Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

poniedziałek, 10 marca 2014

"Interes" cz V - Zakończenie konkursu nr 1!!!

Chcę podziękować Magdzie, która stała się pierwszą Sponsorką na moim blogu! Współpraca z takimi ludźmi daje wiele radości i cieszy. Mam nadzieję, że z tylko takimi firmami dane mi będzie organizować konkursy :-) http://www.skarbyafrodyty.pl/
ROZWIĄZANIE I ZWYCIĘZCY W KOMENTARZACH POD PIERWSZĄ CZĘŚCIĄ OPOWIADANIA!
 I tak oto pierwszy konkurs dobiegł końca. Kto wygrał? 
Ogłoszę w najbliższych dniach, a dziś odpowiedź zawarłam w treści opowiadania :-).
Przyznaję, że wybór zwycięzców był bardzo trudny, ale zasady to zasady.
Dziękuję gorąco wszystkim, biorącym w nim udział i mam nadzieję, że szybko uda mi się zorganizować kolejny. Jeszcze raz dziękuję i całuję. W nos, w pępek i gdzie tylko lubicie :-)

Po kilku, nieskończenie długich minutach, w czasie których starał się napompować piłkę, wrócił do zniecierpliwionej już klientki.
Stała ubrana jedynie w pończochy, a spore piersi unosiły się w podnieconym oddechu.
- Proszę bardzo. - Postawił przed nią piłkę, z komicznie kołyszącym się fallusem, od którego ciągnął się kabelek z przyłączonym do niego sterownikiem. - Już pani podaję lubrykant.
Sięgnął po butelkę z żelem i wycisnął sporo na różową imitację członka.
Przecież miał to samo w spodniach tyle, że żywe, gorące i żywiołowo reagujące. Ta osóbka wolała imitację, sztucznego penisa i jego żywe oczy obserwujące zabawę z silikonem.
Podeszła powoli do piłki ze wzrokiem wbitym w sterczący plastik.

– Jak to się załącza – zapytała, nie odrywając wzroku od czubka, który stał się dla niej centrum kosmosu najwyraźniej.
- Tu jest pilot. - Wyciągnął ku niej rękę, w której trzymał plastikowy dyspozytor mocy i wtedy pomyślał o bateriach.
Baterie! Każdy pilot potrzebuje baterii!
Skoczył ku pudełku na zapleczu, w którym leżał zapas owych, przypominając sobie równocześnie, że na ladzie również je ma. Umysł zamroczony podnieceniem i wizja tej kobiety. Za chwilę ona zerżnie piłkę z fiutem. Osz cholera! Musi gdzieś to opisać!

W tym momencie go olśniło! 
Pisał dotąd o życiu, ale nigdy o TEJ jego sferze. Za mało o tym wiedział. Jego dwa związki z kobietami dotąd, były mało żywiołowe, ledwie namiętne i bardzo przewidywalne. 
Nie dbał o kontynuację tych relacji, bo nie było po prostu o co. Szkoda energii...
Zacznie pisać o seksie, o tym czego tutaj doświadcza i co w związku z tym odczuwa.
Co czuł teraz?
Przede wszystkim podniecał go fakt, że obca kobieta, którą widział po raz pierwszy w życiu, obnażona stała okrakiem nad piłką z wibrującym fallusem. Przełączała przyciski na pilocie, obserwując z wykwitającymi na policzkach rumieńcami, subtelne zmiany w wibracjach urządzenia. Zupełnie nie zwracała na Antoniego uwagi, przyzwyczajona najwyraźniej do takich okoliczności testowania sprzętu. A może Antek był dla niej niezbędnym stymulantem?
Starał się zignorować własne podniecenie, skupiając się na analizie zjawiska.
Kobieta opuszczała biodra, przyjmując lśniącego fallusa w swoje wnętrze i rozchylała usta w niemym zachwycie. Gdy wbiła go w siebie do końca, z sapnięciem oparła się o piłkę przed sobą dłońmi i bardzo powoli, acz rytmicznie zaczęła się na niej kołysać. Powolne ruchy w górę i w dół, oraz kołysanie w przód i w tył. Co jakiś czas biodra kołysały się na boki, lub po okręgu, jakby badała tym drżącym silikonem swoje wnętrze, a gdy docierała do nader czułego punktu zamierała, by po chwili ponownie podjąć taniec ciała.
Antek zapomniał o własnym podnieceniu, rejestrując obrazy niczym oko kamery. 
Widział, słyszał i zapamiętywał. Obraz przetwarzał automatycznie na słowa. Co minutę podniecenie wracało, atakując jego lędźwie i domagając się spełnienia ręką, lub jakąkolwiek zabawką, które wokół wypinały się zachęcająco. On chciał to opisać, czuł ciśnienie podobne do wulkanicznego naporu lawy. Podświadomość mówiła mu, że jeśli teraz zwali sobie konia, co wcześniej najwyraźniej sugerowała mu klientka, to po powrocie do domu pójdzie spać i wena minie wraz ze snem. Jeśli natomiast pozostanie w stanie pobudzenia i podniecenia, będzie w stanie opisać tę elektryzującą sytuację realistycznie, nasyci ją uczuciami.

I tak oto Antonii niedoszły pisarz, zapalił się do pomysłu opisywania podniecenia i jego zaspokojenia.

Pomimo bólu jąder, wywołanego nadmiarem seksualnych bodźców i spowodowanym otoczeniem atakującym go silikonowymi cipkami, wiecznie zdziwionymi pompowanymi lalkami, filmami ostro pornograficznymi i zapachem seksu, pozostawionym przez klientkę, Antoni nie tknął swojego nadwrażliwego penisa. 
Antoni opisywał w głowie, by przepisać to później w komputerze.
Zadowolona klientka faktycznie wydała w sklepie masę pieniędzy, a zakupione akcesoria Antek musiał zanieść jej do samochodu. Sporo tego było...
Z niecierpliwością czekał na godzinę, w której będzie mógł zamknąć sklep i popędzi do mieszkanka, a w nim zasiądzie przed komputerem.
Kwadrans po szóstej siedział już przy biurku, poganiając słownie swojego laptopa, by wpuścił go już do programu i udostępnił białą powierzchnię monitora do zaklikania go słowami.
Znów zapomniał o głodzie i dopiero zapadająca za oknem ciemność, a wraz z nią cisza oderwała go od klawiatury. Z krzesła sturlał się bezpośrednio na kanapę obok, zrzucił ubranie i zasnął.

Obudził się bardzo wcześnie. Miał ochotę wrócić od razu do pisania, lecz rozsądek wygrał. 
Prysznic, śniadanie, laptop do torby i pobiegł do sklepu. Tam z kubkiem gorącej kawy rozsiadł się przy ladzie. Pisać, pisać, pisać!
Dawno nie czuł takiego parcia, słowa wylewały się z głowy tak szybko, że nie nadążał z ich spisywaniem.
Przez kolejne dni pisał o erotycznych zabawkach i odkrywaniu uroków samotnego seksu, poznając zastosowanie pompek do penisa, masażerów prostaty i całej gamy masturbatorów. 
Wiedział już, co polecić chłopakowi, który przyszedł do sklepu po COŚ. Nie miał sprecyzowanych wymagań, lecz gdy Antek starał się delikatnie wysondować jego preferencje, dowiedział się, że ten jest świeżo po rozstaniu z dziewczyną i potrzebuje jakoś rozładować napięcie seksualne. W kolejnych minutach, chłopak wyznał, że stosował domowej roboty cipkę, składającą się z dwu gąbek spiętych gumką i chciałby jakoś to zastąpić. 
Rozbroił Antoniego również opowieścią o seksie z dojrzałym... arbuzem. 
Czterdzieści minut później, bogatszy o kolejne doświadczenie biegał palcami po klawiaturze, dopisując ciąg dalszy swojej opowieści. 
Chłopak pewnie gnał do domu, by odpalić masturbator i poczuć imitację kobiecych ust. 
Świetną imitację, Antek już to przerobił...

Innego dnia przyszła do sklepu młoda dziewczyna która, jak wyznała, ma dosyć zaspokajania się pozostałością męskiej golarki. Zaciekawiony Antonii, czując świetny materiał do opisania który może przy tej okazji nabyć, zaczął zadawać dodatkowe pytania. Dziewczyna z początku nieśmiało, lecz widząc szczere zainteresowanie Antka, zaczęła opowiadać o starej golarce taty, którą wynosząc na śmietnik niechcący aktywowała i tak odkryła elektryczny nośnik stymulacji łechtaczki. Antek pokazał jej różowe cudo z dwiema końcówkami. Zarumieniona dziewczyna wyszła ze sklepu, ściskając pod pachą torebkę, z nowiutkim skarbem zasilanym bateriami.

Kolejne dni przynosiły kolejne strony, dziesiątki stron właściwie.
Najbardziej zazdrościł parom, które w poszukiwaniu nowych wrażeń dla dwojga, odwiedzały jego sklep. Oni wybierali najczęściej kajdanki, gry erotyczne, przebrania, lub książki, które zamierzali czytać razem w łóżku. Wychodzili śmiejąc się, bogatsi o zabawki i planując radośnie ich użycie. Czuł wtedy skurcz w żołądku i ukłucie samotności.
Wzdychał i wracał do klawiatury.

Po kilku tygodniach miał materiał, którym mógłby zadrukować sporą książkę.
I co teraz?

Siedział wieczorem przed laptopem i myślał.
Nie jest już korektorem w gazecie, lecz kierunek studiów zrobił swoje. Miał parcie na pisanie, miał parcie na bycie piszącym i nie miał tylko pomysłu...
Pan pomysł rozbłysnął mu w czaszce, jak żarówka w kultowej bajce z jego dzieciństwa. 
Otworzył wyszukiwarkę i wyguglał adresy czasopism. Celował w tematykę erotyczną. Do każdego z nich wysyłał fragment swojej pisaniny, proponując współpracę. Po wysłaniu kilkunastu maili, poszedł spać. 
Śnił mu się tej nocy las gówien.

Kilka dni później, z laptopem pod pachą poszedł do pracy. 
Polubił swoje nowe, bardzo przypadkowe miejsce zarobkowania. Mógł tam myśleć, doświadczać samotnych przyjemności i kontaktów z ludźmi. 
Ludźmi, którzy również poszukiwali.
Około południa zadzwonił telefon firmowy. Odebrał gotowy, na rozmowę z kolejnym erotomanem – gawędziarzem. Bardzo często dzwonili do niego mężczyźni, wypytujący o sposób działania poszczególnych zabawek. Dopytywali o detale, dysząc w słuchawkę z minuty na minutę coraz bardziej, by w którymś momencie przerwać nagle rozmowę. Po którejś z rozmów nauczył się, że ci mylący numer sklepu z numerem seks linii dzwoniący, nie są potencjalnymi klientami. Kończył rozmowy bardzo szybko, zbyt szybko, by tamci zdążyli... skończyć.
- Dzień dobry. - W słuchawce dźwięczał tym razem kobiecy głos. - Czy pan Antoni?
- Tak – potwierdził. - W czym mogę pomóc.
Przygotowany był na rozmowę z przedstawicielką firmy farmaceutycznej, która przez kolejnych kilkanaście minut będzie mu reklamować genialny specyfik na wzmożenie potencji, lub przedłużenie czasu stosunku, oraz oferować mu świetne warunki współpracy. Wiedział, że jest to część jego nowej profesji. Rozmówczyni zaskoczyła go jednak.
- Otrzymaliśmy od pana fragment tekstu. - Zawiesiła głos. - Czy byłby pan skłonny przyjść do nas na spotkanie?
Był skłonny, jak jasna cholera!
Umówił się na wieczorną godzinę pod koniec tygodnia. Nie potrafił uwierzyć, ze zadzwoniono do niego z miesięcznika dla panów, na którego zakup pozwalał sobie dotąd wyłącznie w przypływie frywolnej rozrzutności. Trząsł się z podekscytowania tak bardzo, że nie próbował nawet pisać. Prostacko zwalił sobie konia, urozmaicając samogwałt stworzonym w tym celu żelowym jajkiem.

W ciągu kolejnych dni myślał wyłącznie, o czekającej go rozmowie. Wszystko zmierzało do tego właśnie momentu.

Tego dnia zamknął sklep i dał upust swojej rozrzutności, zamawiając taksówkę. Ta powiozła go przed wejście redakcji, o pracy w której nie śmiał dotąd nawet marzyć.
Wysiadł, elegancka recepcjonistka wskazała mu windę podając identyfikator, winda powiozła w górę, a drzwi zapraszająco rozsunęły się kilka pięter wyżej i ukazały miejsce z jego sennych marzeń.
Redakcja pełna zapracowanych ludzi w różnym wieku, gwar rozmów i zapach kawy, pewnie przez późną godzinę roboczą.
To wszystko zaatakowało jego zmysły, przez co zamarł i dopiero elektryczny warkot sygnalizatora windy wyrwał go z odrętwienia. Postąpił krok do przodu, powalając windzie wrócić do jej zajęć przemieszczania ludzi w pionie.

- Witam pana. - Uśmiechnięta dziewczyna podeszła do niego, - Pomóc w czymś?
- Dzień dobry – wydukał w oszołomieniu. - Jestem umówiony z...
Sięgnął do kieszeni, by wyciągnąć z niej kartkę z zapisanym nazwiskiem osoby, z którą miał się spotkać.
- Proszę za mną. - Zgrabna dziewczyna odwróciła się, zapraszając gestem, by szedł za nią. Tak też zrobił.
Zatrzymała się przed drzwiami i zastukała w nie cicho. Zza drzwi dobiegło zaproszenie i dziewczę wetknęło głowę do środka, anonsując go.
- Pan Antoni do pani.
- Proszę wejść – dobiegł go kobiecy głos.
Dziewczyna otworzyła zapraszająco drzwi.
Gabinet był jasny, przestronny i bardzo kobiecy. Błyszczące dodatki dekorujące ściany i lampy, oraz puchaty dywan pokrywający połowę podłogi, krzyczały kobiecością. Nie krzyczały nią aż tak głośno, jak użytkowniczka tej przestrzeni. Wysoka, smukła i bardzo seksowna.
- Cieszę się, że wreszcie mogę pana poznać panie Antoni. - Przeciągała głoski jego imienia niskim głosem, przez co Antek czuł się, jak myszka skamieniała przed grzechotnikiem. - Czytałam fragment pana tekstu i muszę przyznać, że dawno nic mnie tak nie poruszyło. Jest pan posiadaczem samorodnego talentu i jeśli doprecyzujemy wspólne stanowisko, to dane nam będzie współpracować.
Oszołomienie jej pewnością siebie i bijącym od niej seksapilem mijało na szczęście. Może to dzięki kontaktom z osobami emanującymi energią seksualną, a może dzięki temu, że wiedział jak dobre są jego teksty.
- Witam panią. - Wyciągnął ku niej dłoń, stąpając po miękkim dywanie. - Mam nadzieję na bliskość współpracy i owocność efektów. - Mrugnął do niej szelmowsko.
Zaśmiała się głośno, ściskając powitalnie dłoń.
- Proszę usiąść Antonii. - Wskazała fotel. - Czy mogę ci mówić na ty?

Jadąc windą w dół, nie potrafił stłumić szaleńczo radosnego śmiechu. Właśnie miało się ziścić jego marzenie, miał pisać poważne teksty dla poważnego czasopisma i podpisywać je własnym nazwiskiem. 
Nie musiał zmieniać miejsca pracy po tym, jak wytłumaczył redaktor naczelnej, że sklep jest jego natchnieniem i przednim miejscem do zbierania nowych materiałów.

Tak oto nieśmiały Antek, dzięki przypadkowi znalazł się w miejscu, o którym marzył od bardzo dawna. 
Chciał być pisarzem i udało mu się. Życie mruczało jeść, płacić rachunki i Antonii jadł i płacił i jeszcze mu środków zostawało na dopieszczanie siebie.
Co życie przyniesie nie wiedział, ale patrzył w przyszłość z uśmiechem.
Z uśmiechem i kilkoma zabawkami uśmiechającymi się do niego w mieszkaniu.
Nawet Kocurro był bardziej mruczący...

5 komentarzy:

  1. Fajne opko, chociaż wolę bardziej całuśnie i miłoSnie :-).
    Ale rozumiem, że to na potrzeby konkursu.
    Następnym razem na bank wezmę udział!!! Trochę się zagapiłam a może się wstydziłam :-);-):-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... hmmm... hmmm.
    Zastanawiam się co myśleć. ;D

    Okay, Interes podoba mi się. Chociaż temat to bardziej pasuje mi na 16letniego szczeniaka, który jest nagrzany jak piec martenowski. Wkradło się kilka literówek i przejęzyczeń. Za szybko produkujesz! Musisz ochłonąć. ;D

    A co do pieca, usłyszałam kiedyś jak babcia powiedziała do dziadka: "Szykuj się na odlew, bo jestem nagrzana jak piec martenowski." Wtedy tego nie rozumiałam. Jaki odlew?! Co to ten piec?! ;D
    Dziś się śmieję z napaleńców i tak do nich sama mówię ;D

    Okay idę oglądać Zbuntowanego Anioła. ;D
    Anonimka od golarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym ochłonięciem będzie trudno :D.
      Produkuję nowe i pewnie dziś zacznę.
      Pieprza i słodzia odstawiam na jeszcze trochę, długu nie ruszę bez Agaty.

      Usuń
  3. samanthaJONES11 marca 2014 18:45

    Świetna seria. Jak zwykle umiliłaś mi chwilę przerwy w pracy ;) Pozdrawiam i czekam na kolejne teksty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że pozwoliłaś mi się stać chwilką przerwy ;-)

      Usuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.