Byłam najarana, nabuzowana i naładowana seksualną energią.
Penis był taki duży i gruby, że aż dziw bierze, że takie coś zmieściło się we mnie!
Niby widziałam filmiki w necie, proporcje były mi znane, ale tak na żywo zobaczyć i poczuć dotyk gorącej twardości mięcha, to było niesamowite!
I jeszcze strzelająca sperma!
Co za widok...
Znów sufitowałam nie mogąc zasnąć.
Kacperek spał od dawna, ja nie mogłam.
Nie chciałam się zabawiać sobą, nie tym razem.
***
Długo nie mogłem zasnąć. Ten dzień
był przeładowany emocjami, a słowa młodej, słowa dojrzałe ponad
jej wiek dały mi do myślenia.Z dzieciństwa nie zapamiętałem wiele, bo kto też pamięta szczegóły. Raczej pojedyncze sceny, wydarzenia. Była pani Kazia i pani Sonia, moje opiekunki.
Były miłe i uczynne, opiekowały się mną fachowo, karmiły, pilnowały mojej higieny i karmiły po domowemu, ale...
Leżę w łóżku i jest późno w
nocy. Opiekunka śpi na dole, ja w swoim pokoju na górze. Nie śpię,
obudziłem się przerażony.
Siedmiolatek miał psa, ale ten pies
zginął pod kołami kretyna, prującego drogą osiedlową. Pies
przecisnął się przez ogrodzenie i wlazł pod koła. Teraz leży
zakopany przy tymże ogrodzeniu.
Zrobiliśmy pogrzeb, ja i pani
Kazia. Aster zmieścił się w pudle po butach, bo nie był duży.
Zamknęliśmy wieko, owinęliśmy materiałem i złożyliśmy w dole.
Kazia zakopała dół, ja ułożyłem krzyżyk z kamyków.
Nie
płakałem, Kazia nie pozwoliła.
- Nie płacz Adasiu – powiedziała stojąc nad grobem. - Nie wolno.
- Ale dlaczego nie wolno. - Mój siedmioletni rozum nie przyjmował zakazu i nie powstrzymał łez. - Tęsknię za Asterem.
- Nie wolno po psie płakać, bo nie będzie mógł stąd odejść – tłumaczyła wtedy. - Jego dusza będzie się błąkała wokół domu bo poczuje, że nie może stąd odejść. Właśnie dlatego, że płaczesz, więc nie płacz.
- Dobrze – zgodziłem się nie wiedząc, czy potrafię. - Nie będę płakał.
Nie potrafiłem. Wieczorem w łóżku,
ze zdjęciem Astera w pod poduszką, moczyłem swoimi dziecięcymi
łzami poszewkę. Nie rozumiałem, dlaczego mój psi przyjaciel
musiał umrzeć. Był taki kochany i spał przy moim łóżku, teraz
dywanik był pusty, zostały tylko jego zabawki.
Mama często denerwowała się na
niego, że szczeka, że skacze na nią i podarł jej kiedyś
rajstopy.
Innym razem zrobił kupkę w
salonie, ale nikt go nie wypuścił przecież na dwór i nie
wytrzymał!Tata jest zbyt zmęczony, by bawić się ze mną, co tu dopiero mówić o Asterze.
Obudziłem się, bo przyśniło mi
się to pudełko, w którym zakopaliśmy go.
Aster żył i piszczał, bo tak mu
było w nim ciasno i niewygodnie.
Chciałem go odkopać, ale nie
mogłem się ruszyć.
Krzyczałem do niego, żeby mnie
usłyszał przez ziemię, którą był przysypany, ale mój głos
utknął w gardle i nie chciał z niego wyjść. Byłem niemy i
sparaliżowany i coraz bardziej się bałem.
Poczułem, że za mną coś jest,
ale nie potrafiłem się odwrócić.
- Jestem śmiercią i przyszłam po
twojego pieska. - To był szept zza pleców. - Zgódź się żebym go
zabrała do psiego nieba, inaczej będzie musiał mieszkać w tym
pudełku pod ziemią.Chciałem się zgodzić, ale nie umiałem mówić.
Z całych sił krzyczałem, ale krzyk został w gardle.
- Jak uważasz...
I odeszła, a Aster piszczał i drapał w pudełko i słyszałem to tak dokładnie, jakbym był z nim w środku.
Byłem w środku!
Czułem jego psi zapach, widziałem
ciemność.- Cicho Aster – poprosiłem i teraz już miałem głos. - Pobędę tu z tobą i będę cię odwiedzał.
Ale Aster nie był cicho i nie uspokoił się. Skomlał i szamotał się w pudełku, w którym było ciasno.
Jego pazury drapały mnie po twarzy i nogach i to strasznie bolało.
- Nie drap! – krzyknąłem. - To boli!
Ale on nie słuchał, drapał i skomlał coraz głośniej.
Zacząłem płakać ze strachu i płakałem również, gdy obudziłem się z tego strasznego snu.
Wstałem z łóżka i nadepnąłem na zabawkę. Psią zabawkę.
Po cichu poszedłem do pokoju rodziców. Spali.
Stałem przy łóżku, ale nie odważyłem się obudzić mamy. Zezłościłaby się, jak i tata.
Do ich łóżka nie pozwolili mi przychodzić, bo nie jestem już mały.
Mam spać w swoim.
Wróciłem do siebie do pokoju,
wziąłem kołdrę i wszedłem pod biurko. Z lampką i z ulubionym zabawkowym
robotem czekałem pod biurkiem na poranek.
Ciągle słyszałem Astera przez
okno.
Przeze mnie nie pójdzie do psiego nieba, bo nie potrafiłem
odpowiedzieć śmierci.
Teraz będzie żył w pudełku, przeze
mnie...
Obudziłem się
spocony i przerażony.
Co to było?!
Przecież nie pamiętałem tego! Po co to wróciło?Wiedziałem, przez młodą.
Wstałem wiedząc, że nie usnę już. Najchętniej napiłbym się czegoś mocniejszego, ale kilka godzin tylko dzieliło mnie od jazdy samochodem, więc będę musiał poprzestać na herbacie.
Szybki prysznic i
poczłapałem do kuchni.
Ten sen był chory!
Zupełnie popierdolony.
W kuchni, nad
książką, z kubłem herbaty siedziała młoda.
- Cześć –
zazgrzytałem. - Widzę, że nie tylko ja nie mogę dziś spać.- Nawet nie próbowałam. - Uśmiechnęła się blado. - Za bardzo mnie rozbudziłeś.
- Wezmę to za komplement. - Z parującym kubkiem dosiadłem się obok.
Znów zajęliśmy
te same miejsca i to po raz któryś z kolei.
Przed pojawieniem się
w moim domu młodej, siadałem przy stole gdzie popadło, nie
przywiązując wagi do miejsca. Od jej pojawienia się, siadaliśmy
na konkretnych krzesłach i podobało mi się to. Taka normalność.
- A ty dlaczego nie
śpisz o tej porze? - Spojrzała na zegar. - Jest dopiero czwarta.
Przecież jesteś zaspokojony seksualnie!
Rozbawiła mnie i
senne wspomnienia zbladły trochę, niepokój pozostał.
- Koszmar –
wyjaśniłem oszczędnie. - Wspomnienia z dzieciństwa.- No tak. - Zamknęła książkę i podciągnęła kolana pod brodę. - Zaczęłam ci grzebać w dzieciństwie i takie tego skutki.
- Też mi się tak wydaje, ale nie przejmuj się, to tylko sen. - Bardzo chciałem wierzyć we własne słowa.
- Opowiesz mi ten sen? - zapytała ostrożnie.
- Nie wiem, czy chcę do tego wracać. - Ukryłem twarz za obręczą kubka.
- Czasami dobrze jest się z kimś podzielić tym, co niefajne. - Znów mówiła, jak nie nastolatka.
- To tylko durny sen... - mruknąłem, nie czując potrzeby do zwierzeń.
- Chociaż kawałek? - naciskała ze słodką minką.
I jak tu nie ulec?
- Śnił mi się pogrzeb mojego pierwszego psa. - Zacząłem cicho. - Nie rozumiałem tego i bałem się, ale nie miałem o tym z kim porozmawiać. Rodzice pracowali do późna, a opiekunka miała zbyt wiele obowiązków domowych, by roztrząsać problemy siedmiolatka. Miałem po tym koszmary, nie mogłem spać ze strachu, bo opiekunka zabroniła mi płakać.
- Zabroniła?! - Młoda była oburzona. - To fajna opiekunkę miałeś! Zabronić dziecku płakać! Każdy ma prawo płakać, nawet dorosły mężczyzna!
- Nie zdarza mi się – odparłem zaskoczony jej wzburzeniem.
- A może powinieneś czasem, tobyś nie wkurzał się tak łatwo. - Patrzyła na mnie spod byka, czekając na moją reakcję.
Nie dałem się sprowokować.
- Wiesz co jest najdziwniejsze? - Wróciłem pamięcią do snu. - To, że zapomniałem o tym na tak długo i dopiero dzisiaj to wróciło! I to nie było fajne wspomnienie.
Naprawdę wolałbym
o tym zapomnieć na zawsze, wymazać z głowy.
Wizja gnijącego w
pudełku psiego przyjaciela, zakopanego pod płotem naprzeciw mojego
okna, prześladowała mnie latami. Bałem się nocą podejść do
okna.
- Tak się często
dzieje – jej głos uspokajał. - Pamięć płata nam figle,
chowając w umyśle niewygodne przeżycia i wyciągając je ponownie,
gdy jesteśmy na to gotowi. Wtedy nie dawałeś sobie rady, bo nikt
ci tego nie wytłumaczył, więc zapomniałeś. Sama widzę po
chłopakach, jak wiele spraw muszę im objaśniać i jak czasami boją
się wyartykułować swoje lęki.
- A tobie kto
objaśniał?
- Pani Stenia, sąsiadka. - Zapatrzyła się w szarzejący za oknem świt. - Mądra i samotna kobieta.
Nagle zrobiło mi
się strasznie smutno.
Ta smarkata miała
więcej ciepła wokół siebie dzięki obcym ludziom, niż ja od
własnych rodziców i płatnych opiekunek. Wymagano ode mnie wyników w nauce, więc się uczyłem. Najpierw w szkole podstawowej, później w kolejnych. Zawsze wzorowy i bezproblemowy.
Miałem przejąć
biuro architektoniczne ojca, więc kierunek studiów był tym celem
narzucony.
Kolejnym podpunktem
było małżeństwo i ten punkt odhaczyłem.Ostatniego zadania nie zdążyłem, a było nim spłodzenie dziecka. Wcześniej nastąpił rozwód.
To podsumowanie dobiło mnie.
Trzydzieści sześć
lat, majętny, ustawiony i... samotny.
Interesowny seks z kochankami
i przyszłość, w którą nie chciałem spoglądać.
Bo niby na co?
Na kolejne zbytki?
Oczy zapiekły, w
gardle poczułem gorycz śliny. Ukryłem twarz w dłoniach,
opierając łokcie na udach.Cholera! Co mnie naszło?!
- Adamie?
Nie chciałem
odpowiadać, ani na nią patrzeć. Błazen! Stary facet i płacze?
- Adamie...
Poczułem jej
ciepłe dłonie we włosach, a po chwili oddech na głowie.
Przyciągnęła
mnie, a moje ramiona automatycznie objęły ją w pasie, twarz
wpasowała się między piersi i tak trwaliśmy. Było mi dobrze, nie
brakowało w tej chwili niczego. Mógłbym tak zostać do końca
świata i jeden dzień dłużej.- No i jednak jesteś człowiekiem Adasiu. - Głaskała mnie po głowie. - Możesz popłakać, ja ci wytrę nosek, jak trzem chłopakom dotychczas. Pupy też im wycierałam, ale tego raczej nie potrzebujesz...
- Nabijasz się ze
mnie?! - Musiałem zobaczyć wyraz jej twarzy.
Nie nabijała się.
Oczy patrzyły na mnie ciepło, głowę przechyliła w prawo.- To jeszcze mnie przytul. - Pociągnąłem ją, wciskając swoje kolana między jej. - Pociesz i pocałuj.
Nie opierała się.
Twarz naprzeciw twarzy, oczy wpatrzone w oczy i ciała, zbyt blisko
siebie, by nie było reakcji. Dłonie przyjmujące zaproszenie jej
pośladków i gorące usta błądzące po twarzy.
Podnieciła się i
usłyszałem to w oddechu, poczułem na ustach.
Napierała wargami i mruczała cicho.
Luźny szlafrok nie
ukrył wzwodu, ale nie martwiło mnie to. Poczuła go na brzuchu i
spojrzała między nasze ciała. Rozchyliła poły miękkiego
materiału i zamknęła na nim dłoń.
Jęknąłem.
Wcześniej o tym marzyłem, teraz było zbyt intensywną pieszczotą.
- Musimy przestać Kasiu – stwierdziłem prawie stanowczo. - O niczym innym nie marzę, jak tylko by być znowu w tobie, ale to nie są optymalne warunki i nie jesteś na to gotowa.
- Zaczynam być. - Patrzyła mi w oczy śmiało, a te błyszczały z podniecenia. - Może chociaż kilka centymetrów? Tak na próbę bo boję się, że będzie bolało.
Nie mogłem
uwierzyć w jej propozycję.
- Mam ci...
- Wsadzić trochę – dokończyła za mnie. - Chcesz?
Jednym ramieniem
objąłem ją, drugie podłożyłem pod pupę i wstałem z krzesła.
Usadowiłem ją na brzegu blatu.
Mój penis sterczał pomiędzy
połami szlafroka, jej oczy kuły naprężoną skórę, która czuła
prawie pieszczotę oblizywanych w podnieceniu pełnych warg.
- Naprawdę tego
chcesz? - Musiałem zadać to pytanie.Raz już źle ją odczytałem.
- Tak- przytaknęła. - Ale tylko kawałek.
Dziwne to było, pierwszy raz coś takiego mnie spotkało, ale tak bardzo tego pragnąłem, że gdyby kazała mi teraz przejść po pokoju na rzęsach, zrobiłbym to.
- Unieś pupę –
poprosiłem.
Ściągnąłem z
niej spodenki pidżamy, została tylko w luźnej koszulce.- Powiedz, kiedy mam przestać – poprosiłem.
- Ok – szepnęła wpatrzona w mój czubek.
Ująłem go w dłoń i potarłem łechtaczkę. Jej usta rozchyliły się, oczy walczyły by się nie zamknąć.
- Podoba ci się?
- Tak – jęknęła.
- Pamiętaj, że wystarczy twoje słowo i się wycofam.
Trzymałem kutasa w dłoni i pocierałem w dół i w górę, nabierając jej błyszczącą śliskość.
Jej usta drżały, oczy patrzyły pomiędzy ciała.
- Jedno słowo i przestanę...
- Tak – jęknęła.
Nie wiem, czy to było przyzwolenie, czy potwierdzenie słownej władzy nade mną, ale naparłem powoli na jej ciasną dziurkę i zanurzyłem żołądź w ciepłym wnętrzu. Zmysły i pierwotny pęd mówiły: przyj, pieprz, rżnij.
Nie słuchałem ich. Wszedłem i wycofałem się. Stałem z błyszcząca i napęczniałą główką, czekając na nią.
Na jej reakcje i przyzwolenie.
- Jeszcze – szepnęła. - Głębiej.
Naparłem powoli,
wchodząc trochę dalej i obserwując jej twarz.
Nie było bólu,
choć to na ból czekała. Jeszcze dalej w głąb i znów
zatrzymanie.
- Mam przestać?- Nie – miauknęła.
Ruch w przód i przymykające się powieki młodej.
- Wystarczy?
W myślach prosiłem, by zaprzeczyła. Chciałem się w nią wbić aż po jądra.
- Nie wystarczy!
Objęła mnie nogami i przyciągnęła gwałtownie.
Jeden śliski ruch i byłem w niej. Byłem tak, jak tego pragnąłem.
- Kasiu... - Wtuliłem twarz w jej włosy. - Nie ruszaj się.
- Tak – szepnęła w moją pierś.
Powoli wycofałem się i znów niej zagłębiłem.
I jeszcze raz i kolejny. Zacząłem odpływać, ale inaczej niż dotąd. Nie skupiałem się jak zawsze na własnych doznaniach, słuchałem jej oddechu, czułem drżenie ciała i reakcję mięśni pod palcami, którymi jej dotykałem.
Nie potrafiłem
okiełznać tempa, którego nabierało moje ciało. Biodrom kazałem
przeć wolniej, ale one mnie nie słuchały i przyspieszały. Ustom
narzucałem mniejszą natarczywość, ale one chciały i brały skórę
jej twarzy i szyi w posiadanie. Dłonie opieprzyłem o zbytnią
ruchliwość, ale one dotykały nabrzmiałych sutków i uciskały je
bez mojej woli. Rytm bioder zsynchronizował się z rytmem oddechu.
Palce przyciągały pośladki młodej, nie dając jej ciału
możliwości do ucieczki, ale ona nie uciekała. Zaciśnięte palce
jej dłoni na moich ramionach, głośny oddech, a w końcu przeciągły
jęk i jej głowa wpasowująca się w zagłębienie między szyją i ramieniem. Łkała i drżała.
Tak oto dane nam
było doznać szczęścia wspólnej rozkoszy, którą chwilę później
uczciłem jękiem w jej włosach i drżeniem bioder wyrzucających w
jej gorącą cipkę życiodajne nasienie.
Spałem i wstałem.
Miałem koszmar i
ona mi go wytłumaczyła.Było mi smutno, ale potrafiła pocieszać.
Pocieszała wyjątkowo.
Nie chcę innej pocieszycielki...
cudowne! czekam na kolejną część! takie...hmmm...prawdziwe a zarazem fikcyjne?
OdpowiedzUsuńJedno slowo: super!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to nałóg, ale dzień przerwy we wrzuceniu tutaj czegoś jest jak.... zatwardzenie :D
OdpowiedzUsuńfuj!
nie?
Mika, to jest nałóg :D skąd wiem, stąd wiem, ale wiem :p
Usuńno,no,no:) postaralas sie:) dziekuje
OdpowiedzUsuńDobrze że poszłaś w psychę... zrobiło się po ludzku :) A teraz można iść spać, dobrej nocki ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja :)
OdpowiedzUsuńM.G.
Jeju, ale fajnie! Nie wiem jak to robisz, ale z części na część jest coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńDodawaj czesciej czesci, bo za rzadko, czytanie tego tez jest nalogiem
OdpowiedzUsuńboskie :D juz obgryzam paznokietki niecierpliwie oczekując kolejnej części :P
OdpowiedzUsuńPies mojej babci to był Aster.
OdpowiedzUsuńNie zamówiłam wynika jednego.
Mika co się stało!? Co raz lepiej ładniej i dłużej. Ten rozdział mnie się najładniej podoba ;3
Wtf? Skąd mi się wkradło to o wyniku. Skoro wyraźnie napisałam, że nie znosiłam tego małego gnoja.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tylko ja to zauważyłam, ale sądząc po komentarzach nie tylko ja. Jakość poszła o sto procent w górę, gdy częstotliwość spadła o kilkadziesiąt procent w dół. Oby tak dalej, Mika, pamiętaj, że najważniejsze jest to, że masz szansę się rozwinąć, a nie osiąść na laurach, by dostosowywać się do innych. Życzę dużo pomysłów, weny(chociaż pewnie tych nie muszę) i duuuużo wolnego czasu(tego pewnie każdemu teraz brakuje).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola.
Mariet - pies mojej babci również nazywał się Aster i też go nie znosiłam, z wzajemnością :D.
OdpowiedzUsuńDo czasu, gdy borok się pochorował i trzeba było iść z nim do weterynarza na cewnikowanie.
Wszyscy wymiękli, bo nikt nie chciał patrzeć, jak psu wciskają rurkę w fiutka. Zostałam ja, a jako że nabrałam pewnej obojętności przy Agacie i jej zabiegach na martwych zwierzętach, trzymałam Astera na stole zabiegowym, a weterynarz czynił swoją powinność. Uspokajałam go, a cholernik cały czas patrzył mi w oczy.
Wiecie co widziałam w tych czarnych ślepiach? "Dobrze, że chociaż ty mnie nie zostawiłaś, jak tamte kurwy". Dosłownie!
Od tamtej pory mnie lubił, a ja polubiłam jego. Przybiegał, gdy go wołałam, nie warczał, gdy przechodziłam obok miski. Witał się rano i po wejściu do domu.
Olu - myślę, że się po prostu rozwijam :-)
Czas? Hmmm...
Raczej organizacja i wyrzeczenia.
Częstotliwość spadła?
No nie spadła.
Przedwczoraj tylko nie dodałam, nie wiem co będzie dzisiaj ;-)
Chodziło mi bardziej o porównanie do tych dni, kiedy (sama nie wiem jak to robiłaś:D) wstawiałaś po dwa - trzy kawałki tekstu dziennie. W porównaniu do "wtedy" spadła, prawda? Teraz jest o wiele lepiej. Ten rozdział był wspaniały, po prostu.
UsuńOla.
Tak Olu, nie daję trzech dziennie, ale ilość tekstu w obecnym jednym, jest taka sama, jak w tamtych trzech :D :D :D
UsuńDziękuję za miłe słowa i... piszę dalej.
pisz,pisz,byle duuuuużo!
OdpowiedzUsuńKurde, zmienilas obrazek i juz myslalam ze nowa czesc :( :D
OdpowiedzUsuńA bo ten gościu w szlafroku jakiś taki nie na miejscu był.
UsuńTo zdjęcie bardziej pasuje :D
Zdecydowanie tak :)
UsuńM.G.
Dzięki za zmianę obrazka,ten jest cudny.A co do opowiadania-chyba na to czekaliśmy,nieprawdaż ;-)???
OdpowiedzUsuńl_b
No i ja właśnie skończyłam zamiatać na swoim podwórku, odświeżyłam i aż podskoczyłam, a to tylko obrazek... ale zgadzam się z resztą, ten jest o niebo ładniejszy :)
OdpowiedzUsuńto zdjęcie rzeczywiście pasuje świetnie ;) Mika bedzie dzisiaj kolejna część?:)
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj jakiś kawałek? bardzo, bardzo proszę :D
OdpowiedzUsuńMika super część , po prostu ekstra ;-) uwielbiam to opowiadanie;)
OdpowiedzUsuńplisss napisz ze będzie dzisiaj kolejna część :D
ja jestem mika, a nie fabryka ;-)
OdpowiedzUsuńSama twierdziłaś, że to już nałóg ;)
UsuńNie idź teraz na odwyk ;)
M.G.
nie idę, ale dzisiaj jest mi szaroburoikosmato :-(
UsuńHaha Mika co słynie z ciętego języka:p
Usuńmiko-fabryko:) mozemy liczyc na kolejny fragment jeszcze dzis?
OdpowiedzUsuńMika no podziel sie z nami nowym tekstem, nie daj sie temu szaroburemu kosmaczowi xD
OdpowiedzUsuńCierpliwej ości :D
OdpowiedzUsuńWredota! Miałaś pisać mniej więcej kiedy coś dodasz :P Tak to odświeżamy co chwila i licznik nabijamy :P :P :P
OdpowiedzUsuńPrzepraszam.
UsuńMiałam dwa dni rozmów z własnymi hormonami i nie potrafiłam się z nimi dogadać :D
Powinno być około 22giej dziś.