Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

niedziela, 9 lutego 2014

Karmienie od cyca strony :-)

Usiadłam dziś przed kompem, zapatrzyłam się w ekran i na moją kochaną Agatę w "Długu" i myślę sobie, że nie mam siły dziś o niej pisać! Brak weny i wkurwienie wywołane dniem spędzonym z moimi chłopami, ich kłótniami, życzeniami, płaczem i biciem się... 
I jeszcze policja...
To było zabawne zdarzenie.
Zatrzymaliśmy się  przy targach ślubnych, przyciągnięci widokiem czasderskich aut, oferowanych do podwózki parom młodym. Mąż wyskoczył z auta widząc policję i chcąc zapytać o pozwolenie na zaparkowanie. 

Policja na to, że dokumenty i mandat...
Siedzę z dziećmi w aucie jak frajerka, auto na chodzie, a mąż stoi przy radiowozie. Długo już stoi!
Wyłączyłam silnik, wydałam rozkazy dzieciom i poszłam wybadać syczułejszyn.
Mąż wkurwiony stoi wraz z kilkoma osobami. Inni parkowali na zakazie, my postojowaliśmy, by spytać gdzie wolno. 

Kazałam mu wracać do auta, bo w takim stanie ducha jedynym rozwiązaniem akcji jest odebranie mandatu.
Ja wiedziałam, że mandatu nie będzie. Czekałam spokojnie z gotową odpowiedzią dla przystojnych policjantów. 
Nawet miałam nadzieję na konfrontację słowną i łagodne wyperswadowanie panom nieporozumienia. 
Nie dane mi to jednak było.
Jakaś laska wyskoczyła z pycholem na policajów, że powinni byli wcześniej wlepiać mandaty, od rana i gdzie wtedy byli itd itp. Dużo bezsensownej babskiej paplaniny, nie wartej Waszych oczu.
Stałam obserwując i zastanawiając się, skąd tyle agresji w tak młodej osobie???
Po kilku minutach oczekiwania na swoją kolej, policja pogoniła nas w diabły, dając ostrzeżenie ustne i każąc wyp...
Wszyscy grzecznie się zmyli, nie protestował nikt :-).

Mam prośbę, gdy Was haltnie Policja, nie kłóćcie się, nie pyszczcie nawet, gdy wam gul pulśnie. To są normalni ludzie i tak właśnie reagują. Jeśli ich zaczynasz gryźć, warczeć i agresją napierniczać, nie oczekuj niczego innego. 
Agresja budzi agresję. Oni mają mandaty i prawo do ich wlepiania.
Twój wybór na co pracujesz ;-).

Zdarzyło mi się kiedyś jechać za Policją bez świateł, przejechać na "prawie" czerwonym i mnie zatrzymano w efekcie. Przy kontroli dokumentów okazało się, że dwa tygodnie wcześniej skończył mi się przegląd i przez moje zaniedbanie w dokumentach (dużo by tłumaczyć), jestem wg ich systemu osobą bezdomną :-). 
Siedziałam w aucie zdenerwowana, wmawiając sobie, że za chwilę każą mi odjechać i będzie cool.
Tak się stało. 
O wszystkim zadecydował spokój.
Jak to mówią, z dużą dupą wszędzie wejdziesz, z dużym ryjem nie.
I takaja prawda jest!
Miłością zawojujesz świat (tylko musisz ją obudzić w głowie).

Ok, nie o tym chciałam.
Rozmawiałam z Agatą prosząc, by opowiedziała mi coś o sobie, co pchnie mnie do pisania, bo utknęłam.
Stwierdziła : 
"Pierdol to dzisiaj. Napisz o tym, co ostatnio w komentarzu z Karelem Godla poruszyłaś. O karmieniu piersią".
Fok! To jest bardzo kochany temat dla mnie!
Podziękowałam Agacie za inspirację (jest nią baaardzo często) i zaczynam poniżej.
Jeśli cycowe karmidło Was obrzydza, wydaje się nudnym, to Omińcie ten post!

Życie na zewnątrz zaczyna cyc
Później mu już nie dorówna nic
Chyba, że cyc ;-)

Nie będzie w tym tekście porad na temat karmienia. Pełno tego wszędzie.
Będzie mój subiektywny odbiór stanu bycia mleczarnią.
Czy będzie erotycznie?
Osądźcie sami :-)

Obie ciąże zaplanowałam i już w pierwszym tygodniu czułam, że TO się stało.
Nic w tym niezwykłego, wiele kobiet tak ma.
U mnie objawiła się ciąża niemożliwością wciągnięcia brzucha. I tyle.
Zaciążyłam, przebieg ominę (tego też mnóstwo w necie) i urodziłam.
Od początku wiedziałam, że będę karmiła cycem i nic tego zmienić nie mogło.
Po cesarce tak łatwo nie jest, ale w nosie to miałam. Musiałam karmić cyckiem, a właściwie dwoma!

Moje pierwsze dziecko urodziło się duże i na maksa głodne od pierwszej minuty poza moim organizmem. To mu się nie zmieniło do dziś. Darł japę cały czas, a ja jak ta idiotka przykładałam jego rozdartą japkę do cycka, a gdy cichł, zmieniałam go na laktator i doiłam puste cycki. Współleżące ze mną na sali patrzyły na mój zaciekły bój z dojarkami i na mnie, jak na wariatkę. Ja musiałam uruchomić mleczarnię i walczyłam. Zawzięłam się przy tym tak, jakby od tego właśnie zależały losy świata, lub nawet całej galaktyki.
To były czasy parcia na naturalną obróbkę dziecka i matki. Do wijącej się w bólach rodzącej potrafiono wepchnąć na salę porodową całą zgromadzoną na korytarzu ekipę rodziny. Oni chcieli tylko zaczekać na rozwiązanie i płacz dzidziusia, a kazano im oglądać tą akcję. Kupa mać...
Do mnie w momencie rozpoczęcia się przedstawienia przyszedł tata (mój tata). Chcieli go również wepchnąć na salę. Pamiętam to przerażone spojrzenie taty. Każą mu patrzeć, jak córka rodzi?
Fok!
O co kaman?!
Pamiętam ten moment do dziś, nawet kolor ścian i oświetlenie na suficie.
Tata trafił akurat na skurcz, ale miałam na tyle jasności umysłu, że podniosłam rękę z wyciągniętym wskazującym palcem ręki w kierunku drzwi i wysapałam przez zaciśnięte zęby: "Wyjdź!"
Na zawsze zapamiętam widok ulgi w jego oczach i szybkie wycofanie się z sali moich cierpień.
Na drzwi naparł pośladkami i bardzo możliwe, że uszkodził przy okazji zamek, nie naciskał klamki, a swoją masę miał.
Och, jak mi przykro...
Byście widzieli teraz mój uśmiech na to wspomnienie...

Cycki obudziły się do pełnego działania dopiero po trzech tygodniach od wyjścia ze szpitala i to też zapamiętam na całe życie.
Streszczę  oba karmienia moich dzieciorków do jednej opowieści.
Najpierw cycki nie chcą produkować życiodajnego płynu, by następnie zalać Cię nim.
Nie miałam nic przeciwko temu.
Znalazłam wyjście.
Opracowałam plan...

Nadmiar przy pomocy laktatora trafiał do woreczków, te opatrzone datą do zamrażary u teściów.
Ci prowadzili punkt gastronomiczny i byli odwiedzani przez panie z Sanepidu. I całe szczęście, że przez panie...
Kiedyś zajrzały do jednej z szaf mroźniczych, a tam kartony. Sanepid ma zwyczaj oglądać wszystkie kartony i kartoniki nawet.  Szczęśliwością losu wyrozumiale pokiwały głowami i kazały opatrzyć zamrażarkę kartką pt. "Zasoby prywatne". Dodam, że woreczki były przechowywane w kartonach po pączkach...
Karmiłam każdego syna przeszło dwanaście miesięcy, również dlatego, że podczas przystawiania bejbi do cyca wydzielały mi się pokłady endorfin i byłam wtedy na haju :-). Miód spływał mi na mózg i byłam totalnie happy!
Woreczki obrobiły kolejne pół roku u każdego.
Doszłam w pewnym momencie do takiej mechanizacji produkcji, że na jednej poduszce unieruchamiałam elektryczny laktator, który odsysał zawartość kanału prawego, na drugiej podusze dziecko opróźniało kanał lewy, a ja się w tym czasie malowałam.
Pragnę polecić wszystkim Paniom ten stan z egoistycznych pobudek.
Można by o karmieniu  pisać jeszcze przez godzinę Waszego czytania, ale nie wiem czy powinnam.

ps1. nie wspomnę, co dzieje się z karmiącymi piersiami podczas seksu

ps2. powaliło mnie, by pisać Wam to tutaj!

ps3. Agata! Jak Cię dopadnę, to Cię uduszę, że znów Ci uległam i coś takiego napisałam!!!

ps4. pewnie rano to skasuję, gdy prześpię się ze swoja głupotą

ps5. KARMIENIE CYCKIEM JEST BOSKIE, już gdy widzę inne kobiety karmiące, odpływam :-)

ps6. rozumiem męską fascynację kobiecymi cycorkami :D




7 komentarzy:

  1. ja bym chciała się dowiedzieć co się dzieje z karmiącymi piersiami podczas seksu

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. trudno to znaleźć w sieci, ale w końcu się udało :) to czas laktacji jest jedynym, gdy fontanny mogą lecieć kobiecie z dwóch organów :)))
      ad ps5 - ja również ;)
      ad ps6 - ano!

      Usuń
  3. Okay. Mam bogatą wyobraźnię ale za chuja nie potrafię sobie wyobrazić mleka z piersi w woreczku i zamrażarce. A dwa, to już rozumiem dlaczego jednej babce przy szczytowaniu strzelało z piersiaków.
    A osobiście, boję się laktacji. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kategoria "Dania samodzielne"jak najbardziej adekwatna ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bać się nie ma czego.
    Uwielbiałam sytuacje (jak ta ze zdjęcia nad postem), gdy moje pijawy tak właśnie usypiały :-).
    Mmmmmm........

    OdpowiedzUsuń
  6. "Miłością zawojować świat" - wot, romantyczka.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.