowała się jak nie nim, to obowiązkami, nie zauważając mnie zupełnie.
Byłem wkurwiony, napalony i kompletnie olany, a w dodatku nie mogłem rozładować napięcia pływając.
Pływał przecież kwiatek!
Zaczynałem się gotować.

***
Kacperek dobrzał, Mira poiła go rosołkami, ja zastępowałam ją we wszystkim.
Widziałam w jej oczach czułość i tęsknotę, gdy pomagała się maluchowi przebrać, gdy czytała mu książki, czy szła z nim na spacer.
- Wiesz? - Zagadnęła w trakcie gotowania. - Czuję, jakbym miała z powrotem mojego Damianka. Kacperek tak mi go przypomina...
I zapatrzyła się w garnek i kreślone łyżką powolne okręgi na sosie.

Po wypadku z rzeźbą przewróconą przez Kacpra i donicą, którą Tomek i Arek w pogoni za psami wrzucili do basenu nadeszła katastrofa.

Spora kolekcja płyt winylowych, wyeksponowana była w salonie na wysokiej, designerskiej półce przy oknie.
Obok stał sprzęt do ich odtwarzania, którego nie dotykałam nawet w celu usunięcia kurzu, gdyż Mira wolała to robić osobiście.

Kacper odzyskiwał siły i zaczęło go nosić. Ulubionymi towarzyszami zabaw stały się labradory mieszkające w ogrodzie i wszystko byłoby dobrze, gdyby te zabawy w ogrodzie pozostały.
To była chwila nieuwagi, ale wystarczyła.
Zajęta byłam właśnie myciem drzwi, gdy rozpiszczany Kacper, trzymając się psiego ogona wpadł do salonu i zaparkował razem z psem na dolnej półce regału. Regał był wąski i wysoki, pies z dzieckiem doczepionym do ogona posiadał masę, która rozhuśtała mebel, a ten runął na okno wybijając je. Obserwowałam scenę, która trwała zaledwie sekundy. Krew mi się ścięła, włosy na ciele stanęły dęba, zamarłam. Łomot odblokował mnie.
Rzuciłam się ku dziecku, temu nic się nie stało. Wystraszył się jedynie i obwieszczał to głośnym płaczem całemu światu. Pies schował się gdzieś w ogrodzie.
Płyty natomiast pokryły taras i większość z nich była potrzaskana. Ich szczątki mieszały się z potłuczonym szkłem wybitego okna. Tuliłam Kacpra, oszacowując straty.
Niedobrze.

Posprzątałam pobojowisko, nim Adam wrócił z pracy, lecz wiedziałam, że przyjdzie mi się zmierzyć z przedstawieniem mu faktów.

Jak co dzień, Adam po pracy szedł do swojego pokoju, gdzie ja, lub Mira donosiłyśmy mu obiad.
Jadł i kończył sprawy przyniesione z pracy.
- Miro. - Widziałam, jak jest zdenerwowana. - Idź proszę z chłopakami na spacer, albo do sklepu. - Poprosiłam. - Muszę powiedzieć Adamowi o zniszczeniach i nie chcę, by dzieciaki były przy tym, na wypadek gdyby się wściekł. Za dużo tego mieli w rodzinnym domu.
Patrzyła na mnie smutno. Pewnie w głowie widziała mnie już pakującą się z wilczym biletem w garści.
Skinęła tylko głową na znak zgody i poszła zbierać chłopaków.

Zbierałam się w sobie, nakładając solidne porcje obiadu na talerze.
Będzie dobrze, musi być. Jakoś to przełknie

Stałam z tacą pod jego drzwiami i przygotowywałam się na atak furii.
Przetrzymam. Nie przebije mojego ojca i jego pijanych bluzgów.

- Dzień dobry. - Przywitałam się. - Przyniosłam obiad.
Podniósł na mnie nieprzytomny wzrok, otrząsnął się po chwili i uśmiechnął.
- Nareszcie coś miłego dzisiaj – westchnął.
- No nie całkiem. - Postawiłam obiad przed nim. - Twoja kolekcja płyt winylowych została dziś zniszczona.
Stanęłam prosto, czekając na wybuch.
- Jakim cudem?! - Oczy mu pociemniały, twarz stężała w napięciu.
- Kacper z psem ją przewrócili – wyjaśniłam spokojnie.
Siedział i patrzył i mogłabym przysiąc, że z uszu zaczynała mu iść para. Poczerwieniał, później zbladł, a w końcu się odezwał cichym, syczącym głosem.
- To, że cię przyjąłem do pracy za ładny tyłek nie znaczy, że możesz mi demolować dom. - Wstał bardzo powoli, nie odrywając zmrużonych oczu ode mnie. - Każdą inną siksę wywaliłbym z tej roboty już pięć razy, ale jakimś cudem polubiłem twoją małomówność i te sarnie oczka. - Podszedł bliżej. - Twoich braci wziąłem w pakiecie, co nie znaczy, że będę ich traktował, jak własne dzieci, a ciebie jak żonę. - Zjechał wzrokiem w dół, zatrzymując się na moich piersiach. - Mamy umowę i zamierzam ją wyegzekwować. - Uniósł dłoń zaciskając ją na mojej piersi.
Było to i przyjemne i przerażające, takiej rekcji nie przewidziałam.
- Mam dosyć tych pieprzonych gierek i podchodów, w drodze do twojej cipki. - Drugą dłoń wcisnął mi do majtek i dalej między uda. - Więc przejdźmy wreszcie do konkretów i miejmy to z głowy.
- Nie Adamie. - Cofnęłam się do tyłu. - Nie w ten sposób.
Nie słuchał, podniecił się już. Cofnęłam się jeszcze krok, ale wtedy on złapał mnie za nadgarstek, drugą dłonią przyciągnął mnie za włosy i wpił się w moje usta z pasją. Zgiął mi ramię za plecami i docisnął w ten sposób do siebie.
Starałam się wyrwać, oswobodzić od jego ust odwracając głowę, ale na nić się to zdało.
- Tak, wyrywaj się suczko – warknął mi w usta. - Pokaż pazurki.
I napierał na mnie coraz mocniej, kładąc na podłodze i nakrywając moje ciało swoim.
Prosiłam, by przestał, ale nie słuchał. Uśmiechał się, patrząc nieobecnym wzrokiem.
Roztargał bluzkę i stanik, szarpał za nogawki legginsów, nim te ustąpiły, nie zważając na moje kopniaki.
Po prostu złapał mnie za łydki i umościł się między udami. Zdarł ze mnie majtki i bez wstępów wbił się we mnie. Trzymał moje nadgarstki jedną ręką, drugą nakierowując się na moją szparkę.
Krzyk bólu przyjął za krzyk ekstazy. Jęk protestu, za rozkosz.
Puścił moje dłonie i całował usta, obejmując twarz dłońmi.
Nie walczyłam, nie było już o co.
 Zrobił co chciał i czekałam już teraz tylko, by skończył.

45 komentarzy:

  1. o nie, świat mi się zawalił;) jeszcze, jeszcze !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Należało się jej! Głupia. Tak!
      Rozemocjonowałam się.

      Usuń
  3. No nareszcie!Dziękuję ,ze mężnie zniosłaś krytykę i dodałaś nieco realu.

    Całuski!
    l_b

    OdpowiedzUsuń
  4. hej, pomijając fakt, że to po prostu opowiadanie,(niemniej świetne) naprawdę uważasz, że komukolwiek "należy się gwałt"? !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pytanie do mnie, czy do Mariet?

      Usuń
    2. do Mariet ;)

      Usuń
    3. Mocne pytanie-gwałt się nikomu nie należy,obrzydliwe jest nawet sugerowanie,że jej "się należało".Mariet się nieco zapędziła,chciała pewne,by już nie było tak cukierkowo.
      Ale opowiadanie zyskuje.
      l_b

      Usuń
    4. W tym miejscu ugryzę się w język.
      Ale macie rację nikomu się nie należy. Ale spójrzmy na to z drugiej strony. Czysta prowokacja była? Była. W pewnym sensie pozwoliła mu na to, jak wiele kobiet w rzeczywistości. Nienawidzę takich kobiet, które nie wiedzą czego chcą, prowokują, a potem ofiary. Dlatego należało się jej.

      Usuń
  5. Patologia...dziewczyna godzi sie byc hmm utrzymanka czytaj dziwka po to zeby miec prawo do opieki nad bracmi a facet sobie ja gwalci przy pierwszej lepszej okazjii i traktuje jak przedmiot...podsumowujac naiwna gęś i facet socjopata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano takaja żyzń.Za wszystko trzeba w końcu zapłacić...
      l_b

      Usuń
  6. Mika jest najlepsza<3 twój blog to moje uzależnienie

    OdpowiedzUsuń
  7. Mika no i jak to wszystko sie skończy ?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem krótko: kiepskie, napisane na hurra, jak z piekarni, w pośpiechu, żeby klienci mieli co skonsumować. Co nie zmienia mojego poprzedniego komentarza.
    Pozdrawiam, Karel

    OdpowiedzUsuń
  9. kurcze, przespałam taaaki kawałek :D, noooo, się rozwija ciekawie dopiero teraz, sielanka była fajna, ale teraz zrobiło się ciekawie, dziurę wydeptam pod biurkiem z niecierpliwości, co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, jak się skończy, ale ten odcinek to Wasza wina.
    Kasia za cicha, wszystko jest tak słodko, on się nie wkurza i taki spokojny...
    Sprowokowałyście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówiłam ze prowokacja była! ;D

      Usuń
    2. I wuj ;-)

      @Karel:to było o dziwce i socjopacie?
      A kto normalny idzie na taki układ?Echo dyskusji o ruszaniu dupą...
      l_b

      Usuń
    3. ze bylo cukierkowo to sie wlasnie podobalo, tylko nie podobalo sie to ze byla cicha a tekst bez dialogow tej dwojki byl po prostu dziwny :)

      Usuń
  11. Prowokujcie dalej, to Kasiunię wepchnę pod autobus, Adasia wpędzę w alkoholizm, a Mira dostanie wylewu, dom się spali, psy utopią w basenie, do którego wpadnie lampa i porazi je prądem i jeszcze dzieciom coś zrobię...
    Nie, dzieciom nie zrobię nic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buahaha jak ja lubię takie zwroty :D alkoholizacja Adama po tej akcji byłaby całkiem uzasadniona
      jak już wreszcie się obudziłam, to się nie mogę powstrzymać, od zaglądania, co 5 sekund :D, no dobra idę coś zamordować do siebie, ale wrócę ;)

      Usuń
    2. Proszęeęęęę,zrób tak!Tylko psy też oszczędź,niewinne istoty!
      A Oliwii trypra!
      l_b

      Usuń
  12. no nie! a mi się tak podobała ta cukierkowa historia....:D po przeczytaniu ogarnęło mnie straszne przygnębienie.. co oczywiście nie zmienia faktu że opowiadanie świetne no a tan kawałek zdecydowanie za krótki!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze dziś kolejny, ale w obecnym stanie za niego nie ręczę :D

    OdpowiedzUsuń
  14. jestem wstrzasnieta! nie mogę sobie znaleźć m-ca! kurde no, lubilam Adama! Błagam Mika, nie zostawiaj tego tak!
    pozdrawiam,
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  15. Poczatkowy przeskok z brutalnego swiata do cukierkowej utopii bardzo mi nie pasowal. Dlatego ta czesc jest cudowna. Oczywiscie bez przesady-nie chcemy trupow ani alkoholizmu, wylewow i takich tam. Ale rownowaga musi byc. Doskonale opowiadanie, jak wiekszosc :)

    OdpowiedzUsuń
  16. może jednak mika przystopuj bo dodajesz bardzo dużo powiadań ale może się ogranicz do max 2 dziennie by te opowiadania miały to cos w sobie co miały te poprzednie

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurcze no ja też lubiłam tego Adama, a teraz ten gwałt...cały nastrój mi się zepsuł!!!!! Ja też proszę Mika zrób cos z tym... życie i tak jest wystarczająco brutalne, niech więc chociaż w opowiadaniu będzie słodko i romantycznie..błagam rozważ bardziej optymistyczny dalszy rozwój akcji!
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja trzymałam kciuki za Kaśkę a tu taki cios:( Chciałam żeby jej się powiodło, a teraz nie mogę sobie wyobrazić dalszego ciągu ! Na szczęście to Ty jesteś tu od wyobrażania sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. na romantyzm Adam się schleje ze wstydu i z rozpaczy, Kaśka go rzuci, dogada się z prawnikiem, a Adam będzie na błagał o wybaczenie, klęcząc na grochu i odziany we włosiennicę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. dobra, ja wiem, że nie powinnam gadać o swoich wizjach :p, ale nie zauważyłam, żeby Adaś użył gumki, a Kaśka dopiero zaczęła łykać prochy, marnie widzę ochronę w kwestii :p

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie prowokuj! ;D
    Potem znów będzie na mnie. ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. nie martw się będę Cię wspierać duchowo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje alter ego też :p

      Usuń
    2. Tak, tak. Jaaaaasne ;D Ale może jego nasienie jest słabe? Może ma mało plemników ďD

      Usuń
    3. eeeee... no nie psuj całej zabawy, ja tam nie produkuję takich wybrakowanych bohaterów, mam nadzieję, że Mika też nie :p

      Usuń
    4. Czemu nie?! Daj szansę zaistnieć Tym słabszym, oni zawsze ciężej mają ;D

      Usuń
    5. mam jedną ślepą, wystarczy :p

      Usuń
  23. a mnie sie podoba taki zwrot akcji, teraz Adam będzie mial okazję naprawić swoj błąd,moze uświadomi sobie że to miłość do niej i szalonej gromadki go ogarnęła a nie ładny tyłek a ona moze rozwinie znajomość z prawnikiem..coś w tym stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Adama za to co zrobił powinien trafić piorun ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zgadzam się z komentarzem powyżej..! Miałby za swoje bydlak jeden ... :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.