No to pora na Telesfora. Trochę seksu w kuchni? Czas na deser ;-)
Sprzątałem jeszcze długo po północy.
Gotowe ciasto schowałem wraz z miską do lodówki, mając nadzieję,
że nikt nie będzie pytał po co ono i kto je uczynił.
Spałem, jak dziecko.
Obudziłem się jednak z potężnym wzwodem i niemożnością oddania
moczu. Czekałem aż mi opadnie, starając się nie wspominać
oliwnych zabaw.
Znów gnałem do pracy, jak na
skrzydłach, mając nadzieję na ciąg dalszy zabaw z Zuzą.
Dzień ciągnął się jak śpik,
wszyscy mnie irytowali i wyczuwając mój nastrój, omijali szerokim
łukiem.
Nadszedł wieczór, ja sprzątanie
zacząłem wcześniej, miałem więc czas przed spotkaniem.
Szybki prysznic, zmiana ciuchów i
oczekiwanie.
Czekałem i czekałem, ona nie
przychodziła.
Gdy już maksymalnie wkurzony i
zawiedziony chciałem wyjść, przyszła, a właściwie wparowała
przez wahadłowe drzwi.
- Przepraszam kociaku – wysapała. -
Dodatkowe zlecenie. Cieszę się, że czekałeś, bo jestem po
wczorajszym nagrzana i chcę cię więcej.
Po tych słowach nerwy minęły, a
krwiobieg przełączył się na dolny obieg.
- Nie chcę dzisiaj gotować – mówiła
szybko. - Miałam to cały dzień i chcę się po prostu pieprzyć.
- Pieprzyć? - Takiego tempa nie
przewidziałem.
- Ty będziesz mnie pieprzył –
ściągnęła bluzkę, pod którą nie miała nic więcej – a ja ci
będę słodzić.
Zrzuciła spodnie, wraz z majtkami i
stała przede mną naga.
- To jak? - Uniosła brwi. -
Zainteresowany?
Nie odpowiedziałem, tylko ściągnąłem
jednym ruchem koszulkę, kilkoma spodnie i bieliznę.
Sterczący po
jej słowach fiut utrudniał to skutecznie.
- Mam ochotę na coś słodkiego –
oznajmiła, rozglądając się po pomieszczeniu. - Przynieś
czekoladę, potrzebuję czekolady.
Zbaraniałem kompletnie, po kolejnym
zwrocie akcji.
- Nie lubisz czekolady?! - Podparła
się pod boki, a jej drobne cycuszki podskoczyły, koncentrując na
sobie mój wzrok doszczętnie.
- Lubię – wyjąkałem.
I pomaszerowałem do składziku ze
sterczącym fiutem osłupiały, ale posłuszny.
Przyciągnąłem dwudziestokilowy wór
brązowej słodyczy i czekałem na dalsze instrukcje.
- Wsyp do podgrzewacza sporo. -
Komenderowała po szefowsku. - Nastaw na sześćdziesiąt stopni i
mieszaj.
Zrobiłem, jak kazała. Musiałem
zachować dystans od blatu, gdyż ocieranie się wzwodem o zimną
nierdzewkę nie jest zbytnio przyjemne.
- Teraz zmniejsz temperaturę. - Oparła
się obok, patrząc w dół na mój maszt. - Idealna jest niewiele
cieplejsza od ciepłoty twojego ciała.
- A tak smakuje najlepiej. - Nabrała
na palec trochę i posmarowała nią swój sutek. - Skosztuj.
Nie musiała drugi raz prosić.
Porzuciłem mieszanie czekolady i przyssałem się do jej piersi, jak
cielak do maminego cycka.
- Spokojnie! - Zaśmiała się. - Jest
jeszcze lepszy sposób na jej jedzenie.
Odepchnęła mnie i wdrapała się na
blat, siadając na nim. Nabrała chochelką większą porcję
czekoladowej płynności i odchylając ciało w tył, pozwoliła
popłynąć tej po brzuchu, przez pępek i niżej. Brązowa strużka
sięgnęła krótkich włosków, zwalniając.
- Czy już mogę jeść? - Wpatrywałem
się krople pieszczące wargi sromowe. - Teraz to już naprawdę chcę
tej czekolady!
- Smacznego. - Uśmiechnęła się
zapraszająco. - Do stołu podano.
Chciałem jak najszybciej zjeść
czekoladę z jej brzucha, by przejść niżej i wpić się w kobiecy
owoc, lecz zlizanie tej gęstej słodyczy to jedno, trzeba było
jeszcze ją przełknąć. Sprytna istota wiedziała co robi,
zmuszając mnie do tego rodzaju konsumpcji, przedłużając tym samym
pieszczotę moim językiem i dłońmi gorączkowo błądzącymi po jej
ciele, zaciskającymi się na piersiach i ugniatającymi pośladki.
Gdy wreszcie dotarłem w upragnione miejsce, pociągnąłem językiem
od dołu ku łechtaczce, czując zbierającą się na języku
słodycz, połączoną ze słoną nutą jej soków.
Jęknęła i wplotła palce w moje
włosy. Podobało jej się, ja drżałem z podekscytowania, gdyż
pierwszy raz w życiu smakowałem kobietę. Wepchnąłem w jej
wnętrze język, starając się sięgnąć głęboko.
Znów jęk i palce zaciskające się na
moich włosach. Wylizywałem czekoladę bardzo dokładnie, wsysałem
ją wraz z delikatnymi fałdkami, po chwili łechtaczką, która w
ustach rosła i pęczniała.
Nie było już czekolady, ale została
zachłanność. Nie przypuszczałem, że oralne pieszczoty dają tyle
przyjemności pieszczącemu, więc nie chciałem przestać. Dopiero
jej przeciągły jęk i uda zaciskające się na mojej głowie
ocuciły mnie.
Przestałem, patrząc w górę na jej
wygięte ciało, piersi unoszące się gwałtownie, a po chwili
twarz, gdy podniosła powieki i zamglonym wzrokiem spojrzała na
mnie.
- No młody... - wymruczała – ty
naprawdę lubisz czekoladę, niezły z ciebie... łasuch.
Wstałem i podziwiałem swoje dzieło.
Plama jej soków i pewnie mojej śliny, pomiędzy rozchylonymi udami,
lśniła na blacie.
- Ja też ją lubię. - Zsunęła się
na podłogę. - Teraz moja kolej, siadaj.
Siedziałem ze sterczącym dumnie
fiutem i czekałem na dotyk czekolady.
Wylała ją na sam
czubek, trzymając go dwoma palcami i podziwiając wędrówkę
ciepłego brązu w dół.
Faktycznie była niewiele cieplejsza od
ciała, przez co drażniła delikatnie.
Zuza pochyliła się i zlizała
odrobinę.
- Moja ulubiona. - Oblizała usta. -
Ani za gorzka, ani zbytnio mleczna.
Zamknęła wargi na żołędzi i
zamruczała z rozkoszą. Wypuściła go na chwilę, by oblizać
czekoladowe usta i patrząc mi w oczy, pochyliła się ponownie. Nie
potrafiłem już obserwować, opadłem ciężko plecami na chłodny
blat i odczuwałem wyłącznie. Wzrok odciąłem powiekami
Chwilę ssała, ale wypuściła z ust
główkę i zaczęła zlizywać czekoladę, sunąc językiem od
nasady, w górę. Przerwała na chwilę kontakt z moim ciałem, by
wbić się językiem między moje pośladki, sięgając głęboko i
poruszając zwinnym czubkiem. Ssała jądra, gładziła je językiem
i znów wzięła go w usta, tym razem głęboko i mocno. Czułem jej
podniebienie, a po chwili gardło. Mruczała przy tym i uciskała
dłonią jądra, masowała poniżej i jeszcze dalej. Umiała to robić
i bawiła się mną, prowadząc, jak po sznurku, rosnącą wciąż
rozkosz.
- Daj mi to – wymruczała,
wypuszczając go z ust, by znów ssać i lizać, coraz szybciej
poruszając głową.
I dałem jej to, z krzykiem i
drgnięciem bioder, wbijającym kutasa jeszcze głębiej w gardło i
wytrysnąłem w usta.
Nie wypuściła mnie do ostatniej kropli, a gdy
już pozwoliła na wolność, oblizała usta i pochyliła się nade
mną, sięgając ku podgrzewaczowi z płynną czekoladą. Zanurzyła w
niej palec, a ten oblizała ze smakiem.
- Teraz możemy zrobić pizzę. -
Podała mi porcję czekolady na palcu. - Zgłodniałam.
mogla bym cie porwac o calymi dniami kazala bym ci opowiadac. uwielbiam Cie, co pół godziny zaglądam czy czsem czegoś nie napisałaś....
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na takaja żyźń !
Kiedy kolejna część Takajej? ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dziś :D
Usuńno nie,ludziom nie dogodzisz ;-)
OdpowiedzUsuńPod Takają chcieli Pieprza,pod Pieprzem-Takajej ...
Fajne!Co prawda nie lubię słodyczy,ale doceniam zaangażowanie bohaterów.
OdpowiedzUsuńl_b
Przyniosłam sobie z kuchni czekoladkę, mniammm :D i ja tu jeszcze wrócę (dzisiaj) :D
OdpowiedzUsuńbardzo pobudzające wyobraźnię opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna część? :)
OdpowiedzUsuń