W kolejnym pójdzie tynk ze ścian!
Praca, praca, praca, dużo pracy.
Wieczorami zmachany, ale i
podekscytowany wracałem do domu. Wiedziałem, że zobaczę młodą
jeśli nie w kuchni, to w oknie łazienki.
Mira, zauroczona
dzieciakiem, spędzała z nim mnóstwo czasu i najczęściej
towarzyszyły im moje dwie, psiejskie mordy, Ares i Kara.
Labradory mieszkały w domku w ogrodzie
i choć nie miały wstępu do domu, uczestniczyły w życiu pełnymi
śliny i psiego uśmiechu mordami.
Pstrzyły trawniki kupskami, ich
siki wypalały jasne plamy na trawie, by po kilku tygodniach ożywić
zieleń, jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Oliwia zaczęła się do mnie po
weekendzie namolnie dobijać, czym odstraszała mnie tylko. Pasuje mi obecny układ i nie zamierzam
w nim nic zmieniać. Spotkania, seks, czasami wspólny wyjazd.
Jakoś nie uśmiechał mi się ten
zaplanowany na koniec lipca...
***
Środa około południa. Mira na
zakupach, po drodze odbierze Kacperka ze szkoły.
Wszystko tak fajnie się układa.
Korzystam z kuchni głównej i dziwnie
się z tym czuję. Dwudrzwiowa lodówka, pełna rozmaitości i mogę
je tak po prostu jeść. Nowe to takie.
Mira będzie mnie uczyła gotowania i
cieszę się na to.
Pokój gospodarza, jego królestwo i
mam je właśnie odkurzyć, umyć podłogi, resztą zajmie się Mira.
Dajemy radę we dwie, bez trzeciej
dziewczyny, która zrezygnowała właściwie w tym samym momencie, w
którym ja zaczęłam pracę. Mira twierdzi że dzięki temu, że
jestem taka obrotna, już niedługo będę zarabiała więcej.
Bo
skoro trzeciej do pomocy nie trzeba, a Adam nie lubi tłoku w domu...
Jest jeszcze dochodzący konserwator –
ogrodnik, starszy pan, który przychodzi trzy razy w tygodniu.
Pan
Antonii i Mira zaczynają zawsze od kawy, pogawędki i ciasta, które
pieczone jest regularnie przez nią.
Jest również dedykowane
Antoniemu. Czyżby Mira i Antonii...
Stałam przed drzwiami do pokoju Adama
z ręką na klamce i dziwnym podekscytowaniem w żołądku.
Podłączyłam rurę odkurzacza do
gniazdka w ścianie i odkurzałam. Odkurzałam i oglądałam.
Jasne pomieszczenie, biurko, ogromne
łóżko, duże okna, szerokie parapety, a na nich kwiaty i piękne
przedmioty, oraz...
Wyłączyłam odkurzacz i podeszłam do
okna, przy którym stało krzesło. Na parapecie stała szklanka z
niedopitym płynem, obok leżała lornetka. Wyjrzałam za okno i
zrobiło mi się gorąco.
Widokiem było okno mojej łazienki!
Najpierw gorąc w ciele, po chwili
zimno, plus gonitwa myśli.
Odłączyłam rurę i szybko wycofałam
się z pokoju. Powiem, że zapomniałam o tym pomieszczeniu i
sprzątnę je następnym razem. Postaram
się, aby Adam to usłyszał.
I co ja mam z tym fantem teraz zrobić?
Pucowałam kuchnię, mieląc sytuację.
Mira świetnie gotowała, ale brudziła przy tym płytę grzewczą,
palniki gazowe i szafki naokoło w sposób bezkonkurencyjny.
Nawet na ścianie były plamy z
pomidorów, że nie wspomnę o zapaćkaniu w komorze piekarnika.
Miskę z wodą postawiłam w środku,
dziwiąc się rozmiarom wewnętrznym. Tak wielki piekarnik w domu?
Przecież tu prosiaka w całości można by upiec!
Związałam ciasno włosy frotką i
wlazłam prawie do środka, tylko tyłek mi wystawał.
Czynność zajęła mi z pół godziny,
ale urządzenie wyglądało dzięki moim wysiłkom jak nowe.
Ja natomiast spocona i zmęczona
usiadłam na piętach, podziwiając efekt swojej pracy.
- Gratuluję wytrwałości – usłyszałam
głos zza pleców.
Podskoczyłam wystraszona, odwracając
się równocześnie.
Na krześle siedział wygodnie Adam.
Wygodna poza wskazywała na to, że siedzi tu już od jakiegoś czasu
i bezczelnie ogląda sobie mój wypięty zadek!
- Dzień dobry – wybąkałam czując,
jak rumieniec podgrzewa mi policzki. - Miry jeszcze nie ma, ale coś
z wczorajszego obiadu zostało, więc panu odgrzeję – trajkotałam
zdenerwowana. - Później posprzątam pana pokój, bo jeszcze nie
zdążyłam. - Wykorzystałam okazję na wciśnięcie informacji. - Wcześnie pan dzisiaj wrócił.
- Tak wyszło. - Uśmiechnął się
inaczej, niż zwykle, wstał i skierował się ku drzwiom. -
Poproszę cię o przyniesienie obiadu na górę. Muszę trochę
popracować, więc będę wdzięczny.
I wyszedł.
Nie ruszyłam się jeszcze przez
dłuższą chwilę, znów włączyła mi się analiza.
Sami w domu, ja u niego w pokoju. No
dobra, gabinet to też był.
Myślałam, że noszenie tacy z
jedzeniem jest łatwiejsze. Jest trudne. Ręce mi się trzęsły,
zupa falowała niebezpiecznie przy krawędzi talerza, a jeszcze
musiałam to wnieść po schodach!
Spocona i skoncentrowana na posiłku,
który niosłam, otworzyłam drzwi przy pomocy łokcia. Nie
odrywając wzroku od pomidorowej, podeszłam do biurka i postawiłam
tacę z ulgą.
Postawiłam ją za szybko i część
czerwonego płynu przelała się przez krawędź, płynąc kolorową
stróżką i atakując rozłożone obok papiery.
- Co robisz idiotko! - wrzasnął Adam.
- Czy ty sobie zdajesz sprawę ile roboty mi narobiłaś kretynko?!
Wmurowało mnie i zdaje się
zapomniałam o oddechu, albo po prostu zatchnęło mnie z osłupienia.
Tu ogląda sobie moje dupsko, by po
chwili zwyzywać mnie od idiotek?
Przyzwyczajona byłam do wyzwisk i
pomiatania w rodzinnym domu, ale teraz dostałam tymi przepełnionymi
złością słowami w pysk. Dostałam i zabolało tak bardzo, że nie
potrafiłam wykrztusić z siebie nawet zwykłych przeprosin. Stałam,
patrząc na furię gospodarza i czując łzy złości i upokorzenia
cisnące się do oczu.
Adam stał z rozłożonymi ramionami, z
przerażeniem wpatrując się w plamę, która malowniczym wzorem
rozlała się po jakimś sporym rysunku graficznym. Spojrzał w końcu
na mnie i ramiona mu opadły.
- Przepraszam Kasiu – powiedział to
bardzo cicho.
Po przeprosinach rozkleiłam się,
użalając się po prostu nad sobą. Gdyby mnie stąd pogonił,
płakałabym sobie w odosobnieniu, a tak rozryczałam się, jak
idiotka.
- To ja przepraszam. - Ślimtałam,
wycierając przeciekający nos nadgarstkiem. - Jestem idiotką, za
dużo zupy nalałam. Przepraszam.
- No już dobrze. - Podszedł do mnie,
niezgrabnie łapiąc mnie za ramiona. - Jutro to wydrukuję i
poprawię jeszcze raz, tylko przestań płakać.
Przestałam, ale nie dlatego, że mnie
prosił. Stał blisko, pachniał cudownie, plus ciepło jego dłoni na
ramionach i był taki wysoki przy mnie. No dobra, jestem
kurduplowata, niska w sensie, że do ludzi muszę zadzierać głowę.
Zadarłam więc głowę sprawdzając, czy naprawdę nie jest aż tak
wściekły na mnie i zawisłam. Zielonkawe oczy, lekki zarost na
brodzie i pod nosem, a pomiędzy nimi usta.
Ani drobne, ani wydatne, a tak kusząco
wykrojone. Wpatrywałam się w nie, zastanawiając się, jak to jest
całować takie usta. Jak to jest całować w ogóle.
Po chwili poczułam te usta na swoich,
ich ostrożną pieszczotę i dłonie przyciągające mnie bliżej.
***
Mogłem się dzisiaj wyrwać wcześniej
z biura i po raz pierwszy w karierze, skorzystałem z tej okazji.
Pracownicy odprowadzili mnie zdziwionym wzrokiem, lecz żaden nie
zapytał, skąd ta zmiana. Spróbowaliby tylko...
Nagroda czekała w domu. Kasieńka
wystawała z piekarnika jedynie kształtną dupeczką, która
kołysała się w rytm ruchów dłoni, szorującej wnętrze
urządzenia grzewczego.
Nie słyszała, że wszedłem, więc
rozsiadłem się na krześle za nią i podziwiałem. Miałem nawet
fantazję, by zaatakować ją, zdzierając legginsy z dupeczki wraz z
bielizną i zerżnąć ją z głową w tym piekarniku.
Przestałem
fantazjować, by nie zaskoczyć młodej widokiem namiotu w spodniach
i po prostu chłonąłem obrazek. Przyda się to zdjątko w głowie
na czas samotnej potrzeby.
W końcu skończyła, usiadła na
piętach i wtedy się przywitałem. Podskoczyła wystraszona, by po
chwili zalać się szkarłatem i dodać mi kolejny, podgrzewający
krew w żyłach obrazek do kolekcji.
Siedziałem na górze, obstawiony
projektami w formie papierowej i symulowałem zapracowanie. Tak
naprawdę to myślałem w tej chwili o młodej. Intrygowała mnie jej
oszczędność w słowach, skromność i opanowanie, nietypowe osobom
w jej wieku.
Miała przynieść mi obiad. Celowo poprosiłem, by
doniosła go na górę, chciałem zamknąć choć na chwilę trochę
jej zapachu w tym pomieszczeniu. Bardziej ją poczuję wieczorem, gdy
będzie w swojej łazience.
Lornetka! Schowałem ją szybko do
szuflady ciesząc się, że przypomniałem sobie o tym szczególe.
Mogłaby się domyśleć.
Wchodzi ubrana jedynie w kusą,
półprzezroczystą sukieneczkę z tacą w dłoni, włosy zaplecione
w warkoczyk i podaje mi jedzenie łyżeczką do ust, siedząc na
moich kolanach. Sutki sterczą jej, jak antenki...
Rany! Co ja mam z tą fantazją!
Weszła ubrana, jak wcześniej.
Legginsy, bluzeczka i kulka włosów spiętych zabawnie na czubku
głowy.
Była skupiona na talerzu, brwi zmarszczyła, a z ust zrobił
się dzióbek. Nie mrugała nawet i miałem podejrzenie, że nie
oddychała, by nie wylać zupy.
Ale wylała i to nie na tacę, nie na
biurko, ale wprost na papiery i najważniejszy plan, który musiał
być gotowy na jutro!
Zerwałem się w odruchu ratowania
dokumentów, ale było za późno. Cztery godziny nanoszenia poprawek
diabli wzięli! Przecież nie pokażę inwestorowi pomidorowego planu
budynku!
Wydarłem się i wyzwałem ją, czując
zbierającą się w głowie parę i wrzący mózg, a w reszcie ciała chęć do
rozwalenia czegoś.
Para zeszła, gdy na nią spojrzałem.
Taka drobna, spuszczone ramiona i łzy
w oczach. I jak ją teraz przeprosić?
Przeprosiłem słowem, które
odblokowało jej oczy, a z tych pociekły dwa strumyczki płynu,
trzeci z nosa i ten próbowała zetrzeć dłonią. Podszedłem, by ją
przytulić, ale nie potrafiłem. Jak mam przytulić istotę, którą
minutę wcześniej rżnąłem w myślach? Dwukrotnie zresztą.
Uspokoiła się i spojrzała mi w oczy,
a później skoncentrowała się na ustach, przywołując oczami.
Pocałowałem ją delikatnie i to był
błąd...
osz Babo jedna :D częśc mega ale będę marudzić dlaczego tak krótko :) kurcze już się nie moge doczekać kontynuacji !
OdpowiedzUsuńW takim momencie to już przegięcie!
OdpowiedzUsuńWrrrrrrr... okrutna kobieto... w takim momencie wyrwać czytelnikowi ciastko z zębów... tosz to zakrawa na okrucieństwo z premedytacją :p... kiedy następny odcinek? (pyta się grzecznie)
OdpowiedzUsuńNo zgadnij
Usuńja tu od czytania jestem nie od rozwiązywania zagadek :D (i moje alter ego ;))
UsuńOby jak najszybciej!
UsuńJa siedze jak na szpilkach, czekajac nastepnych czesci ;)) oj wciagnelo mnie.. wciagnelo ;)
OdpowiedzUsuńBuzia :*
Aaaa, w takim momencie! Cudowne, czekam niecierpliwie jak wszyscy ;) Anka
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Chcę jeszcze!
OdpowiedzUsuńja też chcę jeszcze :D
OdpowiedzUsuńjuż wiem kolejna część dzisiaj prawda ?!:*
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie :D poproszę jeszcze.
OdpowiedzUsuńmarzyciele :p
OdpowiedzUsuńNa pohybel niedowiarkom dam kawalątek za chwilę!
Usuń:D :D :D