Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

piątek, 21 marca 2014

Był sobie konkurs, a nagroda cieszy!

Prosiłam osoby, które wygrały nagrody, by napisały w kilku zdaniach o doznaniach.
Na taki efekt nie liczyłam nawet w snach!
Oto pierwsze opowiadanie osoby, która wygrała wibrator króliczek:-)
Dodam jeszcze, że przy zakupach w sklepie http://www.skarbyafrodyty.pl/ na hasło "mika kamaka" 10% zniżki!
Zapraszam do lektury wyznań Rimy.
W poniedziałek przed 23 pisałam z Miką. W sumie już nie pamiętam o czym, ale jak czerwona lampka miga mi w głowie tylko jedno zdanie, "PS. dziś wibrator został wysłany ;D". Nie będę ukrywać, że byłam podekscytowana. Lubię wygrywać i lubię dostawać nagrody. Nie ważne jakie. Liczy się sukces, wygrana.
Chodziło to za mną przez kilka dni. Myśl, „kiedy to w końcu przyjdzie?”, przelatywała mi w ciągu dnia w najmniej spodziewanym momencie.
            W czwartek zerwałam się z łóżka o 6 rano, wściekając się na tego, który wymyślił tak wczesne pobudki. Rzucając parę soczystych przekleństw weszłam pod prysznic, żeby tylko się opłukać.
Nie miałam czasu na cokolwiek. Włosy zebrałam w byle jaki węzeł opadający na kark, ganiąc się w myślach za głupotę jaką było ścięcie włosów pod spodem na łyso. Teraz kikuty sterczą i nie ma ich jak spiąć. Głupia ja.
            Ubrałam się niezbyt zachwycająco, zresztą i tak nie szłam na randkę, tylko na targ i jakieś zakupy. Spożyłam w pośpiechu śniadanie, które składało się z papierosa i kawy z mlekiem. Jak zwykle, gdy się spieszę nie mam czasu na zjedzenie czegokolwiek. Do torby wrzuciłam jabłko i wybiegłam z domu, uprzednio wpuszczając jeszcze leniwego kocura.
            Na targu byłam godzinę później. Wszędzie dookoła wrzeszczący Rumunii nieco się rozwydrzyli, do tego stopnia, że teraz łapią potencjalnych klientów za rękę i przyciągają ich do swojego stoiska. Nie są to ubrania jakieś mega super  jeśli chodzi o jakość, ale lubię tam kupować. Kilka bluzek po 5 złoty i chodząc po domu można super wyglądać.
            Później pojechaliśmy do miasta kupić materiał, z którego powstanie piękne rozkloszowane dzieło. Jeszcze parę drobiazgów z pasmanterii i dalej!
            Chwilę później zostawiałam już materiał u ciotki i przegryzałam soczyste jabłko. Wszystko trzeba było szybko robić. Nienawidzę nie mieć czasu. Dopiero po śmierci będę mieć wieczność na moje ulubione zajęcie, jakim jest spanie.
            Na ostatnie zakupy pojechaliśmy do drugiego miasta.
Krążąc z kuzynką po markecie rozmawiałyśmy o wibratorze, kiedy przyjdzie, czy faktycznie jest taki super. Śmiałyśmy się, kiedy zabrzęczał mi telefon w kieszeni. To był mail od Miki. „I co? Doszło już?”
            Wgramoliłam się do domu, zrzucając przyciasne buty i przeklinając je. Od progu upierdliwy kot miauczał. Z łatwością mogłam sobie przetłumaczyć to co właśnie próbował mi powiedzieć. „Czuję, że byłaś w mięsnym. A gdzie, kurwa, szynka dla mnie? Dawaj moją szynkę, dziwko!” Tak, kocham mojego kota, więc okazując mu miłość, tak jak potrafię, odepchnęłam go nogą wrzeszcząc na niego.
            Rzucałam właśnie torbę na blat, kiedy moją uwagę przykuł kartonik na stole.
Jest!”, zawołałam w myślach, żeby nie przywołać niepotrzebnych gapiów, ciekawych co jest w pudełku. A takich w moim domu niemało.
            Zgarnęłam je szybko i przeskakując co drugi stopień popędziłam na górę do swojego pokoju. W duszy dziękowałam, że jest tak bardzo dyskretnie zapakowane.
Chwilę zastanawiałam się czym rozedrzeć taśmę, bo w pośpiechu, oczywiście nie pomyślałam, żeby zabrać z kuchni jakiś sprzęt, który uwolni to cacko. Na szczęście przypomniałam sobie o swojej tajnej szafeczce i wygrzebałam z niej nożyk florystyczny. Chwilę później trzymałam w dłoni moją nagrodę.
Nosiłam się z zamiarem kupna wibratora, bo faceta od roku nie używałam, a na jakiś seks bez zobowiązań nie miałam ochoty. Oglądałam go sobie powoli i dokładnie, badając palcami fakturę. Jestem wzrokowcem, ale jak małe dziecko i tak muszę wszystko obmacać. Próbowałam porównać co mi to przypomina w dotyku, ale nie mogłam sobie przypomnieć niczego.
Nacisnęłam przycisk włączenia i nic. Baterie! Olśniło mnie. No tak, zapomniałam o bateriach, a byłam w mieście. Ba! I to w trzech miastach, ale oczywiście, po co miałam o nich pamiętać.
Przeszłam przez dom jak huragan szukając dwóch malutkich baterii alkalicznych. I nic. Wyciągnęłam, więc z pilota. „Tylko dla sprawdzenia”, usprawiedliwiłam się w duchy. W skupieni wcisnęłam obie baterie we wnętrze wibratora i uruchomiłam go ponownie.
Były za słabe.
Niech to szlag! Zaczęłam się wściekać, bo baterii podładować nie mogę, a oczywiście gotówki nie noszę, więc nie mogłam nigdzie kupić, bo na tej mojej zapyziałej wsi, w żadnym spożywczaku nie ratyfikują kart. Poza tym całą gotówkę, w którą byłam uzbrojona, wydałam na targu. Jechanie do miasta nie opłacało się.
            Ponownie przeszłam przez dom jak tornado szukając jakichkolwiek drobnych. Pięć złotych wpadło mi w ręce, w uroczym miejscu, jakim jest łazienka. Znów wcisnęłam na nogi przymałe trampki, obiecując sobie w duchu, że w końcu zrobię porządek z butami. Zarzuciłam bluzę i poszłam na stację benzynową.
            Tym razem wszystko pięknie zadziałało.  Baterie pobudziły do życia „martwego kutasa”. Roześmiałam się wspominając to, koleżanka z dawnej pracy tak nazywała wibratory.
Burczał cichutko. W dłoni sprawdzałam poziom wibracji przełączając kolejne funkcje. Spodobała mi się trzecia i czwarta. Szybkie wibracje, a potem szybkie pulsacyjne. Już wiedziałam, których dokładnie użyję.
            Jeszcze tylko napisałam sms-a do przyjaciółki: „Moja nagroda przyszła. ;D”, a po chwili telefon zaburczał w odpowiedzi. „I jak? ;D będziesz testować? Ba Ty musisz ;D  bo muszę wiedzieć czy warto kupować ;D
            Wieczorem wróciłam ze spaceru i ze swoich tajnych misji, czyli po prostu straszenie i trollowania ludzi. Ot takie urozmaicanie sobie życia na tej nudnej wsi.
Bez jedzenia kolacji chwyciłam piżamę, którą owinęłam swojego, nowego przyjaciela.
Chciałam go użyć przy kąpieli, ale szybko straciłam zapał. Nie lubię siedzieć długo w łazience, poza tym ktoś się ciągle dobija.
Jednak spróbowałam.
Ale nic z tego. Nie mogłam się pobudzić. Trochę rozeźlona szybko się umyłam i ubrałam, uprzednio nakładając na siebie różne mazidła, które obiecują ujędrnić moje blade ciało i sprawić, że będę pachniała tak, że żaden samiec nie powstrzyma się od obejrzenia za mną. Mrzonki.
            U siebie w pokoju zapaliłam papierosa i siedziałam w zamyśleni.
„Raz użyłam wibratora. Ale byłam jeszcze wtedy niewinną niewiastą, więc jedynie musiałam zadowolić się miłymi wibracjami. Golarka? Szczoteczka? Pfff. Cholera. Jak się do tego zabrać? Hmmm, może jakieś afirmacje?”
            Próbowałam sobie wyobrazić coś, co sprawiłoby, że niżej przyprawi mnie o wilgoć. Wspomnienia z seksu? Nic z tego.
            Zgasiłam papierosa, wyłączyłam światło i położyłam się do łóżka.
Miałam chęć i to ogromną. Czułam charakterystyczny uścisk w podbrzuszu i gorączkę między nogami. Przypomniałam sobie, że do paczuszki dołączona była saszetka lubrykantu. Wyciągnęłam ją i zawartość wycisnęłam na swoje miejsca intymne.
Poczułam dreszcz. Zimny lubrykant powoli rozmasowywałam na mojej małej, która była niesamowicie gorąca. Chciałam więcej i jak najszybciej.
            Włączyłam wibrator na pierwszy stopień wibracji i delikatnie przyłożyłam do łechtaczki. Było za mało. Po latach onanizacji, tak delikatne wibracje tylko drażnią i złoszczą. Włączyłam jak najszybsze i oblizałam usta.
Ocierałam się o niego chcąc jak najwięcej. Zaciskałam nogi byy zwiększyć doznania. Ogarnęło mnie pragnienie, aby mieć go w środku. Chwilę ocierałam nim o dziurkę drażniąc się sama ze sobą, po czym delikatnie wepchnęłam go do środka. Co za ulga…
            Znów musiałam oblizać usta. Od szybkiego oddechu z podniecenia wysychały niemożliwie.
Powoli ruszałam swoim, nowym przyjacielem. W tę i z powrotem. Fala wspomnień z najbardziej dzikiego seksu, jaki przeżyłam, zalała mnie, podkręcając moje podniecenie i potęgując doznania. Bezwiednie zaczęłam nim szybciej ruszać. Już dawno nie czułam się tak dobrze przy masturbacji.
            Położyłam się na brzuchu, a wibrator oparłam o łóżko. Zmieniałam funkcję na wibrująco-pulsacyjną i powoli nabijałam się. Delikatnie kręciłam biodrami, żeby drażnić się wypustką. Poczułam, że zaczęłam drżeć. Przymknęłam oczy i kręciłam pupą co raz szybciej. Powoli czułam nadchodzący skurcz. Zacisnęłam palce na poduszce i przygryzłam zębami wargę. Cichutko jęczałam i co raz szybciej pracowałam pupą. Nie mogłam opanować drżenia i mocno na niego opadłam po czym zalała mnie fala orgazmu. Skurcze były silne i przyjemne. Było mi tak błogo. Okręciłam się na plecy i ostrożnie wyciągnęłam go. Jeszcze przez chwilę masowałam nim swoje nabrzmiałe i niesamowicie mokre miejsca.
O tak, takiej ulgi i rozkoszy potrzeba mi było po stresującym dniu. Leżałam tak jeszcze chwilę, a potem celebrując nową „przyjaźń”, bawiłam się jeszcze dwa razy.
 
            Chwilę temu usiadłam z kawą do laptopa, a kot wskoczył mi na kolana. Przypomniało mi się, co jeszcze miałam zrobić.
Chwyciłam telefon i wysłałam jednego smsa.
 
 
Warto kupować ;D

7 komentarzy:

  1. A ja akurat teraz wypróbować nie mogę...Cóż za ironia losu!
    l_b

    OdpowiedzUsuń
  2. A widzisz, usatysfakcjonowana laureatka, czyli konkurs spełnił swe zadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jak. ;)
      Mam nadzieję, że będzie więcej konkursów i będziecie brać w nich udział, bo sama nie chciałam, ale było warto.;)

      Tylko brzydko się dodało, wizualnie ładniej napisałam. ;D

      Rima.

      Usuń
    2. Nie spodziewałam się takiego prezentu,ale go wczoraj dostałam,baterie w domu "byli" ,bo jak ktoś na wsi mieszka,to lepiej zapas mieć.I co z tego,ja nie marynarz,żeby pływać po Morzu Czerwonym.
      l_b

      Usuń
    3. A pochwalisz się co dostałaś? ;)

      Mnie tam baterie raczej nie potrzebne, bo wszystko jest już raczej ładowane od prądem. ;)

      Mika tak, teraz ładniej. ;)
      Rima.

      Usuń
    4. Pochwalę się ,jak użyję,ok?
      l_b
      PS.Spodziewałam się raczej uśmiechu prezesa,a tu niespodzianka!

      Usuń
  3. Rima, wolisz taki układ?
    Zmieniłam na oryginalny.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.