Przynudzam, a nie lubię.
Takajej nie porzucam, ale muszę coś innego wpleść.
Dziś w nocy nie mogłam spać i wymyśliło mi się coś.
Dla laid_back (opieprzajacej mnie pod opowiadaniami jako l_b), mojemu źródłu inspiracji i pomysłów, niejednokrotnie sprowadzającej mnie kopem na ziemię :-)
Bycie wampirem wcale nie jest tak
różowe i beztroskie, jak to opisują w niektórych romansidłach.
Czytam te opowieści i widzę faktyczne inspiracje naszym gatunkiem,
ale są one tak poprzeplatane bajkową fikcją i zabobonami, że aż
mnie w zębach strzyka.
Ale od początku.
Stałem się pijawą kilka stuleci
temu, lecz nie będę Wam tutaj opisywał przygód, które mnie w
międzyczasie spotkały, a jeśli już to w nawiązaniu do tu i
teraz.
No nie, muszę się trochę cofnąć,
by nawiązać do teraźniejszości.
Okresu sprzed przemiany w pijawę nie
pamiętam, widocznie nie było czego zapamiętać.
Wczesna pijawkowatość, czyli bycie
młodym wampirkiem nie należało do przyjemnych i ciekawych. Można
by to określić mianem wiecznego głodu, ssania i pazerności. Tylko
krew, krew, krew.
Mógłbym zeżreć całą ludzkość, a jeszcze
byłoby mi mało.
Kolejnym wymysłem jest młodnienie
człowieka przemienionego.
Jednym słowem, pierwsze
dziesięciolecia mogę nazwać totalnym amokiem i nie wspominam ich
zbyt często. Nie ma właściwie o czym opowiadać, bo jak tu
opowiadać o ciągu krwiowym?
To taka odmiana alkoholizmu tyle, że
nie idziesz na odwyk. Uspokajasz się po pewnym czasie, łagodniejesz
i wybierasz swoją dietę.
Na wegetarianina nie nadawałem się
nigdy i z tego też powodu zwierząt nie piję. Próbowałem, ale
taka dieta przypomina raczej... odżywianie się surowymi warzywami
popijanymi wodą. Wolę ludzi i też nie każdego, ale o tym później.
Jednym z bzdetów, których masa w
literaturze i kinematografii jest ten, według którego
przeistaczając się w pijawę, człowiek pięknieje i otrzymuje
nadludzkie moce.
Co za brednie...
Jeśli przemienisz się jako dziecko,
nie urośniesz i w końcu zgłupiejesz, gdyż potrzeby się pojawią,
ale nie będzie ich jak zaspokoić ciałem dziecka. Możesz
oczywiście trafić na pedofila, ale jego podejście do wampirjatka
tak wkurwia, że w większości wypadków kończą wyssani w
przeciągu kilku tygodni.
Myślę, że to i tak najlepsze zakończenie
ich marnego żywota.
Jeśli starzec się przemieni w
wampira, zostanie starcem. Jeśli jesteś niepełnosprawny, taki
pozostaniesz.
Zmieni się jedynie twoja dieta i stracisz możliwość
na wyleczenie twojej ułomności w wypadku, gdyby medycyna wymyśliła
na to panaceum.
Nas się nie naprawia, można co
najwyżej zepsuć.
Płytkie rany goją się co prawda
dosyć szybko, jednak ani ścięte włosy nie odrosną, ani tym
bardziej ręka, czy noga. Głowę ci odetną, to jedynym wyjściem
będzie noszenie jej pod pachą i podawanie krwi bezpośrednio do
dziury w szyi, lub doklejenie jej super power tapem i dokarmianie się
poprzez sondę. Lepiej dać się od razu zutylizować...
Dlatego też zmuszeni jesteśmy do
ukrywania się.
W dzisiejszych czasach jest to dużo
łatwiejsze, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. W czasach ciemnoty
i zabobonów było najgorzej, można było stracić życie za sam
wygląd zębów, zbyt długie paznokcie, czy nawet nadmiar elegancji
połączonej z tajemniczością. Nie daj boże mieć dodatkowo
jeszcze wschodni akcent.
Srebrzone widły gwarantowane!
Co do zabójczości srebra, zgoda. Jest
dla nas śmiertelne tak długo, jak długo ma kontakt z naszym
ciałem.
Woda święcona? Bzdet!
To, że jesteśmy drapieżnikami
jedzącymi inne drapieżniki, nie czyni z nas dzieci diabelskich.
W czym jesteśmy niby gorsi od
zwykłego, tradycyjnego człowieka?
My pijemy z ludzi, ale w większości
przypadków nie zabijamy ich. I w tym względzie jesteśmy lepsi od
nich.
Nie zabijamy, wyłączając kilka zboczonych wampirskich
indywiduów, nie upuszczamy krwi dla zabawy, nie jemy więcej niż
organizm potrzebuje i może dzięki temu nie cierpimy na otyłość.
Ludzie jedzą i tyją, później odchudzają się, by jeść.
Jesteśmy beznadziejną grupą docelową
dla przemysłu farmaceutycznego.
Nie chorujemy, nie mamy niestrawności,
alergii i innych bzdetów wywołanych złym odżywianiem, czy
nałogami. Alkoholu nie wchłaniamy, wyrobów tytoniowych nie
używamy.
Jedynym bajerem są narkotyki, ale o
tym nie teraz.
Jak z powyższego widać, nie jesteśmy
potencjalnym nabywcą żadnej z gałęzi ludzkiego przemysłu, może
poza dobrami materialnymi. Te gromadzimy bez większego wysiłku, nie
mając innych wydatków i nie cierpiąc na spanie, w celu
zregenerowania sił. By mieć siłę, musimy ją wyssać wraz z krwią
dawcy.
I tu panuje ogromna różnorodność.
Większość z nas lubi krew młodych,
zdrowych jednostek, ale jak to w życiu bywa, od reguły zdarzają
się wyjątki.
Dziewicofagi piją dzieci i dla mnie są
to najbardziej obrzydliwi przedstawiciele wampirzej społeczności.
Po pierwsze przypomina to picie
beaujolais nouveau, lub jedzenie niedojrzałych serów.
Jest to
również zabójcze dla samej wypijanej jednostki, gdyż łatwo jest
się podczas jedzenia zapomnieć i wypić młodziaka do cna.
Poza tym zmiany w psychice nie tak łatwo wymazać, w efekcie czego
wyrośnie z dziecka dorosły szajbus.
Wampirzy anorektycy, drenują
anemików w złudnej nadziei na lepszy wygląd. To nie wymaga raczej
komentarza.
Żarłoczne wampiry gustują w
cukrzykach, ze względu na ich słodki posmak, lub w chorych na
miażdżycę.
U mnie ci ostatni wywołują zgagę, nie trawię takiej
ilości tłuszczu we krwi.
Nadciśnieniowcy są idealnym
źródełkiem dla leniwców, którym nie chce się ssać i
ograniczają się wyłącznie do ugryzienia. Resztę pracy wykonuje za
nich tętno pożywienia i jego strach, pompując krew prosto w usta
rozleniwionych wampirów.
Są jeszcze wampiry delektujące się
samym jedzeniem, a nie najadaniem się i ci szukają najczęściej
pracy na OIOM-ie. Gratką dla takiego smakosza jest oddział z
ludźmi w stanie śpiączki i tymi na skraju życia. Tych
pierwszych podpijają dla samego stanu ekstazy, wywołanego piciem
powoli sączącej się krwi. Dla drugich stają się w swym uznaniu,
aniołami śmierci i tak też się przedstawiają. Pozwalają im odejść z ziemskiego padołu w objęciach, z językami chłeptającymi krew do ostatniej kropli.
Nekrofagi... Nie, o tych nie
chcę nawet myśleć. Samo wyobrażenie spijania świeżego trupa
jest tak obrzydliwe, że cofa mi się krew do żołądka...
Żyjemy między wami, wtapiając się
sprytnie, symulując zaspokajanie potrzeb właściwych człowiekowi
i podjadamy was.
Spokojnie, jeśli nawet ktoś przez nasz głód
utraci troszkę krwi, to i tak nie będzie z tego nic pamiętał.
Z
tym dajemy sobie bezproblemowo radę, czyszcząc wasze wspomnienia.
Co odporniejszym jednostkom zostają jakieś senne wspomnienia i te
mogą objawić się koszmarem, ale kto po przebudzeniu pamięta sny?
Śniło ci się kiedyś coś podobnego?
Jeśli tak, to byłeś najwyraźniej
przypadkowym żywicielem, ale bez obaw.
My nie przenosimy chorób, nie zarazimy
cię.
A mozemy liczyc jeszcze dziaj na krotka czesc Takaji albo Dlugu? Take fantastyczne opowiadania jednak do mnie nie przemawiaja ..
OdpowiedzUsuńHa!Następny cykl!Masz wyobraźnię!
OdpowiedzUsuńJa tez bym ładnie poprosila o takaje :p
OdpowiedzUsuńHmm. Zobaczymy co z tego wyjdzie bo na razie jestem na nie :P Za dużo teraz tematów o wampirach. Dwa błędy:
OdpowiedzUsuńPiszesz że wampiry nie chorują, ale ten jednak ma zgagę :P I krew (jedzenie) cofa się do żołądka czy raczej do przełyku, ewentualnie z żołądka (rozumiem że o odruch wymiotny tu chodzi). Aaaale pisz, pisz, zobaczymy co się rozwinie :D
Zgaga, jako nadmiar tłuszczu we krwi, którego przy swojej diecie nie toleruje.
UsuńOdruch wymiotny, na wyobrażenie poczynań nekrofaga :D
Też już mi się beka wampirską tematyką, ale tu będzie od innej strony ;-)
Wampir gej? :P No to czekam :D
UsuńDziękuję za dedykację,ale...zanim ktoś mnie zlinczuje,ja z wampirami nie mam nic wspólnego!
OdpowiedzUsuńl_b
Aaaa przepraszam!Jestem fanką Pilipiuka i jego "Wampira z M3"!!!
Usuńl_b
Nie przypadło mi za bardzo do gustu. :/ wolę dług i takaje.
OdpowiedzUsuńMnie się śni co noc niemalże ;D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wampirów nigdy dość, kiedyś mi obiecali, że na 18 urodziny dostanę własnego, prywatnego wampira, ale dupa. Tyle lat minęło i ani widu ani słychu.
A Wy niewdzięcznicy jesteście! Dostajecie coś nowego i jeszcze zachłanni ;D
Gdzieś ktoś napisał, że lepiej co dwa dni, ale więcej i lepsze. Też popieram. ;)
Dobra.
UsuńMi też pasuje :D
Ale może od jutra ;-)
UsuńTy narkomanie nie dasz rady, nie wytrzymasz ;D
UsuńMika to opowiadanie zapowiada się ciekawie ale ja jestem zachlanna hehe :-)i chce jeszcze -czytaj kiedy kolejna czesc takaja żyzn
UsuńZgadzam się z Mari :) nie ma to jak niespodziewane zwroty akcji i niespodzianki :). Nie mam zamiaru narzekać.
OdpowiedzUsuńCo do wampirków... hmm... ja tam nie wiem, nigdy nie fascynowałam się "Zmierzchem" w żadnej postaci tzn, nie oglądałam (jakiś jeden może dwa odcinki wyrwane ze środka), czytać zaczęłam, jak córka przyniosła, ale jakoś mi nie szło, może kiedyś... Co z tym idzie nie cierpię na przesyt. Może faktycznie wkoło jest przesyt sexi romantycznymi krwiopijcami... nie wiem, osobiście nie mam nic przeciw romantyzmowi i sexi w każdym wydaniu. Tu historia dopiero się zaczyna dajmy się jej rozwinąć, a potem sobie będzie marudził kto będzie musiał ;)
Póki co, jest spora dawka poczucia humoru i super, że jest, ja wyrażam nadzieję, nie co do kierunku w jakim autorka to pociągnie,ale co do tego humoru, że go nadal będzie dużo :D
Ja tez nie narzekam ;) ja po prostu uwielbiam Mike i jej opowiadania i dlatego nie mogę się doczekać takajej bo jest poprostu zajebista :D sory za kolokwializm :p
OdpowiedzUsuńMika plisssssss dodah dzisiaj takają :) pliss pliss :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie korektę robię :D
OdpowiedzUsuńdziś będzie na bank
Pisałam już że jesteś boska?:D :* ♡♡♡♡♡
Usuń