Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

wtorek, 1 kwietnia 2014

"Takaja żyzń" cz. XXII

Wracaliśmy do domu w milczeniu.
U fryzjera zapłaciłem za zabiegi na naszych włosach i dodatkowo za ręcznik, który z sobą zabraliśmy. Nie chciałem tam dłużej przebywać, musiałem opuścić galerię. Za dużo tam ludzi w ludziach.
Młoda siedziała w turbanie na głowie, lecz nie wyglądała z tego powodu na nieszczęśliwą.

***
- To było bardzo ciekawe przeżycie. - Przerwałam ciszę. - Dziękuję ci za ten dzień i oczywiście za ubrania i... za ręcznik również.
Po ostatnich słowach nie potrafiłam ukryć rozbawienia, za które Adam spiorunował mnie wzrokiem.
- Bardzo zabawne. - Próbował przybrać groźną minę, ale ta już na mnie nie działała. - I proszę bardzo.

I znowu cisza, ale taki jej rodzaj, który nie krępuje.
Na taką ciszę trzeba sobie zapracować.
- Wiesz, że nigdy nie byłam na takich zakupach i że pierwszy raz piłam kawę w kawiarni?
- Kolejne pierwsze razy ze mną? - Zerknął na mnie. - Oby tylko tak przyjemne były te kolejne.

To było zdecydowanie dwuznaczne i zastanawiałam się, do czego pił. Czy miał na myśli kolejne pierwsze razy ogólnie, czy myślał o seksie. Nie spytałam jednak, nie mam w zwyczaju dopytywać.

Po powrocie do domu zastaliśmy zaporę w postaci czterech osób i dwu psów.
- I co? I co? - Podskakiwał Kacper. - Fajnie było? Co masz w tych torbach? Dlaczego tak długo was nie było? Jadłaś lody? Po co ci ręcznik na głowie?
Nie próbowałam nawet odpowiadać, bo nie po to Kacpcio pytał. On musiał najzwyczajniej w świecie wyartykułować wszystkie myśli, które zgromadziły mu się między uszami w czasie naszej nieobecności.
Wyciągnęłam tylko ręce z siatkami, pozwalając je przejąć braciom, którzy rzucili się na nie, jak wygłodniałe psy na kość. Nie ważne, że to babskie łaszki i akcesoria. Najistotniejszy był zapach materiału i metki wiszące na każdym produkcie. To, że nikt wcześniej nie nosił tych ubrań.
Tomek wyciągnął z papierowej torby sukienkę i bez rozkładania, uniósł ku twarzy i powąchał, przymykając oczy. Widziałam w minie Adama konsternację i zdziwienie.
- To zapach nowości go zachwyca Adamie. - Wyjaśniłam mu po cichu. - Nie znaliśmy go dotąd. Nie mieliśmy nowych ubrań.
Zwrócił wzrok z powrotem na chłopaków i przyglądał im się, ale inaczej. Po jego twarzy przepływała masa uczuć, zaszkliły się oczy. Zdawał sobie może właśnie sprawę z tego, ile szczęścia ma posiadając spokój o byt.
Pewnie nigdy nie zastanawiał się nawet, jak to jest nie mieć co zjeść, czy założyć na grzbiet.
Muszę mu więcej o prawdziwym życiu opowiedzieć, o jego ciemniejszej stronie.

- Napiłabym się dzisiaj wina z tobą – powiedziałam. - Jeśli oczywiście masz ochotę.
- Jesteśmy umówieni u mnie? - Pochwycił z zapałem.
- Nie Adasiu – zaprzeczyłam. - W kuchni.
Najpierw oklapł, lecz po chwili się otrząsnął.
- Cieszę się!
I faktycznie się cieszył.

Przed pogonieniem chłopaków do łóżek, musiałam im jeszcze zrobić pokaz mody, wyłączając rzecz jasna z pokazu nową, śliczną bieliznę.

- Kacperku. - Naciągałam spraną pidżamkę w misie na jego szczuplutkie ciałko. - Zostawię ci nadajnik elektronicznej niani i gdybyś mnie potrzebował, to wystarczy że coś powiesz, a usłyszę cię.
- Mam tutaj mówić i ty będziesz słyszała?! - Nie potrafił uwierzyć. - To jest takie coś, jak mają amerykańscy komandosi?
- To jest coś dla domowych komandosów – wyjaśniłam szeptem. - Jak mi zadasz pytanie, to ja Ci mogę odpowiedzieć i też to będziesz słyszał.
- Naprawdę?! - Oczy miał, jak pięciozłotówki. - To idź już i będę do ciebie mówił.

Siedziałam przy stole w kuchni, konferując z maluchem przez nianię. Bawiło go to przez kwadrans, po którym znudził się zabawką i zatopił w telewizyjnej animacji. Słuchałam jej echa w głośniczku, rozmyślając równocześnie o dzisiejszej szopce w galerii.
Adam był zazdrosny!
Nie pozwalał chłopakowi dotykać moich stóp, dziewczynie moich włosów...
Podobało mi się to. Poczułam się bardzo kobieco.

- O co ci chodziło z tymi koronkami? - To było pierwsze pytanie, które zadałam wchodzącemu do kuchni Adamowi.

Właśnie dotarło do mnie, jak ukochałam to miejsce. Stół, krzesła, bałagan na blatach i woń jedzenia.
Plus kwiaty na parapetach, zioła suszące się w wiązkach na karniszach i balony z dojrzewającym winem, oczko w głowie Miry.
Te ostatnie pykały gazami, przez cienką, szklaną, wygiętą finezyjnie rurkę.

Nim odpowiedział, przyniósł butelkę wina, dwa kieliszki, korkociąg i ustawił to wszystko na stole między nami.
- Kasiu – zaczął z westchnieniem. - Masz dziewiętnaście lat prawie i żadnego porządnego pierwszego razu za sobą, a ja w swej dupkowatości odebrałem ci najważniejszy pierwszy raz i jestem o to zły na siebie.
Zdjął osłonkę z szyjki butelki i powoli wkręcił spiralę korkociągu w korek, grzebiąc sobie w myślach coraz to głębiej, z każdym okręgiem korkociągu.

- Byłem późnym i jedynym dzieckiem dwojga ambitnych architektów. - W skupieniu napełniał kieliszki bordowym płynem. - Moim zadaniem było nie sprawianie problemów, wzorowa nauka i opieka nad psem. Rodzice byli zapracowanymi ludźmi i zostawiali wychowanie mnie i opiekę nad moją osobą opiekunkom.
Westchnął, pociągnął głęboki łyk wina i przymknął oczy.
Poszłam za jego przykładem, smakując rdzawo-czerwony płyn, lecz nie odzywałam się.
Nie byłoby to w tej chwili stosowne.

- Brakowało mi rodziców, lecz nie wiedziałem wtedy, jak powinna wyglądać prawdziwa więź rodzinna. - Znów łyk, cisza, westchnienie i ciąg dalszy. - Gdy się tutaj pojawiłaś wiedziałem, że chcę cię przelecieć.
Słowa wypowiedziane były bez namysłu, zapewne pod wpływem rozluźniających jaźń procentów alkoholowych.
- Przeleciałem, ale przedtem zobaczyłem coś, co mnie obezwładniło prostotą! - Patrzył mi teraz w oczy.
Emocje zaszkliły mu wzrok i zablokowały na dłuższą chwilę.
- Wy się po prostu kochacie i to widać! - Pochylił się ku mnie, patrząc natarczywie igielnym wzrokiem. - Dbasz o nich, rozumiesz ich uczucia i oni wczuwają się w ciebie i nie rozumiem do cholery, dlaczego nie spotkało mnie coś podobnego?!
Zaciśnięte pięści i ból na twarzy.
- Zazdroszczę wam Kasiu – powiedział ciszej, wbijając wzrok w blat i rozpłaszczając dłonie na nim. - Chciałbym być kiedyś częścią czegoś tak doskonałego. Tak naturalnego...

25 komentarzy:

  1. Niedosyt.
    Z każdą częścia coraz lepiej.
    Oby staneli na ślubnym kobiercu :3

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chce więcej więcej więcej więcej MIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIKA WIĘCEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja umieram z powodu kontynuacji opowiadań ;ccccc

      Usuń
  3. Adaś - marzyciel się znalazł... :p, jeszcze trochę, a go polubię.
    A co do ukatrupiania, to sorry Mika,
    ale Ty pisujesz piękne romantyczne historie, w ukatrupianiu możesz wypaść mało wiarygodnie :p
    (niczego nie sugeruję, to w odniesieniu do tego, co u Ciebie przeczytałam :D),
    to ja lubię sobie czasem coś zamordować, zadźgać, wbić na pal, utopić... sfajczyć na żywca też mi się zdarzyło ;)... a, o topieniu w bagnie bym zapomniała :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękować, dziękować :)

    Mam wrażenie, że udało Ci się wykreować gwałciciela - sierotkę... emocjonalną

    M.G.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiło mi się znów smutno. ;<

    OdpowiedzUsuń
  6. hej,ale fajna część :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A dlaczego bogaty i bez uczuc i rodzicow i zimnego chowu. Za slodko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak za słodko? ;) to jednak furiat i gwalciciel

      Usuń
    2. no jak za słodko? ;) to jednak furiat i gwalciciel

      Usuń
  8. Znowu za mało...

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja myślę, że w sam raz. Bardzo mi się podoba to opowiadanie.

    Jeśli komuś za słodko, to polecam książki Olivii Cunning, których bohaterami są muzycy z zespołu rockowego:
    1, "Za sceną"
    2. "Ostra gra"
    3. "Gorący rytm"
    4, "Mocne uderzenie"
    Jest w nich wszystko: romantyzm, przyjaźń, dowcip, kłótnie no i mnóstwo scen z "pieprzykiem" :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z kazda czescia coraz lepiej. Twoje najlepsze opowiadanie. Licze na kolejna czesc dzisiaj! Bedzie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  11. W koncu objawily sie ludzkie uczucia u Adama :D zachwycona jestem bi xzekam na kontynuację ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. coś dzisiaj będzie??

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś kolejnej takajej nie będzie, gdyż nie chcę Was obrażać tyci - kawałkami.
    Jutro o 21szej zapraszam na pokaźniejszy kawałek, dziś natomiast można poczytać "Studnia i róża" Kajjki (patrz zakładka z lewej).
    Całuję
    m.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja bym sie tam zadowolila tyci kawaleczkiem ale szanuje decyzje i czaekam na jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobra decyzja!popieram!
    l_b

    OdpowiedzUsuń
  16. Też uważam, że słusznie czynisz :) jak mówi stara chińska mądrość ludowa: co nagle to po diable ;), czekamy do jutra...

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobra decyzja!

    Dzięki za info - nie będę warować przy komputerze na bezdurno.

    M.G.

    OdpowiedzUsuń
  18. Szczerze mówiąc nie chciałam czytać w ogóle tej serii opowiadań, jakoś tytuł mnie odrzucił, a dzisiaj miałam sporo wolnego czasu i się jednak przełamałam. Naprawdę było warto! Targały mną różne emocje, podniecenie, ale czasem były i łzy. Opowiadanie genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze zapomniałam dodać, że czekam na Dług (tamta historia wydarzyła się w rzeczywistości, dlatego też mnie bardzo ciekawi).

    OdpowiedzUsuń
  20. Na "Dług" c.d poczekamy na Agatę,bo fabuła niebezpiecznie zbliża sie do czasu rzeczywistego.Ile można ujawnić,co trzeba przetworzyć,wymagana konsultacja ;-)
    l-b

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.