U fryzjera zapłaciłem za zabiegi na naszych włosach i dodatkowo za ręcznik, który z sobą zabraliśmy. Nie chciałem tam dłużej przebywać, musiałem opuścić galerię. Za dużo tam ludzi w ludziach.
Młoda siedziała w turbanie na głowie, lecz nie wyglądała z tego powodu na nieszczęśliwą.
***
- To było bardzo ciekawe przeżycie. -
Przerwałam ciszę. - Dziękuję ci za ten dzień i oczywiście za
ubrania i... za ręcznik również.Po ostatnich słowach nie potrafiłam ukryć rozbawienia, za które Adam spiorunował mnie wzrokiem.
- Bardzo zabawne. - Próbował przybrać groźną minę, ale ta już na mnie nie działała. - I proszę bardzo.
I znowu cisza, ale taki jej rodzaj, który nie krępuje.
Na taką ciszę trzeba sobie zapracować.
- Wiesz, że nigdy nie byłam na takich zakupach i że pierwszy raz piłam kawę w kawiarni?
- Kolejne pierwsze razy ze mną? - Zerknął na mnie. - Oby tylko tak przyjemne były te kolejne.
To było zdecydowanie dwuznaczne i
zastanawiałam się, do czego pił. Czy miał na myśli kolejne
pierwsze razy ogólnie, czy myślał o seksie. Nie spytałam jednak,
nie mam w zwyczaju dopytywać.
Po powrocie do domu zastaliśmy zaporę
w postaci czterech osób i dwu psów.
- I co? I co? - Podskakiwał Kacper. -
Fajnie było? Co masz w tych torbach? Dlaczego tak długo was nie
było? Jadłaś lody? Po co ci ręcznik na głowie?Nie próbowałam nawet odpowiadać, bo nie po to Kacpcio pytał. On musiał najzwyczajniej w świecie wyartykułować wszystkie myśli, które zgromadziły mu się między uszami w czasie naszej nieobecności.
Wyciągnęłam tylko ręce z siatkami, pozwalając je przejąć braciom, którzy rzucili się na nie, jak wygłodniałe psy na kość. Nie ważne, że to babskie łaszki i akcesoria. Najistotniejszy był zapach materiału i metki wiszące na każdym produkcie. To, że nikt wcześniej nie nosił tych ubrań.
Tomek wyciągnął z papierowej torby sukienkę i bez rozkładania, uniósł ku twarzy i powąchał, przymykając oczy. Widziałam w minie Adama konsternację i zdziwienie.
- To zapach nowości go zachwyca Adamie. - Wyjaśniłam mu po cichu. - Nie znaliśmy go dotąd. Nie mieliśmy nowych ubrań.
Zwrócił wzrok z powrotem na chłopaków i przyglądał im się, ale inaczej. Po jego twarzy przepływała masa uczuć, zaszkliły się oczy. Zdawał sobie może właśnie sprawę z tego, ile szczęścia ma posiadając spokój o byt.
Pewnie nigdy nie zastanawiał się nawet, jak to jest nie mieć co zjeść, czy założyć na grzbiet.
Muszę mu więcej o prawdziwym życiu opowiedzieć, o jego ciemniejszej stronie.
- Napiłabym się dzisiaj wina z tobą
– powiedziałam. - Jeśli oczywiście masz ochotę.
- Jesteśmy umówieni u mnie? -
Pochwycił z zapałem.- Nie Adasiu – zaprzeczyłam. - W kuchni.
Najpierw oklapł, lecz po chwili się otrząsnął.
- Cieszę się!
I faktycznie się cieszył.
Przed pogonieniem chłopaków do łóżek,
musiałam im jeszcze zrobić pokaz mody, wyłączając rzecz jasna z
pokazu nową, śliczną bieliznę.
- Kacperku. - Naciągałam spraną
pidżamkę w misie na jego szczuplutkie ciałko. - Zostawię ci
nadajnik elektronicznej niani i gdybyś mnie potrzebował, to
wystarczy że coś powiesz, a usłyszę cię.
- Mam tutaj mówić i ty będziesz
słyszała?! - Nie potrafił uwierzyć. - To jest takie coś, jak
mają amerykańscy komandosi?- To jest coś dla domowych komandosów – wyjaśniłam szeptem. - Jak mi zadasz pytanie, to ja Ci mogę odpowiedzieć i też to będziesz słyszał.
- Naprawdę?! - Oczy miał, jak pięciozłotówki. - To idź już i będę do ciebie mówił.
Siedziałam przy stole w kuchni,
konferując z maluchem przez nianię. Bawiło go to przez kwadrans,
po którym znudził się zabawką i zatopił w telewizyjnej
animacji. Słuchałam jej echa w głośniczku, rozmyślając
równocześnie o dzisiejszej szopce w galerii.
Adam był zazdrosny!
Nie pozwalał chłopakowi dotykać moich stóp, dziewczynie moich włosów...
Podobało mi się to. Poczułam się bardzo kobieco.
- O co ci chodziło z tymi koronkami? -
To było pierwsze pytanie, które zadałam wchodzącemu do kuchni
Adamowi.
Właśnie dotarło do mnie, jak
ukochałam to miejsce. Stół, krzesła, bałagan na blatach i woń
jedzenia.
Plus kwiaty na parapetach, zioła suszące się w wiązkach na karniszach i balony z dojrzewającym winem, oczko w głowie Miry.
Te ostatnie pykały gazami, przez cienką, szklaną, wygiętą finezyjnie rurkę.
Plus kwiaty na parapetach, zioła suszące się w wiązkach na karniszach i balony z dojrzewającym winem, oczko w głowie Miry.
Te ostatnie pykały gazami, przez cienką, szklaną, wygiętą finezyjnie rurkę.
Nim odpowiedział, przyniósł butelkę
wina, dwa kieliszki, korkociąg i ustawił to wszystko na stole
między nami.
- Kasiu – zaczął z westchnieniem. -
Masz dziewiętnaście lat prawie i żadnego porządnego pierwszego
razu za sobą, a ja w swej dupkowatości odebrałem ci najważniejszy
pierwszy raz i jestem o to zły na siebie.Zdjął osłonkę z szyjki butelki i powoli wkręcił spiralę korkociągu w korek, grzebiąc sobie w myślach coraz to głębiej, z każdym okręgiem korkociągu.
- Byłem późnym i jedynym dzieckiem
dwojga ambitnych architektów. - W skupieniu napełniał kieliszki
bordowym płynem. - Moim zadaniem było nie sprawianie problemów,
wzorowa nauka i opieka nad psem. Rodzice byli zapracowanymi ludźmi i
zostawiali wychowanie mnie i opiekę nad moją osobą opiekunkom.
Westchnął, pociągnął głęboki łyk
wina i przymknął oczy.
Poszłam za jego przykładem, smakując rdzawo-czerwony płyn, lecz nie odzywałam się.
Nie byłoby to w tej chwili stosowne.
- Brakowało mi rodziców, lecz nie
wiedziałem wtedy, jak powinna wyglądać prawdziwa więź rodzinna.
- Znów łyk, cisza, westchnienie i ciąg dalszy. - Gdy się tutaj
pojawiłaś wiedziałem, że chcę cię przelecieć.
Słowa wypowiedziane były bez namysłu,
zapewne pod wpływem rozluźniających jaźń procentów
alkoholowych.- Przeleciałem, ale przedtem zobaczyłem coś, co mnie obezwładniło prostotą! - Patrzył mi teraz w oczy.
Emocje zaszkliły mu wzrok i zablokowały na dłuższą chwilę.
- Wy się po prostu kochacie i to widać! - Pochylił się ku mnie, patrząc natarczywie igielnym wzrokiem. - Dbasz o nich, rozumiesz ich uczucia i oni wczuwają się w ciebie i nie rozumiem do cholery, dlaczego nie spotkało mnie coś podobnego?!
Zaciśnięte pięści i ból na twarzy.
- Zazdroszczę wam Kasiu – powiedział ciszej, wbijając wzrok w blat i rozpłaszczając dłonie na nim. - Chciałbym być kiedyś częścią czegoś tak doskonałego. Tak naturalnego...
Niedosyt.
OdpowiedzUsuńZ każdą częścia coraz lepiej.
Oby staneli na ślubnym kobiercu :3
Proszę mi tu nie sugerować, bo ich ukatrupię!
Usuńja chce więcej więcej więcej więcej MIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIKA WIĘCEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ
OdpowiedzUsuńPrzecie nie umieram...
Usuńja umieram z powodu kontynuacji opowiadań ;ccccc
UsuńAdaś - marzyciel się znalazł... :p, jeszcze trochę, a go polubię.
OdpowiedzUsuńA co do ukatrupiania, to sorry Mika,
ale Ty pisujesz piękne romantyczne historie, w ukatrupianiu możesz wypaść mało wiarygodnie :p
(niczego nie sugeruję, to w odniesieniu do tego, co u Ciebie przeczytałam :D),
to ja lubię sobie czasem coś zamordować, zadźgać, wbić na pal, utopić... sfajczyć na żywca też mi się zdarzyło ;)... a, o topieniu w bagnie bym zapomniała :p
Dziękować, dziękować :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że udało Ci się wykreować gwałciciela - sierotkę... emocjonalną
M.G.
Zrobiło mi się znów smutno. ;<
OdpowiedzUsuńhej,ale fajna część :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego bogaty i bez uczuc i rodzicow i zimnego chowu. Za slodko
OdpowiedzUsuńno jak za słodko? ;) to jednak furiat i gwalciciel
Usuńno jak za słodko? ;) to jednak furiat i gwalciciel
UsuńZnowu za mało...
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że w sam raz. Bardzo mi się podoba to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJeśli komuś za słodko, to polecam książki Olivii Cunning, których bohaterami są muzycy z zespołu rockowego:
1, "Za sceną"
2. "Ostra gra"
3. "Gorący rytm"
4, "Mocne uderzenie"
Jest w nich wszystko: romantyzm, przyjaźń, dowcip, kłótnie no i mnóstwo scen z "pieprzykiem" :)
Z kazda czescia coraz lepiej. Twoje najlepsze opowiadanie. Licze na kolejna czesc dzisiaj! Bedzie, prawda?
OdpowiedzUsuńW koncu objawily sie ludzkie uczucia u Adama :D zachwycona jestem bi xzekam na kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńcoś dzisiaj będzie??
OdpowiedzUsuńDziś kolejnej takajej nie będzie, gdyż nie chcę Was obrażać tyci - kawałkami.
OdpowiedzUsuńJutro o 21szej zapraszam na pokaźniejszy kawałek, dziś natomiast można poczytać "Studnia i róża" Kajjki (patrz zakładka z lewej).
Całuję
m.
Ja bym sie tam zadowolila tyci kawaleczkiem ale szanuje decyzje i czaekam na jutro :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra decyzja!popieram!
OdpowiedzUsuńl_b
Też uważam, że słusznie czynisz :) jak mówi stara chińska mądrość ludowa: co nagle to po diable ;), czekamy do jutra...
OdpowiedzUsuńDobra decyzja!
OdpowiedzUsuńDzięki za info - nie będę warować przy komputerze na bezdurno.
M.G.
Szczerze mówiąc nie chciałam czytać w ogóle tej serii opowiadań, jakoś tytuł mnie odrzucił, a dzisiaj miałam sporo wolnego czasu i się jednak przełamałam. Naprawdę było warto! Targały mną różne emocje, podniecenie, ale czasem były i łzy. Opowiadanie genialne :)
OdpowiedzUsuńJeszcze zapomniałam dodać, że czekam na Dług (tamta historia wydarzyła się w rzeczywistości, dlatego też mnie bardzo ciekawi).
OdpowiedzUsuńNa "Dług" c.d poczekamy na Agatę,bo fabuła niebezpiecznie zbliża sie do czasu rzeczywistego.Ile można ujawnić,co trzeba przetworzyć,wymagana konsultacja ;-)
OdpowiedzUsuńl-b