
Zapadałam w drzemkę, to znów się
budziłam i tak na przemian.
- Wystarczy. - Potrząsając moje
ramię, obudziła mnie Alabama. - Wstań, ubierzemy cię i pójdziesz
ze mną.
Nie miałam siły, ani chęci by
protestować. Pozwoliłam zaprowadzić się do pokoju, wybrać
ubrania i poszłam gdzie kazała.
- Może nie jesteś na to jeszcze
gotowa – Alabama zatrzymała się przed drzwiami do piwniczki –
ale chcę to załatwić, jak najszybciej i zacząć cię wyciągać z
psychicznego gówna.
Nie rozumiałam, nie pytałam jednak
co ma na myśli. Czekałam, bezwolna, jak lalka.
Otworzyła ciężkie, metalowe drzwi i
zaczęła schodzić po schodkach, ja za nią.
Na dole stał ochroniarz, a właściwie
ochroniarka, gdyż do pilnowania porządku podczas wieczorów z
klientami, Ala zatrudniała wyłącznie panie. Tak było
bezpieczniej.
Kobieta ta budziła respekt i już
samym wyrazem oczu, wysyłała czytelne sygnały.
Gdy odsunęła się, by nas przepuścić,
poczułam obrzydzenie, strach i pewnie bym stamtąd uciekła, gdyby
nie dłoń Alabamy, której palce splotły się z moimi.
- Ten pan chce ci coś powiedzieć. -
Patrzyła na mojego oprawcę, siedzącego przy małym stoliczku w
piwniczce na wina. - Zaczynaj.
- Przepraszam - wysyczał przez zęby,
nie patrząc na mnie.
I dobrze, nie chciałam znów patrzeć
w oczy tego ścierwa.
- W ramach rekompensaty za poniesione
przez ciebie straty fizyczne i moralne, ten człowiek przez
najbliższe dziesięć lat będzie co miesiąc wpłacał na twoje
konto określoną sumę pieniędzy. Tak? - spytała twardo.
- Tak – powtórzył.
- Jeśli wpłata opóźni się choćby
o dzień, policja dostanie materiał dowodowy w postaci nagrania
wideo, ubranie ze śladami spermy, oraz twojej krwi. - Powtarzała
najwyraźniej to, co wcześniej już ustalili. - Kopia trafi również
do żony i do gazet, a jako że tak szanowany przedsiębiorca musi
dbać o wizerunek we własnym interesie, tak więc przelewy będą
regulowane bez opóźnień, a ten pan nie będzie próbował
kontaktować się z tobą, twoimi znajomymi, rodziną i nami.
Proszę potwierdzić.
- Potwierdzam. - Zgarbiony i
zrezygnowany nie wzbudzał we mnie przerażenia.
Może dlatego, że nie spoglądał
nawet w moją stronę.
- Wszystko mamy ładnie spisane i
podpisane i właśnie weszło w życie. - Przy tym zdaniu, odwróciła
się do mnie. - My idziemy na górę, a naszego byłego klienta Sara
odwiezie do domu.
Odwróciła mnie, jak marionetkę i
popchnęła delikatnie w stronę schodów.
W kuchni usadziła na krześle, sama
usiadła naprzeciw.
- Mam nadzieję, że pieniądze od tego
kutasa pomogą ci zostać w mieście. - Mówiła spokojnie. - Jeśli
oczywiście zechcesz. Możesz co miesiąc przesyłać je rodzicom, a
za resztę skromnie żyć. Możesz mieszkać tutaj i studiować na
przykład. Zastanów się, czego byś chciała.
Popatrzyłam na nią bezradnie, trawiąc jej słowa bardzo wolno.
- Nie wiem czego mam chcieć –
odparłam. - Chcę, żebyś mnie przytuliła i powiedziała, że
wszystko będzie dobrze.
Przytuliła, powiedziała i
zaprowadziła do pokoju, gdzie wsadziła mnie z powrotem do łóżka.
Przez kolejne tygodnie czułam się,
jakbym była otoczona gęstą mgłą.
Nic nie musiałam. Opiekowały się mną
na zmianę Ala i bliźniaczki, zawsze któraś z nich przy mnie była.
Mówiły, tłumaczyły, opowiadały o sobie i bezbłędnie
dopasowywały do moich nastrojów przykłady przeżyć własnej
traumy po gwałcie. Rita i Rika zostały zgwałcone, w knajpianej
ubikacji, do której poszły po obsłużeniu przydrożnych klientów.
Nie zgłosiły tego na policję. Wiedziały, że byłyby wyśmiane.
Były przecież prostytutkami, to ich ryzyko zawodowe.
Dowiedziałam
się, że bardzo wiele kobiet tak właśnie robi. Milczy po gwałcie,
obwiniając siebie o sprowokowanie mężczyzny, a przede wszystkim
bojąc się reakcji bliskich i tych dalszych również. Tak zazwyczaj
reaguje właśnie otoczenie. Efektem duszenia w sobie takiej traumy
jest najczęściej depresja, samookaleczanie ciała, oraz próby
samobójcze.
Im pomogły inne, skrzywdzone w ten
sposób kobiety. One pomogły Alabamie, a ta otoczyła się wyłącznie
ofiarami gwałtu. Przygarniała i zatrudniała prostytuujące się
dziewczyny, doświadczone w ten właśnie sposób przez los.
- Dlaczego zabrałaś mnie z tej
wioski? - Zapytałam ją pewnego niedzielnego popołudnia. - Przecież
nie jestem ofiarą gwałtu. Nie byłam...
- Zapragnęłam cię, jak nigdy
wcześniej nie pragnęłam. - Głośno westchnęła. - Gdybym wtedy
wiedziała, że skażę cię na taki los, że staniesz się jedną z
nas, zgwałconych...
Ukryła twarz w dłoniach i milczała.
- Dziękuję – szepnęłam. - Za
wszystko i mam propozycję.
- Tak? - Podniosła na mnie wzrok.
- Skoro mam już jakąś tam kasę, to
wyrwijmy się gdzieś stąd w ciepłe miejsce. - Widziałam
zapalające się w jej oczach płomyczki. - Poleniuchujemy w słońcu,
zmienimy otoczenie, zastanowię się co z sobą zrobić. Co ty na to?
- Świetny pomysł! - Rozjaśniła
twarz tym swoim hollywoodzkim uśmiechem. - Na prawdę świetny.
Pojechałyśmy do jej znajomych, którzy
kilkanaście lat temu przeprowadzili się do Chorwacji.
Piękny to
kraj, pogodni ludzie.
Ci właśnie znajomi, byli parą mężczyzn w
średnim wieku i to w pierwszej chwili mnie zszokowało, choć
myślałam, że tyle już widziałam.
Przywitali nas serdecznie, pomagając
wnieść bagaże do jednego z pokoi.
Za oknem kusiła niebieskość
wody i zieleń gór.
Przebrałyśmy się w stroje kąpielowe
i pareo. Sztuczka chowania przyrodzenia, którą zastosowała Alabama
wprawił mnie w osłupienie. Zabieg, dzięki któremu jej krocze do
złudzenia przypominało kobiece łono.
Na kamienistej plaży rozłożyłyśmy
ręczniki i natarte blokerami wsysałyśmy słońce.
Zadziwiająca jest swoboda na tych
skrawkach między skałami, ludzie opalający się na golasa,
prysznice działają, mimo że są za darmo i w dodatku można
posilić się figami, pod którymi chowasz się przed promieniami
słońca. Jeśli się oczywiście chowasz. Ja nie zamierzałam.
Wcisnęłam materiał majtek głęboko między pośladki, zdjęłam
stanik i leżąc na brzuchu, wgryzałam się w miąższ nasiąkniętych
słońcem owoców.
Alabama poszła o krok dalej ode mnie w
nagości. Zdjęła strój, założyła swoje ogromne okulary
przeciwsłoneczne i opalała kształtne pośladki.
- Dobrze mi, wiesz? - Wymamrotałam,
zatapiając się w błogim stanie letniego lenistwa. - Mogłabym tak
na stałe.
- Ja też – odmruknęła. - Ale tylko
z tobą.
Zrobiło mi się ciepło na sercu i
poczułam łzy w oczach.
- Ty tak na serio? - Nie powściągnęłam
swojej babskiej ciekawości.
- Po raz pierwszy aż tak serio słonko
– mruknęła, zsunęła okulary na czubek nosa i patrzyła na mnie.
- I co z tym zrobisz?
Nie zdążyłam zareagować, gdyż
dwóch miejscowych, kulawą angielszczyzną zagadywało coś do nas.
Stali praktycznie nad nami, zasłaniając przy okazji słońce.
W
mojej głowie załączył się momentalnie alarm i Alabama odczytała
go bezbłędnie.
Alarm brzmiał: „samce, nagość, odosobnienie,
gwałt”.
Oni zapraszali, śmiali się i
komplementowali nas. Ja się kurczyłam w sobie, strach mnie zaczynał
dławić, wyłączyło mi się oddychanie.
Alabama zaśmiała się bardzo kobieco,
uniosła odsłaniając piękne piersi.
Panowie zareagowali zachwytem i
cmokaniem.
Uklękła z wypiętą pupą, a oni nie powstrzymali gwizdu
i gorących reakcji słownych.
Alabama obróciła się, kładąc na
plecach i wtedy zapadła cisza.
Cisza trwała dłuższą chwilę, po
niej panowie bez słowa odwrócili się i poszli w siną dal.
Zaczęłam się śmiać, a raczej
rozkręcałam się w histerycznej wesołości, która mnie opanowała.
Płakałam ze śmiechu, aż w końcu rozbolał mnie brzuch. Ala
wsparła się na łokciu i z uśmiechem obserwowała mój wybuch.
- Zrobię z tym wszystko, co zechcesz.
- Przysunęłam się do niej, patrząc w te mądre i doświadczone
życiem oczy. - Ale jak to zrobić?
- Przeprowadźmy się tutaj, albo
gdzieś indziej. - Mówiła spokojnie, ale jej oczy płonęły. -
Wymyślimy sobie sposób na życie, możemy wczasować ludzi, jak
Bartek i Adam. Reszta się ułoży.
- Ułoży – powtórzyłam, jak echo i
po raz pierwszy od gwałtu, pocałowałam ją. - Chcę się kochać.
- Wydyszałam. - Zrób coś z tym.
Nie musiałam prosić.
Szybko się
ubrałyśmy i pognałyśmy do naszego pokoju.
Bartek i Adam odprowadzili nas wzrokiem
pełnym zrozumienia, wiedzieli co nas tak gnało.
Adam, szatkując warzywa, uśmiechał
się oczami, gdy zarumienione przebytą w pośpiechu drogą
przemknęłyśmy przez kuchnię.
- Dobrej zabawy! - Usłyszałam jego
wołanie.
Zamierzałam bawić się, oj
zamierzałam.
Zamknęłyśmy drzwi i zrzuciłyśmy
skąpe odzienie. Usta Alabamy wpiły się w moje, jej język
penetrował, dłonie przypominały sobie krzywizny ciała. Czułam
jej penisa na brzuchu, ale nie czułam strachu. Może dzięki jej
kobiecości.
- Bello – mruczała, między
pocałunkami. - Nie wiesz nawet, jak o tym marzyłam, jak tego
pragnęłam. - Parła na mnie biodrami, powoli kierując ku łóżku.
- Miałam cię na wyciągnięcie ręki, ale nie mogłam dotknąć. - Wargi znaczyły mokrą ścieżkę na mojej szyi. -
Mogłabym tak czekać jeszcze rok i sto lat nawet. - Zacisnęła
dłonie na moich pośladkach i docisnęła do siebie. - Byle znów
cię posmakować i poczuć.
Łydki oparły się o materac, koniec
drogi.
Położyłam się na plecach.Sprzeczności targały mną.
Strach przed penetracją i oczekiwanie
na nią.
Wspomnienie bólu towarzyszącego
gwałtowi, kontra wspomnienie seksu analnego z Alabamą i
obezwładniającej przyjemności.
Chęć ucieczki i pragnienie
spełnienia.
Ona stała, obserwując walkę w mojej
duszy, odbijającą się na twarzy.
- Chcesz tego Bello? - spytała.
- Bardzo. - Tak właśnie czułam. -
Chodź do mnie.
Wyciągnęłam ramiona, a ona się w
nie wpasowała.
- Ty to zrób- szepnęła. - Przejmij
kontrolę.
Położyła się obok.
Ujęłam jej penisa w dłoń i
nakierowałam się na nią śliskim wnętrzem. Opadałam powoli,
przyjmując w swoje dziewicze wnętrze. To odczucie uderzyło we
mnie, wciąż czułam się dziewicą. Czułam tak dzięki niej, bo
kochałam ją. Ją i jego w jednym ciele. Opadłam, zaskoczona
brakiem bólu.
Uczucie wypełnienia było oszałamiające.
- Alabamo – jęknęłam. - Zrób to
teraz ty...
Uniosła się na łokciach, objęła
mnie w pasie i po chwili byłam pod nią.
Nie mówiła, ułożyła się na mnie
dociskając piersi do moich.
- Słodka moja... - Znów jej usta
zawładnęły moimi, a dłonie pieściły pośladki, głowę, twarz i
ściskały piersi.
I wtedy się poruszyła we mnie. To
było pierwsze, świadome odczucie wnętrza mojej kobiecości.
Ruch,
który pobudzał i zmuszał płuca do wciągnięcia większej dawki
powietrza. Po nim był kolejny, który wyrwał z gardła jęk i wbił
moje paznokcie w prężące się pośladki.
- Ala błagam...
To co było później, pamiętam jak
zamazany film.
Jęk, krzyk, wilgoć i tarcie.
Szał.
- Co będzie z dziewczynami –
zapytałam, gdy odzyskałam już zdolność mowy.
- Bliźniaczki dadzą radę –
odpowiedziała.
- Jak?
- Poprowadzą interes, dziewczyny nie
stracą środków do życia, spłacą nas, a my żyjmy.
Słowo „my” zalało miodem moje
serce.
- Z tobą mogę nawet przez kilkanaście
wcieleń...
Gdyby wtedy nie przyjechała do mojej
wsi, żyłabym pewnie według smutnego planu.
Nie zostałabym zgwałcona, ale nie
poczułabym również całej gamy uczuć, które dane mi było poczuć
dzięki niej.
Co przyniesie przyszłość? Nie mam
pojęcia!
Teraz jestem szczęśliwa i to się dla
mnie liczy.
Nie oddałabym ani minuty, nawet tej
koszmarnej, z przeszłości, która mnie złączyła z Alabamą.
Jestem Bella.
Dziwka.
Dla niej mogę nią być, na wszystkie
sposoby!
Poryczałam się. Pięknie przekazane emocje <3
OdpowiedzUsuńHollywoodzki happy end.Wolałabym ...ech...no dobrze.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre opowiadanie, wg mnie jedno z lepszych Twoich, nawet jeśli happy end trochę filmowy :)
OdpowiedzUsuńMało komentarzy,nie podobało się?Nie wierzę!
OdpowiedzUsuńPonieważ lubię dedykacje muzyczne ,temu tekstowi :
https://www.youtube.com/watch?v=J1Rd7zrvW7k
;-)
Może się przejadłam :-)
OdpowiedzUsuńSama sobą zdaje się też...