Strona przeniesiona.

Za 5 sekund zostaniesz przekierowany na nową stronę.

Jeśli nie chcesz czekać, kliknij w ten link.

wtorek, 28 stycznia 2014

Oda do Ryżu

"Oda do ryżu" ;-)
O Ryżu gorący
Swoim smakiem nęcący
Zaspokojenie dajesz mi...

Jeno człek w gar Cię sypnie
Na Twą biel okiem łypnie
A Ty całym sobą krzykniesz:
"Rozkosz smaku dam dziś ci!"


I tak oto Cię warzę
O efekcie już marzę
Bo gdy soli Ci dodam
Z warzywami Cię podam
Nie ostanie się Ciebie w garze ani krzty...

I znów senne wspomnienie
Smaku Twego łaknienie
Wilczy głód Twego ziarna
Dola bez Cię jest marna
I po nocach mi się śnisz

Przeto staję za gary
Uskuteczniam swe czary
Sieczę warzyw odmęty
By Cię dopaść w te pędy
Zalać wodą, gotować
Przyprawami czarować
Cóż, że jako kupa skończysz Ty?

Tym oto bardzo poważnie brzmiącym tekstem chcę przejść do jednego z mojego ulubionych sposobów przygotowania ryżu.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby zakazano mi jedzenia tego sypkiego cudu natury.
To byłby prawdziwy cios i pustka kulinarna zapanowałaby w mojej skromnej kuchni.

Potrzebne będą:
(buhahaha)
1)
- ryż (około filiżanki (przed ugotowaniem) na głowę)
- woda (trzy razy więcej niż ryżu (ma być na sypko)
- łyżka kurkumy


Gotujemy go do miękkości i wylewamy na sitko.
Ja przegięłam z kurkumą, więc przepłukałam wszystko zimną wodą.


2)
Teraz przygotowujemy warzywa, które akurat zalegają nam w lodówce.
Z mojej wysznupałam:
Nie będę ich wymieniać, bo Wy możecie znaleźć (zazwyczaj) na dolnej półce: pieczarki, seler, ogórka zielonego, lub resztkę groszku z puszki, czy kalafiora. Nadaje się wszystko, ale jest jedna zasada. Im szybciej się coś w gotowaniu rozpada, tym później to dorzucamy do ryżu.

Kolejna zasada to taka, by przed przystąpieniem do robienia smazonegoryzu wszystko pokroić i przygotować obok woka (duża patelnia też da radę ;-)).

Marchew kroję w słupki. Jeśli kroiłeś(łaś) już w ten sposób, przejdź poniżej zdjęć marchewek.
Nie chcę Cię uśpić :D.








Z kilkucentymetrowego kawałka marchewki skrawam plasterek (wiem, zdjęcie do d...) i kładę marchew na płaskiej stronie.
Uchronię w ten sposób palce przed pochlastaniem ich.











Teraz plasterkuję resztę marchewki i...

I kroję plasterki wzdłuż w śliczne, cienkie i długie paseczki.
Proste, a wiele osób wkurza się chcąc osiągnąć ten efekt i kalecząc przy tym palce.


Ten knif dobry jest również na warzywa do sałatek, oraz kiełbasę do zapiekanek.
Kiełbasa w ten sposób smażona na oleju przed dorzuceniem do zapiekanki skręca się w fantazyjne zawijasy i cieszy oko
(oraz zastanawia konsumenta).







 

Paprykę w dużą kostkę i daję do salaterki.
Do drugiej wrzucam kostkowane pomidory.





Kalafiora kroję drobno, jak popadnie.
Nie bawię się w oddzielanie różyczek, bo to długo trwa, a ma być po prostu drobno.

Miało być jeszcze zdjęcie krojenia fasoli pod kątem, ale zapomniałam go zrobić. Przepraszam :-).


Wszystkie składniki mam pod ręką, by nie szukać ich podczas smażenia ryżu, bo to superszybkiproces.
Warzywa zostaną chrupiące, jak i ryż.
Oto reszta składników:
- wciul pietruszki suszonej
- wciul świeżego imbiru pokrojonego w drobną kostkę (coś mi chłopy kichają, więc muszę pogonić bakteryje!)
- prażona cebula (biała miska w kształcie łzy (bez tej cebuli ryż traci o połowę na smaku))
- żurawina suszona (może być każdy suszony owoc, nawet śliwka, byle słodki i drobno pokrojony)

3) 
Patelnia na ogień i hajcujemy na maksa!
Sporo oleju i...












Teraz ryż z sitka i prażona cebula na patelnię i hajcujemy, mieszając na dwie łychy.
Łatwo to przypalić, więc trzeba pilnować.






Gdy ryż już się naoliwi i zaczyna lekko skwierczeć...










Wsypujemy pietruchę i mieszamy przez pół minuty.










Imbir i suszone owoce do tego i mieszamy kolejne pół minuty.











Słupki marchwi i pół minuty wajchowania.
 












Teraz kalafior i fasola plus pół minuty.











 
Zakręcamy gaz, wrzucamy pomidory i paprykę, mieszamy szybko i pozostaje nam przykryć toto pokrywką.

I tutaj może być koniec gotowania.
Jeśli ryż ma być samodzielnym posiłkiem, to trzeba go jeszcze doprawić i radzę to zrobić w momencie wsypania ryżu i smażonej cebuli na patelnię. Wystarczy sól, dwie łyżeczki cukru i łagodne danie gotowe do jedzenia.

Ja wolę jednak mój wynalazek w postaci sosu.
Jem czasami posiłki z Wietnamskiej knajpki i ich sos wymiata wszystkie sosy świata. Udało mi się go częściowo podrobić, bo za nic nie chcą podać ani jednego składnika. Kiedyś go i tak odwzoruję i będę blado-dumna i napiszę odę do sosu (ok, nie zrobię tego więcej :-) ).

Sos:
To będzie przepis na dużą jego ilość. Gotowca trzymam w słoju w lodówce i tylko odgrzewam. Nie ma się w nim co popsuć.
- 500 ml wody (z kranu)
- 100 ml sosu sojowego (jasny, nie ten ciemny grzybowy)
- 100 ml sosu sojowego słodkiego (o ten składnik ciężko, ale  radzę go szukać w marketach, w mniejszych butelkach)
- 2 łyżki chilli słodkiego (dostępny)
- 2 łyżeczki cukru

Powyższe wlewamy i wsypujemy do garnka i gotujemy.
W kubku z zimną wodą (ok 200 ml) rozbełtowujemy dwie łyżeczki mąki ziemniaczanej i wciąż mieszając w garnku, przelewamy szybko tą zawiesinę do gorącego sosu.
Mieszamy aż do zagotowania całości (bez przerwy, aby się smocze śpiki nie zrobiły).



                                                              



Sos gotowy, by polać nim ryż.
Gorącym  sosem, gorący ryż. Sosik można podać osobno, by sobie biesiadnicy sami domaszczali oczywiście.









Miałam w lodówce obcięte sprzed dwu dni pieczary (te pozostałe z przepisu zwiędniętych papryk), więc je usmażyłam również.
Skrojone z góry i z dołu do roztrzepanego jajka, do panierki (sposób na nią w poście "Obiad na szybkasa").








Obsmażyłam z jednej strony (rozbełtane jajko, które mi zostało w misce wlałam na patelnię obok pieczarowych schabowszczaków, szkoda to wylewać) i przewróciłam na drugą.

 





Na każdą dałam plasterek mozarelli i przykryłam na kilka minut (na małym ogniu).
Wiadomym jest, że zamiast pieczarek świetnie sprawdzi się w tym zestawie pierś z kurczaka.

Koniec. Obiad podano :-)


5 komentarzy:

  1. Zaskakujące zaskoczenie Ody ; D

    Muszę to żarełko wypróbować, ale to kiedyś jak będę sama, albo na wyjeździe. Moi domownicy raczej nie ucieszą się z takiego obiadu. Ale jak patrzę na grzybki to włącza mi się odruch Pawłowa. ; D

    Póki co uratuj mnie i dawaj jakiś pomysł na poniedziałkowy obiad. ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zakończenie, nie zaskoczenie. To przeziębienie kiedyś doprowadzi mnie do takiego braku skupienia, że zginę pod nadjeżdżającym TIR-em. - ___ -

      Usuń
    2. Powiedz, co masz do dyspozycji w lodówce (i poza), a zrobię Ci z tego obiad.

      Usuń
  2. Spoko, ja przeczytałam "zakończenie" już za pierwszym razem :-)
    Dopiero po Twoim sprostowaniu zauważyłam chochlika w zdaniu.
    I tak jest w życiu! Przemilczysz swój błąd i większość go nie widzi.
    A co robi większość z nas?
    "Och przepraszam, taki dziś mam bałagan w domu i te okna powinnam umyć..."
    albo
    " dziękuję za komplement, podoba ci się moja bluzka? za pięć złotych z lumpeksu i taka stara z zeszłego roku..."
    Łapa w górę, kto tak robi?
    Moja w górze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o ubrania, to jeśli usłyszę komplement, to po słowie dziękuję zatrzymuję się. Nie zdradzam nic więcej. Słyszałam, że to chorobliwa wada Polaków. Nie potrafią ładnie podziękować, tylko gadają, że stare to.
    Ale zawsze wolę się przyznać do błędu i zwrócić komuś honor, jeśli sytuacja tego wymaga.

    A co do lodówki... to chyba za wiele tam nie ma. Zaraz lecę na kawę do sąsiadki, to Ci później napiszę ;D
    Ale może jutro rano zrobię wypad do miasta.
    No tak czeka mnie maraton po urzędach... ehh.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam na www.mikakamaka.pl (kontynuacja tego bloga)
Tutaj dodawanie komentarzy jest wyłączone.
Tam nie :D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.