- Jak to dzisiaj?! – Oczy prawie wyskoczyły mi z orbit, a serce zatrzymało się na chwilę. – Dopiero teraz mi o tym mówisz? Odkąd wiesz?!
- Od kilku dni, ale nie chciałam ci mówić, bo byś źle
sypiała – wyjaśniła.
- Super! – Miałam ochotę ją udusić. – Tak dla odmiany
dostanę po prostu sraczki i z rozdziewiczania będzie gówno!
Byłam wściekła, byłam przerażona i byłam gotowa uciekać.
Tylko gdzie? Z powrotem na wieś?
Do z góry wiadomej przyszłości i życia, które wiedziałam,
jak się dalej potoczy.
Na sztywnych nogach wyszłam z apartamentu Alabamy i
poszłam do swojej wygodnej celi.
Opadłam na kolana obok łóżka.
- Boże, zbłądziłam. – Zamknęłam oczy, opierając łokcie
złożonych do modlitwy dłoni na brzegu materaca. – Pomóż proszę, bo nie wiem co
zrobić. Wiem tylko, że kocham, ale czy ta miłość jest zła? Czy jakakolwiek miłość
może być zła? Zrobię to raz i koniec. Pieniądze pomogą mi zostać w mieście i
pomóc rodzicom. Tylko pomóż mi błagam!
Nie wiedziałam, o co proszę…
Alabama dała mi kilka godzin samotności. Leżałam na łóżku
w pozycji embrionalnej i czekałam.
Czy na coś takiego można się przygotować?
Ok, to będzie szybka sprawa.
Seks, kasa i papa takie życie.
Późnym popołudniem zapukała cicho do drzwi i nie czekając
na zaproszenie, weszła do środka.
- Trzymasz się? – Widziałam po jej oczach, że się o mnie
martwi.
I co z tego? Przecież mnie nie powstrzymuje, nie opłaca
jej się.
Ok, ja się zakochałam, ona poczyniła inwestycje w moją
osobę i musi ją z nawiązka odzyskać.
- Jest dobrze. – Skłamałam. – Kto to jest i o której mam
być gotowa?
- To nasz stały klient – odparła, bacznie rejestrując
moje reakcje. – Niespecjalnie zboczony i mało wymagający. Wpadłaś mu w oko od
pierwszego dnia i przebijał wszystkie oferty. Masz wielbiciela. – Dodała ze
smutnym uśmiechem.
- Mam się jakoś przygotować? – Wolałam pytać rzeczowo i
na temat.
Nie chciałam rozmowy o moich uczuciach i strachu.
Chciałam mieć to już za sobą.
- Przygotuję dla ciebie pokój zielony – powiedziała
poważnie. – Tam zaczekasz, ja będę w pobliżu.
Zdaj się na własną intuicję i nie bój się.
Mój mózg zarejestrował: „bój się”…
Wieczorem umyta i przebrana jedynie w biały szlafroczek i
wianek na głowie, poszłam do wskazanego pokoju i posłusznie czekałam. Minuty
ciągnęły się niemiłosiernie, a ja nasłuchiwałam każdego dźwięku pod drzwiami.
Myśli bombardowały moją czaszkę, podsuwając najgorsze scenariusze.
Jak się okazało, umysł mój był zbyt ograniczony, by
wymyślić ten najgorszy.
- Bella! – Do pokoju wpadła Ksawier. – Zmiana planów.
- Co? – Zdziwiło mnie to, ale bardziej zszokowało, że ona
zgodziła się być posłańcem.
Nienawidziła mnie przecież!
- No to. – Zniecierpliwiła się moim pytaniem. – Klient
zażyczył sobie innej oprawy i tyle. Boże, jaka ty ciemna jeszcze jesteś…
- To co mam zrobić? – Nie chciało mi się z nią, w moim
obecnym stanie psychicznym sprzeczać.
- Chodź ze mną. – Zniknęła za drzwiami, a ja potruchtałam
za nią zdezorientowana.
- Kazała ci czekać na klienta w swojej bibliotece. –
Rzuciła przez ramię. – On w takich okolicznościach chce. A wiesz… - Popatrzyła
na mnie z wyższością osoby doświadczonej. – Klient rządzi. Przynajmniej w tym
biznesie.
Szłam pogubiona w abstrakcyjności tej całej
sytuacji i czułam gorycz w sercu i w gardle, że Alabama zgodziła się splugawić
nasze święte miejsce. Miejsce, w którym przesiadywałam godzinami w bezruchu z
książką rozłożoną na kolanach. Miejscu ciszy i obrazów wyświetlanych przez
wyobraźnię. Miejscu czarodziejskiego świata wyobraźni.
Ale dobrze, ona ustala zasady.
Zrobię, jak karze i
koniec.
Nie zostanę w tym miejscu.
Pocierpię przez jakiś czas,
jak bohaterki moich ulubionych książek i ułożę swoją przyszłość od nowa. Może
nawet zakocham się kiedyś ponownie.
- Idź i czekaj. – Ponagliła mnie nerwowo Ksawier,
wpychając do apartamentu Alabamy i zamykając za mną drzwi.
Nie zapalając światła, skierowałam się do biblioteki.
Minęłam sprytnie ukryty korytarz prowadzący do oddzielnego pomieszczenia i
weszłam do pokoju, wypełnionego zapachem papieru, druku i czegoś jeszcze.
Czegoś obcego…
Drzwi zatrzasnęły się za mną, a ja podskoczyłam,
odwracając się ku nim.
Opierając się o nie stał oblech, którego zobaczyłam
pierwszego wieczoru, gdy Alabama pokazała mnie kupującym moją cnotę klientom.
Jego twarz wyrażała podniecenie, żądzę i szaleństwo.
Stał, patrzył
roziskrzonymi oczami ciężko oddychając.
- Nareszcie – wyszeptał. – Nie mogłem się już doczekać
rozerwania twojej dziewiczej, kurewskiej cipki.
Ręką pomasował się przez spodnie.
- Rozbieraj się dziwko – wysyczał. – Zapłaciłem za to.
Stałam sparaliżowana i jedyną myślą, która przeleciała mi
przez głowę była ta, że sama sobie na to zapracowałam. Stałam tutaj wyłącznie w
majtkach i w lekkim szlafroku, a napalony facet ze wzwodem myślał tylko o tym,
że zapłacił za mnie i ma prawo. Mogłam się bronić i próbować uciekać, ale
czułam, że to nie ma sensu. Zgodziłam się na bycie mięsem i nim się stałam.
Posłusznie zrzuciłam z siebie szlafrok i stałam, czekając.
- Połóż się na podłodze. – Oczy wwiercał we mnie. –
Zdejmij majtki i rozłóż nogi.
Zrobiłam, jak kazał. Położyłam się i czekałam z
zamkniętymi oczami.
Zaniepokoił mnie dźwięk piknięcia, włączył coś. Stanął
nade mną okrakiem ze wzwiedzionym penisem i kamerą w ręku. Pocierał się
powolnymi ruchami, nagrywając to swój twardy przyrząd, to moją przerażoną
twarz, by po chwili odsunąć się na kilka kroków.
- Rozszerz bardziej nogi. – Nakazał. – Chcę sfilmować
twoją cipkę przed i po.
Słowo „po” i widok penisa, którym to „po” miał zrobić,
wzmagały strach z minuty na minutę.
- Co? – Słyszałam radość w jego głosie. – Boisz się tego –
potrząsnął penisem – w twojej ciasnej dziurce? Będzie bolało, to ci gwarantuję.
Przecież miał być normalny, nie zboczeniec i sadysta!
- Lubię pieprzyć wystraszone dziewczynki. – Kontynuował. –
Powiedz, że się boisz!
- Boję się – powtórzyłam.
- Czego się boisz? – Drążył.
- Bólu – odpowiedziałam.
Zbliżył oko kamery do mojej cipki, a po chwili zawisł z
nią nad moją twarzą, a penisem napierał między nogami. Zdawałam sobie
sprawę z faktu, że chce uchwycić grymas bólu na mojej twarzy. Zacisnęłam
powieki i czekałam.
Pierwszy usłyszałam odgłos odkładanej na podłogę obok
kamery, a po chwili dostałam w twarz. Przerażona patrzyłam na zmieniającą się
maskę, która oblekała twarz mężczyzny.
- Patrz na mnie zdziro! – Znów mnie uderzył, tym razem
pięścią. – Masz patrzeć w kamerę, jak cię będę rżnął!
Próbowałam się spod niego wyrwać, odepchnąć go rękoma,
ale wtedy padł kolejny i jeszcze jeden cios. Poczułam smak krwi w ustach i ból
policzka.
- Nie wyrywaj mi się kurwo! – Znów uderzenie. –
Zapłaciłem za ciebie, więc leż i daj mi się zerżnąć!
Strach, ból unieruchomiły mnie. Z oczu płynęły łzy, w
gardle piekło upokorzenie.
- Dobra suczka. – Znów sięgnął po kamerę. – Patrz w
obiektyw!
Naparł mocno na suchą i zaciśniętą cipkę. Wdzierał się w
nią po centymetrze, a ja walczyłam z odruchem zamknięcia oczu. Jęki spowodowane
bólem podniecały go jeszcze bardziej. Poczułam, gdy przedarł się przez zaporę
błony i z impetem wtargnął, opadając na mnie z gardłowym stęknięciem.
Odchyliłam głowę na bok, starając się choć twarzą odsunąć
od jego głowy. Złapał mnie za włosy i sprawiając i w ten sposób ból, poruszał
się we mnie gwałtownie stękając, a ja wiedziałam, ze te odgłosy zostaną ze mną
na zawsze.
Próbowałam znaleźć w swojej głowie jakieś bezpieczne
miejsce, do którego mogłabym uciec i schować się w nim, by nie rejestrować
wszystkiego tak dokładnie. Musiałam oddzielić się od smrodu jego potu i od tych
dźwięków.
Znalazłam kryjówkę we wspomnieniu oczu Alabamy i w jej
ustach, gdy mnie całowała.
Jeszcze kilka gwałtownych ruchów i mężczyzna z krzykiem
znieruchomiał, tylko biodra mu drżały.
Dłuższą chwilę nie ruszał się. Gdy uspokoił trochę
oddech, podniósł się na ramionach i sięgnął po porzuconą kamerę. Znów zbliżenie
na moją twarz i łapiąc za brodę obrócił tak, by zrobić ujęcie załzawionych
oczu. Dźwignął się i znów przejechał okiem kamery po moim ciele, zamarł na
dłuższą chwilę między moimi nogami, a następnie na umazanym krwią i flaczejącym
już penisie.
- Warta byłaś swojej ceny. – Zaśmiał się. – Będę stałym
klientem, obiecuję.
Nie ruszałam się, nie potrafiłam.
On się ubrał i wyszedł.
Leżałam w bezruchu i umierałam od środka.
Nie możesz tak robić !!!! Nie dać ani jednego pozytywnego akcentu w takim kawałku. A najgorsze jest to, że nie wiem kiedy będzie kolejna część :(
OdpowiedzUsuńa juz myslalam, ze to wszsytko Ksawier uknuła i przed rozdziewiczeniem wtargnie do biblioteki Alabama i ja uratuje ;( a mezczyzna, ktory ja mial naprawde rozdziewiczyc bedzie elegancki i dostojny.. ech.. ;(
OdpowiedzUsuńsmutne, bardzo smutne
OdpowiedzUsuńMika! Kiedy następna część!!! Nie tak sobie wyobrażałam jej pierwszy raz.Lubisz nas zaskakiwać! Masza.
OdpowiedzUsuńLubię ;-)
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie kawałki. Rzygam słodkością i przewidywalnością. ;)
OdpowiedzUsuńZa zaskakiwanie należą się brawa :). Zimnemu sk...wi, któremu oddałaś dziouchę należy się... zachowam dla siebie, co bym mu chętnie zrobiła. Dziewczynie, nawet jeśli to dziwka, należy się minimum szacunku i w tym wypadku współczucie. Dziwka to w końcu też człowiek... Ot, tak mi się pomyślało.
OdpowiedzUsuńSuper kawałek :)
Mika!! Ty potworze! Heh ;) Świetna część! Pozdrawiam, Anka.
OdpowiedzUsuńNie wierze, ze Alabama sie na to zgodzila. Nie pozwolilaby zrobic jej krzywdy. To burzy moj obraz Alabamy w mojej glowie. Kiedy nastepna czesc? Mam nadzieje jak najszybciej, nie moge sie doczekac wyjasnienia, rozwiazania tej sytuacji. Mika, zlituj sie
OdpowiedzUsuńMam już kawał kolejnej części.
OdpowiedzUsuńBędzie na 99% jutro, ale nie wiem o której i czy na pewno.
Wciąż myślę, że to już koniec, ale wciągam się w pisanie i tyle się tego wymyśla po drodze, że ło matko...
Cieszy mnie jak cholera, że się Wam spodobało :-)
Przypominam, krytyczne uwagi i wytknięcie dziur, baaaardzo mile widziane!
Dodaj, co masz, bo inaczej nie zasne! Błagam!
OdpowiedzUsuńNa Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga
UsuńChodź opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długa
Była sobie Alabama, miała błędne ciało
Lecz spotkała Bellę czystą, czy jeszcze Ci mało?
Była sobie wiś zaciszna
A w niej mądra cnotka
Chciała złapać niebo za ryj
Ale była idiotka...
Wyruchał ją oblech srogi
Zbił pysk, że aż miło
Wrył się ostro między nogi
Czy jeszcze Ci mało?
Będzie jutro część kolejna
A w niej wątków wiele
Więc poczekaj i śpij słodko
Doczekasz się w niedzielę ;-)
Miłych snów
Dobrej nocy :D
ps. znowu laptop podskakuje od mojego chichotu
ja zdaje się walnięta nieźle jestem...
No to jest ciąg dalszy już.
OdpowiedzUsuńAle w końcu jest niedziela :-)