Myślę, że jeszcze dwa (dłuższe) i finito, ale ja se myślę, a wychodzi jak chce :D.
Miłego przerywnika ;-)
Na taką jej reakcję właśnie liczyłem i zdziwiłbym się jej brakiem.
Pomieszczenie było dziełem i efektem
pomysłowości zaprzyjaźnionego małżeństwa. Architekt i
dekoratorka wnętrz, przerobili wgłębienie w skale w dzieło sztuki
użytkowej. Z zewnątrz dom wyglądał ciekawie, lecz nie
przygotowywał na widok, który czekał wewnątrz. Wnęka w skale
została sprytnie obudowana kamieniami i drewnem, co stanowiło
funkcjonalne jej przedłużenie. Najciekawszym elementem
pomieszczenia był niewielki wodospadzik na środku, otoczony szklaną
rurą. Woda wyciekała wprost ze górnej części skały tworzącej
sufit i spadała w dół, spływając po szkle i niknąc w szczelinie
skalnej podłogi. Wszystko świetnie zaizolowane i nie zagrażające
nadmiarem wilgoci pomieszczeniu, oraz powalające efektownością na
kolana.
Cóż, nowe przyszło...
- Nie chcemy spać! - Zbuntowany drugi głos.
- A ja chcę jeszcze jeść! - Zażądał trzeci.
- No właśnie! - Przytaknęły mu pozostałe dwa. - Chcemy jeść!
- Dosyć tego! - Wkurzyła się młoda. - Albo w tej chwili pójdziecie myć zęby i prosto do łóżek, albo jutro zapomnicie o lodach!
- Pewnie byliby do tego zdolni. - Skrzywiłem się, wyobrażając sobie podobny obrazek.
Po tylu męczących godzinach, szybkie spełnienie w jej ramionach uspokoiło i zalało szczęśliwością.
Pierwszy podszedł Kacper i z miną
badacza oglądał dzieło, oraz palcował szkło. Młoda potruchtała
za nim i z kwoczą ostrożnością odciągnęła malucha od rury. No
tak, musiała pewnie sprawdzić, czy toto go nie połknie.
Po czteroosobowym rekonesansie, zaczął
się koncert życzeń, więc młoda uwijała się, by wszystkich
nakarmić, napoić, zagonić do rozpakowywania przywiezionego
ładunku, a w końcu nakazać braciom mycie.
Później prała fotele w samochodzie i
czyściła dywaniki, a mnie coś nieprzyjemnego ukłuło w środku.
Inaczej takie wypady wyglądały, gdy robiłem je z kobietami pokroju
Oliwii.
Po przyjeździe był szampan, seks i
słodkie lenistwo. Teraz był ul, harmider i ogólny rozgardiasz.Cóż, nowe przyszło...
Siedziałem na werandzie zmęczony
podróżą i oszołomiony niewyczerpaną żywotnością dzieciaków.
One się nie przemieszczały, lecz wystrzeliwały swe ciała z punktu
A do punktu B, czasami po kolidujących ze sobą trasach. Wtedy było
jeszcze głośniej, gdyż zaczynała się kłótnia, wrzaski i płacz
zazwyczaj. Młoda ze stoickim spokojem wykonywała kolejne porządkowe
czynności, podtykając mi kanapki, zimne piwo i wycierając w
międzyczasie któryś z obsmarkanych nosów. Gdy już zaczynałem
usypiać nerwową drzemką, przerywaną kolejnym wydarciem któregoś
z młodych gardeł, gardła zaczęły z wolna przycichać, okrzyki
były rzadsze i wtedy młoda zarządziła mycie zębów.
- Mycie i spanie chłopaki! - Huknęła
tuż nade mną, aż odruchowo podskoczyłem na miękkim fotelu.
- Jeszcze nie! - zawołał pierwszy
głos.- Nie chcemy spać! - Zbuntowany drugi głos.
- A ja chcę jeszcze jeść! - Zażądał trzeci.
- No właśnie! - Przytaknęły mu pozostałe dwa. - Chcemy jeść!
- Dosyć tego! - Wkurzyła się młoda. - Albo w tej chwili pójdziecie myć zęby i prosto do łóżek, albo jutro zapomnicie o lodach!
Podparła się pod boki, czekając na
reakcję. Odpowiedziało jej milczenie, trzy głowy pokornie i w
milczeniu opuściły wzrok i w ciszy powędrowały do malutkiego
pomieszczenia w głębi domu, które służyło za łazienkę.
- No, no – zacmokałem z podziwem. -
Pani to potrafi się znaleźć w sytuacji.
- Adasiu. - Spojrzała na mnie
pobłażliwie. - Z nimi trzeba krótko, inaczej wleźliby mi na głowę
i obgryźli uszy.- Pewnie byliby do tego zdolni. - Skrzywiłem się, wyobrażając sobie podobny obrazek.
Po jej twarzy przemknął smutny
uśmiech, po czym odwróciła się i weszła do domu pokrzykując,
jak zarządca niewolników.
Po kolejnych trzech kwadransach nastała
cisza i upragniony spokój. Jak ja za tym tęskniłem.
- Czy pokażesz mi ten wodospad Adasiu?
- Młoda stała w drzwiach w stroju kąpielowym z ręcznikiem pod
pachą i elektroniczną nianią przypiętą do majtek. - Chętnie
ochłodzę ciało, chyba że ty postanowisz je podgrzać.
Uśmiechała się figlarnie, czego
efektem było błyskawiczne odpłynięcie mojej senności i szybki
zryw z leżaka.
- Z przyjemnością dziewczyno. -
Bezwstydnie przyglądałem się ledwie okrytemu ciału. - Jeszcze
tylko coś zabiorę z lodówki.
- Pamiętaj, że nie potrafię pływać
– mruknęła, ustawiając ostrożnie odbiornik niani na brzegu, gdy
dotarliśmy nad wodospad.
- To dobrze. - Wbiłem wzrok w wypięty
tyłeczek, odziany w skrawek materiału. - Będziesz dzięki temu
bardziej do mnie przyklejona.
Wyprostowała się powoli, sięgając
dłońmi za plecy, by po chwili zdjąć dwa trójkąty osłaniające
jędrne piersi.
- Na to liczę Adamie. - Mrugnęła do
mnie okiem, po czym oblizała usta wpatrując się coraz większy
namiot w moich spodenkach. - Na to liczę.
Może jednak ten wyjazd nie będzie
niewypałem.
Woda chłodziła i orzeźwiała. Jej
uda, obejmujące mnie i piersi przylegające do mojego ciała,
rozpalały.
Bez zbędnych pieszczot sięgnęła dłonią między
nasze ciała i naprowadziła czubek kutasa na śliskie wejście w
rozpalone ciało. Przyjęła mnie z jękiem i mocniej zacisnęła
ramiona na mojej szyi. Ja ugniatałem jędrne pośladki, nadając
rytm ciałom, a ten przyspieszał z każdym ruchem, by w końcu
eksplodować jej krzykiem i moim jękiem.
Jej długie włosy okleiły mi twarz i
ramiona. Drżała, wbijając mi paznokcie w plecy, dysząc.
Było mi dobrze, cholernie dobrze.Po tylu męczących godzinach, szybkie spełnienie w jej ramionach uspokoiło i zalało szczęśliwością.
- Napijesz się szampana? - zapytałem
zachrypłym głosem.
- Tak – odparła i wysupłała się z
moich ramion, kładąc ciało luźno na wodzie.
Pozwoliła się unosić na
powierzchni z rozrzuconymi kończynami i włosami tworzącymi
ruchliwą aureolę wokół głowy. Zamknięte oczy i delikatny
uśmiech na ustach, tworzyły wręcz nierealny widok, jak z bajki.
Jasne ciało unoszone przez błyszczącą wodę i wszystko skąpane w
księżycowej poświacie. Widok godzien uwiecznienia pędzlem
artysty. Kolejne zdjęcie do albumu w głowie.
- Widziałam panikę w twoich oczach
Adamie. - Młoda uśmiechała się znad kieliszka, popijając go
małymi łyczkami. - Mówiłam ci, że to nie będzie wyjazd, jakie
dotąd miałeś. Z chłopakami, to zawsze, jakby walczyć z
żywiołami.
Siedziała swobodnie, opierając się o
skałę, wystającą z wody. Skalna półka, porośnięta miękkim
mchem i smukłe ciało młodej, bez skrępowania eksponującej swoją
nagość. Piękny widok.
Znów poczułem to ukłucie niepokoju w
sercu. Ona taka młoda, ja... no cóż...
Rozmawialiśmy wreszcie. Rozluźnieni
seksem i bąbelkami szampana, śmialiśmy się z przeżyć, które
zalały nas fekaliami w trakcie podróży. Planowaliśmy dzień
następny, by w końcu wrócić do domu i po szybkiej toalecie,
położyć się do łóżka.
I znów spostrzeżenie w mojej głowie,
że dotąd spałem z kochankami w tym łóżku na golasa, a teraz nie
mogłem. Sam fakt spania z opiekunką trzech dzieciaków,
zobowiązywał do przyzwoitości.
Nie powstrzymałem się jednak i
przygarnąłem młodą do siebie, usypiając z nią w pozycji na
łyżeczkę.
Śniło mi się, że leżałem na
boisku, a wokoło biegali piłkarze. Piłka co chwilę szybowała w
moim kierunku, by przywalić mi w brzuch, w nogi, lub wprost w
przyrodzenie. Ból nakazywał mojemu ciału, by robiło uniki i
kurczyło się w obronie.
Obudziłem się, gdyż spadłem z boiska w przepaść. Spocony i przerażony lokalizowałem swoje położenie.
Obudziłem się, gdyż spadłem z boiska w przepaść. Spocony i przerażony lokalizowałem swoje położenie.
Siedziałem na podłodze, czyli spadłem
z łóżka. Spojrzałem na łóżko i zrozumiałem pochodzenie tego
dziwnego koszmaru sennego.
Na środku łóżka, z rozrzuconymi
kończynami spał Kacper. Musiał przyjść w nocy i wgramolić się
między nas. Musiał również skopać mnie przez sen, a ja odruchowo
cofałem się przed drobnymi stópkami. Cofałem się, aż spadłem z
łóżka.
Niepyszny wstałem i poczłapałem do
łóżka Kacpra.
Młoda spała.
Ech, te zmiany...
"pokażesz", blagam!!! Poza tym, jest uroczo.
OdpowiedzUsuńbuziaki, Kaśka :)
Mika, dzięki za miły początek dnia :)
OdpowiedzUsuńAno zmiany.Dzieciaki dają popalić ;-)
OdpowiedzUsuńPisz,Mika,jeszcze!
"Spadłem z łóżka" :D Uroczo, samo życie :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia ;)
No to jeszcze przychodzi mi życzyć Wam,Matkom Polkom wszystkiego najlepszego z okazji święta ;-)
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że Adam się całkiem przestraszy i zostawi Młodą na lodzie...
OdpowiedzUsuńno trochę to tak wygląda :D zresztą ta sytuacja która się rozgrywa między nimi to jak w małżeństwie z dłuższym stażem gdzie mąż "biedaczek" ma dość "obowiązków" domowych i leci do kochanki, ktora zawsze chętna gotowa i w dodatku bez dzieci
OdpowiedzUsuńa kiedy kontynuacja ?:)
OdpowiedzUsuńDziś będzie ostatnia część :D
Usuńsuper dzięki :)
UsuńNieeeeeeeee! Tylko nie to ;( nie kończ ;(
OdpowiedzUsuń