Piszę i ile napisałam, tyle wrzuciłam.
Czamu?
Bo tutaj Wchodzicie i chociaż wiem, że żadna ze mnie pisarka, to Szukacie chwili zatopienia się.
Nie ma wspanialszego przekazu niż słowo!
Filmy są ekstra, ale nie pozostawiają takiego marginesu dla wyobraźni, jak słowo.
Chociaż w kinie są nachosy z sosem serowym... Czasami to one ratują film.
Trochę mało tekstu, ale gdy przyjechałam na chatę chciałam tylko do łóżka i spać.
Puściłam muzykę i wklikałam pierwszy wyraz. Za nim poszło kilkaset.
Dziękuję, że Zaglądacie.
Dziękuję za motywator :-)

Przekazywano sobie dotąd zdjęcia powycinane z różnych
czasopism, najgorliwsze z dziewczyn zakładały nawet zeszyty z powklejanymi
fotosami, ale sprzętu jaki posiadał Jeremy nie było dotąd na żadnym.
Zszokowane wielkością przyrodzenia Jeremiego dziewczyny zastanawiały się, jakim cudem może w sobie pomieścić kobieta takie COŚ, skoro one nie potrafiły zaaplikować sobie nawet tampaxa, zakupionego na wycieczce we Włoszech.
Co do samej wycieczki, to większość tamtejszych dziwów
widziały po raz pierwszy.
Bezdotykowy kran w wc, same ubikacje również
bezobsługowe.
Koleżanka Aśka chciała wykazać się polskim sprytem i
zanim ubikacja, otwierająca się przy pomocy monety zamknęła się, dziewczyna
wśliznęła się do kabiny, by wysikać się „na krzywy ryj”.
Nie wiedziała biedaczka, że po wyjściu wcześniej korzystającego,
kabina blokuje się i dezynfekuje automatycznie. Została zdezynfekowana wraz z
wyposażeniem toalety.
Zwiedzanie Wenecji zapadło dziewczynom w pamięć na zawsze.
Zdarzyło się tak, że gdy odwiedzały to piękne miejsce,
kanały nie pomieściły wody i wylały ją. Dziewczęta nie posiadały na wyposażeniu
gumiaków, więc w bawełnianych trampkach brodziły po uliczkach, a raczej po
kładkach, które zostały rozstawione przez przyzwyczajonych do tego typu wypadków
Wenecjan. Zaskakiwał je widok elegancko ubranych ludzi, w garniturach, kobiet w
garsonkach i… gumowce rodem z wyprawy rybackiej, wysokie do pachwin i w
przeróżnych kolorach. Rzęsiście oświetlone sklepy jubilerskie z obsługą
brodzącą w brei i wierni modlący się w kościołach, klęczący w wodzie.
Ale skoro u nas są śnieżyce i posiadamy przeróżne
odśnieżacze i buty o dumnie brzmiącej nazwie Relax, to dlaczegóż oni nie
mieliby mieć kolorowych gumiorów, czy też ich wiara miałaby wygasnąć, bo trzeba
uklęknąć w brązowej wodzie?
Sąsiad mieszkający dom wyżej od Agatki, był istnym Słodowym. Przerobił wiekowego malucha na odśnieżarkę i za drobną opłatą w postaci kieliszeczka domowej pędzonki, torował drogę sąsiadom. Zaplanował nawet posypywaczkę chodników piaskiem pomieszanym solą. Wszystko dla dobra ludności! Ustrojstwo miało być doczepione do malucha, ale nie było. Zbyt wiele pracy przy pewnej śnieżycy i zbyt wiele „opłat” od sąsiadów. Pan Zenek nie zapanował nad odśnieżarką i zaparkował na ogrodzeniu cukierni, znajdującej się na parterze jednego z domów na ulicy Niezabudkowej.
Jego refleks zablokowała gorzałka.
Więcej zleceń nie było.
W Wenecji Agatka robiła furorę słowiańską urodą emanującą
z jej błękitnych ocząt i wylewającą się z bluzeczki na guziczki. Biust stał się
ku jej niezadowoleniu pierwszym elementem, który zauważali ludzie bez względu
na płeć. Mężczyźni podziwiali, kobiety zazdrościły.
Włosi z sobie właściwym entuzjazmem zachwycali się jej
platynowymi włosami i dumnie uniesioną brodą.
Agatka tych anonsów nie zauważała z pełną premedytacją.
Agatka tych anonsów nie zauważała z pełną premedytacją.
Dla niej mężczyźni byli nudni.
Świat książek mógł jej zaoferować o wiele więcej, resztę
załatwiała przy pomocy strumienia z kranu wanny, gdy z nogami na ścianie, po
obu jego stronach odbywała podróż do świata samotnych orgazmów.
Musiała wyczekiwać momentu, gdy rodzice byli w pracy.
Zbyt długie lanie wody wywoływało zbytnie zainteresowanie…
Innym sposobem na umilanie sobie wolnego czasu był
masażer do ciała. To radzieckie, wyjątkowo prymitywne urządzenie z gumową wypustką,
zatopioną w niskiej jakości plastiku i z przełącznikiem z napisami „wkł” i „wykł”,
dawało wiele radości Agatce, oraz jej przyjaciółce Magdzie, z którą to, jako
szczęśliwa posiadaczka ORGAZMOTRONU, dzieliła się wielkodusznie.
Zastanawiała się czasami, jak to jest mieć mężczyznę,
takiego z krwi i kości. Takiego do bólu romantycznego, z fujarą jak Jeremy i
przynoszącego kwiatki. Na zastanawianiu się kończyło.
Były jeszcze Harlequiny, które obie z Magdą łykały
dziesiątkami, wydając na nie wszystkie uciułane kieszonkowe. Ukochały serię
DESIRE, była najgorętsza i pobudzała, oj pobudzała…
Magda nie opanowała umiejętności tak szybkiego czytania,
jak Agata. Współpracowały więc. Kupowały na spółę książydło i zaczynała czytać
Agatka, by po godzinie rozerwać książkę na pół wzdłuż grzbietu i przekazać
swojej powolniejszej koleżance przeczytaną porcję.
I tak sobie kooperowały i czytały.
I marzyły, nie dostrzegając facetów krążących wokół.
Piersiasta Agatka o oczach, jak niezapominajki i jej
głupsza przyjaciółka, stylizująca się niechcący na chłopczycę. Szczęście, że
chociaż tuszu do rzęs nauczyła się używać.
A samce krążyły wokoło, zacieśniając kręgi i ostrząc
swoje młodociane kuśki na dziewictwo dziewcząt.
Dziewictwo Agatki przyciągało
bardziej lepowato…
Zbyszek i Tomek byli kumplami od podstawówki i ich
fascynacje były tak zbieżne, jak tylko się da u dwu heterowatych samczyków.
Równocześnie zapali miłością do futbolu i obaj mieli zamiar zostać polskim Maradoną.
Później była miłość do aut, ale wszystkie marzenia
przebiło jedno. Ukochanie nieosiągalnej i doskonałej Agatki, która chodziła do
równoległej klasy, tyle że o profilu biol-chem.
I tak się to zaczęło…
Snuli się po korytarzach szkoły, obserwując obiekt swych
westchnień i z bólem stwierdzając, że ów ich najzwyczajniej w świecie olewa.
Agatka nie rozglądała się na boki, nie przeglądała się w
zachwyconych spojrzeniach samczyków.
Ona parła, jak lokomotywa. Chciała się uczyć i
realizowała to z celującymi wynikami, gdyż miała zostać lekarzem. Chciała
poznawać świat i poznawała wraz z rodzicami, czasami z przyjaciółką.
Wolne chwile wypełniał jej onanizm, w którym zaczynała
dochodzić do perfekcji. Potrafiła niezauważenie osiągnąć orgazm w tramwaju wiozącym
ją do szkoły. Wystarczyło zarzucić nogę na nogę i umiejętnie kurczyć mięśnie
wewnątrz.
Zbyszek i Tomek podrzucali karteczki z sercowymi
wyznaniami do piórnika Agatki, ale ta ignorowała karteczki, czym tylko wzmagała
zapalczywość i determinację młodocianych samczyków w dążeniach do zdobycia jej
serca (i nie tylko).
Tak to się zaczęło.
Potoczyło się nieprawdopodobnie i ja, jako przyjaciółka
Agatki, ta brzydsza i głupsza, postanowiłam to opisać.
Postanowiłam, gdyż tak fascynujące historie zdarzają się
wyłącznie na kartach romansideł, które darłyśmy w młodości na pół i łykałyśmy
wzdychając i ocierając czasami łzę kręcącą się w oku.
Nie wszystko co prawda poszło tak słodko, jak w
Harlequinach, ponieważ życie to suka.
Robi co chce i ma głęboko w dupie twe marzenia i o życiu
wyobrażenia.
Ale nie ma tego złego…
Ale ochoty narobilas na kolejna czesc, poprosze ja jak najszybciej
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nastepna czesc?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dzisiaj :-)
OdpowiedzUsuńJa także mam nadzieję, że dzisiaj.
OdpowiedzUsuńDemonica
Zastanawiam się właśnie czy to czysty przypadek, czy może czasem to nie ja się z Tobą przyjaźniłam xD
OdpowiedzUsuńBtw, ciekawie się zapowiada. Ale pewnie jakkolwiek to dokończysz i tak będzie świetne. Gratuluję talentu, pozdrawiam :3
Mad.
Dziękuję. Talent, to za duże słowo. To raczej krwotok słowny i cieszy mnie, że komuś chce się to czytać.
OdpowiedzUsuńHistoria jest zwykła i każda z nas coś z tego przeżyła.
Bo życie to suka i za to tę sukę kochamy :-)
Czytam Cię już od dawna, więc myślę, że wcale nie za duże ;-)
OdpowiedzUsuńA ten Twój krwotok jest wyjątkowo przyjemny :D
Mad.