Dojdzie. Miłego i ufff :-)
Umyć, położyć, uśpić, iść się umyć, położyć...
I tak sobie leżałam i sufitowałam godzinę, dwie, w końcu zerwałam się z łóżka, wkurzona do granic możliwości i zaczęłam chodzić po pokoju. Mało mi było miejsca. Zaczęłam zwiedzać dom nocą.
Okna Adama już dawno spały, moje niby też, ale ja nie umiałam.
Jutro rano mamy jechać do ginekologa,
ale nie to mnie wprawiało w taki stan.
Wiedziałam, do czego to wszystko
wiedzie, ale nie wiedziałam jak. Znaczy niby wiedziałam...
Boże, już się nawet w myślach
gubię!
Kuchnia, ciemno, stół, na nim laptop
Adama?
Podeszłam, otworzyłam, ekran
zaświecił.
Dawno nie korzystałam z komputera, ale miałam pewne braki w wiedzy praktycznej, natury damsko - męskiej i chciałam je uzupełnić.
Zamknęłam przeglądarkę, po chwili laptopa i na palcach odniosłam go do kuchni.
Adaś chciał dzieweczkę płochliwą i subtelną, ale rżnął ekskluzywną sucz.
Adam dostanie więc miks kobiecy w moim ciele. Widziałam na filmikach, co robią kobiety i jak mężczyźni na to reagują. Słuchałam w skupieniu ich słów, uczyłam się ich.
I nauczyłam.
Nos mi się wydłużał od kłamstw, ale kochana Mira zgodziła się oczywiście.
Już sama obecność Adama obok i wspomnienie tego, co mi robił stojąc między udami, jak się o mnie ocierał gdy siedziałam na biurku, utwardzała mi sutki. Brak stanika nie pomagał.
Nie założyłam go z premedytacją, chciałam uwieść Adama, nim on uwiedzie mnie.
Włożyłam rękę do majtek, byłam mokra. Pomacałam spodnie z zewnątrz, przeciekały.
Plan w mojej głowie ewoluował i zmieniał się z sekundy na sekundę.
Najpierw chciałam go wyłącznie kusić i rzucać półsłówka.
Później całowałam go już w myślach.
W końcu siadałam na nim i ocierałam się, jak wtedy na biurku.
Składałam się w obecnej chwili z masła, oliwy i kisielu.
Żeby sprawdzić, musiał zaparkować na poboczu.
Podpuszczał mnie, mając pewnie nadzieję, że zacznę się wycofywać z tego, co mówiłam wcześniej.
O niedoczekanie twoje!
W końcu kazał mi siebie pocałować, a ja na to właśnie czekałam. Osaczyłam go sobą, wkładałam sobie jego ręce pod bluzkę, ciesząc się brakiem bielizny, później do majtek, w końcu usiadłam na nim okrakiem i rozpięłam mu koszulę.
Przestałam myśleć, nie zastanawiałam się, czułam.
Moje nagie piersi i włoski na jego torsie, zapach i smak skóry szyi. Musiałam być jeszcze bliżej, a nie potrafiłam. Czułam już światło pod powiekami i płomienie rosnące od lędźwi w górę.
Chciałam przycisnąć jego penisa do siebie, ocierać się mocniej i wtedy Adam krzyknął i boleśnie zacisnął palce na moich udach. Drżał i dyszał z twarzą w moich włosach.
Przyglądałam się jego twarzy po raz pierwszy i jakoś tak inaczej.
Zdecydowany podbródek, spory nos, niewielkie, lecz ładnie wykrojone usta, szerokie brwi i rzęsy.
Dlaczego ja takich nie mam? Gdzie tu sprawiedliwość?!
- Ale ja muszę jeszcze do sklepu jechać – palnęłam pierwsze, co mi przyszło do głowy.
Ale musiałam przecież!
Dotąd tylko używki od ludzi, bądź z darów, czasami coś z lumpeksu. Kombinacje.
- Spodnie, koszulki i buty! - wykrzyknęłam z nieopanowaną radością. - Nowe!
Miał minę lekarza, diagnozującego chorego w szpitalu psychiatrycznym. Skąd mógł wiedzieć, jak to jest cieszyć się z nabycia rzeczy, które on nabywał tak po prostu?
- Jakąś ładną bieliznę też sobie kupiłaś? - Zaglądał do reklamówki.
- To nie dla mnie! - Wyrwałam mu ją z rąk. - To dla braci.
Siedział i patrzył, aż mi się głupio zrobiło.
No dobrze, może i jestem siusiara przy nim, ale zdaje się, że to ja mam większe doświadczenie w walce o byt, niż on. Nie będę miała z tego powodu kompleksów i już!
Chociaż mogłam pomyśleć o jakichś koronkach na tyłek. Nie zaszkodziłoby.
Dawno nie korzystałam z komputera, ale miałam pewne braki w wiedzy praktycznej, natury damsko - męskiej i chciałam je uzupełnić.
Nie tutaj, bo ktoś może zobaczyć,
lub Kacper się obudzi i będzie mnie szukał, lub się po prostu
wystraszy. Zamknęłam srebrne cacko ze świecącym jabłkiem i
pobiegłam z nim do pokoju.
Usiadłam w łazience przy ścianie, pod oknem
na wypadek, gdyby Adam chciał zbadać światło w mojej łazience i
zaczęłam szukać. Szło mi opornie, ale w końcu dokopałam się do
stron o... seksie.
Im dłużej czytałam, tym szybciej
oddychałam, a sen odpływał w siną dal.
Po czytaniu przyszła pora na filmiki,
które samoistnie wpadły pod mój palec na trackpadzie i wtedy z
podniecenia zaczął mnie boleć brzuch.
Zamknęłam przeglądarkę, po chwili laptopa i na palcach odniosłam go do kuchni.
Leżałam w łóżku, ale ponieważ
spałam z maluchem, nie mogłam się zabawiać sobą.
W brzuchu szalał mi już pożar, a w
głowie układał się plan.Adaś chciał dzieweczkę płochliwą i subtelną, ale rżnął ekskluzywną sucz.
Adam dostanie więc miks kobiecy w moim ciele. Widziałam na filmikach, co robią kobiety i jak mężczyźni na to reagują. Słuchałam w skupieniu ich słów, uczyłam się ich.
I nauczyłam.
Po dwugodzinnej, niespokojnej drzemce
zerwałam się i w pidżamie pobiegłam do kuchni.
- Mirusiu – poprosiłam z miną
szczeniaczka. - Czy mogłabyś pobyć z Kacperkiem do południa?
Adam jedzie do miasta i obiecał mnie podrzucić do sklepu, chcę
chłopakom kupić po ciuchu, bo nic nie mają.Nos mi się wydłużał od kłamstw, ale kochana Mira zgodziła się oczywiście.
Wizyta u ginekologa przebiegła
łagodnie. Pani doktor była miła, zadawała dużo pytań, w końcu
pożegnała mnie, przekazując recepty.
Nagrzana tym, co widziałam wczoraj w
internecie, zaciskałam w samochodzie uda i uspokajałam oddech.Już sama obecność Adama obok i wspomnienie tego, co mi robił stojąc między udami, jak się o mnie ocierał gdy siedziałam na biurku, utwardzała mi sutki. Brak stanika nie pomagał.
Nie założyłam go z premedytacją, chciałam uwieść Adama, nim on uwiedzie mnie.
Cisza ciążyła mi w drodze do apteki.
Gdy wysiadał z auta, spodnie opięły się na jego pupie, a moja
wyobraźnia oszalała.
Zostałam sama w cichym aucie z
przyciemnionymi szybami. Włożyłam rękę do majtek, byłam mokra. Pomacałam spodnie z zewnątrz, przeciekały.
Jeśli tego nie rozładuję, to mi para
uszami pójdzie.
I jak ja mam się przy nim zachowywać w sposób
opanowany?
W sumie po co?Plan w mojej głowie ewoluował i zmieniał się z sekundy na sekundę.
Najpierw chciałam go wyłącznie kusić i rzucać półsłówka.
Później całowałam go już w myślach.
W końcu siadałam na nim i ocierałam się, jak wtedy na biurku.
Obrazy męskich penisów penetrujących
wykrzywione w ekstazie rozkoszy kobiece usta, sperma tryskająca im
na piersi. Cipki przyjmujące ich sztywne drągi i gwałtowne ruchy w
ich wnętrzu, rozbiły doszczętnie mój spokój.
Dotąd podniecenie omijało mnie,
panowałam nad sobą. Odmawiałam chłopakom, nie spotykałam się z
żadnym i nawet nie ciągnęło mnie do nich.
Demolka, którą we mnie zrobił Adam u
siebie w pokoju i to co sobie zrobiłam nocą w mózgu, doprowadziło
mnie do konsystencji półpłynnej. Składałam się w obecnej chwili z masła, oliwy i kisielu.
Wrócił, wsiadł, ruszył i znów
cisza.
- Wiesz? - Musiałam coś powiedzieć,
by nie eksplodować. - Nawet się z tego cieszę.
Popatrzył na mnie zdziwiony, sprawdził
mi oczy myśląc pewnie, że się naćpałam.Żeby sprawdzić, musiał zaparkować na poboczu.
Podpuszczał mnie, mając pewnie nadzieję, że zacznę się wycofywać z tego, co mówiłam wcześniej.
O niedoczekanie twoje!
W końcu kazał mi siebie pocałować, a ja na to właśnie czekałam. Osaczyłam go sobą, wkładałam sobie jego ręce pod bluzkę, ciesząc się brakiem bielizny, później do majtek, w końcu usiadłam na nim okrakiem i rozpięłam mu koszulę.
Przestałam myśleć, nie zastanawiałam się, czułam.
Moje nagie piersi i włoski na jego torsie, zapach i smak skóry szyi. Musiałam być jeszcze bliżej, a nie potrafiłam. Czułam już światło pod powiekami i płomienie rosnące od lędźwi w górę.
Chciałam przycisnąć jego penisa do siebie, ocierać się mocniej i wtedy Adam krzyknął i boleśnie zacisnął palce na moich udach. Drżał i dyszał z twarzą w moich włosach.
Zamarłam nie wiedząc, jak się
zachować. Najchętniej zostałabym tak jeszcze, może się trochę
poocierała, ale wycofałam się na swoje miejsce. Adam nadal
siedział z zamkniętymi oczami, pognieciona koszulą i... plamą na
spodniach.
Zachciało mi się śmiać, ale
powstrzymałam się.
Przyglądałam się jego twarzy po raz pierwszy i jakoś tak inaczej.
Zdecydowany podbródek, spory nos, niewielkie, lecz ładnie wykrojone usta, szerokie brwi i rzęsy.
Dlaczego ja takich nie mam? Gdzie tu sprawiedliwość?!
Powoli, jakby się budził, podniósł
powieki i przekręcił głowę w moją stronę.
- Narozrabiałaś młoda – mruknął.- Ale ja muszę jeszcze do sklepu jechać – palnęłam pierwsze, co mi przyszło do głowy.
Ale musiałam przecież!
Zakupy zrobiłam sama i na szybko. Dwie
pary spodni, cztery koszulki i tenisówki dla obu braci.
Nie były ani drogie, ani wyjątkowo
ładne, ale i tak były najładniejszymi ciuchami, jakie mieli mieć
od wielu lat. Dotąd tylko używki od ludzi, bądź z darów, czasami coś z lumpeksu. Kombinacje.
Adam czekał w aucie z wiadomych
powodów. Wskoczyłam na siedzenie szczęśliwa i uśmiechnięta,
obejmując jak największy skarb, prezenty dla braci.
- Z czego się tak cieszysz? - Nieufnie
spoglądał na torbę. - Co tam masz?- Spodnie, koszulki i buty! - wykrzyknęłam z nieopanowaną radością. - Nowe!
Miał minę lekarza, diagnozującego chorego w szpitalu psychiatrycznym. Skąd mógł wiedzieć, jak to jest cieszyć się z nabycia rzeczy, które on nabywał tak po prostu?
- Jakąś ładną bieliznę też sobie kupiłaś? - Zaglądał do reklamówki.
- To nie dla mnie! - Wyrwałam mu ją z rąk. - To dla braci.
Siedział i patrzył, aż mi się głupio zrobiło.
No dobrze, może i jestem siusiara przy nim, ale zdaje się, że to ja mam większe doświadczenie w walce o byt, niż on. Nie będę miała z tego powodu kompleksów i już!
Chociaż mogłam pomyśleć o jakichś koronkach na tyłek. Nie zaszkodziłoby.
- Dobrze młoda. - Odpalił silnik. - Tym
razem ty nie dokończyłaś i jest remis, ale niedługo. Wieczorem u
mnie. Uśpisz malucha i zapraszam na dogrywkę.
W domu były krzyki, piski i głośna
radość. Tomek i Arek przymierzali, przechadzali się po pokoju, jak
po wybiegu,
a Kacper podskakiwał między nimi.
Dawno nie cieszyli się tak, a może po
prostu nie okazywali radości, skupiając się na przetrwaniu.a Kacper podskakiwał między nimi.
Widziałam, że Adam wsiada znów do
auta i odjeżdża, przebrał się oczywiście wcześniej.
Dokąd pojechał?
wgl nie zwracam uwagi na błędy, pochłonełam ten odcinek i nadal czuję niedosyt, mogła bym cię czytać całą noc :)
OdpowiedzUsuńOhh, rozumiem ten szal pisania... Kiedy wlasne dziela sa dla nas jak dzieci... Co do odcinka, swietny. Chociaz krotki, ale przynajmniej na kolejny nie trzeba dlugo czekac :P
OdpowiedzUsuńBłęęęędy, błędy??? gdzie wy? nie ma... bardzo lubię taką dwutorową narrację, to samo oglądane z jej perspektywy i z jego. No dobra Adam zaprosił Kasię na wieczór... będziesz nas trzymać na głodzie do wieczora? Proszę, nieee (oczy spaniela) :D
OdpowiedzUsuńZawsze urywasz w takich momentach! Ughh!! wiecej, wiecej, wiecej ;D
OdpowiedzUsuńmika błagam! zlituj się :) leze chora w domu i zamiast spać (i zdrowiec;)) co 5 minut odwiedzam bloga w oczekiwaniu na tekst :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna czesc? Bo zamiast sie uczyc na kolokwium wyczekuje jej non stop. Poprosze jak najszybciej, najlepiej teraz
OdpowiedzUsuńA ja mam przez Ciebie rozdwojenie jaźni, a nawet roztrojenie ;), czekam sobie... czekam... :D
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę cierpliwości.
OdpowiedzUsuńkiedy można spodziewać się kolejnej części?
OdpowiedzUsuń