Do porannej kawy?
To taki bardziej domowy sposób na pizzę, z tą oliwą ;-).
- Najpierw natłuszczasz prawą dłoń
oliwą, lewą będziesz trzymał miskę. - Polała obficie swoją
rękę.
To taki bardziej domowy sposób na pizzę, z tą oliwą ;-).

Moja nadal tkwiła oklejona mąką
unieruchamiając mnie, biodra były przy jej pośladkach, od których
starałem się choć trochę odsunąć, by nie dziabać jej
nachalnie. Tętno mi szalało szczególnie, gdy widziałem palce
zaciskające się na coraz bardziej spójnym cieście. Nie ciasto
widziałem, ale swoje ciało i jej natłuszczony po niej ślizg,
palce sunące po...
Zerknąłem w dół, przez jej ramię.
Sutki pod przylegającą koszulką stały, jak dwa żołnierzyki.
Mój mały stał jak brytyjski żołnierz
gwardii królewskiej.
- Teraz mieszasz, zagarniając spod spodu
i wgniatając w masę powietrze – kontynuowała, jakby nie
zauważając tego, co się ze mną dzieje. - I czas na dodatki.
Zapamiętaj, by nie dodawać zbyt wcześnie soli, bo zabijesz nią
drożdże i ciasto nie wyrośnie! Dajesz sól, zioła prowansalskie,
suszony czosnek i nadal zagniatasz. Teraz ty!
Wyśliznęła się spode mnie i stanęła
obok.
Mój brak wprawy bił po oczach.
Po kilku chwilach szło mi lepiej.
Po kilku chwilach szło mi lepiej.
- Dobrze. - Uśmiechnęła się z
aprobatą. - Będzie z ciebie pizza man. Zioła i sól plus więcej
oliwy i zagniataj. Mocniej!
Na rozkaz „mocniej”, przypomniał
mi się perwersyjny film i znów zgubiłem rytm ugniatania.
Ją to
najwyraźniej bawiło. Ciekawe, z ilu chłoptasiami zabawiała się w
ten sposób i dokąd to prowadzi?
- Teraz dajmy ciastu chwilę, żeby
urosło. - Mrugnęła do mnie. - Ma ciepło, ślizg i drożdże
pracują.
- Teraz co? - Miałem nadzieję na
pocałunek przynajmniej, ale ona sięgnęła po patelnię.
- Puszka pomidorów, czosnek, sól,
pieprz i cukier. - Znów się odezwał czif. - Na ogień i zagotuj.
Robiłem, co kazała.
Ona przygląda się,
skanując bez skrępowania moje plecy i niższe partie.
- Dobrze. - Zdjęła patelnię z ognia. -
Niech to przestygnie, wracamy do ciasta. Blachy – rzuciła,
wskazując palcem regał.
Ja rzuciłem się do blach, starając
się stać do niej tyłem, a gdy odwracałem się z powrotem,
zasłaniałem nimi okolice poniżej pasa.
- Rozłóż papier do pieczenia na dwie i
nalej oliwę – poleciła.
Rozlałem jej sporo na środek blachy i
rozcierałem dłonią.
- Więcej, bo ci się ciasto przyklei i
wtedy będzie problem. - Zabrała mi butelkę i wylała więcej złoto zielonego płynu. - Rozcieraj.
Rozcierała ona i rozcierałem ja. Co
jakiś czas jej palce zahaczały o moje, przejeżdżały po wierzchu
dłoni, po kilku chwilach dojechały do łokcia, by w końcu wśliznąć
się pod pachę.
- Taką gładką masz skórę –
mruknęła, muskając śliskimi palcami ramię. - Dotknij mnie.
O takim poleceniu nie śmiałem nawet
marzyć. Obie dłonie położyła mi na piersi, obserwując włoski
na niej, bawiła się nimi.
- Pierwszy raz. - Uśmiechnęła się do
swoich wspomnień. - Jak to dawno temu było.
Czy mam przez to rozumieć, że dziś
ma być mój pierwszy raz?! Z nią?
Je bejbe!!!
Wsunąłem drżące dłonie pod jej
koszulkę, powstrzymując się od sięgnięcia w pierwszej kolejności
do piersi. To byłoby zbyt szczeniackie, choć czułem się właśnie,
jak szczeniak wpuszczony do szafki ze smakołykami. Nie ciekła mi co
prawda ślina, czułem wilgoć w innym miejscu. Poznawałem dotykiem
jej plecy, a po chwili sięgnąłem niżej. Dostałem się palcami
pod gumkę legginsów i objąłem jędrne pośladki i niżej,
wsunąłem palce w zagłębienie między nimi, sięgając jak
najdalej. Była mokra i jęknęła, gdy udało mi się tę wilgoć
dosięgnąć. Odgięła biodra do tylu, zamykając oczy i unosząc
twarz. Mogłem ją w tej chwili pocałować, ale wolałem patrzeć na
subtelne reakcje. Sięgnąłem jeszcze głębiej, pochylając się
lecz nie odrywając wzroku od jej twarzy. Znów jęknęła, tym razem
głośniej. Usta rozszerzyły się, powieki zacisnęły. Teraz
dopiero rejestrowałem podnieconą świadomością, formę cudu
między jej udami.
Można obejrzeć tysiące cipek na
filmach, lecz dotknięcie tej prawdziwej, zanurzenie w niej palców
jest czymś, czego żaden film nie jest w stanie oddać. Penetrowałem
powoli jej dziurkę i gładziłem gładkie fałdki. Nie wytrzymałem
w końcu i wyszarpnąłem dłoń z jej spodni, chwyciłem za brzegi
materiału koszulki, jednym ruchem ściągając tę.
Staliśmy
naprzeciw siebie półnadzy. Przylgnęła do mnie ciałem, ja
wsunąłem rękę z powrotem pod materiał legginsów. Byłem głodny
tej gorącej gładkości, musiałem dotykać jej TAM. Śliskość
oliwy mieszała się z jej własnymi sokami. Drażniłem ją i
zaznajamiałem się z wypukłościami i wklęsłościami w tym
sekretnym dla mnie dotąd miejscu. Czułem, widziałem po jej
reakcjach, że tego właśnie pragnie. Jęczała cicho, zaciskając
dłonie na moich ramionach do momentu, gdy wyprężyła się,
odrzuciła do tyłu głowę i zastygła drżąc.
Oszołomiony jej zachowaniem zamarłem
również. Oddychała coraz wolniej.
- Igorze – powiedziała niskim,
zmysłowym głosem. - Jesteś bardzo zdolnym uczniem. Podaj oliwę.
Zdziwiony nagłym powrotem do
kulinariów, sięgnąłem po butelkę, wręczając jej szkło z
gęstym płynem.
Nie mówiła nic. Uśmiechając się
zamglonymi oczami, wylała sobie na dłoń sporą porcję oliwy, a tą
przyłożyła do mojego brzucha.
- Czas na deser Igorku. - Wsunęła
śliską rękę za gumkę moich spodni, sięgnęła w głąb i
zacisnęła palce na mojej pale.
Stęknąłem oszołomiony. Nie
poruszyła dłonią, jedynie zaciskała delikatnie palce.
- Myślę, że czas byś poznał
wszystkie zalety oliwy z oliwek. - Wypuściła mojego drąga, wyjęła
mi rękę ze spodni i zaczęła je ze mnie ściągać. Nie
potrzebowałem dodatkowej zachęty. Zsunąłem swoje, a po chwili i
jej spodnie. Żadne z nas nie miało na sobie bielizny. Stała przede
mną naga, połyskująca zawartością dojrzałych oliwek, ze
wzrokiem wbitym w mojego kutasa. Znów oblizała usta, a ja poczułem
wrzenie w jądrach. Miałem nadzieję, że nie weźmie go do ust. Nie
wytrzymałbym tego teraz.
Potarła delikatnie wnętrzem dłoni sam
czubek, a po chwili zacisnęła palce na jądrach. Niekontrolowanie
drżenie wprawiło moje biodra w dygot, a z gardła wyrwało jęk.
- Podoba mi się, jak na mnie reagujesz
młody. - Przejechała językiem po brodzie, wspięła się na palce,
przyciągając moją głowę. - Całuj...
Całowałem i przyciskałem ją do
siebie, napierając na brzuch twardym do granic wytrzymałości
kutasem. Chciała tego co i ja. Chciała się rżnąć, poczuć mnie
w środku tak bardzo, jak ja chciałem wbić się w nią. Odepchnęła
blachy leżące na blacie. Jedna z nich z hukiem wylądowała na
podłodze. Podciągnęła się siadając na nierdzewnej powierzchni i
rozchylając zapraszająco uda.
Podoba ci się to, co widzisz młody? -
mruknęła łapiąc mnie za kutasa i przyciągając ku sobie.
- Chcesz poznać ten smak... młody?
Celowo przeciągała to słowo,
doprowadzając mnie nim do wrzenia.
- Wsadź mi go wreszcie... młody.
Po tych słowach złapałem ją za
biodra, pociągając na brzeg blatu tak, że siedziała teraz na samym jego
skraju, objąłem fiuta i w momencie, gdy miałem się wreszcie wbić
w oczekujące mnie wnętrze, powstrzymałem się. Pocierałem kutasem
jej wargi, naciskałem czubkiem na łechtaczkę i przyglądałem się
jej reakcjom. Wspierała się na wyprostowanych ramionach, ale te
drżały. Rozrzucone uda przyciągały mnie odruchowo, a na twarzy
widać było wyłącznie ekstazę.
Byłem cholernie podniecony, ale i
ciekawy tego, co mogę samym sobą w niej obudzić.
Naparłem na
szparkę i zaćmiła mnie rozkosz. Byłem w kobiecie pięknej,
gorącej i pożądającej mnie.
Byłem zwykłym facetem, ale ona takiego zwykłego faceta chciała i umiejętnie brała.
Byłem zwykłym facetem, ale ona takiego zwykłego faceta chciała i umiejętnie brała.
Pchnąłem,
rejestrując jej gwałtowny wdech i zaciśnięcie powiek. Poruszyłem
się, starając się skupić wyłącznie na niej, a ona jęknęła
gardłowo i wyciągnęła dłoń, łapiąc mnie za ramię i wbijając
w nie paznokcie. Znów się w niej poruszyłem. Tym razem usiadła
prosto z rozszerzonymi oczami, a w nich źrenicami.
- Nie igraj ze mną!
Zaplotła stopy za moimi pośladkami,
przyciągając do siebie i wbijając tym, gwałtownym ruchem głęboko
w swoje wnętrze.
Krzyknąłem tym razem ja.
- Zerżnij mnie błagam! - Zakwiliła
odchylając ciało i kładąc je na blacie.
Kolejna blacha spadła na podłogę.
Potrącona jej ramieniem butelka oliwy przewróciła się, ochlapując
jej szyję.
Sięgnęła ku tłustej od płynu szyi
i rozprowadzała oliwę na piersiach, brzuchu i wciskając palce
między nasze ciała. Czułem na kutasie wilgoć jej ciasnej,
pulsującej szparki, paznokcie palców i opuszki, gładzące mnie po nim, gdy się w nią wbijałem, to znów wycofywałem z jej cipki.
Zacisnąłem palce na jej talii i
przyciągnąłem ku sobie, sam wykonując szybki ruch do przodu.
- Tak – krzyknęła.
Zrobiłem to znowu i jeszcze raz,
wydzierając z jej gardła coraz głośniejsze okrzyki. Pieprzyłem
ją w tym oliwnym ślizgu, prawie leżąc na jej ciele ślizgającym
się na tłustym blacie. Rżnąłem pierwszą w życiu cipkę z
takim opętaniem, jakby od tego zależało moje życie. Jej jęki
wzrastały, osiągały coraz to wyższy tembr, by po kolejnym
pchnięciu zmienić się kwilenie i dyszący oddech. Ja nie
potrafiłem przestać Pracowałem ciałem jak maszyna, tłocząca
chuja w jej gorące wnętrze. Zapamiętałem się w ty galopie do
momentu, gdy świat eksplodował nagle, oślepiając mnie wybuchem w
oczach w jądrach i w gardle.
Opadłem na nią spocony, zdyszany, naoliwiony i bezbrzeżnie szczęśliwy/
Opadłem na nią spocony, zdyszany, naoliwiony i bezbrzeżnie szczęśliwy/
- Mów mi Zuza – wyszeptała,
przyciągając mój głowę do swoich piersi. - I posprzątaj przed wyjściem...
No, nie :D "posprzątaj przed wyjściem", zwaliło mnie z nóg śmiechem, proza życia :D
OdpowiedzUsuńŚwintucha!;-)
OdpowiedzUsuńMiała być Eeemilka!
No to mam z głowy pizzę-zawsze się będę zastanawiać,jak wyrabiali to ciasto...
OdpowiedzUsuńl_b
No,Zu,nie histeryzuj,prawie jak sława ;-)
Usuńl_b
Jutro z mężem robimy pizzę! Już ja się postaram żeby była dobra!!! Masza.
OdpowiedzUsuńNawet nie Wiesz, jak mnie tym komentarzem ucieszyłaś :D
Usuń