Byłam umówiona na rozmowę w sprawie
swojej pierwszej w życiu pracy.
Miałam się tam stawić w sobotę rano
i w tym celu musiałam zorganizować opiekę dla Kacperka. Bracia
stanęli na wysokości zadania, obiecując repertuar atrakcji godny
lunaparku i obejmujący wypad na hałdy, oraz zwiedzanie starej,
zamkniętej już dawno fabryki herbaty.
W efekcie zostawiłam malucha z panią
Stenią.
Musiałam dojechać na obrzeża miasta,
do osławionej dzielnicy burżujów, jak się ich potocznie
określało. Szkoda mi było pieniędzy na bilet, więc zaryzykowałam
jazdę na gapę. Była sobota, więc powinno mi się udać.
O dziewiątej rano wysiadłam na
czystym, nie upstrzonym graffiti przystanku, dziwiąc się, że są
jeszcze miejsca nie naznaczone próbami sprayu domorosłych
„artystów” z przerostem ambicji malarskich.
Szłam ulicą, szukając numeru domu,
do którego miałam się udać.
Posesje tutaj były rozległe, jak i
odstępy między posiadłościami. Mur ogrodzenia i pusto, dalej
kolejny mur i znów odstęp.
Skąd ludzie mają tyle pieniędzy? Jak
oni to robią, że mogą posiąść tak duży kawałek ziemi i sobie
na nim żyć?
Znalazłam numer na tabliczce przy
dróżce prowadzącej do bramy, nad którą szklanym okiem czuwała
kamera. Odetchnęłam głęboko, by pozbyć się nerwowości
wpełzającej w moje trzewia i nacisnęłam guzik domofonu.
Cisza, po chwili warkot i brama z
metalowych, strzelistych przęseł zaczęła się rozchylać.
Minęłam jej ramię i białą, żwirową drogą szłam ku pierwszemu
płatnemu zajęciu w moim życiu.
Uda się! Nie ma innej opcji! Muszę
mieć tą pracę, by zacząć.
Drzwi otworzyła starsza kobieta, o
spokojnej twarzy.
- Dzień dobry – przywitałam się,
ocierając ukradkiem o spodnie, spocone dłonie.
Nie cierpię tego, ale dzieje się tak
zawsze, gdy się zdenerwuję.
- Witaj dziecko. - Wokół oczu miała
siateczkę zmarszczek, wskazujących na jej pogodne usposobienie.-
Wejdź proszę.
Wnętrze domu onieśmielało.
Przestronny przedpokój, z którego wchodziło się do kuchni, a ta
była większa, niż nasze mieszkanie. Kolejnym pomieszczeniem był
salon i tu mnie doszczętnie zatkało. Wysoki na dwa piętra, ogromny
jak szkolna sala gimnastyczna, mnóstwo okien i basen przy zejściu z
tarasu. Nie widziałam nigdzie gospodarza, lecz nie rozglądałam się
zbytnio, choć ciekawość mnie zżerała. Stałam przy przeszklonych
drzwiach i podziwiałam ogród, a przede wszystkim basen. Słońce
migotało w wodzie zapraszając, by do niej wskoczyć.
- Dzień dobry.
Podskoczyłam z zaskoczenia, odwracając
się szybko.
W odległości kilku metrów ode mnie,
stał mężczyzna, zapewne gospodarz. Jego wieku nie potrafiłam
dokładnie ocenić, ale na moje oko skończył trzydzieści lat. Jak
dawno temu? Trudno powiedzieć. Szczupły, wysoki, zadbany. Szara
koszula wpuszczona w spodnie.
Nie chciałam mu się zbytnio
przyglądać, on patrzył mi wyłącznie w oczy.
- Pani w sprawie pracy. - Bardziej
stwierdził, niż spytał.
Widziałam jego zdziwienie. Pewnie
oczekiwał kogoś starszego, a co za tym idzie doświadczonego w
sprzątaniu. Mogłam się chociaż pomalować, pożyczyć na tą
okazję jakieś kosmetyki.
Cholera! Nie pomyślałam o tym.
- Tak, dzień dobry. - Uśmiechnęłam
się, starając ukryć zdenerwowanie. - Proszę mnie nie oceniać po
wyglądzie.
Musiałam go zaskoczyć, gdyż brwi
powędrowały w górę, chowając się pod linią włosów.
- Dobrze więc. - Wyraz twarzy,
zabarwiony pobłażliwością. - Proszę usiąść. - Wskazał fotel
przed biurkiem, sam zajął miejsce naprzeciw. - Proszę mi coś o
sobie opowiedzieć.
- Pochodzę z biednej rodziny, mam
trzech braci, jestem sumienna, obowiązkowa i uczciwa –
wyrecytowałam jednym tchem.
- Dobrze, autoreklama zaliczona. -
Potarł palcami skórę brody. - Dlaczego tak młoda osoba chce
sprzątać w cudzym domu? Z taką aparycją, mogłaby pani znaleźć
posadę w jakimś eleganckim butiku. Praca lżejsza i kontakt z
ludźmi większy.
- Liczy się dla mnie znalezienie pracy
od zaraz i na długo. - Patrzyłam mu w oczy, starając się mówić
spokojnie. - Potrzebuję umowy o pracę i środków na samodzielne
życie.
- Dlaczego tak bardzo chce się pani
wyrwać z domu? - Drążył dalej.
- Moi rodzice nie są przykładem dla
najmłodszego brata, o prawa do opieki nad którym chcę wystąpić.
Jego dobro i bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem i dla niego
gotowa jestem pracować na trzy etaty. - Czułam, że emocje
zabarwiają mój głos. - Sprzątanie jest jak najbardziej godnym
zajęciem. - Zakończyłam, nie odwracając wzroku od jego oczu.
Nastała dłuższa chwila ciszy,
podczas której odchylił się, opadając na wygodne oparcie fotela.
- Dom, jak pani zauważyła, jest duży.
Organizacją zajęć zajmuje się Mira. Do pomocy ma zazwyczaj dwie
osoby, w tej chwili jedną. Jeśli warunki będą pani odpowiadały,
może pani zacząć od jutra. Do dyspozycji pracowników jest
mieszkanie nad garażami, do którego może się pani przeprowadzić
od razu. Wszystkie sprawy formalne proszę omówić z Mirą.
Z uśmiechem wstał z fotela, oczekując
zapewne, że i ja wstanę. Ja skamieniałam z zaskoczenia i
przestałam zdaje się oddychać.
Mam pracę? Mam mieszkanie?! Czy ja
śnię?!?!
* * *
Sobota, dzień względnego spokoju.
Po takim tygodniu padałem na twarz. Za
dużo zleconych projektów i związanych z nimi rozmów z
inwestorami. Zbyt wiele godzin w samolocie, rozmów telefonicznych,
maili...
Zbyt dużo, jak na pięć dni
roboczych. Jeszcze kilka godzin dzisiaj i wieczorem czas na relaks.
Relaks w samotności, z butelką wina i
dobrym filmem.
Natarczywość Oliwii mnie męczyła.
Kilka spotkań, niezły seks i kobiety od razu chcą się wiązać.
Oliwia była ciekawą kobietą ze zbieżnymi z moimi
zainteresowaniami, ale żaden kandydat na partnerkę z niej. Zresztą,
nie szukam partnerki. Dobrze mi tak, jak jest. Wspomnienia z byłego
małżeństwa zniechęcały do poszukiwań kobiety na stałe. Piękne
początki, które nikną i zdychają w codzienności.
Jeszcze tylko jedna formalność, nowa
sprzątaczka. Nigdy nie przyjmuję pracowników przy pomocy innych
pracowników, tak w biurze, jak i w domu. Mam nosa do krętów –
chachmętów, złodziei i oszustów. Nie raz udało mi się dzięki
temu uniknąć podpisania zgubnej w skutkach umowy, czy przyjąć pod
dach kogoś, kto by tu nie pasował w jakikolwiek sposób.
Szedłem na rozmowę pozytywnie
nastawiony i z zamiarem szybkiego jej załatwienia. Od rana
wyświetlał mi się w głowie spokojny wieczór i nicnierobienie.
- Dzień dobry Adamie – przywitała
mnie, jak co dzień Mira. - Jak się spało?
Uwielbiałem to jej automatyczne, poranne
pytanie i spokój jasnych oczu.
- Dziękuję – odparłem. - Spało
się i wyspało. A ty?
- Ja śpię mało, ale konkretnie
Adasiu. - Odpowietrzała właśnie ekspres do kawy. - Czeka na ciebie
pani w sprawie pracy. Porozmawiaj z nią, ja za ten czas przygotuję
twoją ulubioną kawę.
Szedłem przygotowany na widok pani w
średnim, lub bardziej niż średnim wieku, z tapirem na głowie, lub
kokiem grzecznie przyklejonym do czaszki. Będzie ubrana schludnie, a
jej oczy będą biegać po pomieszczeniu, oszacowując mój majątek.
Niezmienny scenariusz.
Tymczasem w salonie, odwrócona do mnie
tyłem i nieruchomo zapatrzona w widok za oknem, stała młoda
dziewczyna. Sweterek, dżinsy i ciemne, związane w kucyk włosy.
Była drobna i lekko przygarbiona.
- Dzień dobry. - Przestraszyłem ją
najwyraźniej. - Pani w sprawie pracy.
Wielkie oczy i jakiś smutek na twarzy,
nieodpowiedni dla osób w jej wieku.
- Tak, dzień dobry. - Uśmiechnęła
się, ale widziałem jej zdenerwowanie. - Proszę mnie nie oceniać
po wyglądzie.
Zaskoczyła mnie i rozbawiła swoją
bezpośredniością.
- Dobrze więc. Proszę usiąść. -
Wskazałem fotel. - Proszę mi coś o sobie opowiedzieć.
Większość ludzi opowiada o sobie te
same banały, rozgadując się na swój temat odwrotnie
proporcjonalnie do ilości treści zawartej w ich słowach. Takie
lanie wody, dla zamaskowania zdenerwowania.
- Pochodzę z biednej rodziny, mam
trzech braci, jestem sumienna, obowiązkowa i uczciwa –
wyrecytowała jednym tchem.
- Dobrze, autoreklama zaliczona. -
Zaintrygowała mnie zwięzłością wypowiedzi. - Dlaczego tak młoda
osoba chce sprzątać w cudzym domu? Z taką aparycją, mogłaby pani
znaleźć posadę w jakimś eleganckim butiku. Praca lżejsza i
kontakt z ludźmi większy. - Podpuściłem ją, wchodząc na
ambicje.
- Liczy się dla mnie znalezienie pracy
od zaraz i na długo. - Patrzyła mi twardo w oczy. - Potrzebuję
umowy o pracę i środków na samodzielne życie.
- Dlaczego tak bardzo chce się pani
wyrwać z domu? - Dawno nie spotkałem tak zdecydowanej kobietki.
- Moi rodzice nie są przykładem dla
najmłodszego brata, o prawa do opieki nad którym chcę wystąpić.
Jego dobro i bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem i dla niego
gotowa jestem pracować na trzy etaty. - Nie kłamała, takich emocji
nie da się udawać. - Sprzątanie jest jak najbardziej godnym
zajęciem.
Ona potrzebuje pracy, ja pracownika.
Nie zatrudniałem dotąd w domu tak młodej osoby, ale jej konkretne
odpowiedzi podobały mi się. Ryzyko dla mnie niewielkie, będzie
złym pracownikiem, to się pożegnamy.
Inna sprawa, że przyjemnie
będzie popatrzeć czasami, na tak ładną osóbkę.
- Dom, jak pani zauważyła, jest duży.
Organizacją zajęć zajmuje się Mira. Do pomocy ma zazwyczaj dwie
osoby, w tej chwili jedną. Jeśli warunki będą pani odpowiadały,
może pani zacząć od jutra. Do dyspozycji pracowników jest
mieszkanie nad garażami, do którego może się pani przeprowadzić
od razu. Wszystkie sprawy formalne proszę omówić z Mirą.
Wstałem, kończąc tym samym rozmowę.
Ona trwała w niezmienionej pozycji, jak posąg.
Ładny posąg...
- Proszę podejść do Miry i omówić
warunki. - Zostawiłem skamieniałą w bezruchu dziewczynę.
- Nada się. - Odebrałem w kuchni
kubek parującej kawy z rąk Miry i poszedłem do gabinetu.
- Przyniosę ci śniadanie. - Mira
mówiła o jednym, myślała o czymś innym.
Widziałem to po jej oczach, w których
przepływały spokojnie myśli.
- Obiad będzie na piecyku – zawołała
jeszcze, gdy wbiegałem po schodach.
Czułem się wyjątkowo radośnie i
lekko.
Ta nowa dziewczyna miała w sobie dobrą energię i mimo
smutku w oczach, nastrajała wesołością.
Takie śliczne coś, prawie pod moim
dachem?
Miła odmiana...
Kurczę, lubię to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńWciagnelo mnie prawie tak samo jak Dlug :) dodaj dzisiaj kolejna czesc!
OdpowiedzUsuńZnowu Hquin a la Pokojówka z Manhattanu? ;-)
OdpowiedzUsuńMasz wodotrysk w palcach? Tak szybko Ci idzie pisanie. No, no.
I tak oto mam swój pierwszy w życiu nałóg: mika-kamaka.blogspot.com :-) tak mnie przy 30 -tce dopadło
OdpowiedzUsuńZaległości mam normalnie... ale nadrobi się... nadrobi ;) To mi się podoba, "Interes: był zabawny, ale to chyba jednak nie moja bajka, a o "Bokserce" to się wypowiem, jak nadrobię zaległości. Czekam na kolejne kawałki na pewno tego i "Długu" :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka...
Pokazać Ci coś śmiesznego? ;D
OdpowiedzUsuńNo pewnie!
UsuńWysłałam Ci na maila coś ;D
OdpowiedzUsuń