Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

poniedziałek, 24 marca 2014

"Takaja żyzń" cz. X

To bardziej wstęp do. I proszę mię tu nie opluwać ;-)
Niedługo koniec szkoły i muszę wymyślić, co tu zorganizować chłopakom. Miałam pewien pomysł, ale musiałam o tym porozmawiać z Panem Gospodarzem, a ten najwyraźniej był niedysponowany, że tak powiem.

Posiedziałam sobie z Mirą, porozmawiałyśmy przy kubłach z herbatą, zgarnęłam rozbrykanego Kacpra, którego ruchy spowalniały, wskazując na zbliżający się moment dnia pod tytułem „energy saving” i poszliśmy do naszej kwatery.
Wymyłam malucha, później siebie i poszliśmy spać.
Długo nie umiałam usnąć. Kilka razy sprawdzałam przez okno w łazience, czy zgasło światło w pokoju Adama, wyobrażając sobie, co tam robią.

***
Seks z Oliwią był zawsze ciekawy. Jej pomysłowość i chęć do zabaw i eksperymentów łóżkowych zadziwiała mnie dotąd, teraz zaczynała nudzić. Brakowało mi w tym wszystkim emocji, czegoś poza zabawą ciałami.
Umysł uczestniczył w tym na poziomie instynktu.
Zasugerowałem, by wrócić do poprzedniego układu. Jako inteligentna kobieta zrozumiała i nie rwała szat z tego powodu.
Przypieczętowaliśmy rozmowę ostrym analem i usnęliśmy zmęczeni.

Piątkowy poranek, droga do pracy i podwiezienie młodych, milczenie w czasie jazdy.
Postanowienie, skupienia się dziś w pracy na pracy, inaczej zawalę sobie nią weekend!

***
W domu musiałam zrobić coś z wezbraną energią, która mnie rozsadzała. Kipiała mi nosem, uszami i końcówkami palców. Dom jak dla mnie, brudził się zbyt wolno, bym miała wystarczająco dużo pracy. Po uporaniu się z kuchnią, dopucowaniu okien, drzwi i łazienek, zabrałam się za taras i kwiaty na nim. Wycinałam zeschnięte liście, myłam te zdrowe, zapamiętałam się w pracy.

Idąc do kuchni po nową porcję herbaty, stanęłam wryta w posadzkę.
Przy stole z kawą, kanapką i gazetą rozłożoną na blacie siedziała sobie Oliwia.
Piękna mimo wczesnej pory i ubrana jedynie w męską koszulę, którą swoją drogą prasowałam dzień wcześniej.
- Dzień dobry. – Przywitałam się oschle.
- Witaj . - Ledwie zaszczyciła mnie spojrzeniem spod długich rzęs.
Zrobiłam sobie kubeł herbacianego naparu i już miałam wrócić do zajęć, gdy jej głos mnie zatrzymał.
- Jesteś nową służką Adasia?
Wyczułam w jej głosie zainteresowanie i coś jeszcze.
- Można tak mnie nazwać. - Starałam się zachować spokój.
Nikt nie lubi być tak nazywany.
- Uważaj na siebie dziecko. - Podniosła głowę, wbijając we mnie chłodne spojrzenie. - To lew, a taką owieczkę, jak ty, będzie miał na jeden ząb.
Mówiąc to wstała i podeszła do szafki. Stanęła na palcach, wyciągając z górnej półki szklankę, którą następnie napełniła wodą z kranu i upiła łyk. Odniosłam dziwne wrażenie, że był to mały pokaz dla moich oczu.
Pokaz ekskluzywnej bielizny, wyjątkowo kobiecej i zapewne bardzo drogiej.
Może jeszcze kształtnego tyłka, ale nie mam na tym punkcie kompleksów, więc nie podziałało.
Poziom agresji wzrósł mi momentalnie, gwizdki pod czaszką piszczały, odprowadzając nadmiar pary wodnej uwalniającej się z przegrzanego mózgu, żyły na szyi pompowały krew.
- Myślę, że nie jeden ząb już sobie na mnie złamał – odpowiedziałam. - Jeszcze kilka mu zostało.
I wyszłam.
Korciło mnie, by się obejrzeć i sprawdzić jej minę. Nie zrobiłam tego jednak, wróciłam do kwiatków i ze złością popijałam herbatę, parząc przy okazji podniebienie.
A chuj tam! Ja mu pokażę!
Chce pogrywać i dymać przy okazji kochanki?!
No to zobaczymy, kto będzie górą...

***
Piątek wieczór, dziś z nią porozmawiam.
Oliwia się zwinęła i obiecała mi spokój, jakiś czas pewnie wytrzyma.

- Czy przyjdziesz do mnie? - spytałem młodą cicho, by nie doleciało to do uszu Miry. - Mieliśmy porozmawiać.
- Tak, mieliśmy porozmawiać wczoraj. - Spojrzała na mnie twardo. - I tak, przyjdę.
I wróciła do obowiązków, trąc wściekle ścierką idealnie czysty blat. Ja zbaraniałem.
Skąd w niej złość? Czyżby Oliwia z nią rozmawiała? Jeśli tak, to o czym?
Hmmm.

Czekałem na jej wizytę, jak na szpilkach. Jak zacząć?
Weszła ze spokojną miną i usiadła na krześle, naprzeciw biurka.
Naturalne było, bym usiadł po drugiej jego stronie i tak też uczyniłem.
- Chciałem z tobą porozmawiać o tym, co zaszło ostatnio między nami – mówiłem ostrożnie.
U niej zero reakcji,
- Bardzo mnie to zafascynowało i chciałbym kontynuować. - Boże, robię z siebie właśnie idiotę! - Jeśli się zgodzisz, otoczę ciebie i Kacpra opieką. Materialną i prawniczą, to pozwoli ci się usamodzielnić i zabezpieczyć braci.
Czekałem na wdechu na jej reakcję. Co powie? Czy teraz wyjdzie trzaskając drzwiami i zostawi mnie z kupą wspomnień, niespełnionych marzeń i fantazji? Czy oskarży mnie o molestowanie?
Tego ostatniego się nie obawiałem, nie zagroziłoby mi to, ale jednak...
- Zgoda - odparła, bez mrugnięcia okiem. - Mam jeden tylko warunek.
- Tak? - Musiałem wyglądać, jakbym dostał w łeb obuchem.
- Zameldujesz tutaj wszystkich moich braci, bym mogła wydrzeć ich rodzicom – zawiesiła głos, ja nie oddychałem nawet. - Zamieszkają w domku nad garażem i oni nie mogą o niczym wiedzieć!
- Zgoda – sapnąłem.
- Kiedy i od czego chcesz zacząć? – zapytała rzeczowo.
- Od wizyty u lekarza. - To było pierwsze, co mi wpadło do osłupiałego umysłu.
Lekarz przyszedł mi do głowy w związku z antykoncepcją.
Antykoncepcja w związku z seksem.
Seks był przyczyną rozmowy.
Nie spodziewałem się takiego jej przebiegu.

Wstała, wyszła, ja zostałem na fotelu za biurkiem, starając się oddychać.

4 komentarze:

  1. Jest taka opcja że dziś będzie kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  2. No,no,młoda się wyrabia!
    l_b

    OdpowiedzUsuń
  3. no proszę... krótko, rzeczowo i na temat... a propos "krótko" Z A K R Ó T K O :D

    OdpowiedzUsuń
  4. mrau ...:P robi się gorąco , tylko niech młoda mu się tak łatwo nie odda, facet powinien trochę powalczyć :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.