tag:blogger.com,1999:blog-10015818811912996052024-03-21T14:18:39.613+01:00mika kamaka - pieprz i słódź...Moje kosmate myśli stworzyły pieprzno-słodkie królestwo, którym się z Wami dzielę. Chwilka przerwy w tramwaju, w autobusie, w drodze do pracy. Chwilka dla siebie w ciągu dnia.
Taka chwilka ze mnie.
Chwilka przerwy...
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.comBlogger131125truetag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-47164473006744986652014-06-06T20:55:00.000+02:002014-06-06T20:55:38.700+02:00Pieprz i słódź cz. V<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOuUPrIPEJuIM7V8ZftTo7lEncAb0JJGipVQOBtfv4bvbxO2cxG3vtMQgxI515sreFyRXiDMVKv78mwnogXu6YoV2JvQOHLNEYArYIEMtfSGm2LQpVM4SFpsHI1JrBD3d-DC5y7xDmUsd2/s1600/IMG_0742-1300x866.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOuUPrIPEJuIM7V8ZftTo7lEncAb0JJGipVQOBtfv4bvbxO2cxG3vtMQgxI515sreFyRXiDMVKv78mwnogXu6YoV2JvQOHLNEYArYIEMtfSGm2LQpVM4SFpsHI1JrBD3d-DC5y7xDmUsd2/s1600/IMG_0742-1300x866.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
Praca w restauracji zaowocowała wyjazdem za granicę. Zuza nauczyła mnie bardzo wiele.<br /> Zawodu uczyłem się pracując, z Zuzą skupiliśmy się na innej sferze. Nocne igraszki przeniosły się do jej mieszkania i nie ograniczyły się do sypialni. Odkrywała przede mną świat seksu, ucząc brania i dawania równocześnie i powtarzając mi, bym się nie zakochał.<br />Nie zakochałem się. Cieszyłem się natomiast z prezentu, jaki zafundowało mi życie, a miało się okazać nie jedynym prezentem, który na mnie czekał.<br />
Po ponad roku stanąłem przed decyzją. Wyjazd do Włoch i praktyka w pizzerii u starego znajomego Zuzy była nie lada gratką i byłbym głupcem, nie korzystając z takiej możliwości. Nie musiałem się domyślać co łączyło Zuzę z właścicielem pizzerii, powiedziała mi.<br /> Byli kochankami w podobnym, jak nasz kładzie. Ona była tym młodziakiem.<br />
Oznajmiłem rodzinie swoje plany, czym nie zmartwiłem ich zbytnio. Byłem drugim z trojga rodzeństwa, starszy brat przetarł drogi swoją samodzielnością, najwięcej uwagi spadło na najmłodszą, dwunastoletnią siostrę w okresie osobistego buntu.<br /> Spakowałem manele, wycałowałem rodzinę i w sobotni poranek pojechałem autobusem do Zuzy. Mieliśmy jechać razem, chciała odwiedzić swojego... mentora.<br />
- Młody - zaczęła, gdy wsiedliśmy do samochodu. - Seksu ze mną już nie będzie.<br />- Rozumiem - odparłem, choć nie do końca rozumiałem.<br />
Choć z drugiej strony, chciała pewnie odgrzać "stare" kartofelki i przypomnieć sobie dawne czasy.<br />
- Jadę do Dario i zostanę u niego kilka dni i nocy. - Uśmiechnęła się promiennie. - Sam rozumiesz.<br />- Rozumiem -przyznałem, rozumiałem.<br />- Z twoją buźką nie będziesz cierpiał samotności - mówiła dalej. - Blond czupryna we Włoszech to... Sam zobaczysz.<br />
Zobaczyłem i rację muszę przyznać. Dziewczyny zawieszały się na moich włosach i w jasnych oczach, ciągnąc do mojego przydziałowego pokoiku i wąskiego łóżka, jak myszki w paszczę węża. Nie musiałem się nawet zbytnio wysilać. Ba, nie było potrzeby starać się o ich względy.<br /> Po miesiącu "zaprzyjaźniłem" się z częścią żeńskiej załogi. Nie narzekałem, ale nie było w tym też nic, co poruszyłoby we mnie to coś. Czegoś mi brakowało.<br />
We Włoszech mieszkałem prawie półtora roku. Dario traktował mnie, jak syna, może dlatego, że nie miał swojego. Nie pobłażał mi, nie było taryfy ulgowej, wręcz przeciwnie. Musiałem poznać każdy ze szczebli, od sprzątacza pokaźnych rozmiarów pizzerii i kelnerowania na zatłoczonej sali, do wypraw na targowisko o godzinie piątej rano i wybierania warzyw i dodatków. Dostawy odbierałem ja, ludzi przyjmował on, lecz zawsze musiałem być przy tym obecny. Wypłatę przelewał na moje konto, zostawiając mi na fanaberie napiwki kelnerskie, których było niewiele, gdy pracowałem na barze, bądź na kuchni.<br />
- Dlaczego nie mogę dysponować zarobioną kasą? - zapytałem go kiedyś. - Czy dostanę te pieniądze w ogóle?<br />- Zuza tak kazała - oznajmił zdawkowo. - Ma wobec ciebie plany i nie chce byś przepił i przehulał wszystko. Cierpliwości młody.<br />
Nie oponowałem, zaufałem i czekałem.<br />
- Wracasz do kraju Igorze - oznajmiła któregoś dnia.<br />
Nie posiadałem telefonu komórkowego, nie był mi potrzebny. Rodzina nauczyła się dzwonić na numer stacjonarny w części biurowej zaplecza i wywoływano mnie wtedy przez głośniki restauracyjne. Z początku krępowało mnie to ale dowiedziałem się, że to pomysł Dario, by pracownicy odessali się od telefonów na czas pracy. Każdy zdawał telefon po przyjściu do pracy i odbierał go po skończeniu dniówki. Praktyczne w sumie.<br />
Nie poznałem planów Zuzy względem mojej osoby podczas rozmowy telefonicznej, dowiedziałem się wszystkiego dopiero po powrocie do kraju. Nie wiem co nią kierowało i dlaczego wybrała właśnie mnie. Może to mój anioł stróż był po prostu tak przedsiębiorczy i pomysłowy.<br />
- Jest knajpa do przejęcia, pizzeria - oznajmiła, gdy już mnie wyściskała. - Dario mówił, że jesteś gotowy do jej poprowadzenia. Co ty na to?<br />
W pierwszym momencie zatkało mnie.<br />
- Dlaczego ja? - wydusiłem w końcu.<br />- Poznałam cię ja i poznał Dario - odparła z uśmiechem. - Spodobałeś się nam obojgu. Na ten lokal czekałam od dawna i wiem, jaki ma potencjał. Potrzebuję kogoś zaufanego i wybrałam ciebie. <br />- Czyli wyjazd był douczeniem mnie w kwestii prowadzenia lokalu? - Upewniałem się, choć znałem już odpowiedź.<br />- Dokładnie - przytaknęła. - Będziemy wspólnikami i wiem, że masz co zainwestować. Oczywiście, jeśli zechcesz. - Zaznaczyła z naciskiem. - Do niczego cię nie namawiam. Wiedzę masz, pieniędzmi możesz zadysponować jak chcesz. To jest moja propozycja.<br />- Kim w tym wszystkim będę? - Czułem radosne podniecenie zbliżającymi się zmianami.<br />- Wspólnikiem oczywiście - wyjaśniła. - Nie chcę się zakopać w knajpie na amen, więc potrzebuję zmiennika do prowadzenia interesu. Co ty na to?<br />- Czy mogę zobaczyć najpierw lokal? - spytałem nieśmiało.<br />- Jasne młody. - Uśmiechnęła się.<br />
W jej oczach czaiła się czułość. Ta sama, którą widziałem dotąd tylko w oczach mamy.<br />
Lokal, a właściwie budynek robił wrażenie. Las pod miastem, jeziorko, a przy nim i drewno połączone ze szkłem. Parterowy, rozłożysty z dużą salą konsumpcyjną. Wyjście z tej na ogromny taras, oraz kilka schodów prowadzących na trawnik przed i niewielką plażę. Wokoło zieleń, świergot ptactwa i spokój.<br />
- Spokojnie tu - to pierwsze, co powiedziałem od momentu, gdy przyjechaliśmy. - I pięknie.<br />- Wiem - przyznała z uśmiechem. <br />- Zuza, jak mogę stać się twoim wspólnikiem z tą ilością wkładu? - Nie do końca rozumiałem swoją w całym przedsięwzięciu, rolę. - Przecież to jest warte o wiele więcej!<br />- Igorze. - Ujęła moje dłonie, zmuszając tym samym do zatrzymania się i skupieniu na niej. - Będziesz miał część udziałów i wszystko spiszemy w umowie. Prowadzenie takiego biznesu wymaga zaufania, a to mam w kraju wyłącznie do ciebie. Masz wiedzę nabytą z najlepszego źródła, znam cię i wiem, że nie zepsuły cię inne biznesy. Pracujmy, zarabiajmy i jeśli będziesz chciał, wykupisz ode mnie resztę swojej połowy, a resztę czas pokaże. <br />
Wiedziałem, że drugiej takiej szansy mogę nie mieć. Miałem dwadzieścia dwa lata i perspektywy, których sam sobie zazdrościłem<br />
- Muszę poszukać mieszkania. - Już zacząłem planować. - I kupić jakiś pojazd, by się tutaj dostać.<br />
Rozglądałem się wokół, coraz bardziej oszołomiony i podniecony.<br />
- Nie musisz. - Mówiąc to, śmiała się. - Załatwiłam mieszkanie z urzędu i tylko sprawy meldunkowe trzeba będzie załatwić, a później przepisze się je na ciebie.<br />
Stałem z rozdziawioną paszczą, nie wiedząc co powiedzieć, a ponieważ żadne mądre słowa podziękowania nie napływały mi do głowy, przygarnąłem po prostu Zuzę do siebie i przytuliłem czując, że jeszcze chwila i się rozpłaczę. Nic nie mówiła. Trwała tak i czekała, aż mi przejdzie. Wiedziała, co się ze mną dzieje, zdążyła mnie poznać w przeciągu roku naszego romansu.<br />
- Tylko młody. - Dobiegł mnie jej zduszony uściskiem głos. - Żadnego seksu już nie będzie. Nie mieszam interesów z przyjemnościami.<br />- Ok - wydusiłem tylko.<br />
Mieszkanie było kolejnym zaskoczeniem. Dwa pokoje, kuchnia i balkon. Puste, ale może to i dobrze, urządzę się po swojemu.<br />
Rozkręcaliśmy knajpę i zajmowało to większość dnia i połowę nocy. Zatrudnianie pracowników, opracowanie receptur, konfigurowanie systemu sprzedażowego, a w końcu szkolenie ludzi i zamawianie towaru. Wszystko to było zajmujące, wyczerpujące, ale również ekscytujące. Wykorzystywałem wiedzę przekazaną mi przez Dario, Zuza natomiast zajęła się przede wszystkim sprawdzaniem mojej pracy i nagłośnieniem hucznego otwarcia poprzez media lokalne, kampanie internetowe i na tradycyjnym papierze, czyli ulotki. <br />Dowiedziałem się, ile wysiłku potrzeba, by skonstruować porządną kartę menu. Profesjonalna sesja zdjęciowa tego, co mieliśmy oferować trwała kilka dni, jej efekty przedstawiono nam miesiąc później, po obróbkach graficznych, składaniu i próbnych wydrukach.<br />
Cały proces trwał ponad dwa miesiące i dziesięć dni przed zaplanowanym otwarciem Zuza oznajmiła:<br />
- Niedługo się zacznie kocioł i nim minie, będziemy zmęczeni. Pora więc trochę odpocząć przed otwarciem, bo następna taka okazja szybko się nie przydarzy.<br />- Mamy wolne?! - Zdziwiło mnie to, ale z nas dwojga to ona znała gastronomiczne realia lepiej. - Ile?<br />- Pięć dni - odparła. - Później zaczynamy zamawianie towarów szybko psujących się i start.<br />
Była podekscytowana, ja również. Byliśmy też zmęczeni i musiałem jej przyznać, że odpoczynek na naładowanie baterii, był świetnym pomysłem.<br />
Pierwszy z pięciu dni przespałem, przerwy robiąc wyłącznie na posiłki. W lokalu tyle gotowałem, że samemu sobie nie chciało mi się już nic specjalnego przyrządzać. Makaron gotowałem, mieszałem z przyprawami i polewałem oliwą. Może gdybym miał piekarnik, chciałoby mi się więcej kombinować ze składnikami. A tam. Odpoczywałem.<br />
Trzeciego dnia nosiło mnie już i stwierdziłem, że posiadanie materaca na podłodze, piecyka, lodówki i prowizorycznego stołu w postaci deski do prania nie starcza mi już. Pojechałem na zakupy.<br />
Czwartego, czyli przedostatniego dnia nie wytrzymałem i stwierdziłem, że muszę jechać do pracy. Bezsensem było siedzenie w mieszkaniu. Wolałem działać.<br />
Wychodząc z mieszkania zauważyłem, że drzwi naprzeciw są uchylone. W pierwszej chwili nie zdziwiło mnie to, gdyż od kilku tygodni trwały w nim intensywne prace. Widocznie ktoś miał się wprowadzić. Od tygodnia jednak trwała w nim cisza.<br />Podszedłem bliżej i nasłuchiwałem, gdyż wydawało mi się, że usłyszałem płacz. Po chwili byłem już pewny. Ktoś płakał, a właściwie lepszym określeniem było powiedzieć, że zanosił się. Raczej kobieta.<br />Zaniepokojony wszedłem bez pukania i kierując się odgłosami, szedłem w głąb mieszkania. Przestronne, jasne i bardzo kobiece.<br />Zajrzałem w ostatnie drzwi i zdębiałem. <br />Na posadzce, skulona z papierem toaletowym przy nosie, którego wstęga ciągnęła się do rolki w uchwycie na ścianie, siedziała drobna dziewczyna i płakała w niebogłosy. <br />
- Wszystko w porządku? - Musiałem jakoś zwrócić jej uwagę. - Jestem sąsiadem z naprzeciwka i wychodziłem właśnie do pracy, ale usłyszałem czyjś płacz i... - Wszedłem powoli, by nie uznała mnie za intruza. - Igor jestem. - Wyciągnąłem dłoń, obserwując jej reakcje.<br />
- Kaśka. - Wydmuchała nos wstając z posadzki.<br />
Poza spuchniętym nosem i zaczerwienionymi oczami prezentowała się uroczo. Drobna istotka w... O bosz... Znowu te legginsy. I jak tu facet m normalnie funkcjonować, jako mężczyzna?<br />
- Dlaczego płaczesz? Mogę w czymś pomóc? - Skupiłem się na jej nosie, by nie spoglądać w dół.<br />- Nie – zaprzeczyła. - Chociaż możesz! Będę się wprowadzać w tym tygodniu i przyda się wtedy pomoc.<br />- Duże mieszkanie, jak na jedna osobę. - Chciałem wiedzieć, czy mieszka z kimś.<br />- Na cztery osoby – wyjaśniła. - Ja i trzech chłopaków. Braci. - dodała.<br />- Aaa – Ulżyło mi. - Pomogę z przyjemnością.<br />
Męski instynkt wygrał. Oczy same zaczęły wędrówkę po jej ciele. To pewnie przez to, że tak dawno nie miałem kobiety. Ba! W natłoku obowiązków zapomniałem nawet o waleniu konia!<br />
- Dziękuję. - Dygnęłam.<br />- Może wpadniesz dziś na kolację? - Nieśmiało zaproponowałem. - Tak po sąsiedzku, zrobię pizzę.<br />- Umówmy się tak, że wpadnę na kolację, ale po przeprowadzce. - Już czułem nerwowe podniecenie. - I warunek!<br />- Tak? - Co jej chodzi po głowie?<br />- Ty zapraszasz, ja gotuję. - Odrzuciła włosy na plecy zamaszystym ruchem, jak gwiazda filmowa. - Ok?<br />- Ok!Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-13465335834201307442014-05-29T18:13:00.002+02:002014-05-29T22:53:25.013+02:00www.mikakamaka.pl UWAGA!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8WGB4XgtIrPBQLE5es44XGRJ3OGSCAac0fL4ghN-Xl-77rZOHNhAdZfLq1aqlFtZJPDcnkiCOKJE8guny-27gqLG0ZrfEKbfhx-_48gxGZ6WnA90QXBYjhuej8-HcpFw58N9w7_AfZyRD/s1600/images.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8WGB4XgtIrPBQLE5es44XGRJ3OGSCAac0fL4ghN-Xl-77rZOHNhAdZfLq1aqlFtZJPDcnkiCOKJE8guny-27gqLG0ZrfEKbfhx-_48gxGZ6WnA90QXBYjhuej8-HcpFw58N9w7_AfZyRD/s1600/images.jpg" /></a></div>
Ten blog był moim przedszkolem i idę właśnie do szkoły :D.<br />
Od tej chwili, na TYM blogu nie będą pojawiały się już nowe wpisy (komentować tutaj już się nie da).<br />
<br />
Teraz zapraszam pod adres:<br />
<br />
<a href="http://www.mikakamaka.pl/">www.mikakamaka.pl</a><br />
<br />
Tam jest wygodniej i funkcjonalniej.<br />
Chodźcie, czekam :DMonika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-29603246251664131332014-05-27T21:39:00.000+02:002014-05-28T09:11:23.456+02:00"Takaja żyzń" cz. XXXIV<em>No i koniec!</em><br />
<em>Myślę, że to jedyne, rozsądne zakończenie, ale wiem, że nie wszystkim dogodzę :D.</em><br />
<em>Miłego czytania.</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS_ddIceV-YrxFdp3U2MEGhbuL-tpA-jwOTEi0MYKi52lsj61i3v6-Hf1271RDUe63CStdmvfxarDDloGEEeUFpw0yUioIfUnOfKAsO52SLl3Ss40Z0FUKpTjeIvc4_gVrIHs5A2Dgqj0g/s1600/kobieta-radosc.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS_ddIceV-YrxFdp3U2MEGhbuL-tpA-jwOTEi0MYKi52lsj61i3v6-Hf1271RDUe63CStdmvfxarDDloGEEeUFpw0yUioIfUnOfKAsO52SLl3Ss40Z0FUKpTjeIvc4_gVrIHs5A2Dgqj0g/s1600/kobieta-radosc.jpg" height="200" width="320" /></a></div>
Obudził go zapach jedzenia.
<br />
Widziałam po minie, że noc była
kolejnym prztyczkiem w nos, dla uporządkowanego życia Adama.<br />
Sądził pewnie, że bracia będą
mniej absorbowali moją uwagę i tę skoncentruję na nim.<br />
Niestety, nie miało tak być i
cieszyłam się mimo wszystko, że przyjechaliśmy tutaj w komplecie.
On miał okazję zobaczyć zwyczajność codziennych obowiązków, ja
natomiast po raz pierwszy znalazłam się poza granicami kraju. <br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kolejne dni przyniosły multum
atrakcji. Największą był dostęp do wody, w połączeniu ze
słoneczną pogodą. Moczyliśmy się w niej po kilka godzin
dziennie, wyławialiśmy maleńkie kraby chowające się w muszelkach
i wędrujące z nimi na odwłokach, po dnie.
</div>
Nieodłącznym elementem każdego dnia
były oczywiście lody i stały się najlepszym argumentem
przetargowym, by młodziaków do czegoś przekonać.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W Splicie trafiliśmy na dni miasta,
czy raczej festiwal letni. <br />
Najazd piratów na miasto nocą, był
jednym z elementów przedstawienia zorganizowanego przez miasto.
Stylizowany, stary statek wpłynął do portu, a całość
opatrzona została efektownymi wystrzałami z armat i groźnymi
okrzykami aktorów. Adam chciał dobrze, więc wziął na barana
Kacpra, by ten mógł zobaczyć wszystko jak najdokładniej. Nie
wzięliśmy jednak pod uwagę wrażenia, jakie ten spektakl zrobi na
maluchu. Gdy gromko pokrzykujący piraci zeskakiwali z burty na
brzeg, dzierżąc w rękach pochodnie, Kacper wystraszył się tak
bardzo, że zesikał się ze strachu. Ucierpiała koszula Adama i
oczywiście nosy wszystkich, gdy jechaliśmy z powrotem do domu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie rozmawialiśmy w drodze powrotnej,
w nocy Adam położył się w łóżku, które miało być posłaniem
Kacperka. <br />
Po trzech z rzędu nocach, gdy niepyszny musiał wędrować
po ciemku przenosząc się, wolał zaakceptować oddzielne spanie.
Cóż, takie życie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pogarszało się to coś, co tak
iskrzyło między nami w domu Adama. Codzienność podlewała ten żar
łzami dzieciaków, ich krzykiem i zwykłymi obowiązkami.</div>
Ja natomiast zdumiałam się odkryciem,
że tak właściwie nie czuję żalu.
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Widzę, że cię to męczy Adasiu –
zagadnęłam go, gdy jak co noc zażywaliśmy kąpieli w prywatnym
jeziorku, poprzedzonej seksem. - Mów szczerze.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przyglądał mi się dłuższą chwilę
milcząc.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Co mam powiedzieć Kasiu? - pytał,
lecz w głosie już kapitulował.
</div>
- Nie do tego jesteś przyzwyczajony,
prawda? - Musiałam go jakoś zachęcić, ośmielić. - Dla mnie
takie życie jest codziennością od wielu lat. Ty zostałeś
wrzucony w trójkę dzieci, ich śpiki i siuśki – parsknęłam,
przypominając sobie przyklejającą się do pleców, mokrą od moczu
koszulę i minę Adama, gdy zorientował się , że to znowu siki
Kacperka. - Zostały nam trzy dni pobytu, więc może powiedzmy to
wreszcie głośno.
<br />
- Ty powiedz pierwsza. - Patrzył w
swoje splecione dłonie.
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Stchórzył.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Myślę, że nic z tego nie będzie i
ty myślisz podobnie. - Nie odrywałam od niego wzroku, by widzieć
każdą reakcję. - Nie wpasowujemy się w twoje życie i tutaj
doszedłeś do tego wniosku. Ja też tak uważam.</div>
- Niestety. - Potarł nerwowo czoło. -
I co teraz?<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Co mu miałam powiedzieć?
</div>
Tak naprawdę, to wymyśliłam już
wszystko w ciągu ostatnich nocy, gdy myślał, że śpię i tylko
potrzebowałam jego pomocy.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Powinnam się wyprowadzić, ale jeśli
pozwolisz, będę nadal u ciebie pracowała.</div>
- Wyprowadzić? Dokąd? - Drgnął i
patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem.<br />
- I tu prośba do ciebie. - Starałam
się wyglądać poważnie, lecz było to o tyle trudne, że wciąż
byliśmy nadzy. - Mam dwa wyjścia. Wynająć mieszkanie i czekać
nerwowo na przydział lokum z miasta, lub poprosić cię byś
poprosił kogoś, by ten wniosek przyspieszono. Mam odłożonych
trochę pieniędzy, więc jeśli zajdzie potrzeba...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie chciałam, by myślał, że chcę
bazować na jego pieniądzach. Honoru nie zamierzałam stracić.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Zrobię, co w mojej mocy. - Wpatrywał
się we mnie intensywnie. - Powiedz, Kasiu, czy czułaś coś do mnie
w ogóle?</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To ostatnie wypowiedział błagalnym
wręcz głosem.
</div>
Nie mogłam zaprzeczyć, nie chciałam.
Skłamałabym wtedy.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tak Adamie. - Przysunęłam się do
niego, przytuliłam i szepnęłam. - Zawsze będziesz moim pierwszym
mężczyzną. No i uratowałeś mnie, wyciągnąłeś z szamba, w
którym żyłam z braćmi. Zawsze będę ci za to wdzięczna.</div>
- Sama się z szamba wyciągnęłaś. -
Pogładził mnie po włosach i niżej, po plecach.<br />
- Bez twojej pomocy nie dałabym rady. -
Bawiłam się włoskami na jego piersi. - Nie musiałeś robić dla
mnie tylu rzeczy, a zrobiłeś.<br />
- Napaliłem się na ciebie, mała. - W
głosie słyszałam uśmiech. - Zaczarowałaś mnie.<br />
- Widzę, że czar nadal działa –
mruknęłam, gładząc rosnące podniecenie.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Opadło skrępowanie niedopowiedzeń.
Została normalność w pięknym zakątku świata.</div>
Czułam, że zajęłam właśnie
pozycję, na której dotąd była Oliwia. Dla Adama cała ta sytuacja
stała się najwidoczniej łatwiejsza do zaakceptowania. Widziałam
to w jego zachowaniu.
<br />
Teraz korzystał z wyjazdu. Wiedział
na czym stoi.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak naprawdę czułam żal, gorycz w
gardle, lecz odganiałam to uczucie skutecznie.
</div>
Nie miałam podstaw do okłamywania
siebie.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Spotkałam na swojej drodze mężczyznę.
Ten mężczyzna pomógł mi w stanięciu na nogi.</div>
Pobrał drobną opłatę w postaci
mojego ciała.<br />
Wymiana, znana od tysięcy lat...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Powrót do domu w kraju, był o wiele
spokojniejszy, niż jazda w przeciwnym kierunku.</div>
Adam wyposażył zagłówki przednich
siedzeń w monitorki, dzięki czemu dziatwa miała radochę,
oglądając ulubione kanały telewizyjne.
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mira rzuciła się na nas, jakbyśmy
wracali z rocznej wyprawy. Wyściskała nas, wycałowała i popłakała
się przy okazji.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Rozpakowaliśmy się częściowo, Mira
w tym czasie dopilnowała oblucji dzieciaków, wysłuchując
cierpliwie trzech przekrzykujących się nawzajem i uzupełniających
fakty, sprawozdań z podróży.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wąchałam zapachy domu, do którego
zdążyłam się przyzwyczaić. Siedziałam na krześle w kuchni,
popijając ulubioną herbatę z ogromnego kubka.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Jak ci minął czas bez nas? -
Zagadnęłam Mirę, gdy ta usiadła naprzeciw mnie z podobnym
trunkiem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dom usypiał, Adam zaszył się w
zaciszu swojego pokoju. Wreszcie mógł się skutecznie odizolować.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tęskniło mi się za waszą czwórką.
- Uśmiechnęła się z miłością.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dotarło do mnie, że nie w Adamie się
zakochałam, ale w tej kobiecie.</div>
Kochałam ją za cierpliwość i
mądrość, ale przede wszystkim za to, że starała się zastąpić
mi matkę, a braciom babcię.
<br />
Miałam z nią o wiele lepszy kontakt,
niż z Adamem. Niż z kimkolwiek dotąd.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Za jakiś czas wyprowadzimy się Miro
– zakomunikowałam szybko, by nie stchórzyć.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie było sensu w odwlekaniu tego
momentu.</div>
Uśmiech zgasł, a wraz z nim radość
w jej oczach. Ramiona opadły.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Co się stało dziecko? - spytała
cicho.
</div>
- Nic się nie stało Mirusiu. -
Wychyliłam się i sięgnęłam po jej spracowane dłonie, zamykając
je w swoich. - Rozmawialiśmy tam z Adamem i doszliśmy do wniosku,
że tak naprawdę nic nas nie łączy, a na tym co zbliżyło, nic
się nie wybuduje. Kto, jak kto, ale architekt wie takie rzeczy.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Starałam się obrócić w żart
sytuację, ale z marnym skutkiem.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie będę was już widywać? - Była
o krok od rozpłakania się, głos jej drżał. - Kacperka...</div>
- Oczywiście, że będziesz! - Nie
pozwoliłam, by łzy wydostały się z jej oczu. Zastąpiła je
nadzieja. - Będę nadal tutaj pracować i chciałabym iść na
studia zaoczne, ale będę potrzebowała twojej pomocy przy opiece
nad maluchem. Rozmawiałam o tym z Adamem i zgodził się.<br />
- Z radością kochana! Z radością. -
Prawie krzyknęła.<br />
- I na noc będzie zostawał. - Gdy to
usłyszała, dwie radosne iskierki rozpaliły przygasłe na chwilę
spojrzenie.<br />
- Dziękuję ci, Kasiu...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Miesiąc
później stałam przed ogromnymi drzwiami wejściowymi do kamienicy
w centrum miasta.</div>
W
ręku dzierżyłam własne klucze karteczkę z numerem otwierającym
drzwi. Wstukałam go szybko i pchnęłam wysokie skrzydło, gdy zamek
zabrzęczał odblokowując się.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Adam
zrobił mi niespodziankę, przekazując klucze rano i informując, że
podwiezie mnie do mieszkania przed pracą. Wysiadłam z auta,
odprowadzona jego wzrokiem. Mieszanka radości, dumy i smutku, to
widziałam w jego oczach.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Na
pierwsze piętro powiodły mnie szerokie schody. Już sama klatka
schodowa robiła wrażenie.
</div>
Wbiegłam
po schodach, przeklinając się za klapki, które ubrałam, zamiast
wygodniejszego obuwia.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Lokal
numer cztery, to mój.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Białe
drzwi wpuściły mnie do białego przedpokoju. Prawe drzwi wewnątrz,
do przestronnej kuchni, z której wychodziło się na balkon. Kolejne
drzwi, to komórka. Nie miałam cierpliwości, by przyglądać się
meblom, oglądać okrągły stół, czy podziwiać obraz na ścianie.</div>
Pobiegłam
do kolejnych pomieszczeń.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Pokoik
starszaków, kolejny musiał być przygotowany dla Kacperka i moja
sypialnia. Bardzo kobieca i pastelowa. Z niej mogłam wyjść na
taras. Ze łzami w oczach podreptałam do kolejnych drzwi i
zachwyciłam się łazienką. Wanna naprzeciw okna, prysznic w rogu i
reszta sanitariatów, oraz dodatki dobrane przez znawcę wystroju
wnętrz rozkleiły mnie doszczętnie.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Adam
musiał projektować to mieszkanie sam i ewidentnie myślał wtedy o
mnie. Usiadłam pod ścianą i płakałam. Śpiki samoistnie wyłaziły
mi z nosa, lecz wystarczyło sięgnąć ręką i wysmarkać się w
papier toaletowy. Nie chciało mi się nawet urywać go z rolki.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Siedziałam
oparta o chłodne płytki i ryczałam coraz głośniej, zanosząc się
i płacząc nad szczęściem, które zesłał mi los.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Wszystko
w porządku?
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zza
futryny wystawała blond głowa, męska głowa.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Jestem
sąsiadem z naprzeciwka i wychodziłem właśnie do pracy, ale
usłyszałem czyjś płacz i... - Wszedł ostrożnie do łazienki,
przyglądając mi się nieufnie. - Krzysiek jestem. - Wyciągnął
dłoń.</div>
- Kaśka.
- Wydmuchałam głośno nos wstając z podłogi i zdając sobie
sprawę, jak komicznie muszę wyglądać z papierem ciągnącym się
od rozwiniętej rolki, do nosa.<br />
- Dlaczego
płaczesz? - Zainteresował się. - Mogę w czymś pomóc?<br />
- Nie –
zaprzeczyłam. - Chociaż możesz! Będę się wprowadzać w tym
tygodniu i przyda się wtedy pomoc.
<br />
- Duże
mieszkanie, jak na jedna osobę. - Sondował.
<br />
- Na
cztery osoby – wyjaśniłam. - Ja i trzech chłopaków. Braci. -
dodałam.<br />
- Aaa –
Widoczna ulga na twarzy. - Pomogę z przyjemnością.<br />
- Dziękuję.
- Dygnęłam, speszona jego bystrym wzrokiem.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Podobał
mi się, ale zganiłam się w duchu. Ledwo wyszłam z łóżka
jednego faceta, a już rozglądam się za innym?!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Może
wpadniesz dziś na kolację? - Był nieśmiały, a mnie się to
spodobało. - Tak po sąsiedzku. Zamówię pizzę.</div>
- Umówmy
się tak, że wpadnę na kolację, ale po przeprowadzce. - Obserwowałam rumieniec, który
wystąpił mu na policzki. - I warunek!<br />
- Tak?
- Przestąpił z nogi na nogę.<br />
- Ty
zapraszasz, ja gotuję. - Odrzuciłam włosy na plecy i zrobiłam
to z pełną premedytacją. - Ok?<br />
- Ok! -
Przytaknął gorliwie.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Faceci...</div>
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
EPILOG</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wszystko
ułożyło się tak, jak nie śmiałabym wymarzyć sobie tego jeszcze
kilka miesięcy temu.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Mieszkało
nam się w nowym mieszkaniu wspaniale. Pracą mogłam opłacić
życie, a jeszcze zawsze coś udało mi się odłożyć. Alimenty
zostawały na koncie nietknięte.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Matka
próbowała jeszcze dobrać się do nas i naszych pieniędzy, lecz
Adam polecił swojemu prawnikowi, by zajął się sprawą, co ten
wykonał skutecznie. Nie wiem co zrobił, lecz poinformował mnie, że
nie muszę się już martwić tym, że kiedyś zostaniemy obarczeni
długami rodziców.</div>
Rodzice
nie interesowali się już nami, bo też nie było powodu. Nie ma co
doić, nie ma tematu.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Bracia
w szkole, Kacper w przedszkolu. Odbierałyśmy go z Mirą na zmianę
i sypiał u niej częściej, niż tylko w weekendy. Dawało jej to
mnóstwo szczęścia, mi trochę luźnego czasu, który spędzałam z
Krzyśkiem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Krzysiek
podobał mi się coraz bardziej, lecz nie zahaczyliśmy jeszcze nawet
o pocałunek, o sprawach łóżkowych nie mówiąc nawet. Nie
chciałam niczego przyspieszać, a wręcz przeciwnie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Pierwszy
związek z mężczyzną, zaczęłam od dupy strony i nic z tego nie
wyszło.</div>
Czegoś
się nauczyłam i chciałam teraz po kolei.<br />
Na
wszystko przyjdzie pora.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Jak
zwykle w poniedziałek, Mira jechała na zakupy, ja ogarniałam dom
po niedzieli. Włączyłam muzykę, by umiliła mi ona monotonne
zajęcia.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
-
Mówiłam ci, że do mnie wróci! - To były przeciągłe słowa,
padające z ust Oliwii. - I co? Wyszło na moje!</div>
-
No wyszło Oliwciu, wyszło – przytaknęłam z uśmiechem. - Miałaś
rację.<br />
- I co?
Nie żal ci cnoty? - Parsknęła , siadając przy stole ze szklanką
wody w ręku. - Mogłaś zachować wianek dla przyszłego męża.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Choć
starała się powiedzieć to sarkastycznie, bił z niej spokój. To
nie było napawanie się zwycięstwem. Cieszyła się, że odzyskała
Adama.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Odłożyłam
myjkę, którą szorowałam płytę kuchenną i usiadłam obok niej.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Jak
to mówią. - Nie potrafiłam się nie uśmiechać. - Dupa nie mydło
i się nie wymydli.
</div>
-
Nieźle wyszłaś na tym mydleniu – parsknęła. - Nie doceniałam
cię mała.<br />
-
Trzeba sobie radzić jakoś w tym bagnie – odparłam z całą
powagą, jaką udało mi się przywołać. - Takaja żyzń...<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
KONIEC (?)</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-26500225563753324072014-05-25T23:17:00.001+02:002014-05-26T07:42:25.070+02:00"Takaja żyzń" cz. XXXIII<em>Tak na koniec tygodnia kawałek i wiem, że wolicie dłuższe, ale taki dziś wyszedł. </em><br />
<em>Myślę, że jeszcze dwa (dłuższe) i finito, ale ja se myślę, a wychodzi jak chce :D.</em><br />
<em>Miłego przerywnika ;-)</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9hU8ttM13t9kcUfz5RpCqHuCBjlO6RzP2uQYeY04sF2Lz9bhdCQMsr9-AZ05E0Z-PZeAy_dUwoQMDJ66YGYfmcBS_WT5yqRjIZYKy3CsJDXUsZ1pI1jdi7i8Flgd3PQjSoLLfgr6c4Hx4/s1600/woda.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9hU8ttM13t9kcUfz5RpCqHuCBjlO6RzP2uQYeY04sF2Lz9bhdCQMsr9-AZ05E0Z-PZeAy_dUwoQMDJ66YGYfmcBS_WT5yqRjIZYKy3CsJDXUsZ1pI1jdi7i8Flgd3PQjSoLLfgr6c4Hx4/s1600/woda.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
Na taką jej reakcję właśnie
liczyłem i zdziwiłbym się jej brakiem.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pomieszczenie było dziełem i efektem
pomysłowości zaprzyjaźnionego małżeństwa. Architekt i
dekoratorka wnętrz, przerobili wgłębienie w skale w dzieło sztuki
użytkowej. Z zewnątrz dom wyglądał ciekawie, lecz nie
przygotowywał na widok, który czekał wewnątrz. Wnęka w skale
została sprytnie obudowana kamieniami i drewnem, co stanowiło
funkcjonalne jej przedłużenie. Najciekawszym elementem
pomieszczenia był niewielki wodospadzik na środku, otoczony szklaną
rurą. Woda wyciekała wprost ze górnej części skały tworzącej
sufit i spadała w dół, spływając po szkle i niknąc w szczelinie
skalnej podłogi. Wszystko świetnie zaizolowane i nie zagrażające
nadmiarem wilgoci pomieszczeniu, oraz powalające efektownością na
kolana. <br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwszy podszedł Kacper i z miną
badacza oglądał dzieło, oraz palcował szkło. Młoda potruchtała
za nim i z kwoczą ostrożnością odciągnęła malucha od rury. No
tak, musiała pewnie sprawdzić, czy toto go nie połknie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po czteroosobowym rekonesansie, zaczął
się koncert życzeń, więc młoda uwijała się, by wszystkich
nakarmić, napoić, zagonić do rozpakowywania przywiezionego
ładunku, a w końcu nakazać braciom mycie.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Później prała fotele w samochodzie i
czyściła dywaniki, a mnie coś nieprzyjemnego ukłuło w środku.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Inaczej takie wypady wyglądały, gdy robiłem je z kobietami pokroju
Oliwii.</div>
Po przyjeździe był szampan, seks i
słodkie lenistwo. Teraz był ul, harmider i ogólny rozgardiasz.<br />
Cóż, nowe przyszło...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Siedziałem na werandzie zmęczony
podróżą i oszołomiony niewyczerpaną żywotnością dzieciaków.
One się nie przemieszczały, lecz wystrzeliwały swe ciała z punktu
A do punktu B, czasami po kolidujących ze sobą trasach. Wtedy było
jeszcze głośniej, gdyż zaczynała się kłótnia, wrzaski i płacz
zazwyczaj. Młoda ze stoickim spokojem wykonywała kolejne porządkowe
czynności, podtykając mi kanapki, zimne piwo i wycierając w
międzyczasie któryś z obsmarkanych nosów. Gdy już zaczynałem
usypiać nerwową drzemką, przerywaną kolejnym wydarciem któregoś
z młodych gardeł, gardła zaczęły z wolna przycichać, okrzyki
były rzadsze i wtedy młoda zarządziła mycie zębów.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Mycie i spanie chłopaki! - Huknęła
tuż nade mną, aż odruchowo podskoczyłem na miękkim fotelu.
</div>
- Jeszcze nie! - zawołał pierwszy
głos.<br />
- Nie chcemy spać! - Zbuntowany drugi
głos.<br />
- A ja chcę jeszcze jeść! - Zażądał
trzeci.<br />
- No właśnie! - Przytaknęły mu
pozostałe dwa. - Chcemy jeść!<br />
- Dosyć tego! - Wkurzyła się młoda.
- Albo w tej chwili pójdziecie myć zęby i prosto do łóżek, albo
jutro zapomnicie o lodach!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Podparła się pod boki, czekając na
reakcję. Odpowiedziało jej milczenie, trzy głowy pokornie i w
milczeniu opuściły wzrok i w ciszy powędrowały do malutkiego
pomieszczenia w głębi domu, które służyło za łazienkę.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- No, no – zacmokałem z podziwem. -
Pani to potrafi się znaleźć w sytuacji.</div>
- Adasiu. - Spojrzała na mnie
pobłażliwie. - Z nimi trzeba krótko, inaczej wleźliby mi na głowę
i obgryźli uszy.<br />
- Pewnie byliby do tego zdolni. -
Skrzywiłem się, wyobrażając sobie podobny obrazek.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po jej twarzy przemknął smutny
uśmiech, po czym odwróciła się i weszła do domu pokrzykując,
jak zarządca niewolników.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po kolejnych trzech kwadransach nastała
cisza i upragniony spokój. Jak ja za tym tęskniłem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Czy pokażesz mi ten wodospad Adasiu?
- Młoda stała w drzwiach w stroju kąpielowym z ręcznikiem pod
pachą i elektroniczną nianią przypiętą do majtek. - Chętnie
ochłodzę ciało, chyba że ty postanowisz je podgrzać.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Uśmiechała się figlarnie, czego
efektem było błyskawiczne odpłynięcie mojej senności i szybki
zryw z leżaka.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Z przyjemnością dziewczyno. -
Bezwstydnie przyglądałem się ledwie okrytemu ciału. - Jeszcze
tylko coś zabiorę z lodówki.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Pamiętaj, że nie potrafię pływać
– mruknęła, ustawiając ostrożnie odbiornik niani na brzegu, gdy
dotarliśmy nad wodospad.
</div>
- To dobrze. - Wbiłem wzrok w wypięty
tyłeczek, odziany w skrawek materiału. - Będziesz dzięki temu
bardziej do mnie przyklejona.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wyprostowała się powoli, sięgając
dłońmi za plecy, by po chwili zdjąć dwa trójkąty osłaniające
jędrne piersi.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Na to liczę Adamie. - Mrugnęła do
mnie okiem, po czym oblizała usta wpatrując się coraz większy
namiot w moich spodenkach. - Na to liczę.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Może jednak ten wyjazd nie będzie
niewypałem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Woda chłodziła i orzeźwiała. Jej
uda, obejmujące mnie i piersi przylegające do mojego ciała,
rozpalały. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Bez zbędnych pieszczot sięgnęła dłonią między
nasze ciała i naprowadziła czubek kutasa na śliskie wejście w
rozpalone ciało. Przyjęła mnie z jękiem i mocniej zacisnęła
ramiona na mojej szyi. Ja ugniatałem jędrne pośladki, nadając
rytm ciałom, a ten przyspieszał z każdym ruchem, by w końcu
eksplodować jej krzykiem i moim jękiem.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jej długie włosy okleiły mi twarz i
ramiona. Drżała, wbijając mi paznokcie w plecy, dysząc.</div>
Było mi dobrze, cholernie dobrze.<br />
Po tylu męczących godzinach, szybkie
spełnienie w jej ramionach uspokoiło i zalało szczęśliwością.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Napijesz się szampana? - zapytałem
zachrypłym głosem.</div>
- Tak – odparła i wysupłała się z
moich ramion, kładąc ciało luźno na wodzie.
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pozwoliła się unosić na
powierzchni z rozrzuconymi kończynami i włosami tworzącymi
ruchliwą aureolę wokół głowy. Zamknięte oczy i delikatny
uśmiech na ustach, tworzyły wręcz nierealny widok, jak z bajki.
Jasne ciało unoszone przez błyszczącą wodę i wszystko skąpane w
księżycowej poświacie. Widok godzien uwiecznienia pędzlem
artysty. Kolejne zdjęcie do albumu w głowie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Widziałam panikę w twoich oczach
Adamie. - Młoda uśmiechała się znad kieliszka, popijając go
małymi łyczkami. - Mówiłam ci, że to nie będzie wyjazd, jakie
dotąd miałeś. Z chłopakami, to zawsze, jakby walczyć z
żywiołami.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Siedziała swobodnie, opierając się o
skałę, wystającą z wody. Skalna półka, porośnięta miękkim
mchem i smukłe ciało młodej, bez skrępowania eksponującej swoją
nagość. Piękny widok.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Znów poczułem to ukłucie niepokoju w
sercu. Ona taka młoda, ja... no cóż...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Rozmawialiśmy wreszcie. Rozluźnieni
seksem i bąbelkami szampana, śmialiśmy się z przeżyć, które
zalały nas fekaliami w trakcie podróży. Planowaliśmy dzień
następny, by w końcu wrócić do domu i po szybkiej toalecie,
położyć się do łóżka.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I znów spostrzeżenie w mojej głowie,
że dotąd spałem z kochankami w tym łóżku na golasa, a teraz nie
mogłem. Sam fakt spania z opiekunką trzech dzieciaków,
zobowiązywał do przyzwoitości.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie powstrzymałem się jednak i
przygarnąłem młodą do siebie, usypiając z nią w pozycji na
łyżeczkę.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Śniło mi się, że leżałem na
boisku, a wokoło biegali piłkarze. Piłka co chwilę szybowała w
moim kierunku, by przywalić mi w brzuch, w nogi, lub wprost w
przyrodzenie. Ból nakazywał mojemu ciału, by robiło uniki i
kurczyło się w obronie.<br />
Obudziłem się, gdyż spadłem z
boiska w przepaść. Spocony i przerażony lokalizowałem swoje
położenie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Siedziałem na podłodze, czyli spadłem
z łóżka. Spojrzałem na łóżko i zrozumiałem pochodzenie tego
dziwnego koszmaru sennego.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na środku łóżka, z rozrzuconymi
kończynami spał Kacper. Musiał przyjść w nocy i wgramolić się
między nas. Musiał również skopać mnie przez sen, a ja odruchowo
cofałem się przed drobnymi stópkami. Cofałem się, aż spadłem z
łóżka.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niepyszny wstałem i poczłapałem do
łóżka Kacpra.</div>
Młoda spała.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ech, te zmiany...</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-39845656012234517322014-05-23T13:41:00.000+02:002014-05-23T16:10:12.226+02:00Czarna dupa<div style="text-align: justify;">
<em>Przyznaję, że do tego tematu
zbierałam się długo, ale w końcu muszę napisać ten tekst.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em><em>Dotyka ważnego dla mnie tematu i nie
zamierzam zamknąć go w jednej części, nie potrafię :D.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf7ESjwVVGEnm-LRWzoNvN_h26Exm6009DvymNGUy6X7RPpYcUIdwLKYJ0AyqEwE7p5KnBrhe6SmQ3q3ZR01OUIAHzQ5uONY-O8WUuwKS6nXMt7Q2LUWhyVWBzgM0ikLbGqYZv4ysaaXe3/s1600/artworks-000021997383-a9y4ha-t500x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf7ESjwVVGEnm-LRWzoNvN_h26Exm6009DvymNGUy6X7RPpYcUIdwLKYJ0AyqEwE7p5KnBrhe6SmQ3q3ZR01OUIAHzQ5uONY-O8WUuwKS6nXMt7Q2LUWhyVWBzgM0ikLbGqYZv4ysaaXe3/s1600/artworks-000021997383-a9y4ha-t500x500.jpg" height="320" width="320" /></a>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pewnego pochmurnego dnia,
wielka, czarna dupa zawisła nad moją doliną i nastała obsrana
ciemność wokół. Kwiaty przestały kwitnąć, drzewa owocować,
ptaki ucichły, ja posmutniałam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Było mi źle, nie
radziłam sobie z rzeczywistością i jedynym, o czym marzyłam, było
zamknięcie się w szafie pancernej, zażycie leków ogłupiających
umysł i przespanie roku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Rzeczywistość jednak
jest wredną suką i nie pozwoli ci uciec przed swoimi mackami, a
macki tej były jak ramiona ośmiornicy. Dusiły, żeby pożreć. <br />
Napierniczałam się z
nią i chwilami wygrywałam, a wtedy zza czarnej dupy wychodziło
słońce, lecz nie na długo.<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mój mąż, mieszkający
w tamtym czasie pod tym samym niebem, gdy patrzył w nie, nie widział
jednak ekskrementów wydalanych przez czarny odwłok, on widział
słońce i chmury. Czasami te chmury były bardziej gęste i wtedy
black ass próbował i jemu zawisnąć nad głową, ale bez skutku.<br />
<a name='more'></a><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Szukałam pomocy i tą
chciałam znaleźć u psychologa, lecz szybko zrezygnowałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Potrzebowałam odpowiedzi
by wiedzieć, co partaczę, że tak ustawicznie chrzanię swoje
otoczenie. <br />
Tymczasem miła, starsza pani zadawała mi wyłącznie
pytania i kierowała moją podświadomość na znalezienie
odpowiedzi. <br />
Ja odpowiedzi znaleźć nie potrafiłam, nie sama. Moja
podświadomość się zatkała, jak stary klozet i nic nie było w
stanie jej odetkać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zrezygnowałam więc po
kilku wizytach widząc, że nie tędy droga.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Szukałam dalej i tak
trafiłam do pana R.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pan R., to człowiek z
ogromnym talentem, charyzmą i wiedzą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Znalazłam się u niego
przypadkiem, gdy nastawiał mi kręgosłup. Nastawił, lecz jako
genialny wręcz obserwator zobaczył również dziurę w psychice i
to, jak jestem słaba i podatna na manipulacje. Zmanipulowałam się
przy jego pomocy wierząc, że oto znalazłam swojego guru i jest nim
ten mądry człowiek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Miałam się uczyć tego,
czego on mógł nauczyć, czyli leczenia ludzi. Poszłam na kurs, a
właściwie kilka tylko zajęć, gdyż... no właśnie...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Na kursie uczysz się
wiele, lecz zbyt mało, by pomagać innym. Ja musiałam pomóc sobie
samej i to po pierwsze. <br />
Po drugie nie wyobrażałam sobie, by po
kilku latach nauki i praktyki, diagnozować schorzenia i kasować
ludzi po kilkaset złotych za wizytę. Nie potrafiłabym, zbytnia
odpowiedzialność we mnie tkwi i parcie na szmal wszelkimi sposobami
brzydzi mnie po prostu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wciskanie „klientom”
szukającym nadziei na uleczenie, mieszanek ziół, leczenie prądami
i moksami, okuwanie klawikami i ketami... Nie, to nie moja bajka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mąż czuwał nad całym
procesem i spokojnie czekał, bym doszła do własnych wniosków.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Doszłam pod niebem
przesłoniętym czarnym dupskiem i szukałam nadal.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W międzyczasie
podczepiłam się do męża i kilkanaście razy „wdepnęłam” na
zajęcia jogi, lecz ta również mnie nie zafascynowała. Zbyt
statycznie, nic się nie dzieje i co kurwa chodzi z tym zapalaniem
wewnętrznego światła?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mąż nie naciskał, sam
uczęszczając praktycznie codziennie, a w dni, gdy zajęć nie było,
praktykował sam w domu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie zajmowało to moich
myśli, gdyż te sfokusowane były na problemach, a odbyt śmiał się
ze mnie, parskając rzadkim gównem w moją zmartwioną twarz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Są takie zajęcia –
powiedziała moja lepsza połowa przy śniadaniu. - Joga ogólna.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Tak? - Udawałam wtedy
zainteresowanie tematem. - No i?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Możesz sobie
uczęszczać na nie sześć razy w tygodniu, kiedy ci pasuje –
mówił spokojnie. - Pierwsza lekcja gratis i wtedy się zdecydujesz.
Spróbujesz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Mogę – to ja,
apatycznie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wrzuciłam do bagażnika
auta getry i koszulkę i po pracy pojechałam pod wskazany adres.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwszym zaskoczeniem
było miejsce, w którym odbywały się zajęcia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dziewiętnaste piętro
wieżowca, z panoramą na całe miasto. Można się zakochać w takim
obrazku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Spóźniłam się
niestety, gdyż poplątał mój mózg również i te dane, więc
wpadłam i zostałam pokierowana w odpowiednie miejsce. Nie miałam
swojej maty, lecz nauczyciel kazał mi ćwiczyć na gołej podłodze.
No dobra, jest tam wykładzina :D.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pies z głową w dół i
trwasz.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ja nie trwałam długo,
moje mięśnie nie chciały. Bolały, wyły i krzyczały, bym się
położyła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Padałam na kolana i
wstawałam, gdyż twarda sucz ze mnie i nie pozwolę zwyciężyć
ciału w psie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nauczyciel również
zachęcał słowami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Co Marysiu? - Jak się
później dowiedziałam, tego imienia używa w odniesieniu do każdej
nowej osoby. - Wstajemy i trwamy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Staram się, ale mnie
mięśnie bolą – starałam się mówić łagodnie, lecz nie
potrafiłam rozewrzeć zaciśniętych ze złości zębów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To dobrze, że bolą –
mówił wesoło. - Pobolą i przestaną. A teraz wstawaj.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wstałam i trwałam w
asanie, pocąc się mimo bezruchu. Pot spływał mi po czole w psie z
głową w dół i między piersi, w psie z głową w górę. I tak
sobie ten pot wędrował, a ja w zacięciu cisnęłam, by nadążyć
za innymi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Rozstrzał wiekowy był
ogromny. Kilkunastolatki, sześćdziesięciolatkowie i ci pośrodku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Grubi, chudzi i ci
pośrodku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Każdy w ciszy i
skupieniu robił to, co nauczyciel kazał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Starałam się zapanować
nad ciałem, skręcić je jak inni i nagle przewróciłam się, gdyż
ktoś puścił głośnego bąka.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zero reakcji na moją
glebę i na czyjegoś bąka, który zapewne został zapisany na me
konto. Nie dziwota.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ogromnym zaskoczeniem
była dla mnie własna niemoc, gdy miałam ustać w świecy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic7HYnffktLVYW7EtOAnRBkAr7dPOMLtJ-nxtcnVkYYZD1-ZiIwZiVdNNov7dGS857ZBPS0F91jp_hutFdqran3kkb3cF7TJhIp__qk-mNOPg_q70yiCzOmHYJye7pw0uKy6O_19cDKgZN/s1600/imagesCALPEWA7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic7HYnffktLVYW7EtOAnRBkAr7dPOMLtJ-nxtcnVkYYZD1-ZiIwZiVdNNov7dGS857ZBPS0F91jp_hutFdqran3kkb3cF7TJhIp__qk-mNOPg_q70yiCzOmHYJye7pw0uKy6O_19cDKgZN/s1600/imagesCALPEWA7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic7HYnffktLVYW7EtOAnRBkAr7dPOMLtJ-nxtcnVkYYZD1-ZiIwZiVdNNov7dGS857ZBPS0F91jp_hutFdqran3kkb3cF7TJhIp__qk-mNOPg_q70yiCzOmHYJye7pw0uKy6O_19cDKgZN/s1600/imagesCALPEWA7.jpg" height="400" width="203" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Brzuch, rozciągnięty
dwiema ciążami nie odstawał mi nigdy zbytnio, lecz w tej pozycji i
z perspektywy, w której byłam, wyglądał okropicznie, jakby mi
flaki chciały wyskoczyć przez pępek! Poza tym, nie potrafiłam
zbyt długo ustać w pionie. Ba, do pionu było mi daleko! Nauczyciel człapał sobie między nami w japonkach i ciągle mówił. Mówił i uspokajał słowami moją złość na ciało, dopingował.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMaRuFj33gI0lSqk6loRqzxPiLO2nasTlgGpJfWdXDqcwSAUFGJts7TNGVCQXN8Fs58xyoRhD17_oLWI4LtahSpEAMFJelQTl0NBO79C1YQpFc7xgkFEgnX75s1eMbon7VnWZ9w4F7BIXf/s1600/beznazwy+(3).png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMaRuFj33gI0lSqk6loRqzxPiLO2nasTlgGpJfWdXDqcwSAUFGJts7TNGVCQXN8Fs58xyoRhD17_oLWI4LtahSpEAMFJelQTl0NBO79C1YQpFc7xgkFEgnX75s1eMbon7VnWZ9w4F7BIXf/s1600/beznazwy+(3).png" height="150" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W halasanie, miałam
jeszcze piękniejszy widok na swoje ciałko i wałki, które tworzy.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgly7N2dFSt3xgV7HmOJBLbuWoymwa2K-xMsUDzmu1JHZQ3Pc6Cm9rL5QMQTFz48q_RFBjFOzh8vCSVhXt94j6NvLp9Fjx0glPla6dfKrsyx0zBEjWtDwAwcc9PpMxeGVv6SJW31rTqStIP/s1600/beznazwy.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgly7N2dFSt3xgV7HmOJBLbuWoymwa2K-xMsUDzmu1JHZQ3Pc6Cm9rL5QMQTFz48q_RFBjFOzh8vCSVhXt94j6NvLp9Fjx0glPla6dfKrsyx0zBEjWtDwAwcc9PpMxeGVv6SJW31rTqStIP/s1600/beznazwy.png" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Przy karnapidasanie,
znienawidziłam już swój przód, gdyż przeszkadzał mi tłuszcz na
brzuchu, a do niego dołączyły cycki. Ten nadmiar dusił mnie w
szyję i myślałam, że nie wytrzymam dłużej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Dasz radę położyć
kolana przy uszach? - spytał nauczyciel, wisząc nade mną z
uśmiechem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Tłuszcz mi przeszkadza
– stęknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Tłuszcz się wytopi –
odparł z uśmiechem. - Nie sięgasz kolanami do ziemi, to podwiń
palce stóp.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Podwinęłam i czekałam
na koniec tortur, patrząc sobie na cipkę pod legginsami, którą miałam niedaleko od nosa i powtarzając w myślach, że nie wrócę na tą salę i
do ćwiczącego nas, jak pieski, sadysty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL6FftPlk2jpY9j7Orl3lpYwFZaUdqMRsdVATEcFqHkiQfI60jdQTFNjIckT2wqe2clugvjU23rP7rzDQlOE6TGGB_hUh1P_yjd0KdF9UQJMOaKrDuMjau1eQj5cng32EQOd7SOOBAGEVE/s1600/beznazwy+(2).png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL6FftPlk2jpY9j7Orl3lpYwFZaUdqMRsdVATEcFqHkiQfI60jdQTFNjIckT2wqe2clugvjU23rP7rzDQlOE6TGGB_hUh1P_yjd0KdF9UQJMOaKrDuMjau1eQj5cng32EQOd7SOOBAGEVE/s1600/beznazwy+(2).png" height="124" width="320" /></a></div>
Relaks przetrzymałam,
podskakując co chwilę. Nie umiałam w spokoju wytrzymać savasany.
Tym też oczywiście rozśmieszyłam nauczyciela, choć pocieszył
mnie, że przynajmniej potrafię leżeć z zamkniętymi oczami.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie rozumiałam jego
słów, które kazały iść świadomością do palca lewej ręki i
rozluźnić go.</div>
<div align="justify" class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Śmieszyły mnie
wirtualne ruchy, które mieliśmy wykonywać miednicą, czy podwijanie kości ogonowej.</div>
<div align="justify" class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Omal nie parsknęłam,
przy słowach o uruchomieniu przepływu energii wzdłuż ciała i
bijącym źródełku w brzuchu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wyszłam stamtąd na
drżących nogach, z zamiarem oplucia własnego męża.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na szczęście musiałam
dojechać do domu i zajęło mi to kilkanaście samotnych minut.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wtedy to poczułam i to
był początek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ramiona mi opadły, złość
odeszła i odetchnęłam głębiej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Odetchnęłam właściwie
po raz pierwszy w życiu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Następnego dnia, obolała
od rozciągania i podekscytowana, pognałam na zajęcia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie mogłam się już
doczekać tortur.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Po miesiącu kupiłam matę do jogi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
cdn...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F1.bp.blogspot.com%2F-T-K6z9OO3Hs%2FU37l0SttbEI%2FAAAAAAAABp0%2Fn0KYIJf8FmA%2Fs1600%2Fartworks-000021997383-a9y4ha-t500x500.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf7ESjwVVGEnm-LRWzoNvN_h26Exm6009DvymNGUy6X7RPpYcUIdwLKYJ0AyqEwE7p5KnBrhe6SmQ3q3ZR01OUIAHzQ5uONY-O8WUuwKS6nXMt7Q2LUWhyVWBzgM0ikLbGqYZv4ysaaXe3/s1600/artworks-000021997383-a9y4ha-t500x500.jpg" --><!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf7ESjwVVGEnm-LRWzoNvN_h26Exm6009DvymNGUy6X7RPpYcUIdwLKYJ0AyqEwE7p5KnBrhe6SmQ3q3ZR01OUIAHzQ5uONY-O8WUuwKS6nXMt7Q2LUWhyVWBzgM0ikLbGqYZv4ysaaXe3/s1600/artworks-000021997383-a9y4ha-t500x500.jpg" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf7ESjwVVGEnm-LRWzoNvN_h26Exm6009DvymNGUy6X7RPpYcUIdwLKYJ0AyqEwE7p5KnBrhe6SmQ3q3ZR01OUIAHzQ5uONY-O8WUuwKS6nXMt7Q2LUWhyVWBzgM0ikLbGqYZv4ysaaXe3/s1600/artworks-000021997383-a9y4ha-t500x500.jpg" -->Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-26658425648657349522014-05-21T16:59:00.000+02:002014-05-21T23:42:25.769+02:00"Dług" cz. XI<em>Ostatnia część prawdziwej historii Agaty.</em><br />
<em>I tyle słowa wstępu :-)</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir5y7iJONkkFYs4VrWW2TCSH3TQ0m8gDkwWT-yc3Pha37bEx8VYt0wiiR3YVDJgPFhHPxNgXHFhkNIQa76ymAUfsIVO0dRmJ1C1MxptPDnFHw8dV6EV7OPA6XvBQSJl5Jv_W8ktc9mJpdr/s1600/e1c52d2c3faf89dc9990228566db12c0_big.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir5y7iJONkkFYs4VrWW2TCSH3TQ0m8gDkwWT-yc3Pha37bEx8VYt0wiiR3YVDJgPFhHPxNgXHFhkNIQa76ymAUfsIVO0dRmJ1C1MxptPDnFHw8dV6EV7OPA6XvBQSJl5Jv_W8ktc9mJpdr/s1600/e1c52d2c3faf89dc9990228566db12c0_big.jpg" height="214" width="320" /></a>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Koło południa wyruszyli
w dalszą drogę, robiąc jeszcze jeden przystanek na zaspokojenie
głodu. Właściwie dwu jego rodzajów. Szybkie spagetti zmieniło
się w długi seks i drzemkę w efekcie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kolejne dwa tygodnie
stały się najszczęśliwszym czasem w życiu Agaty.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Śmiali się po powrocie
z jej reakcji, gdy Tomasz zrobił postój w Wenecji. Agata przysnęła
na miękkim fotelu, więc obudził ją proponując, by rozprostowali
nogi i pospacerowali trochę.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<br />
- Poznajesz, gdzie
jesteśmy? - Otoczenie zachwycało go, jednak nie tak, jak widok
zaspanej kobiety. Jego kobiety!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Agata tarła oczy i
wyglądała oknem, starając się połączyć widziane obrazy z
etykietką miejsca, które zna.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- W Krakowie? - zapytała.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zwiedzali Wenecję nocą
i choć była tam nie raz, to nigdy nie widziała tego miasta tak
pięknego.</div>
Zapach pieczywa,
wydobywający się z maleńkich piekarni, mieszał się z
niekoniecznie przyjemną wonią wody w kanałach. Pojedynczy
mieszkańcy, których mijali, a którzy to szli zapewne do pracy
pachnieli nadmiarem perfum. <br />
I szczur...<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Szli cichą i wyjątkowo
wąską uliczką między budynkami, a ta przechodziła w mostek,
biegnący łukiem nad kanałem. Cisza, i rozjaśniona nielicznymi
latarniami ciemność i jeden przedziwny mieszkaniec, który wyszedł
im na spotkanie. To był szczur i ten przystanął, usiadł na zadku,
unosząc resztę drobnego ciałka i przyglądał im się. Oni
natomiast stali, bojąc się ruszyć, by nie spłoszyć rodowitego
Wenecjanina. Szczur obejrzał ich sobie i oddalił się schodkami w
dół, po czym zniknął w wodzie.</div>
Wzięli to za dobrą
wróżbę.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Monte Carlo przywitało
ich krętymi dróżkami, a te zawiodły do centrum, które olśniewało
przepychem, elegancją i roześmianymi ludźmi wokół. Ilość
jachtów w przystaniach, dorównywała liczbie urodziwych ludzi na
ulicach. Wiele kobiet onieśmielało wręcz wyglądając, jakby
zeszły z okładki ekskluznywego magazynu o modzie. Pojazd, którym
przyjechali również w tym miejscu robił wrażenie, nawet na
posiadaczach cennych, niskopodłogowych, jak je nazywała Agata, aut.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kasyno natomiast
zdenerwowało ją wyłącznie. Nie potrafiła bawić się,
przegrywając pieniądze, przy pomocy kilku ruchów, rzutu kostką,
durnej kulce, czy talii kart. Automaty. <br />
Samochód za kilka milionów?
Ok, jest praktyczny. Ale hazard? Nie ma mowy!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dwa tygodnie minęły
szybko, zbyt szybko i nadszedł dzień powrotu.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Czy bierzesz pod uwagę
wydłużeniu tych dwu miesięcy? - Zagaił Tomasz.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zaciskał równocześnie
dłonie na kierownicy tak mocno, że pobielały mu palce.</div>
Agata nie raz zadawała
sobie to pytanie sama.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tak Tomciu. -
Uśmiechnęła się, rejestrując ulgę, która spłynęła na jego
twarz. - Myślę o tym od naszego pierwszego, wspólnego śniadania i
podobają mi się te myśli.</div>
- Nie wiesz, jak się z
tego cieszę – odparł. - Wszystko się jakoś ułoży, mamy czas.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Niestety nie zawsze
marzenia się spełniają i wspólny czas, o którym oboje w tamtej
chwili myśleli, miał być krótszy, niż przypuszczali.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Powrót do domu otoczył
ich normalnością i prawie małżeńskim porządkiem świata.</div>
Noce splecionych ciał,
poranki wspólnych śniadań, wieczory rozmów, czerwonego wina i
zwyczajności, której Agata nie zaznała dotąd i za którą tak
bardzo tęsknił Tomasz.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Moglibyśmy za niedługo
znów gdzieś pojechać – zaproponowała Agata, gdy słodko
wypełniali czas nicnierobieniem. - Może w jakieś dalekie miejsce?</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Czyli gdzie? - Tomasz
cieszył się wszystkim, co mógł jej dać i chciał dawać jak
najwięcej.
</div>
- Do Indii – wyszeptała
prawie z rozmarzonymi oczami.<br />
- Tak. - Zapatrzył się
w jej twarz, jak w obrazek. - Tam jest pięknie.<br />
- Byłeś? - Zaskoczył
ją i zazdrościła mu, gdyż od zawsze podróż do Indii wydawała
jej się czymś nieosiągalnym, a zarazem egzotycznym. - Jak tam
jest?<br />
- Gorąco, kolorowo,
pachnąco, czasami śmierdząco... – Uśmiechnął się, wpatrując
w przestrzeń i szukając obrazów miejsc. - Tam jest tak bardzo
inaczej, że nie sposób zapomnieć natłoku wrażeń. Pojedziemy
tam, pewnie. Na razie jednak muszę wyjechać na dwa tygodnie do
Chin, by dopiąć poważny kontrakt.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dwa tygodnie? - Już za
nim tęskniła.
</div>
- Może pojedziesz ze
mną? - Zaproponował.<br />
- Rozwodzę się Tomaszu
– odparła smutno. - Muszę być teraz na miejscu, a poza tym nie
wydaje mi się, bym mogła znów wziąć wolne. Wiesz, jedna z
dziewczyn jest w ciąży i na końcówce właściwie, więc...<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Urwała, ale nie musiała
mu więcej tłumaczyć.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dwa tygodnie rozłąki
ciągnęły się obojgu i każde czuło się, jakby nie miało czym
oddychać. Tęsknota, jakiej dotąd nie zaznali.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Po powrocie szukali
każdego możliwego sposobu, by się sobą nacieszyć i najeść.</div>
Byli znów razem i tak
miało być do końca świata.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Koniec świata każdego z
nich miał przyjść w różnych momentach i niestety duża była ich
rozbieżność.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Początek końca świata
objawił się biegunką Tomasza, którą ten zrzucił na karb
zatrucia, wywołanego podróżą do Chin. Do biegunki dołączyły
wymioty. Tomasz chudł i słabł.</div>
Agata od początku
namawiała go na badania, lecz jako rasowy mężczyzna, bagatelizował
zwykłe zatrucie. Agata jednak, będąc od tak dawna lekarzem,
naciskała. Wyczuła, że to nie może być chwilowa dolegliwość.
Po namowach, a nawet groźbach, przystał w końcu na podstawowe
badania i te niewiele wykazały Jakieś zmiany jednak były i
wykonanie USG, zaniepokoiło.
<br />
Tomografia była
wyrokiem. Rak trzustki z przerzutami na wątrobę i płuca.
Nietypowo, jak na ten wiek.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Musieli zrezygnować z
podróży, Agata wzięła bezpłatny urlop w pracy i skupiła się na
Tomaszu.</div>
Pierwszy szok minął,
łzy się skończyły. Zostało fizyczne cierpienie Tomasza i
psychiczny ból Agaty, ale ona była twarda.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Pojedziesz do Indii. -
Słabym głosem nakazał Tomasz. - Obiecaj mi to!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Agata patrzyła na tego
wspaniałego człowieka, pierwszego mężczyznę w którym dane było
jej się zakochać i wiedziała, że nie może odmówić.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Obiecam, jeśli ty
obiecasz, że będziesz tam ze mną.</div>
- Będę z tobą zawsze i
wszędzie – szepnął.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kilka miesięcy później,
Agata znów stanęła na rozstaju dróg.</div>
Co zrobić ze swoim
życiem?<br />
Wrócić do pracy i żyć,
jak dotąd?
<br />
Nie wyobrażała sobie
powrotu do systematyczności codziennego rytmu życia bez Tomasza.
<br />
Głód jego osoby był
zbyt dojmujący.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Rzuciła pracę, bo
mogła. Tomasz zabezpieczył ją finansowo, więc nie musi się
kłopotać tak przyziemnymi sprawami, jak pieniądze. Jednak Agata,
to zbyt rozsądna jednostka, by szastać nimi beztrosko.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Po śmierci Tomasza
zmieniła wszystko, co mogła.</div>
Zaczęło się od jogi i
kursu, na który się zapisała i wsiąkła weń.<br />
Dwa tygodnie w Tatrach,
cisza i brak prądu. Jedzenie przygotowywane na ogniu, wczesne
pobudki i praktyka na stoku i przestrzeń, której nie doświadczysz
w mieście.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Joga stała się jej nową
drogą i ratunkiem dla duszy. Sposobem na bycie bliżej swojej
miłości.</div>
Czy utraconej?<br />
No nie wiem...<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Agata nigdy nie mówi o
Tomaszu, że „był”. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
On dla niej wciąż jest.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Listy Agaty, które
dotarły do mnie w czasie pisania wcześniejszych części publikuję
za jej pozwoleniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
</div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Helllloooooowwwwwwwwwwwwwwwwww :-)</i>
</div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Taki ogólny mailik do poczytania :-)</i>
<i></i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>U mnie nadal bez zmian. Chyba oprócz tego, że zaczynam odczuwać, że czas pobytu </i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>w szkole powoli dobiega końca. Jeszcze 2 tygodnie i czas jechać. Duzo tutaj zainwestowałam </i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>- nie tylko pieniędzy, ale swojego czasu,siebie, etc. Ale nie żałuję. Naprawdę warto! </i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Nie chcę wybiegać daleko w przyszłość, ale chciałabym wrócić, więc pewnie wrócę :-)</i>
</div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Za 2 tygodnie jadę zobaczyć południe, więc będę planowała podróż:-) Wyruszam 31.01 z rana. </i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>A 14.02 mam już lot z Delhi do Kathmandu. Także, muszę dobrze to zaplanować bo odległości </i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>tutaj są niesamowicie duuuuuże. Sama podróż z Delhi na Goa zajęła mi 33 h. pociągiem. </i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Także, się będę musiała sprężać:-)W Nepalu myślę, że zostanę miesiąc - sam kurs medytacji zajmie mi 2 tygodnie, więc mało czasu będę miała na zwiedzanie. Ale na pewno Kathmandu i Pokhara - sentymentalne miejsca pobytu i życia Ali. </i>
<i>Chce tam troszkę pobyć, poczuć i ruszyć w drogę :-)</i>
<i>Także, pozostaje mi kupić bilet powrotny :-) Najtaniej wychodzi nadal do Kijowa :-) No, ale zobaczymy:-) Musze wszystko posprawdzać :-) </i>
<i>A w szkole bez zmian, mój nauczyciel nadal chce żebym została i ciągle mnie o to pyta. A ja wciąż bez zmian :-) Zdecydował, że mogę uczestniczyć w kursie "Terapia joga" za darmo - nagroda za sprawowanie i ciężką prace, etc. I super! Skorzystałam na maxa! Bomba! To cudowne lekarstwo dla wszystkich! Znajomi z centrum to cudowni ludzie - z jednymi mam mniejszy kontakt, a z </i>
<i>innymi większy. Pozytywni ludzie, z wiara w ludzi, w miłość, w prawdziwe wartości. To o czym zapomnieliśmy, wszystko to wróciło do nas tutaj - w spokoju i ciszy :-)</i>
<i>Jest mi tutaj dobrze, ale chyba potrzebuje już zmiany. Oczywiście, ta zmiana mogłaby się pojawić w podróży do innego kraju - jest tyle cudownych miejsc do odwiedzenia, kultur do poznania,tyle rzeczy do nauczenia, ehhhhh ...ale realia życia sprowadzają mnie na ziemie :-) Nie teraz to następnym razem. Wszystko się dzieje tak jak ma się podziać :-)</i>
<i>Poza Arambol się nie ruszam, bo po pierwsze nie mam na to czasu, a po drugie- nie mam też potrzeby. Wszystko jest na miejscu. Nawet po mojej ostatniej rozmowie z Sharatem, kucharka zaczęła nawet gotować dla nas! Oczywiście, płacimy za to. Ale przynajmniej wiemy co jemy i wszystko jest zdrowe, świeże i smaczne :-) Tak wiec, nie bujamy się już po mieście w poszukiwaniu jedzenia, tylko to jemy w szkole. Czasami w przypływie "starych nawyków" idziemy do jakiejś knajpki na soczek :-) Wtedy tez mamy okazje pogadać o czymś innymi niż joga, oraz możemy skorzystać z wi fi :-)))))</i>
<i>No to tyle. Jest radość, jest uśmiech, jest pozytywne zmęczenie i są pozytywni ludzie :-) Wszystko wygląda dobrze :-) </i>
<i>Tego samego życzę Wam:-) Uśmiechu i pozytynwnego nastawienia do życia :-)</i>
<i>Napisz co u Was, jak życie? Co słychać? Jak się układa? Jak zdrówko?</i>
<i>Uściski,</i>
<i>Agata</i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I kolejny:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i></i> </div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Kochani:-)</i>
<i></i></div>
<div class="western" style="text-align: justify;">
<i>Jestem już w Nepalu! :-) Po niezwykle szybkim i pełnym przeżyć - locie (nigdy w życiu nie przeżyłam takich turbulencji! - była zabawa!), ostatecznie wylądowałam na lotnisku w Kathmandu. Lot dlatego był taki fascynujący, bo w Delhi była ulewa, a wznosząc się coraz wyżej była już burza z piorunami (co było niesamowite, tak poza tym!), a w Kathmandu tez nie było lepiej :-) Deszcz, wiatr i zimnoooooooo! Szybko uporałam się z wiza i wyhaczyłam przystojnego Anglika, zmierzającego do centrum - na Thamel. Więc, jak go już wyhaczyłam, tak też stalismy się współtowarzyszami podróży i taksówki :-) Gdzieś po północy dotarliśmy na Thamel. Pomyślałam sobie, ze skoro mój kolega za booking w jednym z największych Questhouse'ow w Kthm to i ja mogę się tam wbić :-) Z ogromnym uśmiechem na twarzy przywitałam Pana na recepcji i zapytałam go o standardowy pokój i cenę. Otrzymałam cennik i uśmiech szybciutko zszedł z mojej twarzy:-D Standadrowy pokój w cenie 40 dolcow za noc! Padlam!!!!! Nie wiele </i>
<i>myśląc, zarzuciłam plecak na plecy,pożegnałam się z Davidem i w ciemna noc wyruszyłam z poszukiwanie pokoju :-) Nic nie zdarza się bez przyczyny! Jeszcze na lotnisku, jakiś Nepalczyk dał mi swoja wizytówke - "madame, cheap and nice" - powiedział. Dla mnie to były słowa na wagę złota :-)</i>
<i>I w tą ciemną noc trafiłam do tego wlaśnie questhouse'u, który nie był ani CHEAP ani NICE, ale zdecydowanie był ddduuuuużo tańszy niż poprzedni. No i zostałam:-) Noc była pełna wrażeń! :-) Połączenie "pełnego wrażeń lotu"+"nocy pełnej wrażeń" = dwie godziny spania :-) No, ale cóż...what to do! :-0</i>
<i>Rano, szybki prysznic (2 kubki 0,75l zagotowane dzięki mojej chińskiej grzałce) i wyruszyłam na poszukiwania nowego lokum. Dzięki Ali miałam w kieszeni jeden adres taniego questhouse'u. Ale po drodze znalazłam ten, w którym obecnie mieszkam :-)</i>
<i>A teraz krotko o Kathmandu:</i>
<i>No tutaj to generalnie zima i dla mnie to taki przeskok temeperaturowy. Z Kerala, gdzie było powyżej 30 st. do Kathmandu, gdzie jest 13-14 st. w ciągu dnia, a w nocy spada diametralnie. Oczywiście, dopadło mnie katarzyszko! Ale nie dziwie się - duża zmiana. Z krótkich spodenek przeskoczyłam w długie spodnie, dwie kurtki, rękawiczki i czapkę :-) Fajnie jest! Spię w śpiworze i pod dwoma kołdrami, które są tak ciężkie, ze nie ruszam się w nocy :-) Bomba! Praktyka jogi odpada bo jest za zimno. Żeby nie było - nie ma tutaj ogrzewania! :-) </i>
<i>Kathmandu jak duże miasta (choć ono nie jest takie duże), pełne jest turystów i handlarzy. Nepalczycy są niezwykle mili, uśmiechnięci i tacy dobrzy....skromni ludzie z sercem na ręku. Zakochana jestem w tych ludziach i tak mi z nimi dobrze - niektórzy nawet nie mówią słowa po angielsku, ale zawsze są chętni pogadać. A ja ich rozumiem :-) W jednym sklepie, gdzie kupiłam sobie kurtkę (były to nieoczekiwane zakupy, no ale co zrobić! śliczna jest!) wszyscy mnie znają - rodziny! dosłownie! Trzy rodziny prowadzą wspólny interes i są super! Cenę swojej kurtki oczywiście wytargowałam :-) Nikt tak jeszcze nie targował, jak ja :-) A ja nie odpuszczam :-) Generalnie, kiedy tam jestem (a jestem codziennie bo codziennie mnie zapraszają), czeka na mnie chai. Twierdza, ze przynoszę im szczęście :-) Wczoraj usłyszałam, że jestem jak "królowa w stadzie pszczół :-D Dużo słyszałam na swój temat, ale takiego określenia jeszcze nie! :-D Prawda jest to, że za każdym razem kiedy tam przychodzę, nie ma nikogo z klientów. Wystarczy, ze usiądę i zacznę gadać od razu tłumy ludzi!!!! :-) No i jak tu nie być królową :-))))))</i>
<i>Kathmandu obleciałam prawie całe, z lokalesami - lokalnymi busami pojeździłam po dolinie, z miasteczka do miasteczka, zobaczyłam, co miałam zobaczyć i już czas jechać dalej. Dzisiaj jadę do KAT Centre (Kathmandu Animal Treatment Centre), gdzie mieszka pies Ali - Mickey. Jadę go odwiedzić, uściskać od Ali i wyprowadzić na spacer :-) A także poznać wszystkich znajomych Ali z KAT, wszystkich weterynarzy i wolontariuszy :-)</i>
<i>Jutro pewnie będę jechała już do Pokhary:-), która jest niżej położona, niż Kathmandu -więc będzie cieplej. W planie mam krótki treking, Chitwan Natinal Park i Bharatpur. Czasu mam mało bo już 01.03 zaczynam kurs Vipassany. </i>
<i>Mt Everestu tym razem nie zaliczę, ale może następnym razem :-)))))))</i>
<i>Miało być krotko, ale jak zwykle się rozpisałam. Żebym ja miała taką motywację do napisania książki, jak do pisania maili...ehhhh...</i>
<i>A co u was? Co u każdego z Was? Jak tam? </i>
<i>Życzę samych pozytywnych wibracji! Uśmiechu na twarzy!</i>
<i>Z miłością,</i>
<i>Agata.</i>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
ps. Jeśli coś do niej chcecie powiedzieć, zróbcie to. Agata przeczyta z pewnością.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Obiecuję :-)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F4.bp.blogspot.com%2F-_tPSW6zyJ7E%2FU3omSzMu3FI%2FAAAAAAAABpU%2FH-MxE1BzFSw%2Fs1600%2Fe1c52d2c3faf89dc9990228566db12c0_big.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir5y7iJONkkFYs4VrWW2TCSH3TQ0m8gDkwWT-yc3Pha37bEx8VYt0wiiR3YVDJgPFhHPxNgXHFhkNIQa76ymAUfsIVO0dRmJ1C1MxptPDnFHw8dV6EV7OPA6XvBQSJl5Jv_W8ktc9mJpdr/s1600/e1c52d2c3faf89dc9990228566db12c0_big.jpg" --><!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir5y7iJONkkFYs4VrWW2TCSH3TQ0m8gDkwWT-yc3Pha37bEx8VYt0wiiR3YVDJgPFhHPxNgXHFhkNIQa76ymAUfsIVO0dRmJ1C1MxptPDnFHw8dV6EV7OPA6XvBQSJl5Jv_W8ktc9mJpdr/s1600/e1c52d2c3faf89dc9990228566db12c0_big.jpg" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir5y7iJONkkFYs4VrWW2TCSH3TQ0m8gDkwWT-yc3Pha37bEx8VYt0wiiR3YVDJgPFhHPxNgXHFhkNIQa76ymAUfsIVO0dRmJ1C1MxptPDnFHw8dV6EV7OPA6XvBQSJl5Jv_W8ktc9mJpdr/s1600/e1c52d2c3faf89dc9990228566db12c0_big.jpg" -->Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-90758184424269743962014-05-20T21:48:00.002+02:002014-05-20T22:03:46.633+02:00Wyjaśnienie<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7WE4V2awFBB73LfzJRrz-_sOVLt67uP1teTdt37gPgnkiFswscobCuBhQxnqcxJG2TEV8MT91kJo4YPNd5eAJlehmdiPzaJscF1hHTUxQYVHHod9CVaG9LFjSNY47oj6cKWS4uZzc8cgM/s1600/apple.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7WE4V2awFBB73LfzJRrz-_sOVLt67uP1teTdt37gPgnkiFswscobCuBhQxnqcxJG2TEV8MT91kJo4YPNd5eAJlehmdiPzaJscF1hHTUxQYVHHod9CVaG9LFjSNY47oj6cKWS4uZzc8cgM/s1600/apple.jpg" /></a>Drodzy moi.<br />
Wiem, długo nic nie dodaję (trzeci dzień), ale powód ważny. Duże przeróbki bloga, więc wybaczcie zastój. <br />
Roboty przy tym od groma, plus dwadzieścia kilo :D.<br />
Niedługo blog będzie czytelniejszy i oby był również bardziej funkcjonalny.<br />
Jutro natomiast powinnam dodać kolejną, ostatnią (raczej) część "Długu" i oby nic w ciągu dnia mi się nie posypało w planach.<br />
<a name='more'></a>Wiem, że czekacie, ale jeszcze troszkę cierpliwości. Poczekacie?<br />
ps. czuję się, jak na odwyku :DMonika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-46638345797314213902014-05-17T15:29:00.001+02:002014-05-17T15:29:15.709+02:00XXL" cz. III<em>I tak oto koniec tej szybkiej, krótkiej i realnej historii.</em><br />
<em>Zastanawiam się, dlaczego tak niewielu panów wypowiada się w temacie. Ze statystyk wynika, że większość czytelników, to właśnie mężczyźni. Co Wy tacy małomówni.? Przecież to Was dotyczy temat! </em><br />
<em>Kto inny ma pieścić kobietki :D. </em><br />
<em><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8TrKsdG4Rx3c_2hB14qR2jwoII2p6aG1Ac9iIDxLdGYxoiRdzIOvTcECgM8uxoQa09Ph0yOdu3v1fMrMPpLgJdmhhKLBTYwYAuxwSzuV3sDewljrmteU9rxu5qEe40MsHGkQKO49pj5-I/s1600/imagesCAO2Q2YS+(2).jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8TrKsdG4Rx3c_2hB14qR2jwoII2p6aG1Ac9iIDxLdGYxoiRdzIOvTcECgM8uxoQa09Ph0yOdu3v1fMrMPpLgJdmhhKLBTYwYAuxwSzuV3sDewljrmteU9rxu5qEe40MsHGkQKO49pj5-I/s1600/imagesCAO2Q2YS+(2).jpg" height="200" width="134" /></a></div>
</em>
Zbliżał się wieczór,
kac odpłynął w niebyt, a ja biłam się z myślami.<br />
Po co Konrad zaprosił
mnie na pizzę?<br />
Dlaczego zaglądał mi
tak zachłannie w dekolt?<br />
I skoro woli chłopaków,
to z jakiej przyczyny tak namiętnie mnie obcałowywał wczoraj
wieczorem?! Orientację swoją bada, czy chce zmienić może?<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wypindrzona, umalowana,
pachnąca i przygotowana ubiorem do jazdy na motorze, czekałam na
Kondzia.</div>
Dzwonek do drzwi,
porozumiewawcze mrugnięcie oka mamy i w drogę.<a name='more'></a><br />
Nie miałam tyle odwagi,
co wczoraj, ale w końcu byłam z leksza wstawiona. <br />
Miałam ogromną
ochotę, by zmacać brzuch Kondzia, ale powściągnęłam zapędy i
grzecznie go tylko obejmowałam.<br />
Mogłabym się
przyzwyczaić do takiego środka transportu.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W pizzerii, na wygodnej
kanapie, siedząc naprzeciw siebie rozmawialiśmy o bzdetach.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Zazdroszczę ci
akademika – westchnęłam, pociągając przez słomkę Desperadosa.
</div>
- Czego tu zazdrościć?
- Nie rozumiał.<br />
- Wolności! - Jak on
mógł zadawać tak idiotyczne pytanie. - Wolałbyś mieszkać w
domu?
<br />
- Wolałbym –
przytaknął. - W akademiku mieszka się dobrze przez rok, góra dwa.
Później chcesz już mieć własny kąt i nie dzielić go z dwoma
innymi facetami. Na pojedynczy pokój szkoda mi kasy i tak już
cztery lata mijają. Śpisz w nocy, bo na drugi dzień masz
przerąbane zajęcia, a kumpel ma akurat zabawowy nastrój i klops.
Nie wyśpisz się. W przeciągu tych lat, pomieszkiwałem z
czternastoma facetami w sumie. Chciałabyś tak?<br />
- Wystarczyłby mi jeden
– uśmiechnęłam się zadziornie. - Dostałam ostatnio propozycję
wynajmu mieszkanka na spółę.<br />
- Z tym dupkiem? -
Nachmurzył się.<br />
- Nie – parsknęłam,
widząc jego minę. - Z koleżanką z grupy.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tak szybko, jak
spochmurniał, tak samo ekspresowo rozjaśnił się.</div>
Strasznie korciło mnie,
by zapytać, czy faktycznie woli facetów, ale krępowałam się. Na
jego miejscu nie chciałabym usłyszeć takiego pytania.<br />
Przyglądałam mu się, a
właściwie oglądałam go sobie, gdy wgryzał się w kawałek pizzy
i czynność ta pochłonęła go bez reszty.
<br />
Czy był przystojny? Był
normalny i to mi się w nim podobało. Bez zbytniego wymuskania,
nienaturalnego u facetów. Nie zachowywał się również, jak
kogucik, a tego zachowania miałam po ostatniej imprezie i
przymusowym obślinieniu twarzy przez Kamila, dosyć. Był zadbany,
ale przede wszystkim naturalny.
<br />
Gdybym miała mu przypiąć
mu metkę, nie byłoby to „ciacho”, ale „zajebisty facet”.<br />
<br />
- Cześć los Konrados! -
huknął nad nami czyjś głos. - Umówiłbyś się czasami na piwo!
Ups, przepraszam.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
To był facet w naszym
wieku i muszę przyznać, że temu bez wahania przypięłabym metkę
„ciacho”.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Przedstawisz mnie
swojej czarującej towarzyszce? - Zwrócił zapytanie do Konrada,
patrząc równocześnie zachłannym wzrokiem na mnie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Rozbawił mnie
nonszalancją i oczami macającymi mój biust. Ja się bawiłam,
Konrad natomiast wstał ze spokojem na obliczu i siekierami w oczach.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Roksano, poznaj
Mariusza. - Wskazał na ciacho. - Mariusz, to jest Roksana.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wstałam również i
wystudiowanym gestem odrzuciłam włosy, uśmiechając się
promiennie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Cześć. - Podałam mu
rękę.</div>
- Mogę się dołączyć?
- To pytanie zadał niby nam obojgu, ale po pierwsze patrzył
wyłącznie w mój dekolt, a po drugie nie czekał nawet na zgodę,
lecz klapnął obok mnie na kanapę, świdrując moje cycki oczami.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Chwilowy zawias na moim
popiersiu jest ok, ale wpatrywanie się w piersi, jak w dwie sztuki
mięsa, w które chce się wbić zęby, wkurza już.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Najadłam się Konradku
– zwróciłam się do niego. - Możemy właściwie już jechać.</div>
- Ok. - Wstał,
przywołując kelnerkę. - Weźmy resztę na wynos.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ciekawa byłam, jak ma
zamiar jechać z pudełkiem i połową placka w środku na motorze,
ale silniejsza od ciekawości była chęć pozbycia się towarzystwa
Mariusza.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Szkoda, że spadacie –
mruknął ten drugi. - Moglibyśmy gdzieś wyskoczyć, może na
dyskotekę.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Chętnie bym poszła
potańczyć, ale nie z tym facetem. Mariusz emanował obleśnością
i z całą pewnością miał lepkie łapy.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Z pudełkiem pod pachą
wyszliśmy z knajpy.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Może wrócimy do domu
na nogach? - zaproponował nieśmiało. - Kupilibyśmy po piwie w
nocnym i pogadali wreszcie na spokojnie, bo ciągle nam ktoś
przerywa.</div>
- A co z motorem? -
spytałam zaskoczona obrotem spraw.<br />
- Kumpel odbierze –
uśmiechnął się i tym uśmiechem obudził w brzuchu COŚ. -
Zostawiłem dokumenty i kluczyki na bufecie. Znają go tam dobrze, a
dla niego taka przysługa, to radocha.<br />
- No to chodźmy!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I poszliśmy zaopatrzeni
w letnią jeszcze pizzę i zimne browary.</div>
W parku, na ławce
rozłożyliśmy prowiant i psyknęliśmy zawleczkami puszek.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Kondziu. - Zaczęłam
ostrożnie. - Wczoraj w nocy... ten całus na pożegnanie...</div>
- Tak? – Puszka z piwem
zawisła w połowie drogi do ust.<br />
- Czy ty... - Nie
potrafiłam tego wykrztusić. - No wiesz, bo słyszałam, że... O
cholera! Jakie to trudne!<br />
- No to powiedz po
prostu. - Odstawił piwo.<br />
- Czy ty wolisz
chłopaków? - wystrzeliłam.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nastała cisza, a później
wybuch. Konrad zaczął się śmiać i z każdą chwilą przybierało
to dzikie rżenie na sile. Trzymał się za brzuch i ryczał w nocne
niebo, a ja siedziałam obok z głupawym uśmiechem, czekając na
koniec.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Skąd ten pomysł? -
zapytał, gdy udało mu się w końcu wyrzucić z siebie całą
wesołość.</div>
- No, ktoś mi
powiedział. - Cieszyłam się, że było ciemno i niewidocznym był
rumieniec, choć bardzo prawdopodobne, że przy obecnym stanie
zawstydzenia, rumieniec ów był odblaskowo świecący.<br />
- Powiedz jeszcze, że
ten ktoś powiedział ci, że dlatego właśnie mieszkam z facetami w
akademiku. - Nadal był rozbawiony.<br />
- Tego nie. - Chciałam
już zakończyć temat i wściekła zaczynałam być na samą siebie.<br />
- Nie jestem gejem i mam
na dowód tego dziewczynę. - Odparł już ciszej.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I teraz zabolało.</div>
Ma dziewczynę, a ze mną
się całował. Zaczął mi się w dodatku podobać, a w
szczególności to, jak się zachowywał, mówił. Nie kozaczył
niepotrzebnie, nie nadawał bez przerwy o sobie, jak to dotąd
czyniła większość moich męskich rozmówców. Słuchał, gdy miał
słuchać, odpowiadał mądrze i z namysłem, a milczenie przy nim
nie krępowało. I tak ładnie pachniał. No i jeszcze ten gładki
brzuszek.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Trudno, nie mam szczęścia
do facetów, ale w końcu jeden Kondzia pocałunek wiosny nie czyni.</div>
Westchnęłam przeciągle,
ale takie westchnięcie się w mej piersi zrodziło, że musiałam mu
dać ujście.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Myślisz o naszym
pocałunku? - Zaskoczył mnie celnością w odgadywaniu moich myśli.
- Dla mnie też to było...</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Urwał, a ja nic nie
odpowiedziałam, czekałam.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- We mnie po prostu
piorun strzelił, gdy cię zobaczyłem w ogrodzie. - Wyznał cicho,
ale słyszałam w głosie tłumione emocje i obawę? - Nie mogę
myśleć o niczym innym, tylko o tobie i sam się w tym gubię. Ten
pocałunek był... kurde!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I tyle było jego
wyznania. Musiałam się zadowolić tą oszczędną ilością.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Kondziu – mruknęłam,
rozkosznie połechtana co najmniej tym wyznaniem. - To może pocałuj
mnie jeszcze raz. Sprawdź na wypadek, gdybym działała na ciebie
tylko wczoraj, jednorazowo.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Znowu nic nie powiedział,
tylko siedział w bezruchu.
</div>
Czy on tego chce?<br />
A może się właśnie
wygłupiłam?!<br />
Nie zdążyłam więcej
pomyśleć.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To chodź tu do mnie. -
Głos miał niższy. - Usiądź mi na kolanach.</div>
- Jestem sporą kobietką
kotku – odparłam wstając jednak. - Jesteś na to przygotowany?<br />
- Jak jasna cholera! -
Złapał mnie za rękę i pociągnął na swoje kolana. - O niczym
innym nie marzę.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wdychałam jego ciepły
zapach, czułam szybkie bicie serca na piersi, którą byłam
dociśnięta. Nachylił się do mnie i pocałował delikatnie, ale
już po chwili natarł językiem i przytrzymał moją głowę, coraz
bardziej ośmielając usta. Dłoń na mojej głowie oplotła wokół
siebie włosy i unieruchomiła mnie. Drugą, trzymaną na udzie sunął
w górę, po brzuchu, aż do piersi. Chciałam protestować i nie
chciałam równocześnie. Czułam się z jednej strony cudownie i
podniecenie rozmiękczało mi kości i stawy, lecz ta grzeczna
Roksana mówiła mi w głowie: „On jest zajęty, nie bądź łatwa,
nie daj się TAK dotykać”.</div>
Olałam grzeczną Roksanę
i pozwalałam dłoniom Konrada błądzić po ciele, pieścić piersi
i zaciskać się na nich. Żarówka ostrzegawcza zabłysnęła, gdy
jego dłoń zjechała w dół i wcisnęła się między uda, zaczęła
mnie pieścić przez cienkie spodnie. Żarówka zabłysnęła,
zamigotała i przepaliła się. Poddałam się natarczywości palców,
pieszczących mnie przez materiał, rozchyliłam nawet zachęcająco
uda, by dać dostęp do spragnionej kobiecości. Ośmielone palce na
to właśnie czekały. Dotykały, pocierały i w końcu
zniecierpliwiły się. Konrad, nie odrywając ode mnie ust,
powędrował dłonią w górę i wcisnął się pod materiał spodni
i pod bieliznę. Chciałam zaprotestować, przerwać pocałunek, lecz
mruknął protestując i w tym samym momencie dotarł palcami w
najczulsze miejsce. Stać mnie było wyłącznie na jęk i poddanie
się pieszczocie. Jestem sporą kobietą, ale w tej chwili czułam
się malutka i krucha. Miał władzę nad moim ciałem i napawał się
tym, podniecała go ta władza. Palec mnie pieścił, palec mnie
gwałcił, wdzierał się w śliskość i drażnił ją. Jęczałam z
ustami przyszpilonymi siłą do jego warg i eksplodowałam, krzycząc.
Ten krzyk i jęk połykał, wchłaniał w siebie, ja drżałam i
zaciskałam dłonie na jego ramieniu i włosach.<br />
Dygot przeszedł w
drżenie, spazmatyczny oddech uspokajał się. Bardzo żałowałam,
że nie mogę zobaczyć wyrazu jego twarzy.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ty też to poczułeś?
- wyszeptałam.</div>
- Zobacz sama. - Wziął
moją dłoń i docisnął do spodni poniżej pasa.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Badałam dłonią
podniecone ciało. Twardy kształt pod materiałem. Zacisnęłam na
nim palce. Konrad jęknął i oderwał moją dłoń.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie rób nic więcej,
albo zerżnę cię tutaj na ławce pod gołym niebem – syknął,
zaciskając palce na moim nadgarstku. - Nie wiem, jakiej nacji
czarownicą jesteś, ale czarujesz wyśmienicie Roksi. Chodźmy stąd.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I poszliśmy.</div>
Cisza nie krępowała,
milczenie było wygodne, ale żeby dobrze pomilczeć trzeba mieć
odpowiednie towarzystwo do tego.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Przed furtką domu
zapatrzyłam się w jego oczy. Wisiałam na nitce łączącej nasze
oczy i milczałam. Milczeliśmy oboje. To była ta czarodziejska
chwila, gdy słowa są zbędne, gdyż nie wyrażą pomieszania w
głowie. Moja głowa była rozmiksowana i nie wiedziałam, co o całym
zdarzeniu myśleć. Nie myślałam właściwie, czułam raczej i te
uczucia waliły moje trzewia od wewnątrz, zatrzymywały pracę
serca.</div>
Jeśli chemia ciał
istnieje, to właśnie uruchomiła reakcję łańcuchową, a ta
kończyła się w mojej głowie i w majtkach. Biegła naturalną
drogą przez serce.<br />
Serce zatrzymywało rytm,
głowa rozszerzała źrenice i oblizywała usta, majtki nasiąkały
podnieceniem i pragnieniem spełnienia, jakie mężczyzna może dać
podnieconej kobiecie.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dobranoc – szepnęłam,
patrząc w szare oczy.</div>
- Dobranoc – odparł i
pochylił się, by dać mi buziaka.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Buziak krzyczał o
więcej, ale otoczenie powstrzymywało instynkty. Odwróciłam się,
szukając po omacku klucza w kieszeni i gdy znalazłam go, weszłam
do domu, nie oglądając się. Obawiałam się tego, że gdy na niego
spojrzę, będę musiała wrócić do jego oczu, dłoni, ust i
zwinnych palców.</div>
Zamknięcie a sobą drzwi
było torturą odcięcia się od Konrada.
<br />
Zagadką było dla mnie
ta dziwna reakcja. Niby znam faceta od lat, ale go nie znam.<br />
Pociąga mnie psychicznie
i fizycznie, ale skąd mogę wiedzieć, że nie jest to chwilowa
fanaberia?<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I kogo ja okłamuję?</div>
Konrad mnie posiadł i
zawładnął myślami. Mogę sobie perswadować ten stan rzeczy, a
umysł i ciało już zdecydowały za mnie.<br />
Pragnę go i zakochuję
się w nim najwyraźniej.<br />
Pragnienie można
okiełznać, to drugie jest nie do pokonania.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wzięłam szybki
prysznic, podczas którego wymyłam śliskość spomiędzy ud i
położyłam się do łóżka.</div>
Lewitowałam w
nieświadomości, czy raczej w świadomym śnieniu, gdy uwagę moją
przyciągnął jednostajny, natarczywy dźwięk. Chrobotanie o ramę
okna.<br />
Ubrana jedynie w majtki i
koszulkę na ramiączkach, poczłapałam do okna.<br />
Za szybą, w świetle
księżyca w pełni majaczyła głowa Konrada.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Miałem nadzieję, że
nie śpisz jeszcze. - Wyczułam jego głupkowatą radość, wywołaną
zapewne wspinaczką po ożebrowaniu altany. - Mogę wejść?</div>
- Wejdź – szepnęłam.
- Ja raczej nie skuszę się na zejście w dół.<br />
- Nie mogłem spać –
wyznał, gdy znalazł się już wewnątrz pokoju. - Musiałem z tobą
pogadać. Ależ ty seksownie wyglądasz tak rozebrana.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Sięgnął do ramiączka
koszulki i zdjął je z ramienia. Joga uruchamia w ciele przepływy ,
a tym samym uwrażliwia na pieszczoty, tak więc ta delikatna
pieszczota kazała mi zagryźć dolną wargę i przymknęła powieki.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Myślę Roksano, że
spotkało nas coś wyjątkowego. - Jego dłoń zjechała w dół i
zacisnęła się na sterczącym sutku. - To, że cię pragnę, to
jedno, ale znam cię od dziecka i wiem, jaka jesteś. - Przysunął
się i odgarnął włosy, szukając ustami jakiegoś miejsca na szyi.
Znalazł je, gdy jęknęłam cichutko i przy nim pozostał, pieszcząc
językiem. - Wiem, że to wyjątkowe, gdyż nigdy się tak nie czułem
i chcę cię na wyłączność. - Oderwał usta od zagłębienia w
szyi, by przygryźć płatek ucha. - Mówiłem, że mam dziewczynę,
ale od wczoraj jej już praktycznie nie mam, a jutro zakończę to
oficjalnie – szeptał do ucha, gładząc jedną dłonią moje
plecy, drugą wspinając się po wnętrzu uda. - Co ty na to Roksano?</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zajrzał mi w oczy i
czekał na odpowiedź.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Cieszę się Konradzie
– odparłam zwyczajnie. - Też się tak czuję.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie było więcej słów,
stały się zbędne. Zastąpiły je usta Konrada i jego coraz
bardziej rozebrane ciało. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Był podniecony i tym podnieceniem ocierał
się o mnie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Taka jesteś mięciutka.
- Zaciskał palce na piersiach i na boczkach, a te z każdą sekundą
kochałam bardziej. - Mam nadzieję, że nie masz w planach
odchudzania się.</div>
- Nie mam – parsknęłam.<br />
- Dobrze – mruknął
jeszcze i całował dalej.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Całował usta, szyję i
niżej. Zaciskał delikatnie zęby na sutku, palcami pieszcząc
drugi. Przy obfitościach brzuszka zapamiętał się, bawiąc mnie.
Część ciała, której zawsze nie cierpiałam, była teraz jego
fetyszem</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Niżej proszę –
mruknęłam, jak kotka.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie musiałam prosić po
raz drugi. Jego usta grały na mnie, jak na harfie, a ja musiałam
się powstrzymywać, by nie jęczeć i nie obudzić rodziców w
sąsiednim pokoju. Eksplodowałam, zakrywając twarz poduszką.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy odzyskałam zdolność
patrzenia, zobaczyłam klęczącego między moimi udami Konrada.
Zakładał prezerwatywę i poza, w której siedział na piętach z
dumnie sterczącym penisem, skojarzyła mi się z jedną z assan,
pozycji jogicznych. Wiedziałam, że od tej pory jego obraz będzie
do mnie wracał podczas zajęć jogi.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zawisł nade mną,
wsparty na ramieniu, drugą dłonią nakierowując gorący czubek na
moją cipkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Mogę? - Sadystycznie
wręcz przeciągał moment penetracji.</div>
- Kondzio – warknęłam.
- Nie wkurzaj mnie.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Powoli wszedł we mnie,
nie powstrzymał jęku. Ja również.</div>
Mokre pocałunki,
zaborcze palce ugniatające boleśnie wręcz moją pupę i tarcie
wewnątrz.<br />
To nie było zwyczajne
uczucie. Poddałam się tej fali, a ona niosła mnie coraz wyżej i
nie szybowałam sama. Sięgnęłam słońca, a ze mną i Konrad.
Tłumiliśmy jęki, on moimi włosami, ja znów poduszką.<br />
Spoceni i szczęśliwi.
To określenie najlepiej oddawało nasz stan.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Musisz iść, nim
uśniemy – szepnęłam, słodko dociśnięta jego ciężarem.</div>
- Tak, wiem – mruknął
sennie. - Jutro rano przyjdę drzwiami. Ok?<br />
- Przyjdź.<br />
<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
Na Roksanę napalam się
od momentu, kiedy zobaczyłem ją w stroju kąpielowym, gdy opalała
się w ogrodzie. <br />
Teraz miałem ją za plecami i wiozłem na uczelnię.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Postaram się wpaść w
tygodniu i spać w domu.- Już bolało mnie to przymusowe rozstanie.
- W weekend też się wespnę do ciebie w nocy.</div>
- Załatwię klucz do
drzwi w moim pokoju. - Uśmiechała się, ale widziałem, że
zaszkliły jej się oczy.
<br />
- Zadzwonię po
zajęciach. - I mnie zacisnęło się gardło. - O której kończysz?<br />
- Puszczę ci strzałkę.
- Obiecała.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mokry całus,
odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi wejściowych na uczelnię i
ruszyłem do akademika. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pierwszy wykład olałem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jakoś przechowam motor,
może uda mi się wykombinować pojedynczy pokój. Wtedy weekendy,
wspólne weekendy będą upojne.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Czułem się radośnie i
lekko.</div>
Dobrze, że mam tak
ześwirowanego psa.<br />
<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
KONIEC</div>
<br />
ps. kusiło mnie, by dodać jeszcze jedno zdanie na koniec, ale powściągnęłam swój sadyzm :-)Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-1995331362615901682014-05-15T23:08:00.001+02:002014-05-16T09:30:44.504+02:00"XXL" cz. II<em>Zainspirowaliście mnie! XXL bije rekord i ma większą poczytność, niż wszystkie poprzednie opowiadania. Takoż biję się w pierś, czy raczej w cyc i pluję w lustro, patrząc sobie w twarz. </em><br />
<em>Dlaczego? Bo doszła do mnie prawda własnej obłudnej dwulicowości.</em><br />
<em>Niby wkurzają mnie reklamy, telewizja i te wszystkie wykorelowane kobitki w nich, ale tworzę bohaterki na ich podobieństwo.</em><br />
<em>Tfu, tfu i jeszcze raz tfu!</em><br />
<em>Koniec! (może z przerwami)</em><br />
<em>Sama jestem zwykłą babą, nie mam fiuta, ani burzy włosów do kolan. Mój brzuch nie jest sześciopakiem, a tyłek nie posłużyłby rzeźbiarzowi za przykład, ale mój mężczyzna kocha i jedno i drugie (nie mam na myśli fiuta oczywiście :-) )..</em><br />
<em>Niech to stanie się punktem wyjściowym dla normalności w opowiadaniach, bo się przesłodziłam sama sobą i zaraz heftnę robalami. Idę se zaparzyć wrotycz z piołunem...</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5g2cXTyUjj0eSBhpyacFsNCdrO5arUF9QgHVm3ODXCReIxWRPFwDh0Bun2-1e8mEKbQLGyXb43TPte-aO14qSH7CXuiWbLQ2RqXQPtoqqBT4k8I9Qnak-rZsa6VeUr98G-DBlYots0p0Z/s1600/imagesCAVK3AAC.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5g2cXTyUjj0eSBhpyacFsNCdrO5arUF9QgHVm3ODXCReIxWRPFwDh0Bun2-1e8mEKbQLGyXb43TPte-aO14qSH7CXuiWbLQ2RqXQPtoqqBT4k8I9Qnak-rZsa6VeUr98G-DBlYots0p0Z/s1600/imagesCAVK3AAC.jpg" /></a></div>
Musiałem posiedzieć
chwilę i ochłonąć po jeździe. Właściwie to nie po samej
jeździe, ale okolicznościach przyrody dociśniętych kurczowo do
moich pleców i ud. Roksi zaciskała na mnie kończyny tak kurczowo,
że byłem cały zdrętwiały. Dosłownie cały, a najgorszą
drętwotę zarejestrowałem w spodniach. Jej ręce na moim brzuchu
były bardzo pobudzające i modliłem się tylko, by nie opuściła
ich za nisko. Nie noszę fiuta w nogawce, ale układam go właśnie w
górę. Nie zawsze, do jazdy na motorze tak mi najwygodniej. Nie
wiem, co bym zrobił, gdybym miał go w nogawce, krew by odcięło?
Ból byłby na pewno. <br />
<a name='more'></a><br />
Posiedziałem sobie
bezczynnie, myśląc o własnym psie, byleby nie myśleć o miękkim
ciele Roksany. Właśnie zbierałem hipotetyczne kupy z trawnika
przed domem.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W końcu dołączyłem do
grupki facetów konstruujących ognisko i przyjąłem powitalną
puszkę piwa, bardziej dla towarzystwa, niż wypicia go. Kierowcy tak
mają.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ciemniło się powoli,
coraz mniej chętnych zażywało kąpieli w jeziorze, Roksana na
szczęście tylko raz i całą siłą woli zmusiłem oczy, by nie
zmacały jej pulchnego ciałka. Co nieco jednak widziałem i czułem,
że mój mały nie jest spokojny. Ciężko się sika niespokojnym
fiutem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Okazji do rozmowy nie
było zbyt wiele, ale nie dziwiło mnie to. W końcu byliśmy na
imprezie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Koło północy miałem
dosyć, bo jak tu się dobrze bawić, gdy reszta towarzystwa nawaliła
się jak biszkopty i zapodaje głupawe tematy, rżąc, jak stado
koni. Gdy pijesz z innymi, nie zauważasz tego i sam zaczynasz
beblać. Jako jedyny nie piłem i odstawałem od rżącej wesołości.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nigdzie z tobą nie
pójdę! - To był podniesiony głos Roksany. - Jesteś pijany i
natarczywy. Daj mi spokój!</div>
- Co to za dupek, z
którym przyjechałaś? - Drugi głos należał do zawianego kolesia,
który trzymał Roksanę za łokieć i nie sprawiał jej tym
przyjemności. - Najpierw się nie odzywasz, a później co? Już
sobie kogoś przygruchałaś?<br />
- Słuchaj mój drogi. -
Wyszarpnęła ramię. - Nie odzywałam się, ale ty też nie raczyłeś
zadzwonić, więc jesteśmy kwita.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wyglądało na to, by
miał zamiar dać jej spokój. Skupiał wzrok z wysiłkiem, ale
alkohol wyzwolił w jego mózgu te gorsze instynkty i po minie widać
było, że za chwilę wyciągnie ciężką artylerię, bez
skrępowania obecnością innych.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tym razem złapał ją za
ramiona i przyciągnął do siebie, nie zwracając uwagi na protesty
Roksi. Przyciągnął i wpił się ustami w jej usta. Nie było w
samym fakcie niczego dziwnego, gdyż połowa towarzystwa miziała się
publicznie, lub zniknęła innym z oczu. Pewnie na poważniejsze
zabawy.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Roksana próbowała go
odepchnąć, ale bezskutecznie. Wpił się w nią, jak pijawka,
błądząc śmiało łapami po jej ciele.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiem skąd się to
uczucie wzięło, ale wkurwiłem się widząc tę przymusową dla
niej macankę. Czułem, że zabiera mi to, co powinno być moje! To
ja z nią chodziłem do szkoły i znałem ją długo przed tym, nim
poznał ją on. Może był to marny argument, ale wystarczył, bym
obudził w sobie rycerza na czarnym motorze i wkroczył do akcji.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Roksi! - Warknąłem tuż
przy ich twarzach. - Myślę, że czas się zbierać na chatę.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Palant oderwał się od
niej i koncentrował wzrok na mojej twarzy. Przychodziło mu to z
trudem. Roksana odepchnęła go w tym czasie i wytarła obślinione
usta.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Masz coś do niej? - W
buńczucznej pozie stał wpatrując się we mnie. - Masz coś do
mojej dziewczyny?!</div>
- Kamil, daj spokój. -
Zaśmiała się Roksi. - Taka z nas para, jak z koziej dupy trąba.<br />
- Skoro tak, to spadam. -
Kamil machnął pogardliwie ręką. - Chętnych nie bralkuje, a ja
nie mam zamiaru stygnąć. To, że ty jesteś zimna dupa, to twoja
sprawa. Astala vista bejbe!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I poszedł. Ja stałem
osłupiały pijaną arogancją gościa, Roksi zaczęła się trząść.
Najpierw śmiała się tylko w środku, przyciskając pięść do ust
i patrząc za odchodzącym tropem węża Kamilem, by po chwili
wybuchnąć głośnym śmiechem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Co za palant –
podsumowałem go. - To twój chłopak?</div>
- Nie dorobił się tego
tytułu – odparła, okiełznując śmiech. - Nie zasłużył.<br />
- No i masz rację! -
Czułem ogromną ulgę. - Za mądra jesteś dla takiego palanta.<br />
- Dziękuję. - Dygnęła,
odrzucając zamaszyście wciąż wilgotne włosy na plecy. - To, że
jestem dużą kobietą, nie czyni ze mnie istoty podatnej na wpadanie
w pierwsze lepsze łapska. Znam swoją wartość.<br />
- Masz rajt –
przytaknąłem. - Jedziemy? Nie upiłaś się widzę, więc mogę być
spokojny, że nie spadniesz.<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Wiesz Kondziu. - Podeszła
do mnie bliżej i oparła dłoń na mojej piersi. - Taką dużą
dziewczynkę, jak ja nie tak łatwo upić. Jakbym ważyła o połowę
mniej, to penie bym już leżała na ziemi i spała.</div>
- To jedźmy. - Odwróciłem
się, by nie widziała wrażenia, jakie zrobiła na mnie tymi
słowami.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Duża dziewczyna i dużo
do pieszczenia. Wylizałbym w szerz i w poprzek każdy centymetr i
mógłbym tak do rana, albo i do końca tygodnia... miesiąca...
roku...</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Droga do domu i znów
tortury jej palców na brzuchu tym bardziej, że błądziły po
koszulce, jakby się nią bawiła, by w pewnym momencie wśliznąć
się pod nią i dotykać nagiej skóry. Co ona robi? Przecież nie
jest tak pijana! Następnym razem założę kurtkę, choćby był
taki upał, jak dziś.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pod domem zeszła z
motoru, oddała mi kask i stała, patrząc na mnie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Co? - Zdjąłem i swój
kask. - Mam coś klacie, zmieniłem kształt, albo zacząłem
świecić? Dla czego tak patrzysz?</div>
- Fajny facet z ciebie
wyrósł Kondziulku – stwierdziła z tajemniczym uśmiechem. -
Szkoda...<br />
- Szkoda, że fajny, czy
że wyrósł? - Nie rozumiałem. - Wyjaśnisz?<br />
- Nie słodziaku –
odparła ze zmróżonymi oczami.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Podeszła do mnie,
pochyliła się do przodu i ujęła moją twarz w dłonie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dziękuję za obronę –
mruknęła i pocałowała, a mnie jakby piorun strzelił.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Najpierw zastygłem w
bezruchu i nie oddawałem pocałunku, lecz gdy dotarła wreszcie
rzeczywistość, sięgnąłem po nią dłońmi i przyciągnąłem do
siebie zachłannie. Wpasowała się we mnie miękko. Czułem piersi
na klacie i całą siłą woli powstrzymałem dłonie, by nie zbadały
tych półkul. Nie do końca jednak nad nimi panowałem i te
poznawały właśnie rozkoszne fałdki i sprężyste, lecz miękkie
ciałko na plecach Roksi. Język pił ją prawie, ustami coraz
zachłanniej wpijałem się w jej wargi, zdumiony własnym
samozapłonem. Gdy dotarłem dłońmi do jej pupy, oderwała się ode
mnie i dysząc, szukała czegoś w moich oczach.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dziwne – szepnęła.</div>
- Co? - odszepnąłem.<br />
- Pójdę już. -
Wyplątała się z moich rąk. - Dobranoc.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I odwróciła się, by po
chwili zniknąć w drzwiach wejściowych. Rzuciła jeszcze zaskoczone
spojrzenie i zamknęła za sobą drzwi.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wtoczyłem motor do
garażu, pogasiłem za sobą światła i powędrowałem do kuchni, by
napić się wreszcie piwa i przemyśleć dzisiejsze zjawiska.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie kumałem całej tej
sytuacji. Miałem dotąd dziewczynę i myślałem, że bycie razem
tak właśnie powinno wyglądać, a Roksana rozwaliła ten porządek
w głowie i nie wiedziałem z czego to wynika, ale podjarany byłem
nią na maksa.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I znów pozostało zwalić
sobie konia w zaciszu własnego pokoju...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
Kamil i jego zachowanie
na imprezie obeszły mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Podobała mi
się natomiast interwencja Kondzia i zaskoczyła żywiołowa reakcja
na pocałunek, który miał być wyłącznie całusem na dziękuję i
dobranoc.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wyszedł tymczasem mokry
całus, penetrujący i zwilżający mi majtki. Jakby mało mi było
wcześniejszego wilgotnienia między udowego.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Skłamałam go co do
stanu własnej trzeźwości, gdyż wstawiona jednak z leksza byłam,
ale grałam pełną poczytalność i najwyraźniej z niezłym
skutkiem. Nie oparłam się pokusie i zmacałam sobie płaski
brzuszek podczas drogi, a ten był słodki, słodkością odmienności
od mojego.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie powiem, bym jakoś
przejmowała się wypukłością w pasie. Najważniejsze było to, że
umiałam się poskładać w karnapidasanie, mimo ilości tłuszczu,
który mnie ocieplał.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedyś nie cierpiałam
swojego tłuszczu, teraz to olałam i przestałam uważać go za
swojego wroga, nie przeszkadzał mi. Był sobie na mnie i żyłam z
nim w pełnej symbiozie. Nie byłam w stanie pozbyć się go, więc
musiałam pokochać swoje centymetry i pokochałam.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie rozumiałam jednak,
dlaczego Konrad, który wolał facetów, tak się w ten pocałunek
zaangażował. Czułam najpierw jego zaskoczenie, by po chwili
poczuć, że on zaskakuje w tryb zachłannego podniecenia, a to
objawiło się językiem i ustami spijającymi mnie, oraz dłońmi
badającymi ciało.
</div>
Szkoda, że nie
sprawdziłam stanu jego przyrodzenia. <br />
Ciekawe, czy mu stanął.<br />
Szajbuska!<br />
Idę spać, bo myśli mi
się za chwilę zgwałcą same!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pół godziny później
leżałam w łóżku z szeroko rozrzuconymi udami i ręką pieszczącą
rozgrzaną cipkę.
</div>
Myślałam o Kondziu,
wyobrażałam sobie jego usta na puszystej gładkości ciała i
podobała mi się ta wizja. <br />
Zacisnąć piersi na jego kutasie...<br />
Orgazm.<br />
Sen.<br />
Sny.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
Rano, jak wariat
wystartowałem do łazienki. Szybki szałer i ozucie się w cokolwiek
z szafy. Łyknąłem w międzyczasie śniadanie i przeklinając
własną durnotę, że nie poprosiłem jej o numer telefonu,
dreptałem od okna do okna.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Może wyjdzie do ogrodu,
albo wyrzuci śmieci? Dopadnę ją i wyciągnę na piwo sam na sam.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Okno i nic. Drugi pokój,
okno i jej widoku brak.</div>
Mama przyglądała mi
się, jak czubkowi, ale taktownie nie zadawała pytań.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wreszcie ją zobaczyłem.
Plecak, rower i ruszyła powoli spod domu. Niewiele myśląc
sięgnąłem po kluczyki i pognałem do garażu. Tam odpaliłem motor
i z kaskiem przypiętym do motoru, zamiast wzutym na czereb,
pojechałem za nią.
</div>
Po chwili zrównałem się
z jej dwukołowcem, napędzanym mięśniami nóg.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Cześć – krzyknąłem
na wypadek, gdyby mnie nie zauważyła.</div>
- Nie krzycz Kondzio, bo
mi łeb rozwali – jęknęła.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wyglądała na zmęczoną,
czyli jednak ściemniała z tą wczorajszą trzeźwością.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Kacur cię męczy? -
zapytałem mało inteligentnie..</div>
- Jak szlag! - odparła
uśmiechając się.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jej oczu nie widziałem,
gdyż znowu schowała je za gigantycznymi okularami
przeciwsłonecznymi.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie porozmawialiśmy
wczoraj, więc może dzisiaj wyskoczymy na piwo i pogadamy –
zaproponowałem śmiało, modląc się w duchu, by nie wymówiła się
czymś błahym.
</div>
- Dobrze słodziaku –
odparła. - Sugerowałabym jednak piwo plus pizzę, gdyż kobietki
cieplutko okrągłe, jak ja muszą jeść i kalorie wchłonięte z
browarem im nie wystarczają. Trochę ciągnącego sera zadziała na
mnie leczniczo co najmniej. Wchodzisz w to?<br />
-Wejdę we wszystko, w co
chcesz.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dopiero po wypowiedzeniu
tych słów, zrozumiałem, jak zabrzmiała moja odpowiedź.</div>
Oczekiwałem gromu z
jasnego nieba, lub jej jawnego oburzenia, tymczasem zaśmiała się
odchylając głowę i zrobiła to tak seksownie, że w spodniach znów
zabrakło mi miejsca.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dobrze więc, jesteśmy
umówieni na wieczór – powiedziała nad wyraz poważnie. - Bardzo
chętnie dam się podwieźć do pizzerii twoim motocyklem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Byłem ciekaw wyrazu jej
oczu. Kpiła ze mnie, czy dobrze się bawiła?</div>
Miała faceta, choć
właściwie nie miała i ja miałem dziewczynę.
<br />
W obliczu ostatnich
doznań w towarzystwie Roksi, zacząłem wątpić w zasadność
nazywania mnie i Marty, jako pary.<br />
Nie było w tym nawet
krztyny ognia, który poczułem w momencie, gdy zobaczyłem Roksanę
w kwiecistej i wydekoltowanej sukience.<br />
Każda minuta kontaktu z
nią owocowała coraz większym sfokusowaniem na jej osobie. Nie
miałem ochoty na nic, poza rozmową z nią, patrzeniem na jej twarz
i wdychaniem zapachu ciała i włosów.<br />
Gdyby ktoś powiedział
mi kilka dni wcześniej, że będą mi się paliły spodnie w kroku
dla dziewczyny w rozmiarze XXL, nie uwierzyłbym.<br />
Teraz nie marzyłem o
niczym, poza zdjęciem z niej ciuchów i zabawie każdą z
dostępnych wypukłości i wklęsłości jej ciała.<br />
Zapaliłem się, jak
dynamit.<br />
Nie wiem, czy zawsze tak
właśnie wygląda zauroczenie i napalenie na osobnika płci
przeciwnej, ale ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym. Nie
próbowałem nawet.<br />
Mieliłem aż do bólu
nasz pocałunek przy motorze.<br />
Jej palce na moim
brzuchu, jakby nieświadomie błądzące.<br />
Jej gorące i zaskoczone
usta, na które napierałem swoimi.<br />
A może popęd i
napalanie się na drugiego człowieka nie ma związku z kształtem
jego ciała.<br />
Może Roksana ma w sobie
to coś, co pozwala olać obecne szablony i normy piękna, bo nie
ciało jest tutaj kluczem, ale coś głębiej?<br />
To by miało sens!<br />
Szablonowo poprawna Marta
nie poruszyła mnie, gdyż nie było czym. Jej ciałko poprawne
tabloidowo było orajt, ale brakło ognia.<br />
Roksana, niepoprawna
rozmiarowo, ale pogodzona z sobą, rozpalała mnie jednym
spojrzeniem, co rzucało mrok na odbiór współczesnych ideałów.<br />
Nie ma współczesnych
ideałów!<br />
Jest to, co człowieka
kręci.<br />
Mnie kręci Roksi i w
dupie mam kanony.
<br />
Marzę jedynie o tym, by
jej posmakować. Chcę zanurzyć usta między jej udami i wcisnąć
kutasa pomiędzy piersi.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Stałem się oto
przykładem, jak bardzo odbiega rzeczywisty odbiór cudowości
drugiej duszy od tego, co głoszą media.</div>
Jebać media!<br />
Chcę Roksany!Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-36713939231760439542014-05-13T18:53:00.000+02:002014-05-15T23:09:35.046+02:00"XXL" cz. I<div style="text-align: justify;">
<em>Wybaczcie ten chwilowy przerywnik. Musiałam skrobnąć coś nowego, innego i krótkiego, bo zwariuję. </em><br />
<em>Takaja już tak długo się ciągnie, że czaszkę rozpiernicza mi tyle inności :D.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Tutaj opko szybkie i w maksymalnie trzech częściach. Mało opisów, szybko do celu. </em><br />
<em>Dodam, że tak zwyczajnego opowiadania nie napisałam jeszcze.</em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<em>Smacznego wszystkim.</em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifCQk20ONefnCxkmcDdE3v7ZJd18XlEx5kfWmto_AjVWSIixYw2n6rmNjHog_fzrQ56whGlrtkNoJCPFvo6k02MQssr9c4G5onJRh3-m6adFmusHJPRcMM8flzDqMc8XCnrKhlMfLSUBLm/s1600/imagesCA7BRPAM.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifCQk20ONefnCxkmcDdE3v7ZJd18XlEx5kfWmto_AjVWSIixYw2n6rmNjHog_fzrQ56whGlrtkNoJCPFvo6k02MQssr9c4G5onJRh3-m6adFmusHJPRcMM8flzDqMc8XCnrKhlMfLSUBLm/s1600/imagesCA7BRPAM.jpg" /></a>Znów z nim zerwałam.
Wkurza mnie to już. Kamil...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Raz jest fajnie i bawimy
się świetnie, by po cudnie spędzonym czasie milczeć, nie dzwonić
i olewać się nawzajem. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nic z tego parowania się
nie będzie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
Szłam właśnie do
pracy. Studia, studiami, ale za coś trzeba żyć. Mogę co prawda
wisieć nadal na rodzicielskim kubku, ale kumpela zaproponowała mi
wspólne mieszkanie i to kusiło mnie bardzo. <br />
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Z rodzicami jest tak, że
niby dają ci wolna rękę, ale wciąż kontrolują i nawet jeśli
nie chcą, to ingerują w twoje życie. Dla nich zawsze będziesz
dzieckiem.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mam trochę oszczędności,
lecz jest ich zbyt mało, by wynająć za nie mieszkanie. Poza tym
lubię się ładnie ubrać, pomalować i pachnieć czymś kobiecym.
Ta kasa ma być na moje wymarzone autko. Prawko fundnęli mi starsi
na osiemnastkę, ale na najtańszy nawet samochód nie było ich już
stać.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Trudno, dozbieram i w
końcu coś nabędę.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Teraz szłam do pracy w
knajpie, bo tam najchętniej przyjmowano studentów.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jestem kelnerką.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na Roksanę napalam się
od momentu, kiedy zobaczyłem ją w stroju kąpielowym, gdy opalała
się w ogrodzie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jej figura odbiega od ogólnie przyjętych kanonów
piękna kobiecych kształtów.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W prasie, telewizji, w
reklamach króluje wychudzony obraz smukłości, ona taka nie jest.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z podstawówki pamiętam
ją, jako klasowego kujona, mega mózg matematyczny, umysł ścisły.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zawsze koleżeńska, ale
i pyskata. Nie dała sobą pomiatać mimo, że próbowano. Niełatwo
jest grubszym dzieciakom nie zostać zepchniętym do roli klasowego
grubaska. Ona dała sobie z tym radę i nawet grupka najładniejszych
dziewcząt musiała odpuścić, a w końcu starały się podlizać
Roksanie i pozyskać ją do swojego zamkniętego stadka. Ona je
oczywiście spławiła, będąc ponad kolor różowy, którym
emanowały ślicznotki. Miała swoją pasję, matematykę. Wygrywała
olimpiady i konkursy matematyczne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wtedy po prostu ją
znałem, co było o tyle naturalne, że nasze domy sąsiadują ze
sobą. Chodziliśmy często razem do szkoły, gadaliśmy o pierdołach
i tyle. Ona pulchna, ja chuderlawy i cały jakiś taki niewydarzony.
<br />
Musieliśmy wyglądać komicznie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po szkole podstawowej
było liceum i tu nasze drogi się rozeszły. Zdawkowe pozdrowienia i
tyle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie zwracałem na nią
uwagi, aż do wtedy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gorąca sobota kusiła,
by wyrwać się gdzieś nad wodę. Niestety, w poniedziałek miałem
kolokwium i musiałem zakuwać. Siedząc przy biurku, w pustym domu,
starałem się wkuć choć trochę materiału. Bezskutecznie. <br />
Myśli
błądziły w majtkach Marty, mojej dziewczyny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie chciałem się z sobą
zabawiać. Następstwem zwalenia konia byłoby zakopanie się w
kołdrze i drzemka, po której nie zwlókłbym się z wyrka aż do
obiadu, a nauczyć się musiałem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałem sobie więc i
kontemplowałem widoki za oknem tym bardziej, że biurko stało przy
parapecie. <br />
Sam je tu ustawiłem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Najpierw mignęło mi coś
kolorowego między tujami w sąsiednim ogrodzie i nawet bym na to nie
zwrócił zbytnio uwagi, gdyby nie szczekanie naszego psa, który
zaczął kreślić szalone kółko po trawniku. Wariat tak ma,
ilekroć kogoś zobaczy. Taki schroniskowy syndrom.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Biegał idiota,
zataczając jajowaty okrąg i zwalniając przy siatce dzielącej
nasze działki.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Za chwilę po niego
pójdę, teraz mi się nie chce.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zwolnił, przystanął i
oparł się przednimi łapami o siatkę, merdając ogonem i ciesząc
się wywieszonym jęzorem po psiemu. Wtedy do ogrodzenia podeszła
ona, a mnie jakby ktoś w łeb zdzielił. W łeb i w brzuch
równocześnie.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obfitość ciała,
wałeczki wyraźnie odznaczające się pod materiałem kolorowej
sukienki i duży biust w wycięciu dekoltu. Widziałem to w miarę
dokładnie, ale chciałem zobaczyć z bliska.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niewiele myśląc
zerwałem się z fotela i pognałem przez pokój, do salonu i na
ogród.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Przed wyjściem na taras
zwolniłem, by odetchnąć i nie wybiec na trawnik jak mój pies, ale
spokojnie wyjść.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Cześć – zawołałem.
- Czy ten idiota ci przeszkadza?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Cześć.- Uśmiechnęła
się, odrzucając burzę brązowych włosów na plecy. - Nie, no coś
ty! Chciał się przywitać, to podeszłam powiedzieć mu dzień
dobry.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jej oczu nie widziałem,
zakryła je ogromnymi okularami przeciwsłonecznymi, ale pełny
kształt ust oraz to, jak stanęła prostując się, podziałało,
jak uderzenie w splot słoneczny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zatkało mnie i
zamilkłem. Chciałem coś powiedzieć, ale jedyne o czym w tej
chwili potrafiłem myśleć, nie nadawało się na koleżeńską
pogawędkę.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze wyglądasz –
wyksztusiłem w końcu idiotyczny tekst, za który miałem ochotę
kopnąć się w głowę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Wiem – odparła bez
cienia zażenowania. - Ty też. Dawno cię nie widziałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Faktycznie dawno nie było
mnie w domu. Studia w innym mieście, pokój w akademiku i wizyty
wyłącznie w święta i w weekendy, zazwyczaj spędzane z nosem w
książkach. Trzeba było nadgonić czas stracony na imprezowaniu w
tygodniu.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Mieszkam przy uczelni –
odpowiedziałem, starając się nie patrzeć w dół, a było to o
tyle trudne, że przedziałek, który utworzył się między jej
piersiami zmuszał wręcz oczy do wędrówki właśnie w tym
kierunku. - A ty?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Nie, ja nadal z
rodzicami. - Wzruszyła ramionami, po czym odgarnęła nieznośne
pasmo włosów, które wiatr wdmuchał jej na nos.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zrobiła to przy tym tak
seksownie, że musiałem odchrząknąć, czując zaciskające się
odruchowo gardło i przestąpić z nogi na nogę. Po co? Nie wiem,
ale musiałem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Co robisz wieczorem? -
To pytanie zadało się samo. - Wyskoczymy na piwo? Opowiesz, co
porabiałaś i co porabiasz. - Dodałem, widząc brew, która
najwyraźniej w zdziwieniu uniosła się nad krawędź okularów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Pewnie. - Znów
uśmiechnęła się uśmiechem za milion dolarów. - Tyle tylko, że
jestem umówiona na ognisko nad jeziorem ze znajomymi, więc jeśli
nie masz nic przeciwko, to zapraszam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Super. - Powiedziałem,
kurwa mać, pomyślałem. - O której?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Zaczynają o
dziewiętnastej i tylko muszę się dowiedzieć, czy koleżanka ma
wolne miejsce w aucie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Spoko. - Mrugnąłem do
niej. - Jestem zmotoryzowany i jeśli masz ochotę na przejażdżkę
motorem, to możemy jechać razem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Motorem? - Obydwie brwi
wyszły ponad krawędź okularów. - To będzie dla mnie nowość,
ale chętnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- No to jesteśmy
umówieni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- To do wieczora. -
Posmyrała Korka, mojego psiego wariata po głowie i odwróciła się,
idąc w kierunku rozłożonego koca. - Na razie. - Rzuciła jeszcze
odwracając się i spoglądając na mnie przez ramię.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ja zostałem stać, jak
słup soli zastanawiając się, co też się ze mną dzieje. Takiego
ogłupienia przy żadnej dziewczynie dotąd nie czułem. Odwróciłem
się, jak automat i na sztywnych nogach wróciłem do domu i swojego
pokoju, a w nim padłem na fotel.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kilka minut trwałem w
tym zawiasie myśląc nad Roksaną i jej magnetyzmem. Zawsze
myślałem, że to te wszystkie smukłe nimfy mnie kręcą, a
tymczasem zapaliło mi się w spodniach na widok pulchnej dziewczyny.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedziałem, że już się
nie pouczę tym bardziej, że ona właśnie zdjęła sukienkę i w
stroju kąpielowym, z zabawnie spiętymi w koka włosami opalała
się, leżąc na brzuchu i czytając książkę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Po kilkunastu minutach
zamknęła tę i obróciła się na plecy, zdejmując klamrę z
włosów i rozrzucając je niedbale na kocu. Przeniósłbym ją w
takiej właśnie pozie na własne łóżko i zębami zdjął te
kawałki materiału, które na sobie miała.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tego było zbyt wiele,
jak dla napalonego faceta, jak ja.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wstałem z impetem z
fotela i z jej widokiem, zarejestrowanym na siatkówkach oczu
powędrowałem pod prysznic wiedząc, co tam zrobię. Musiałem się
jakoś do cholery uspokoić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kiedyś miałam tak, że
za wszelką cenę starałam się schudnąć. Diety cuda, głodówki,
wyciskanie potu podczas ćwiczeń sportowych guzik jednak dały,
cyferki na wyświetlaczu wagi wahały się o dwa, trzy kilo i ani
grama więcej w dół. Organizm bronił się ze wszech sił mimo, że
potrafiłam nie jeść przez dwa dni i żyć wyłącznie o wodzie i
herbacie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przerobiłam pływanie,
różne odmiany aerobiku, bieg na bieżni i klops, minimalne efekty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Poza jędrnością ciała
nie zyskałam nic więcej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przełomem był dzień,
gdy trafiłam, za namową koleżanki na zajęcia jogi. Starsi, młodsi
i ci pośrodku. Grubi, chudzi, a nawet facet bez ręki. Przemieszanie
totalne. Najbardziej jednak zdziwił mnie nastrój panujący na
zajęciach. Luz, spokój i uśmiech na twarzach. Jeśli ktoś się
nie uśmiechał, lub nie żartował znaczyło, że albo się wycisza
po męczącym dniu, albo jest na zajęciach pierwszy raz. Ja również
byłam spięta i skrępowana strojem, który koleżanka kazała mi na
siebie założyć. Skąpa koszulka i legginsy nie pasowały do mnie i
czułam się w nich naga. Nikt jednak nie przyglądał mi się, nie
liczył moich wałków, nie dziwił się wielkości biustu. Nie byłam
zresztą jedyną osobą w tym rozmiarze. Jedna z babeczek była ode
mnie grubsza i to obok niej rozłożyłam matę. <br />
To, co wyprawiała
ze swoim ciałem było wręcz niemożliwe. Nie wiem, jak z taką
ilością tłuszczu można się tak poskładać, ale jej się to
udawało praktycznie bez wysiłku.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Też tego zapragnęłam i
od tej pory uczęszczałam na zajęcia regularnie. Czasami nawet pięć
razy w tygodniu.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym, co zauważyłam po
pierwszych kilku miesiącach, było wyciszenie, wyprostowanie
sylwetki i zanikanie kompleksów. To ostatnie zdziwiło, gdy
założyłam po raz pierwszy od kiedy pamiętam, obcisłą sukienkę
i podobałam się w niej sobie! Z wypiętym cycem i prostymi plecami
wyglądałam... świetnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To był dzień X w moich
patrzeniu na samą siebie, bez postrzegania swego ciała, jako
wielorybi, cycaty twór. Ciało nabrało jędrności i wygładziło
się. Polubiłam je, a wraz ze mną i inni. Widziałam w sobie
seksowną kobietę w rozmiarze XXL, reszta widziała to samo. Tak,
jak kiedyś zakrywałam ciało, by stać się dzięki temu
niewidzialną, tak teraz odsłaniałam je chętnie, czując się w
nim swobodnie. Jeśli komuś się to nie podobało, było to
wyłącznie jego problemem, nie moim.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dziś wieczorem miałam w
planach sporą imprezę. Kolega z uczelni zwołał grupkę przyjaciół
i ogłosił pieczenie kiełbasek nad jeziorem. Miało być piwo i
przenośna muzyka. Zapowiadała się wesoła imprezka, ale to dopiero
wieczorem. Teraz chciałam się trochę opalić na wypadek, gdybyśmy
się mieli kąpać przed imprezą, a poza tym lubię poleżeć na
słońcu.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z książką, kocem pod
pachą i butelką mineralnej, wyszłam do ogrodu, by złapać trochę
słońca.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak zwykle przywitał
mnie ześwirowany pies sąsiadów, który uskuteczniał swojego
psiego kręćka, biegając po trawniku. Wiedziałam, że nie
przestanie, jeśli go nie posmyram za uchem. To był jego sposób na
zwrócenie na siebie uwagi.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rzuciłam koc na ziemię
i podeszłam do Korka, tak się nazywał. Zastanawiałam się
równocześnie, co słychać u Konrada. Lata minęły od czasu, gdy
go ostatnio widziałam, o rozmowie już nie wspominając. Lubiłam
rozmawiać z tym chuderlakiem, zabawny był i niegłupi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Cześć. – Zaskoczył
mnie męski głos. - Czy ten idiota ci przeszkadza?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przede mną, po drugiej
stronie płotu stał nikt inny, tylko właśnie Konrad, ale jaki
Konrad! </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wysoki i zupełnie nie przypominający tamtego wątłego i
drobnego chłopaczka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Cześć.- Nerwowo
odrzuciłam włosy. Zawsze tak robiłam, dla zamaskowania emocji. -
Nie, no coś ty! Chciał się przywitać, to podeszłam powiedzieć
mu dzień dobry.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Dobrze wyglądasz. –
Stwierdził ze zdziwioną miną.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Naprawdę tak myślał,
czy też miało to być grzecznościowe zagajenie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wiem – odparłam po
prostu. - Ty też. Dawno cię nie widziałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nastąpiła
grzecznościowa wymiana zdań, po czym zaskoczył mnie kompletnie,
zapraszając na piwo, a ponieważ byłam już umówiona,
zrewanżowałam się zaproszeniem na wieczorną imprezę.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Umówiliśmy się i tylko
martwiłam się jego pomysłem jazdy na motorze.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Czy ja się zmieszczę na
fotelu za nim?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Cholera.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Leżałam na kocu smażąc
się i planując ciuchy, które założę wieczorem. Odkręciłam
butlę z wodą mineralną i napiłam się jej, resztą polewając
przegrzaną skórę. Ależ ze mnie leń, wystarczyłoby podejść do
węża ogrodowego i polać się całą.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak pomyślałam, tak
zrobiłam i po chwili z włosów ściekała letnia woda, chłodząc
przy okazji plecy, piersi i brzuch. Teraz mogłam się podsmażać
dalej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Myślami wróciłam do
Konrada. Słyszałam, że wyjechał na studia, wcześniej widywałam
go z rzadka. Kiedyś rozmowa z koleżankami zeszła na temat mojego
sąsiada, któraś z dziewczyn stwierdziła, że fajne ciacho z
niego, na co druga zdradziła w sekrecie, że Kondzio nie ma
dziewczyny, a trzecia, że powodem jest nie brak chętnej, ale jego
orientacja seksualna.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Woli chłopaków i tyle.
W sumie, to nawet dobrze, będę się czuła bezpiecznie.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Prysznic pomógł, ale
nie na długo. Ciekawski diabełek kazał mi podejść do okna i
sprawdzić, co porabia Roksana, a ta polewała właśnie ciało wodą
z butelki i rozcierała ją na... piersiach. Po chwili, czując
zapewne niedosyt wstała i kontynuowała chłodzenie skóry kranówką
z węża ogrodowego. Woda spływała po długich włosach,
przyklejając je do pleców, moczyła okryte materiałem stanika
piersi i to na nich się sfokusowałem. Przez materiał przebijały
sterczące sutki i ten widok dźwignął mi lewarek w spodniach i
zmusił do ponownego samogwałtu. Nie szedłem do łazienki, stałem
jak uczniak, skryty za firaną, by nie stracić pięknych widoków z
oczu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wariat ze mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wieczorem, wymyty po raz
kolejny, pucowałem ukochany motor. Mogłem na nim jeździć
wyłącznie u rodziców. Transport na uczelnię nie był problemem,
przechowanie, owszem.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Myślisz, że zmieszczę
się z tobą na tym? - Usłyszałem zza pleców.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie słyszałem kiedy
weszła, zajęty czyszczeniem mojego czarnego rumaka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ubrana w obcisłe
spodnie, luźną, lecz mocno wydekoltowaną bluzkę, stała za mną
Roksana i ze zwątpieniem w oczach przyglądała się mojej maszynie.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wiesz Kondzio –
nazwała mnie zdrobnieniem sprzed lat. - Kawał baby ze mnie i mogą
ci resory pójść pod czymś takim. - Klepnęła się żartobliwie w
pupę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zrobiło mi się gorąco,
bo sam chętnie bym to zrobił i zdałem sobie sprawę, że będę
miał ją za sobą i będzie mnie musiała objąć, a wtedy te piękne
piersi, w które właśnie wlepiałem bezwstydnie oczy, przylgną mi
do pleców. Uf...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Bez obaw Roksi. -
Uśmiechnąłem się, przenosząc wzrok na jej twarz, okoloną
gęstwiną włosów. - - To nie jest rower, damy radę. Jedziemy?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Spróbujmy –
mruknęła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wsiadłem, podałem jej
kask i założyłem swój. Musiałem pomóc zapiąć jej klamrę pod
brodą i wtedy oparła się o moje biodro udem i wiedziałem, że ta
podróż nie będzie łatwa. Miałem ochotę zerwać z niej ciuchy i
zabawić się każdym centymetrem seksownych nadmiarów nawet tutaj,
na garażowej podłodze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dżizys! I ja mam niby
dwadzieścia cztery lata?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wsiąść na motor nie
było problemem, gorzej było z usadowieniem się na nim. Włączony
silnik poniósł przyjemne drgania po ciele, a Kondzio przede mną
emanował samczą energią i żal gdzieś w brzuchu poczułam, że
nie lubi dziewczyn. Nie w sensie fizycznym.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czego mam się trzymać
– wrzasnęłam, by przekrzyczeć silnik i szybkę kasku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Mnie – odkrzyknął.
- Obejmij mnie w pasie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W sumie fajnie, ale od
dawna nie uprawiałam seksu, gdyż masturbacji tym mianem nie można
określić, więc mogę się przegrzać wewnętrznie.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z Kamilem nie rozwijał
się związek, a wręcz chrobotał i zdychał właśnie przez seks, a
właściwie przez jego brak. Nie czułam się jednak gotowa na to i
wolałam zaczekać, a potrzeby miałam.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Teraz obejmowałam innego
faceta, który w dodatku cudownie pachniał i podniecałam się
faktem, że mam go między rozłożonymi udami tyle, że tyłem do
siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Silnik zaryczał, motor
powoli zjechał z podjazdu i szarpnął, przyspieszając na drodze.
Ja pisnęłam i mocniej zacisnęłam ramiona, rejestrując przy
okazji twardość brzucha i powstrzymując dłonie, przed zbadaniem
tej rzeźby.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Idiotka!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przyjemności jazdy
samochodem nie można przyrównać do rozkoszy, jaką daje pęd powietrza
chłodzącego ciało, gdy pędzisz motorem. Rozpuszczone włosy tańczyły mi w tym pędzie
i łaskotały przyjemnie plecy, bluzka nadymała się i furgotała.
Nie ubrałam się odpowiednio, ale skąd mogłam wiedzieć? Dobrze
chociaż, że zabrałam z sobą plecak w przeciwnym razie,
posłużyłabym za żagiel.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy dojechaliśmy,
imprezka rozkręcała się powoli. Kilkanaście osób już popijało
piwo, siedząc na ręcznikach na trawie, ktoś się kąpał, ktoś
walczył z gałęziami łamiąc je, inny układał w zgrabny stosik. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Przywitajmy się i do
wody. – Nie potrafiłam powściągnąć rozpierającej mnie
wesołości podkręconej dodatkowo szybką jazdą.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zdjęłam kask i podałam
mu go.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Idziesz?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Za chwilę przyjdę. -
Zduszony głos spod jego kasku. - Idź.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ok.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-56919190794847915162014-05-11T20:47:00.000+02:002014-05-11T21:50:48.212+02:00Śmiechu warte...<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbWwljTclDJpeKwJLQCyDr-xiNQmNSFSZ2oJHRFsceNJ1iScArJzI25Das_flOqxS-Xv1wwEvpg8nnIo7akABeiwJlG2af16FdyRkJnJxpPKQbH_2EC4RDHko7SBJjazc-r1Xxa1wYLp-g/s1600/images+(2).jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbWwljTclDJpeKwJLQCyDr-xiNQmNSFSZ2oJHRFsceNJ1iScArJzI25Das_flOqxS-Xv1wwEvpg8nnIo7akABeiwJlG2af16FdyRkJnJxpPKQbH_2EC4RDHko7SBJjazc-r1Xxa1wYLp-g/s1600/images+(2).jpg" /></a>Siedzę rano przy stole konsumując spokojnie prostackiego
naleśnika, gdy nagle mąż mój, również spożywający śniadanie
swe, pluje nim na laptopa.<br />
Osobiście staram się jeść i nic poza tym w danej chwili nie
robić, ale on ma inaczej.<br />
- Kanapki nie dobre? - Zainteresowałam się grzecznie.<br />
- Nie, no co ty - odpowiedział, wycierając przy okazji opluty
ekran. - Czytam gazetę.pl.<br />
<a name='more'></a><br />
- No i? - Drążyłam, gdyż ciekawska baba ze mnie i skoro on się
czymś rozbawił, to ja też chcę.<br />
- Zobacz sobie artykuł o wczorajszej Eurowizji - odparł
tajemniczo. - Komentarze mnie rozwaliły - dodał jeszcze z pełnymi
ustami.<br />
<br />
Zaciekawiona na maksa, wyguglałam i wczytałam się.<br />
<br />
Eurowizji nigdy nie oglądałam, gdyż to nie moja muza i zawody w
śpiewaniu (tego rodzaju) odrzucają mnie najzwyczajniej w świecie.<br />
<br />
Z jednego artykułu przeskoczyłam na kolejny i zbaraniałam.<br />
<br />
Ktoś śmiał określić naszą wesołą formację mianem
seksistowskiej, bo ładne i cycate laski śpiewają, ubijają masło
i to ubijanie kojarzy się wielu z robótkami ręcznymi?<br />
<br />
Wygrało natomiast... coś.<br />
<br />
Poczułam się dotknięta, gdyż jedna z moich bohaterek (Alabama
z „I stałam się”) jest transseksualistą, a tu mi takie coś
pokazują?! Zaprzeczenie cech obu płci kłóci się w dziwacznej
formie!<br />
<br />
Ale po chwili zrobiło mi się wesoło, gdyż przypomniałam sobie
tekst piosenki i Wam radzę jej posłuchać. <br />
Skąd panowie z Comy
wiedzieli co wydarzy się i to wyśpiewali?! (czas 1:20 - tu o temacie)<br />
<br />
Dryj się wielki wokół tematu zrobił i pewnie popaplają o tym
czas jakiś. <br />
Niech paplają, z tydzień ten temat pożyje i zdechnie.
<br />
Będzie następny.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxqaufds66rfxGduVC98Jt1rdn7H70Fywfx1fAtUEVpDE6aGDjF_7NJFom1bgDUENhs65fsPIvvC8ttmC57H-pWtKqbmaQPZEXOsaBbrRZPV7aEseqJ-EbIhei24OMNPn53VfZ190KimOJ/s1600/6397-40c83ed2cf512c0a69468f048b65f88f.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxqaufds66rfxGduVC98Jt1rdn7H70Fywfx1fAtUEVpDE6aGDjF_7NJFom1bgDUENhs65fsPIvvC8ttmC57H-pWtKqbmaQPZEXOsaBbrRZPV7aEseqJ-EbIhei24OMNPn53VfZ190KimOJ/s1600/6397-40c83ed2cf512c0a69468f048b65f88f.gif" /></a>Ten jest marny.
<br />
<br />
Goni ogon, goni ogon tandety, niestety...<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=a0ZnezGwAn8&feature=kp">https://www.youtube.com/watch?v=a0ZnezGwAn8&feature=kp</a><br />
<br />
ps. króciutko, bo i po co tu mielić babę z brodą, mielonych nie jadam :DMonika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-55861941456086866932014-05-11T18:47:00.000+02:002014-05-11T18:55:57.299+02:00"Takaja żyzń" cz. XXXII<em>Trochę perypetii, jak to w życiu ;-).</em><br />
<em>ps. w pierwszą część opowiadania radzę czytać, nie jedząc...</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6ujKsYlnKi9Waggww0vO98j97sIVYu9a6mIbYEooMf5clcSoKh8QYCMBnTP5Opohoq4DUhquekmJyn-2k_KU12sohI_-1qdcEA-rNRU3NEeBzF9a6XyCjEiHlB0cr8aOEfptmv9ajiwwF/s1600/imagesCARLFLGE.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6ujKsYlnKi9Waggww0vO98j97sIVYu9a6mIbYEooMf5clcSoKh8QYCMBnTP5Opohoq4DUhquekmJyn-2k_KU12sohI_-1qdcEA-rNRU3NEeBzF9a6XyCjEiHlB0cr8aOEfptmv9ajiwwF/s1600/imagesCARLFLGE.jpg" /></a></div>
Podróż
przebiegła spokojnie, nie licząc kilku „drobnych” incydentów.<br />
Gdy
młodziaki się pobudziły, od razu zaczęły wołać jeść, pić,
sikać. Nie
chciałem robić zbyt wielu postojów. Uporanie się z ich głodem i
pragnieniem nie było trudne, młoda
podawała im kanapki i picie. <br />
Problem pojawił się przy okazji
parcia na młode pęcherze. Zjazdu na parking nie widziałem, a
przystawać na poboczu nie chciałem. <br />
Wpadłem na genialny, moim
zdaniem pomysł.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Sikajcie
do pustej butelki – zaproponowałem swobodnie.<br />
<a name='more'></a><br />
Najpierw
cisza, a po chwili jazgot.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Ja
sikam pierwszy! - Tomek wyrwał butelkę po mineralnej z rąk Kasi. -
Ty obsiurasz butelkę i nie mam zamiaru paćkać się w twoich
szczochach!</div>
- Ja
obsikam?! - pienił się Arek. - Chyba ty! Nie jestem jakiś
siusiumajtek i umiem porządnie celować!<br />
- Ta! -
parsknął Tomek. - Widzę rano, jak wygląda deska. I ty niby masz
cela? Potrafisz nawet zapomnieć klapę podnieść.<br />
- Bo
rano to jestem zaspany i dlatego! - oburzył się Arek. - A teraz już
nie chce mi się spać, więc ja pierwszy!<br />
- Ja
jestem najstarszy, więc ja mam pierwszeństwo. - Zawyrokował Tomek
i na ten argument młodszy nie miał już kontry.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dumny
z własnego pomysłu uśmiechałem się pod nosem, gdy w tym czasie
Tomek korzystał z zaimprowizowanego wucetu. Sikał i sikał, a ja
nie potrafiłem wyjść z podziwu dla pojemności tak młodego
pęcherza. Po nim sikał Arek, w końcu przyszła kolej najmłodszego,
który pobudzony najwyraźniej, dźwiękiem dwu, chlupiących
strumieni moczu, zaciskał ręce na swoim siusiaku i podskakiwał z
wykrzywioną miną. Widziałem tę minę we wstecznym lusterku i aż żal mi go było.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Arek,
pomóż Kacprowi – rozkazała młoda. - Potrzymaj mu butelkę</div>
- Nie
ma mowy! - sprzeciwił się Arek. - Nie będę mu jeszcze siuroka
trzymał!<br />
- Nie
masz trzymać siuroka, tylko butelkę z waszymi sikami, bo jest
ciężka! - Wkurzyła się nie na żarty. - Ale już!<br />
- No
dobra... - mruknął pod nosem Arek. - Ale uważaj, jak lejesz!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Kacper,
czerwony na twarzy, z wysiłku powstrzymywania moczu, wysupływał
się ze spodni.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
I tu
nastąpił pierwszy wypadek. Nim Arek nałożył mu szyjkę butelki
na końcówkę, ten nie wytrzymał i popuścił. Popuścił na rękę
Arka, a ten z obrzydzeniem cofnął butelkę i nie dość, że Kacper
nie zdołał już opanować sikania i zsikał się na fotel i gdzie
tam jeszcze poleciało, to jeszcze butla, do połowy wypełniona
moczem, wyśliznęła się Arkowi z reki i wpadła między fotele.</div>
Co
stało się z płynną zawartością, łatwo się domyślić.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Arek
się wydarł, Kacper rozpłakał, Tomek śmiał, ja milczałem
zaciskając szczęki, młoda starała się zatrzymać choć część
ciepłego płynu w plastiku, wnętrze samochodu wypełnił zapach
świeżej uryny.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Przepraszam
Adamie – powiedziała cicho, czerwieniąc się, aż po cebulki
włosów. - Jak dojedziemy, to posprzątam.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Głód
minął mi całkowicie, o senności nawet nie wspomnę. Musiałem
uchylić okno, by wywiać choć trochę tej woni.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Niedobrze
mi – jęknął Arek. - To przez ten smród ty obszczywaczu! - To
było do Kacpra.</div>
- Ja
nie chciałem - jęknął Kacper, po czym rozpłakał się ponownie.<br />
- Daj
mu spokój! - warknęła młoda. - Jak nie przestaniesz, to zacznę
opowiadać, co ty robiłeś w jego wieku!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Chwila
przerwy, z kwileniem malucha w tle i do moich uszu dobiegł dziwny
dźwięk.</div>
Coś,
jakby bulgotanie w kotle, a następnie przeleciała mi obok ramienia
zawartość żołądka Arka. Część wylądowała na moich kolanach,
część na ramieniu i spływała po szyi, reszta cudnie upstrzyła
skórzaną tapicerkę, dywanik i zapewne fotele.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zrobiło
mi się niedobrze i powstrzymałem się, by nie zacząć krzyczeć i
nie wysadzić ich wszystkich na poboczu i pojechać dalej samemu.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zjechałem
w najbliższy zjazd, na parking i zahamowałem z impetem. Nie
słuchałem przeprosin młodej, wkurwiał mnie płacz Kacpra i chwila
tylko dzieliła od wybuchu, albo zwymiotowania. <br />
Przez smród i
ze złości na własny pomysł. Pomysł tego wyjazdu.</div>
Wyłączyłem
silnik i wyskoczyłem z auta.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Idę
się umyć – warknąłem i pognałem ku pompce, ściągając po
drodze koszulkę.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dzięki
Bogu, trafiliśmy na prawie puste i świetnie wyposażone miejsce
postoju.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Robiło
się już jasno, gdyż dzień wstawał powoli, mogłem więc
oszacować zanieczyszczenia, którymi oberwałem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie było tak źle,
ale znów poczułem mdłości, widząc kawałki niestrawionej
kiełbasy, którą nadziane były kanapki.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Odkręciłem
parkingowy kran i ku uciesze innej robiącej postój, kulturalnie
spożywającej prowiant na ławce opodal, rodziny, myłem się pod
lodowatą wodą. Starałem się zmyć z siebie resztki i nie obeszło
się, bez zdjęcia spodni. Nie płukałem ich nawet, myłem siebie.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
W
samej bieliźnie, z ubraniami zwiniętymi w kulkę, wróciłem do
samochodu.
</div>
Młoda
starała się na mnie nie patrzeć, lecz uchwyciłem jej zaciekawiony
wzrok, gdy podchodziłem do drzwi i tłumiony uśmiech.<br />
Nie
czułem już złości, choć miałem opór przed wejściem do
zanieczyszczonego wnętrza.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Postarała
się widać, jak umiała. Reklamówka pełna zużytych, mokrych
chusteczek jednorazowych i mokre plamy, nie noszące jednak śladów
resztek pokarmowych, oraz ręcznik rozłożony na moim siedzeniu.
Dobrze, że to skóra. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Inna tapicerka wchłonęłaby wszystko i
oddawała zapachy przez najbliższy rok.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- No
dobra – zawołałem najspokojniej, jak potrafiłem. - Dwadzieścia
minut przerwy i ruszamy dalej. Jeśli ktoś chce sikać, wymiotować,
albo kupę, to teraz. Umyć można się tam. - Wskazałem kran,
wystający z betonowej misy.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dzieciaki,
jak na komendę poodpinały pasy i z widoczną ulgą na twarzy
pognały we wskazanym kierunku.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
-
Strasznie mi przykro Adamie... – zaczęła młoda.</div>
- Daj
spokój – przerwałem jej. - To nie twoja wina. Niczyja zresztą.
Jedźmy, dojedźmy i odpoczywajmy.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Widziałem
w jej oczach brak wiary w spełnienie mojego życzenia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zmartwiło
mnie to trochę.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
Reszta
drogi odbyła się już bez przygód.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Było
mi głupio z powodu zabrudzeń, którymi bracia uraczyli samochód
Adama. Wszystko to wynikło z tego, że nigdy dotąd nie
podróżowaliśmy tak daleko, a właściwie w ogóle.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ostatnia
godzina w zamkniętej przestrzeni, była najtrudniejsza dla
chłopaków. Smrodek nie zelżał, jeść w tych okolicznościach nie
chciał już nikt, a głodni byliśmy wszyscy. Tyłki bolały od
wielogodzinnego siedzenia i co chwilę któryś z pytał, czy daleko
jeszcze.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Widoki
za oknami przyciągały oczy zestawieniem gór i błękitnej wody, z
której się wyłaniały. Kręte, wąskie drogi ograniczyły prędkość
jazdy, jednak dawało to okazję do dokładniejszego przyjrzenia się
mijanym domkom, altankom przy drodze, służącym najwyraźniej, jako
zacienione miejsce do parkowania aut. Kolejnym plusem wolniejszej jazdy było uchylenie okien i wpuszczenie ciepła z zewnątrz, a wraz z nim zapachów świeżego powietrza.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
W
końcu Adam zjechał z drogi i zaczął wspinać się samochodem pod
górę, dróżką wijącą się między domami. Zabudowania były
coraz rzadsze, aż w końcu jechaliśmy po w miarę równym, choć
pochyłym podłożu, mając przed sobą już wyłącznie drzewa.
Wszystko, co nie było spakowane, lub miało choćby odrobinę luzu w
pojemnym bagażniku, klekotało teraz i przesuwało się. Huśtało
nami, a ja modliłam się, by któryś z braci nie puścił znów
pawia. Może i dobrze, że nic nie jedliśmy. Gdy myślałam już, że
jestem o krok od wstrząśnienia mózgu, Adam zaśmiał się i
wskazał widok, wyłaniający się zza drzew przed nami.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Niewielki,
skalny domek, ogrodzony murkiem z kamienia i gęstwina zieleni
naokoło, oraz skała za budynkiem. Gdy podjechaliśmy bliżej
stwierdziłam dopiero, że skała nie była za domem, ale dom był w
nią wkomponowany, jakby przyklejony. Wyglądało to, jakby budynek i
ogrodzenie wyrastały z obrośniętej zielenią góry. Efekt
rozdziawił mi usta, co Adam oczywiście zauważył.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Tak
samo zareagowałem za pierwszym razem – stwierdził z zadowolonym
uśmiechem. - Zaczekaj, aż zobaczysz wszystko, co to miejsce kryje.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie
mogłam się doczekać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Skrzydlata zmora w mojej głowie musiała
oczywiście popsuć mi radość i szepnąć jadem: Myślisz, że
jesteś pierwszą kobietą, którą zaprosił w to miejsce? Pewnie
Oliwia była tu już z dziesięć razy i miała nad tobą przewagę
naiwniaczko. Nie miała bachorów z sobą i mogła skupić się
wyłącznie na przyjemnościach. Nikt nie rzygał i nie sikał w aucie.
Nie wygrasz z nią.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Miałam
ochotę znów kazać spierdalać tej francy w głowie, ale mogłam to
zrobić wyłącznie bezgłośnie. Nie przyniosło mi to zbytniej ulgi.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zaparkowaliśmy
i zaczęliśmy się wyczołgiwać z auta. Zdrętwiałe kończyny i
zamulone umysły reagowały bardzo powoli.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
wyłączysz silnika? - zapytałam widząc, że Adam idzie ku bramie
budynku, pozostawiając samochód na chodzie.</div>
- Nie –
odkrzyknął. - Musi trochę pochodzić na jałowo po tak długiej
drodze.<br />
Hm, pomyślałam, coś nowego znowu.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dzieciaki
o wiele szybciej dokonały rozruchu mięśni i wyprzedziły Adama.</div>
Adam
wpuścił ich przez furtkę i pociągnął do środka placu ciężkie
ramiona bramy. Musiałam mu pomóc pchając je, gdyż zieleń oplotła
deski, tworząc w ten sposób żywą blokadę.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Weź
klucze i otwórz domek. - Podał mi smycz z ciężką, podzwaniającą
zawartością, jakiej nie powstydziłby się nawet klucznik. - Z
okiennicami ci pomogę, są toporne.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
I
zawrócił do auta, a moja skrzydlata zmora odezwała się oczywiście
od razu: Widzisz głupia, często tu musiał bywać z kobietami wie
więc, że baba nie poradzi sobie z okiennicami.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
-
Spierdalaj! - warknęłam, bo mogłam i zaczęłam dopasowywać kolejne klucze
do zamków.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zamki
ustąpiły oporując, drzwi otworzyłam z wysiłkiem. Widać dawno nikt tu nie przebywał i choć wewnątrz nie czuć było zaduchu, to jednak powietrze stało
w bezruchu i nie pachniało zbyt przyjemnie.</div>
Macałam
po ścianie w poszukiwaniu włącznika, by rozjaśnić wnętrze.
<br />
Namacałam, pstryknęłam i nic. Prądu nie dowieźli.<br />
Wyszłam
więc na zewnątrz, rozglądając się wokoło. Dzieciaki rozpełzły
się po zakamarkach, zwiedzając.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Chodźcie
tutaj! - Usłyszałam krzyk Arka. - Nie uwierzycie!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Pobiegłam
w kierunku, z którego dobiegał głos. Minęłam
załom skalny, w który wbudowany był domek, kilka iglastych i
komicznie pogiętych, gęstych drzewek i po raz kolejny, w przeciągu
kwadransu wmurowało mnie z wrażenia. Kilkanaście
metrów nad głowami wisiała kamienna półka, wystająca z
powierzchni góry. Z tej półki spływała woda, tworząc spory
wodospad wpadający w maleńkie jeziorko poniżej. Zatchnęło mnie z
wrażenia. Reszta mojej familii stała zachwycona i wpatrzona w
połyskującą w promieniach słońca, drgającą powierzchnię wody.
Oto spełnienie marzeń. Gorąc powietrza, świeżość zieleni i
życiodajny zakątek z naturalnym miejscem do ochłodzenia ciała.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Pięknie
prawda? - Adam szepnął mi do ucha.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie
słyszałam kiedy do mnie podszedł, ale nie dziwiło to. Tak
bajkowego miejsca nie widziałam dotąd. </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
I ten zapach lasu i wilgoci.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Najpiękniej
– odpowiedziałam. - Dziękujemy.</div>
- Nie
ma za co – radość w jego głosie.<br />
- Będziemy
się tutaj kąpać? - Pierwszy z bezruchu odblokował się Kacper.<br />
- Jeśli
jest głęboko, to tylko z nami! - Włączyła się we mnie matka
węsząca zagrożenie.<br />
- Nie
jest głęboko. - Uspokoił mnie Adam. - Ale jeśli nie umiesz
jeszcze pływać, to i tak trzeba zachować ostrożność. Nawet w
wannie można się utopić.<br />
- Żadne
z nas nie umie pływać – mruknął zawstydzony Tomek.<br />
- To
się nauczycie tutaj i w morzu. - Wesoło odparł Adam.<br />
- Super!
- To były trzy głosy, zgodnie oznajmiające radość.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Mój
głos nie działał, uwiązł w gardle ze wzruszenia.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Chodźmy
się zadomowić. – Adam pociągnął mnie żartobliwie za
włosy. - Ciekaw jestem, czy domek wam się spodoba.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dzieciaki
pobiegły oczywiście przodem, za nimi wolniej Adam, ja zostałam nie
mogąc oderwać oczu od cudowności ukształtowanej przez artystkę
naturę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
-
Zaczekajcie chwilę, włączę prąd. - Z ogromną latarką w ręce,
Adam zanurkował we wnętrzu domu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Staliśmy
w progu, zaglądając ciekawie, on tymczasem trzaskał się,
przesuwał coś i otwierał skrzypiące drzwi. Niewiele mogłam
zobaczyć w szybko przesuwającym się po sprzętach snopie światła
latarki, a ciekawość która mnie ogarnęła, popychała wręcz
fizycznie do środka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Coś
warknęło, zakrztusiło się mechanicznie i wpadło w miarowy rytm,
w którym rozpoznałam dźwięk silnika.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Bardzo
powoli, jakby budząc się ze snu, żarówka nad naszymi głowami
zapłonęła żarem w środku, rozjaśniając kolejne metry
pomieszczenia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Szczęka
opadła mi ponownie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-42128305433365029642014-05-09T11:22:00.002+02:002014-05-10T10:45:22.254+02:00Kult pracy - o co kamon?!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeD9zeBFnsvKGpSCLiWQneu251Zn3yi1wDWVHtI4ZDNPu8XCuVuklpqmDsvBa1_JzLiZ_hFZPZ2alpZztYDHKpurgLnG3-y5estHF98jv84DFeuOoz9U262sxfB1f-1wQjthIqh4cDFx7M/s1600/beznazwy+(2).png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeD9zeBFnsvKGpSCLiWQneu251Zn3yi1wDWVHtI4ZDNPu8XCuVuklpqmDsvBa1_JzLiZ_hFZPZ2alpZztYDHKpurgLnG3-y5estHF98jv84DFeuOoz9U262sxfB1f-1wQjthIqh4cDFx7M/s1600/beznazwy+(2).png" /></a></div>
Tytuł tekstu nie bez
kozery.<br />
Warum?<br />
Ano, nie jestem jednostką
zakochaną w pracy.
<br />
Pot występujący mi z
wysiłku na czoło, podczas wykonywania codziennych obowiązków, nie
jest ulubionym sposobem pocenia się. <br />
Wolę się spocić uprawiając
sport, a jeszcze lepiej seks.
<br />
I jedno i drugie przynosi
kochaną porcyjkę endorfinek i ja im daję lajka.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Znam jednak ludzi, którzy
kochają pracować.
</div>
Nie!
<br />
Im się wydaje, że to
kochają, a po prostu nie znają niczego innego, co przynosiłoby
taką radość, jaką daje praca.<br />
Mówię właśnie o mojej
rodzinie. <br />
<a name='more'></a><br />
Ich sensem życia jest
łork i nie potrafią zrozumieć, że może cieszyć coś poza nią.<br />
Głupie, nie?
<br />
Głupie dla mnie i nie
mam tu na myśli pracy polegającej na ratowaniu ludzi, tworzenia
czegoś nowego, rozwijania innych jednostek ludzkich poprzez ich
nauczanie.
<br />
Myślę o zwyczajnych
zajęciach, które oczywiście można lubić, ale bez przesady!
<br />
Jak ktoś śmie
porównywać rozwój ciała podczas treningu, do machania łopatą?<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No ale od machania
łopatą jest efekt! - słyszę w odpowiedzi. - Skopana grządka,
wykopana dziura, a po treningu co? Spocone ciuchy do prania?
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tacy ludzie nie
rozumieją, że można iść pobiegać z miłości do biegu, szumu
krwi w uszach, walącego serca, gdy wspinasz się pod górkę i
radości biegu w lejącym deszczu.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mam pracę i ją lubię,
ale wolę żyć.</div>
Kocham przebywać z
ludźmi, rozmawiać z nimi, pisać, malować (choć z powodu pisania
na pejnting mi czasu brak) i robię to wszystko, ale marnuję czas...
<br />
Oni tak sądzą.<br />
Moim skromnym kurna
zdaniem, nie marnuję go skoro piszę, a Wam chce się tu wejść i
przeczytać, co też ta świruska wyklikała.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dla Ludzi Pracy ja tracę
czas.
</div>
Zdaniem bliskich mi Ludzi
Pracy, powinnam wyjść na dwór i pomachać łopatą, a wtedy
wszelkie zgryzoty miną wraz ze zmęczeniem.<br />
Dobre sobie...<br />
Kocham swoje zgryzoty i
wolę analizować je uruchamiając zwoje w głowie, niż grabiąc
trawę.
<br />
Nie przeszkadzają mi
źdźbła traw, nie przycięte do wysokości trzech centymetrów i
koszone zgodnie z liniami biegnącymi równolegle do siebie.<br />
Zgryzot, jak każdy mam
wiele, więc grabienie nie przyniosłoby mi radości, nie mówiąc o
ukojeniu!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ileż razy słyszałam
stwierdzenie w stylu:</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Sąsiad taki pracowity.
Z pracy przychodzi i kopie, kładzie kostkę na ścieżce, sieje,
przekopuje...</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
lub</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Trzeba położyć
kostkę na ścieżce, jak u sąsiada.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ja tymczasem siedzę i
piszę.
</div>
Po pracy biegnę do
obowiązków domowych, te wykonuję na trzy ręce, a później
wchodzę do swojego czarodziejskiego świata i znikam.
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy piszę opowiadanie,
to jakbym oglądała film, w którym przy okazji uczestniczę, jako
obserwator i wąchator. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Po opisaniu soczystej sceny seksu boli mnie
brzuch. Przy dramatycznych scenach (jak w „Baraka” cz. IV)
obsmarkam się i wzruszę.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy piszę coś „Z
innej beki”, czyli wpisy takie jak ten, palce napierniczają po
klawiszach, jak porąbane. Idzie dym.</div>
To rajcuje mnie równie
mocno, ale inaczej. Mogę się wtedy podzielić emocjami, a czasami
je wyrzygać wręcz.<br />
Właśnie straszę
laptopa wielkim buuu na klawisze, rzucam graffiti na ekran tyle, że
z serca.<br />
I od razu lepiej.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Według teorii porządku
absolutnego, wyznawanego przez Ludzi Pracy, powinnam już dawno spać
(pisane w nocy to było).</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
6:30 – pobudka, toaleta
poranna</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
6:45 – 7:30 –
nakarmienie dzieci i przygotowanie im prowiantu, oraz przekazanie
treści wartościowych dla młodych umysłów, podczas przyjmowania
przez nich składników odżywczych</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
7:30 – 7:45 –
oporządzenie własnej osoby do stanu zdatnego do przedstawienia go
społeczności</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
7:50 – 7:55 –
nakarmienie trzódki, w postaci psa i kota</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
8:00 – wyjście do
ciężkiej, satysfakcjonującej i przynoszącej wszech zadowolenie
pracy (wyciskającej pot z ciała oczywiście!)</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
17:00 – zakończenie
wydajnej i wymiernie owocnej pracy</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
17:30 do którejś tam
reszta pierdów, w postaci zakupów, obiadowania, nauki z dziećmi,
porządków, grabienia liści w międzyczasie i całej puli
niezbędnych życiu zajęć, które to będę wypełniała z pełnym
zaangażowaniem i z uśmiechem na traktorze... sorry, na ustach</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
21:45 – toaleta
wieczorna</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
22:00 – udanie się do
miejsca wypoczynku i spanie kurna na wznak.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
A ja to pierdolę!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wstaję o siódmej, gonię
wszystkich i poganiam, z zapałem dozorcy niewolników.
</div>
Przygotowuję śniadanie
na teraz i to na później równocześnie i mówię bezwartościowe
głupoty, przy których dzieci się śmieją i plują mało odżywczą
karmą w postaci płatków śniadaniowych (bo tak szybciej).
<br />
Wykopuję ich za drzwi i
patrzę, jak kłócą się po drodze, gdyż młodsze nie nadąża za
starszym, a przez wyłączanie przeze mnie drzemki w telefonie
(trzykrotne) zostaje im piętnaście minut na dojście do szkoły.
Powinnam ich odprowadzić pod ich wrota, lecz zadowalam się sms-em
od starszego syna informującym mnie, że dotarli w jednym kawałku
(razy dwa).
<br />
Robię śniadanie dla
siebie i męża (jeśli rozkład zajęć na to pozwoli) i najlepszą
kawę na świecie (bez ściemy! Look at the zdjątko obok).<br />
<div style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZXRAyE5R8crgP-dLo0pvt4umV-E2b-8ash0ax_c1vAk9QTWdonb8hwxW-5YX9Cs18nEpp9YfF64j_rem0bg4kcZjtejzucrskMSxtPy_oNHNdKwKTcoIZ7ScFvI0xIA1MKqEZS74M_FBJ/s1600/unnamed+%25283%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZXRAyE5R8crgP-dLo0pvt4umV-E2b-8ash0ax_c1vAk9QTWdonb8hwxW-5YX9Cs18nEpp9YfF64j_rem0bg4kcZjtejzucrskMSxtPy_oNHNdKwKTcoIZ7ScFvI0xIA1MKqEZS74M_FBJ/s1600/unnamed+%25283%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZXRAyE5R8crgP-dLo0pvt4umV-E2b-8ash0ax_c1vAk9QTWdonb8hwxW-5YX9Cs18nEpp9YfF64j_rem0bg4kcZjtejzucrskMSxtPy_oNHNdKwKTcoIZ7ScFvI0xIA1MKqEZS74M_FBJ/s1600/unnamed+%25283%2529.jpg" height="320" width="240" /></a><br />
Wchodzę do łóżka i
dobieram się do faceta mojego życia, który po śniadaniu i kawie,
tylko na to właśnie czeka.<br />
Zapadam w
dziesięciominutową drzemkę po, gdyż chłopek z młotkiem w moim
mózgu napiernicza już od środka czaszki, że szkoda czasu, trzeba
pisać.<br />
Pozostawiam „zwłoki”
mego hasbenda i popylam, by do Was naklikać kolejne bezsensy (jak
ten).<br />
W międzyczasie gotuję
obiad, myśląc nad klikaniem.<br />
W międzyczasie również
jadę do pracy i w drodze do niej wpadają mi najlepsze myśli, które
nagrywam na telefonie, by je później spisać (nie cierpię słuchać
własnego głosu).<br />
Praca (i tą lubię, ale
bez przesady).<br />
Zakupy, które zawsze są
niekompletne, gdyż nie chce mi się robić listy, a kobieca
podzielność uwagi nie wyrabia, gdy rozmawiam z psiapsiółkami
(najczęściej z Agatą, gdy ma akurat zasięg).<br />
Dom, porządki, szkolne
obowiązki dzieci, muza w tle, praca wciska się urgent telefonami w
międzyczasie.<br />
Jak poganiacz smoków
włączam wieczorne zaganianie dzieci do łóżek.<br />
W powyższe wciskam
jeszcze dwie godzinki rozkoszy dla ciała i duszy, czyli jogę.<br />
Dwudziesta druga i mam
czas dla siebie.<br />
Siadam i piszę dalej.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I JA MAM GRABIĆ
LIŚCIE?!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mam w nosie liście,
trawę i całe te cudności z tym związane!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kochane Ludzie Pracy!</div>
Inne ludzie lubią
inaczej i chcą spędzać czas swojego życia inaczej.
<br />
Chcą pisać, biegać,
pieprzyć się jak norki, leżeć przed telewizorem i pić piwo.<br />
I wara Wam Ludzie P. od
nas!<br />
Chcemy spędzać czas
nicnierobienia po swojemu.
<br />
Chcemy celebrować
nicnierobienie i nacierać się nim, aż nam sutki stwardnieją i
pachy rozbolą. Chcemy malować paznokcie i każdy będzie w innym
kolorze.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dlaczego rodzice nie
potrafią zaakceptować faktu, że ich dzieci są dorosłe i tego, że
pępowina została przecięta w momencie porodu, a gdyby nawet nie
została odnożyczkowana, to zgniłaby już dawno ze starości. Sucha
nitka by z niej została.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Będę lepszym rodzicem,
gdy będę dziadkiem (oraz wcześniej) i gdy moje dziecko dorośnie
na tyle, by wygonić je na swoje, to to zrobię.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Stanę wyprostowana i
wskażę palcem drzwi, mówiąc:</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kocham cię synu, ale …</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I zaśpiewam poniższe:</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=-lG3nXyI41M">https://www.youtube.com/watch?v=-lG3nXyI41M</a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
ale z radością...</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-51579518921321527112014-05-08T20:08:00.004+02:002014-05-08T20:42:49.725+02:00"Dług" cz. X<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<em>Wiem, że czekaliście o jeden dzień dłużej, ale musiałam zebrać trochę informacji na temat tego, co tu opisuję, gdyż nie widziałam podobnych wynalazków na żywo (choć chciałabym). </em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<em>Przy okazji tak się na toto napaliłam, że jestem w nim prawie specjalistą, a już na pewno fanką..</em></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>ps. pozdrowienia od Agaty :D</em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8SklxyFkkINGSAKowQG1iYMxdt4p1tFWSq_ZV1_W7IEwdcsL5s-LOuu3DUqcp5ziEeDHL1oKM11jM50BFbyLh52X8mWCM1PV8G35W2ck087BoOEnRPxkR-UE70bEeyEesiRf_qvGZu02p/s1600/marchi_mobile_camper_jsyqg+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8SklxyFkkINGSAKowQG1iYMxdt4p1tFWSq_ZV1_W7IEwdcsL5s-LOuu3DUqcp5ziEeDHL1oKM11jM50BFbyLh52X8mWCM1PV8G35W2ck087BoOEnRPxkR-UE70bEeyEesiRf_qvGZu02p/s1600/marchi_mobile_camper_jsyqg+%25282%2529.jpg" height="209" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Spakowana, wydepilowana i maksymalnie
podniecona Agata oczekiwała wieczoru.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjazd, wspólny wyjazd! Wakacje!</div>
<div style="text-align: justify;">
Coś nowego dla niej...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Komu w drogę, temu wrotki! - Wesoło
zawołał Tomasz, wchodząc do mieszkania. - Gotowa?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze jak!- Agata nie potrafiła
powstrzymać ekscytacji na myśl o dalekiej podróży, poznaniu
kawałka świata i Tomasza przy okazji.<br />
<a name='more'></a> </div>
<div style="text-align: justify;">
Starała się powściągnąć wesołość,
lecz w końcu zrezygnowała uznając, że lepiej dla obojga będzie,
gdy wypełnią ten krótki, wspólny czas zabawą. Zaniechanie walki
z Tomaszem założyła już wcześniej, teraz dojrzewało w niej coś
nowego i nie działo się to bez przyczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Złakniona była normalności,
przyjaźni i... seksu.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Siedząc rano w pustym mieszkaniu z
kubkiem kawy w dłoniach stwierdziła, że od wielu miesięcy nie
kochała się. <br />
Od Zbyszka odrzuciło ją jakoś tak naturalnie,
toteż rozpad ich pożycia nastąpił automatycznie.
</div>
<div style="text-align: justify;">
No dobra! Nie przyłożyła się w tym
związku do jego trwałości i jakości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie będzie teraz o tym myśleć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Koniec!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Zrobiłam kilka kanapek i herbatę na
drogę. Chciałam zrobić kawę, ale obsługa twojego ekspresu
przerosła moje umiejętności - mówiła szybko. - Może podjedziemy
na stację po kawę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma takiej potrzeby. - Uśmiechnął
się tajemniczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy przechodzili przez hol, ciągnąc
za sobą dwie torby na kółkach, recepcjonistka odprowadzała ich
uprzejmym uśmiechem, lecz w jej oczach Agata dostrzegła błysk
zawiści. Dlaczego?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zrozumiała, gdy wyszli przed budynek i
Tomasz z wesołym „tadam”, wskazał przed siebie dłonią.</div>
<div style="text-align: justify;">
Agacie opadła szczęka, rączka
walizki wysunęła się z ręki i głucho uderzyła o podłoże.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stała, patrzyła i nie potrafiła
wydusić słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po dłuższej chwili w końcu sapnęła,
zmierzyła kilkunastometrowy pojazd wzrokiem i pisnęła.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tym pojedziemy? - Jej
głos był piskliwy z przejęcia.</div>
- A nie chcesz? -
Mieszanina niedowierzania, zaskoczenia i smutku w głosie Tomasza.<br />
- Zwariowałeś?! -
Zaśmiała się widząc kolejną zmianę na jego twarzy.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Czyli jednak obawiał się
reakcji Agaty.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Jak mogłabym nie
chcieć wycieczki domem na kółkach?! - Schyliła się po rączkę
walizki.</div>
- Aż nazbyt często mi
się to zdarzało – odparł z pobłażliwą miną.
<br />
- Z jakimi kobietami ty
się dotąd zadawałeś Tomku?<br />
- Jedźmy. - Wcisnął
guzik w pilocie. - Po drodze odpowiem na wszystkie pytania. Nie
przepadam za gapiami.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dopiero teraz Agata
rozejrzała się wokoło, stwierdzając sporą ilość ludzi, którzy
przystanęli, by obejrzeć pojazd.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To po co było wybierać
taką maszynę? - Uśmiechnęła się z przekąsem. - Nie oczekuj, że
ludzie nie odwrócą za tym – wskazała na camper – głów.</div>
- Chodź. - Wziął
walizkę do ręki i wniósł ją po schodkach wyściełanych
czerwonym materiałem, a po chwili wychylił się z pojazdu i
wyciągnął rękę, by podała mu swoją.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Weszła do środka i
szczęka opadła jej ponownie.</div>
Wnętrze powalało
równie skutecznie, co bryła samochodu, choć raczej statkiem
ulicznym można było trafniej go określić. W środku królowała
biel skóry, połysk laminatów, marmur i drewno, a efekt dopełniało
oświetlenie, dyskretne i nastrojowe.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Jaką kategorię prawa
jazdy trzeba mieć, żeby coś takiego móc prowadzić? - spytała,
rozglądając się w oszołomieniu – Tirem też umiesz jeździć?</div>
- To łatwiejsze, niż ci
się wydaje. - Zaśmiał się odpowiadając. - Dam ci poprowadzić,
jeśli będziesz chciała.<br />
- Nie dziękuję! -
Stanowczo odmówiła. - Wolę powozić swoją popierdółką.<br />
- No to w drogę. -
Tomasz usiadł na fotelu kierowcy, przed pulpitem wyglądającym, jak
kokpit pilota.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Agata zajęła miejsce
obok, sadowiąc się w najwygodniejszym fotelu samochodowym, w jakim
dane jej było kiedykolwiek zasiąść. Silnik zaskoczył z cichym
mruknięciem, światło wewnątrz pojazdu przygasło, pozostawiając
delikatne oświetlenie ledów, umiejętnie rozmieszczonych w sposób
nie przeszkadzający w jeździe.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Skąd masz takie cudo?
- Agata czuła się onieśmielona luksusem. - Kupiłeś na ten
wyjazd?</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Przez chwilę milczał,
manewrując na drodze dojazdowej do firmy.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Pytałaś mnie, z
jakimi kobietami się dotąd zadawałem. - Podjął rozmowę, gdy
włączył się do ruchu drogowego. - To były kobiety stworzone
wyłącznie do życia w luksusie i nie tego typu. - Wskazał oczami
tył pojazdu. - Podróż samolotem, pobyt w hotelu, pełna obsługa i
tym podobne.</div>
- No tak – mruknęła
Agata. - W szpilkach to się tutaj raczej nie rozpędzisz.<br />
- Dokładnie! - parsknął.
- Camper, czy raczej pałac, bo tak go nazywają, nie należy do
mnie. To własność przyjaciela, z którym od lat robię interesy.
Od dawna mnie namawiał, lecz samemu nie uśmiechało mi się jechać.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie dodał, że nie
proponował nawet swoim partnerkom takiego wypadu. Nie wyobrażał
sobie, by był w stanie spędzić z nimi czas w tak ciasnej
przestrzeni.
</div>
Jego partnerki były
ładne, ale zazwyczaj głupiutkie. Jeśli nie były głupiutkie, to i
tak nie znajdował z nimi wspólnego języka. Nie na tyle, by
realizować swe marzenie w ich towarzystwie.<br />
W tym momencie spełniał
dwa z tych największych i czuł radosny ból w żołądku. <br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Czy mogę się
rozejrzeć podczas jazdy?
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Widział, że korci ją
to od samego wejścia. Sam zachowywał się identycznie, gdy pierwszy
raz znalazł się w pojeździe. Zastanawiał się bez przerwy, czy Agata jest opanowaną kobietą i tak mało emocji uzewnętrznia, czy ich po prostu tak mało w sobie produkuje. Zagadkowa osóbka...</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Pewnie – mruknął z
zadowoleniem. - Jeśli chcesz się napić kawy, to ekspres jest
włączony. Lodówka pełna, barek również.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Oszołomienie Agaty nie
miało szans, by minąć. Oglądała piękne wykończenia
ergonomicznie zaprojektowanych sprzętów, zaglądała do szafek, za
drzwi. Łazienka z prysznicem, osobna ubikacja i sypialnia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I tu
Agacie przyspieszyło serce. Ogromne łóżko, aż kusiło by na nie
wskoczyć.</div>
Nie! No przecież jest
poważną panią doktor!<br />
Pieprzyć to!<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zrzuciła buty ze stóp
i z głośnym „juhu” wskoczyła na schludnie zaścielone łoże.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tutaj jest wspaniale! -
krzyknęła do Tomasza, zaskakując go pierwszą, żywiołową reakcją.</div>
- Chętnie bym do ciebie
dołączył, ale może później – odkrzyknął ze śmiechem.<br />
- Jadłeś coś dzisiaj?
- Uśmiechnięta i rozczochrana Agata wychyliła się zza krawędzi
sypialnianych drzwi.<br />
- Nie.
<br />
- Mogę coś upichcić
podczas jazdy? - Cieszyła się, jak dziecko. - Kanapki nie pasują
mi do tego wnętrza.<br />
- Kuchnia jest twoja. -
Czuł ulgę, że ona tak właśnie reaguje.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kilometry znikały pod
kołami pojazdu, zostawiając problemy za sobą. Jechali w bajeczne
miejsce i tylko to się liczyło.</div>
Agata podśpiewywała w
części kuchennej pod nosem fałszując i ten fałsz był
najpiękniejszym dźwiękiem dla uszu Tomasza.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Na granicy polsko
czeskiej odprawa przebiegła bezproblemowo. Celnicy nie omieszkali
oczywiście obejrzeć campera od środka, ale bardziej z ciekawości,
niż z podejrzeń co do zawartości przewożonej w nim.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Mknęli dalej, planując
nocleg w Austrii.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tomasz opowiadał o
powstaniu firmy, ciężkiej pracy nad kilkoma kontraktami, które to
pomogły mu rozwinąć skrzydła i rozbudować ją w to, czym była
obecnie.</div>
Agata natomiast dzieliła
się swoimi przeżyciami, nie pomijając wstydliwego tematu ogłoszeń,
poprzez które to umawiała się na randki. Przede wszystkim jednak
mówiła o pracy i pasję bijącą z jej słów, miłość do
wykonywanego zawodu chłonął Tomasz, jak gąbka.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Przespałbym się. -
Tomasz tarł zmęczone oczy już od jakiegoś czasu. - Rano ruszymy
dalej.</div>
- Dobry pomysł. - W
głowie Agaty wyświetlił się widok łoża, którego idealny
porządek zburzyła samodzielnie, a w którym to mieli razem spać.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Niby nie pierwsza wspólna
noc to miała być, jednak okoliczności się zmieniły. Ona się
zmieniła.</div>
Poszła się umyć
widząc, że Tomasz zjeżdża na ogromny, jasno oświetlony parking.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wychodziła właśnie z
łazienki, gdy delikatne drgania silnika ustały, a Tomasz
rozprostowywał zdrętwiałe po kilkugodzinnej jeździe plecy.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Wezmę tylko prysznic i
dołączę do ciebie – rzucił niewinnie, idąc do łazienki.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dołączy do mnie i co
wtedy? - zastanawiała się gorączkowo Agata.</div>
Musiała przyznać sama
przed sobą, że podobał jej się fizycznie. I ten jego uśmiech...<br />
Ale czy gotowa była na
więcej? No i co z nim? <br />
Agata, ze swoją zewnętrzną atrakcyjnością, przyzwyczajona była do bycia adorowaną i obskakiwaną. <br />
Tomasz tymczasem zachowywał wciąż dystans i grzeczny chłód. Nie wiedziała, jaka rolę jej przypisał i ogłupiało to mądrą panią doktor.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jeszcze raz pozwoliła
sobie na dziecięcy wybryk i z impetem wskoczyła na łoże,
rozkopując doszczętnie kołdrę. <br />
Na czworaka podeszła do okna i
zapatrzyła się przez nie na rząd TIR-ów w tej chwili uśpionych,
z zasłonkami zaciągniętymi na szybach kabin.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W takiej właśnie pozie
zastał ją Tomasz i senność, której nie zmył prysznic, zniknęła
dzięki temu całkowicie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kusa koszulka, skromne, a przez to bardziej
działające na męską wyobraźnię figi opinające pupę i ta
pozycja. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Już widział scenę, rozgrywającą się w tym momencie w
wyobraźni.</div>
Chrząknął, Agata
podskoczyła i zaczerwieniła się zdając sobie sprawę, jak
prowokacyjnie musiała wyglądać.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Przepraszam –
bąknęła.</div>
- Za co? - Uśmiechnął
się. - Jeśli o mnie chodzi, to możesz tak do rana.<br />
<br />
I to Agatę ośmieliło i utwierdziło w tym, że zachowanie Tomasza było pozą. Dżentelmeńską, ale tylko pozą.<br />
<br />
- Tak? - Jeszcze raz
wypięła pupę, odwracając się do niego tyłem.<br />
- Czy ty mnie
prowokujesz? - Tomasz podparł się pod boki.<br />
- Tomciu. - Usiadła po
turecku. - Jesteśmy dorośli,
śpimy razem. Po co cokolwiek udawać?<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zatkało go, ręce mu
opadły. Czy ona właśnie oznajmiła, że jest gotowa na więcej?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Do Agaty fakt ten docierał w tym właśnie momencie. Kolejne barykady, którymi otaczała się przez lata kruszyły się, a ona pozwalała im na to. Chciała więcej i w nosie miała to, co będzie za dwa miesiące. Teraz żyła.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ostatnio mam czas
podsumowań i stwierdziłam jedno – ciągnęła dalej. - Zawsze
robiłam to, czego oczekiwali ode mnie inni. Spełniałam
oczekiwania. Po rozstaniu ze Zbyszkiem doszłam do wniosku, że tak
naprawdę nie żyłam dla siebie. A dziś dotarło do mnie, że od
kilku miesięcy nie kochałam się!</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Patrząc na jej ciało,
trudno mu było w to uwierzyć i nie potrafił
powstrzymać podniecenia, a to uwypuklało luźne spodnie i nie uszło
uwadze bystrym, lekarskim oczom Agaty.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Widzę, że ci się
podobam – mruknęła, patrząc na rosnący kusząco namiot. - I z
wzajemnością Tomku.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Im bardziej był
niedoubrany, tym apetyczniej się prezentował. Zastanawiała się,
czy włoski biegnące od piersi, przez brzuch zwężającym się
paseczkiem i niknące za gumką wybrzuszonych spodni to dzieło
natury, czy też tak ładnie je sobie ustylizował.
</div>
Nic nie odpowiedział,
tylko oparł się ramionami na materacu przed nią i zajrzał jej w
oczy.<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Czego tam szukasz? -
szepnęła.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pokonała ostatnie,
dzielące ich centymetry i pocałowała go delikatnie. Miętowe
języki wymieniały mokre informacje. Tomasz naparł na nią,
zmuszając tym samym, by się położyła.
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Agato – mruknął
między pocałunkami. - Nie wiesz nawet, jak długo o tym marzyłem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
A w myślach dodał
jeszcze – ile kobiet miało twoją twarz, gdy je pieprzyłem.</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie chciała odpowiadać.
Jego zapach i zwinne dłonie roznieciły coś, o czym od dawna nie
pamiętała już, dała temu usnąć i myślała, że umarło na
zawsze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jego gorączkowe dłonie, zdejmujące z niej w pośpiechu bieliznę i akrobatyczne wręcz ewolucje, by pozbyć się spodni, bez utraty kontaktu dłoni z piersiami i ust ze skórą. Agata drżała w oczekiwaniu, chciała poczuć go w sobie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Zrób to - jęknęła. - Teraz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
Zawisł nad nią na łokciach, dłońmi obejmując jej twarz.<br />
<br />
- Patrz mi w oczy - nakazał. - Nie zamykaj ich.<br />
<br />
Naparł na nią, a jej zaniedbywana tyle miesięcy kobiecość przyjęła go ciasno i mokro. <br />
Agata starała się patrzeć, bardzo chciała zapanować nad zamykającymi się z rozkoszy oczami, ale przegrała. <br />
Przegrała z jękiem i udami przyciągnęła Tomasza do siebie. <br />
<br />
Zaśnięcie odłożyli na później, a gdy któreś usypiało, drugie budziło to pierwsze. Wiedzieli, że nie wyruszą w dalszą drogę wczesnym rankiem, ale nie spieszyło im się. Mieli czas.<br />
<br />
<em>ps. na prośbę Agaty nie rozwijam zbytnio scen erotycznych (dla czego? cierpliwości)</em><br />
<em></em><br />
<em>Dla zainteresowanych czym pojechali w podróż, linki poniżej :-)</em><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=QeJCzUEBA1U">https://www.youtube.com/watch?v=QeJCzUEBA1U</a></div>
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=T8E7ti1U-7U">https://www.youtube.com/watch?v=T8E7ti1U-7U</a></div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-27521765558216441252014-05-06T10:31:00.000+02:002014-05-06T21:00:07.368+02:00Że niby cuda? Eeee tam...<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiHkN2drpB8UUm3TCjsGa5a9Mg09vL9AgdYBlERSBvLexwJQ9guu9Og1EgoYL_NLKtbixSdI7cPW6o4kvJfstKcQVWQDSy3atdG0MBTBPcF5jGkv1LbzEiDxaviqqhJgmtxRrJtOdRALXM/s1600/beznazwy.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiHkN2drpB8UUm3TCjsGa5a9Mg09vL9AgdYBlERSBvLexwJQ9guu9Og1EgoYL_NLKtbixSdI7cPW6o4kvJfstKcQVWQDSy3atdG0MBTBPcF5jGkv1LbzEiDxaviqqhJgmtxRrJtOdRALXM/s1600/beznazwy.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Miałam w życiu taki czas, kiedy
kłopoty włażą na głowę tak bardzo, że nie możesz jeść,
spać, ani nawet myśleć. Wieczorem kładziesz się, by odpocząć i
usypiasz, ale ogrom szajsu budzi Cię w środku nocy i tak bombarduje
w czaszce, że nie masz już szans na sen. Jest trzecia w nocy, nie
możesz wstać, gdyż pobudzisz wszystkich. Nie zaświecisz światła
nawet, warunki lokalowe na to nie pozwalają. Dwa pokoje, cztery
osoby. Pozostaje jeszcze łazienka, ale siedzenie na podłodze, na
zimnych kafelkach wynajętego mieszkania, nie jest szczytem marzeń
nocnych, dla niewyspanego po trzech godzinach snu, ciała. <br />
<a name='more'></a>Leżysz więc w
ciemności i sufitujesz. Sufitujesz i mielisz problemy. Mielisz, bez
szans na ich rozwiązanie, bo jak tu w nocy znaleźć wyjście z
czarnej dupy? Nie ma gorszego czasu na myślenie o bolączkach, niż
noc. Jej cisza i ciemność potęguje ogrom kłopotów i włącza
panikę.<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po kilku miesiącach napierdalanki z
syfem w głowie masz dosyć i wyglądasz, jak zombie.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Zombie zmęczone, wychudzone, jak cień
samego siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak właśnie miałam.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzy godziny snu i do pracy, a
właściwie odrabiania wyroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bez opcji poprawy, bez szans na
polepszenie, bez nadziei. No dobra, nadzieja umiera ostatnia...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Praca, dom, a w nim obowiązki, wysiłek
uśmiechu do dzieci, bo one nie muszą w tym brać udziału.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Znieczulenie piwem przed snem, trzy godziny snu, przebudzenie i sufit
przed oczami przez kilka godzin.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Codzienność, jak w jakimś koszmarze!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pewnej nocy obudziłam się jak zwykle
i dosyć miałam wciąż tych samych, czarnych myśli.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Koniec!
</div>
<div style="text-align: justify;">
Coś muszę zrobić, bo zwariuję!!!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I tu Was zaskoczę, a może właśnie
nie zaskoczę...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wymyśliłam opowiadanie, ze mną w
roli głównej. Zaczęłam je sobie właśnie opowiadać w głowie i
wyobrażać wszystko bardzo dokładnie.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pierwszej nocy zrobiłam właściwie
ogólny rys i trwało to z pół godziny. Gdy skończyłam, zaczęłam
je opowiadać od początku i dodawać szczegóły. Opowiadanie
rozwijało się, dodawałam kolejne wątki, a wszystko widziałam tak
dokładnie, jakbym oglądała film. Tyle tylko, że czułam nawet
zapachy, smaki, czułam wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Budziłam się bardzo regularnie,
zawsze około trzeciej w nocy i zaczynałam „opowiadać” mózgowi
tę baję od początku do końca i znów. Tak na okrętkę. Po tych
kilku dniach stwierdziłam, że przy drugim rozpoczęciu
„odtwarzania” w głowie bajeczki... usypiam i śpię do rana!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zaczęłam się względnie wysypiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Minął kolejny tydzień i usypiałam
już przy pierwszym „opowiadaniu” jej sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze kilka następnych nocy
wałkowania opowieści i usypiałam w połowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak odkryłam sposób na własną
bezsenność. Tym opowiadaniem było „Przejście przez pasy”.
Spisałam je, poszukałam miejsca do publikacji i... przestało
działać!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Już mnie nie usypiało, musiałam
wymyślić nowe opowiadanko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak znalazłam nowy
nałóg - pisanie.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pisałam z początku mało i rzadko.
Jedna prawidłowość pozostała. Opowiadania działały jako
usypiacze do momentu ich wrzucenia do sieci. Nie przeszkadzało mi to
jednak, bo w głowie coraz więcej ich powstawało. Mało z tego,
zaczęły mi się śnić!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ale nie o opowiadaniach chcę Wam tu
opowiedzieć, ale o rzeczy którą odkryłam poźniej.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pracuję w zawodzie, w którym często
moczy się dłonie, a te narażone są na kontakt różnoraką
chemią. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jako permanentny alergik miałam przez to kłopot z
dłońmi, a w końcu dłonie to ważna sprawa i są wizytówką
kobiety. Nie mogą być brzydkie, a moje były... wstrętne.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zaczęło się od bąbelków na palcach
i podrażnionej skóry. Do tego doszły plamy, a w końcu pękająca
skóra.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyglądało strasznie, swędziało,
bolało i szczypało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyobraźcie sobie palce, których nie
można wyprostować, gdyż pękają i broczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Koszmar!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wędrówka po
lekarzach, dermatologach, zielarzach...
</div>
<div style="text-align: justify;">
I klops! Nic nie skutkowało!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Żyłam z tym badziewiem, wstydziłam
się dłoni, chowałam je, plastrowałam i wyglądałam, jak Michael
Jackson tyle, że gorzej. Fatalnie!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po wielu miesiącach udało mi się
znaleźć środek zaradczy i była nim maść Elocom.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Smarowałam, znikało, przestawałam,
wracało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale jakoś się z tym żyło i nie
straszyło. </div>
<div style="text-align: justify;">
Spałam w rękawiczkach nasączonych maścią. W rękawiczkach myłam wszystko i prałam, pracowałam. Uczulał mnie nawet płyn Ludwik.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niestety, maść ta zawiera sterydy i
nie należy jej zbyt długo stosować. Ja używałam Elocomu kilka
lat. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie było wyjścia, musiałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mam kumpla, który miał podobne
problemy z dłońmi i stosował ten sam specyfik. Tak go sobie
pożyczaliśmy i oddawaliśmy, gdy któreś miało głód sterydu na
łapach.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pewnego dnia... Tak, wszystko dzieje
się pewnego dnia i zawsze tak się zaczyna :D.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pewnego dnia, mąż mój podrzucił mi
artykuł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Metoda Silvy...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zainteresowałam się tematem mocno tym
bardziej, że kilka miesięcy wcześniej umarł mój tatusiek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja, córunia tatunia tęskniłam i nie
umiałam się z tym faktem pogodzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
W żadne nieba i piekła nie wierzyłam,
więc wszystko to było dla mnie czystą niesprawiedliwością. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie
zgadzałam się ze stanem rzeczy i szukałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na kurs poszłam z debilnych pobudek.
Wyczytałam mianowicie w necie – klozecie, że metoda ta jest
bardzo niebezpieczna, gdyż można się dzięki niej kontaktować z
duchami umarłych.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Bucha cha cha!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Teraz tak reaguję na to, wtedy
szukałam sposobu zobaczenia taty w jakikolwiek sposób.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bez wahania zapisałam się na
trzydniowy kurs i czekałam na dzień, gdy posiądę wiedzę tajemną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ależ byłam głupia...
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trzy dni gadania oczywistości i jedno
ogromne odkrycie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Mam mózg i nie potrafiłam z niego
korzystać.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Słuchałam z początku słów
prowadzącego i czekałam na jakieś czary mary, tymczasem facet
opowiadał o relaksacji, oddechu, walce z nałogami, z bólem i
bezsennością.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na kursie odkryciem była własna
genialność, gdyż sama wymyśliłam sobie metodę Miki na
bezsenność.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po kursie zaczęłam praktykować to,
czego się dowiedziałam i za co zapłaciłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAMOLECZENIE.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Głupio brzmi?</div>
<div style="text-align: justify;">
Możliwe, ale u mnie zadziałało i to
był początek zmiany mojego podejścia do tego, co miałam w czaszce.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Choroba skóry rąk wracała
ustawicznie. To przeszkadzało, odbierało komfort życiu i
postanowiłam zacząć od rąk właśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Metoda Silvy mówi, by stworzyć sobie
miejsce w głowie, w którym siebie leczysz.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dodaje mnóstwo symboli i przedmiotów,
które masz wymyślić i te mają Ci pomóc.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
U mnie, do tego miejsca, do
Laboratorium, idzie się przez las, wchodzi po kilku skalnych
schodach i wchodzi przez drewniane drzwi, do okrągłego budynku.
Budynek też jest drewniany, wysoki, z długich, ciemnych desek. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ma
przeszklony dach, wewnątrz pachnie drewnem. Wokoło niego ciągną
się wyłącznie pola. Zawsze świeci słońce, jest ciepło.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na środku pomieszczenia stoi łóżko,
czy raczej kozetka i to jest moje miejsce samoleczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przy kozetce stoją lasery z ruchomymi
ramionami (w końcu lubię fantastykę :-) ).</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wchodzę do pomieszczenia i nigdy nie
pomijam wyobrażania sobie drogi przez las, po zmurszałych
stopniach, otwierania drzwi i wejścia do środka, do przyjaznego
pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie muszę zamykać drzwi, gdyż w tej
krainie nie ma nikogo poza mną, nie mam się kogo obawiać, jestem
bezpieczna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kładę się na kozetce, i myślą
włączam lasery.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zaczęłam właśnie od dłoni i to te,
leczę światłem.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Najpierw ramiona maszyny, która jest
narzędziem mojego umysłu, skanują chore miejsca skóry i zaczynają
wypalać niepotrzebną tkankę. Następnie nakładają nową tkankę,
którą powlekają ubytki w wypalonych miejscach. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chore tkanki płyną
z krwią do pęcherza moczowego i tam zaczekają. Wysikam je.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Taki zabieg stosowałam dwa razy
dziennie po piętnaście minut, przez dwa tygodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rano, siedząc na krześle i wieczorem,
w łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dwa tygodnie i ręce, chore od lat,
wyzdrowiały. Wszystkie zmiany chorobowe i podrażnienia zniknęły.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Maść ze sterydami poszła w odstawkę, ja zaczęłam się
interesować tematem możliwości umysłu.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Głupio brzmi, wiem. Też bym tak pomyślała, ale przetestowałam, więc mam dowód.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czy bredzę?</div>
<div style="text-align: justify;">
Myślcie, co chcecie. Sprawdziłam to
na sobie i zadziałało.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chciałam wiedzieć czy mogę coś z
tej wiedzy sprzedać innym. Kilka metod wyniesionych z kursu
zadziałało na koleżankach. Najlepiej działa sposób na
bezsenność, czyli kontrola zasypiania z użyciem wymyślonej
tablicy.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeśli ktoś chciałby odkryć coś w
sobie, o co dotąd nawet siebie nie podejrzewał, mogę z całą
pewnością polecić taki kurs. Każdy coś z niego dla siebie
wyniesie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dla mnie był to początek samorozwoju
i ten trwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jestem obecnie w wyjątkowo dupiatej
sytuacji życiowej, ale teraz wiem, że sobie z nią poradzę. Mam
narzędzia i wiem, jak ich używać.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaL4iU2ohYgapfXzWdqn9LKYts1nY_SH1q__HjBC4Nvm8Jh9VFwTVSurKnmBPcAFQTLy6VzDXdkynms_mFWw4elJKEtRS9ZT4JI4vZNNXVZ7CO4TWCSJvFztcEsgnaD8YbgGTmhLbU6GVA/s1600/unnamed+(2).jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaL4iU2ohYgapfXzWdqn9LKYts1nY_SH1q__HjBC4Nvm8Jh9VFwTVSurKnmBPcAFQTLy6VzDXdkynms_mFWw4elJKEtRS9ZT4JI4vZNNXVZ7CO4TWCSJvFztcEsgnaD8YbgGTmhLbU6GVA/s1600/unnamed+(2).jpg" height="320" width="240" /></a>Wiem, jak abstrakcyjnie to wszystko
brzmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po to właśnie założyłam bloga i o
tym (pomiędzy opowiadaniami oczywiście!) będę pisać.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niektórych spraw nie należy
zachowywać dla siebie i trzeba się nimi dzielić, bo trzeba i już!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiem, wiele osób pomyśli: kretynka,
naiwniaczka, wariatka itp. itd.</div>
<div style="text-align: justify;">
Proszę bardzo! Mnie to nie rusza :D.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, co wiem, a czego nie wiedziałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Od kilku lat nie łyknęłam tabletki,
z bólem radzę sobie innymi metodami i jestem happy.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym się będę dzielić i proszę
opluwaczy, by pluli na podłogę u siebie, nie na moim blogu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Opluwaczy również pozdrawiam ;-)</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
ps. mam mózg i nie zawaham się go użyć!</div>
<div style="text-align: justify;">
całusy ;-)</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-66619935319726077502014-05-05T18:46:00.000+02:002014-05-06T07:38:09.561+02:00"Takaja żyzń" cz. XXXI<div style="text-align: justify;">
<em>I w "Takajej" i w "Długu", główne bohaterki wyruszają w podróż. Obie autem i tu zacznie się dla mnie wyzwanie. Opisać tę podróż na tyle odmiennie, by nie koliła po oczach ta zbieżność. </em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<em>Jak wyjdzie? Ocenicie sami.</em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymNX8_RxtTLbOKB7Cof_mhvNairNg40daa1oHIpSkqrCyHtXCtLeGZYxHeV-pajDTFZE01TDQNzCkoMkFgWMTHj-2HEzS-AabvqmV_lFbrK0J_fP4ZWvzt3bjrKdjf2LVBPjiql8y_ORx/s1600/hotkiss.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymNX8_RxtTLbOKB7Cof_mhvNairNg40daa1oHIpSkqrCyHtXCtLeGZYxHeV-pajDTFZE01TDQNzCkoMkFgWMTHj-2HEzS-AabvqmV_lFbrK0J_fP4ZWvzt3bjrKdjf2LVBPjiql8y_ORx/s1600/hotkiss.jpg" height="320" width="240" /></a>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Co ty tutaj
robisz? - Byłam zbytnio zszokowana, by zadać mądrzejsze pytanie. </div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- A co sobie
myślałaś? - Matka wstała powoli, nie odrywając ode mnie wężowych
oczu i sycząc w wężowym języku. - Że jak uciekniesz z domu i
zabierzesz mi dzieci, to nie będę swoich synków szukać mała
zdziro? Matce dzieci ukraść?!</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Matce?! -
Oburzenie odblokowało mnie. - Ty siebie nazywasz matką?!
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stała przede mną
spięta i najwyraźniej gotowa do kłótni.
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ty ich matką na
pewno nie jesteś - odparła zjadliwie. - To ja ich urodziłam.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- I wtedy skończyła
się twoja rola, jako matki. - Starałam się mówić spokojnie, choć
ledwo nad sobą panowałam. - Od początku byłam lepszą opiekunką
dla braci, niż ty matką.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie prawda! -
Zacisnęła pięści, usta we wściekłe kółko. - Wychowywałam
ich, jak umiałam najlepiej.<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- W ogóle ich nie
wychowywałaś! - krzyknęłam, przestając panować nad emocjami. -
Wyplułaś ich z brudnego łona i zapomniałaś o swoich obowiązkach.
Poszłaś się szlajać!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Ja się poszłam
szlajać? - Jej zharataną używkami twarz dzieliły zaledwie
centymetry od mojej. - Za to z córki wyrosła mała dziwka! Widzę,
że nalazłaś sobie godną pracę?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Rozejrzała po
kuchni, teatralnym gestem wskazując wokoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Kim tutaj jesteś?
- Znów wbiła we mnie spojrzenie przemalowanych oczu. - Sprzątaczką,
kurewką? Jednym i drugim?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie wytrzymałam.
Krew zaszumiała mi w uszach, dłoń uniosła się bezwiednie i po
nabraniu rozpędu, trafiła ją prosto w twarz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dźwięk uderzenia
w ciało zabrzmiał głośno w cichym pomieszczeniu i trwał echem w
uszach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Mira siedziała w
bezruchu, matka złapała się za twarz, do mnie powoli docierało co
zrobiłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie czułam żalu,
raczej ulgę. Chciałam to zrobić od zawsze, tym razem sprowokowana,
nie powstrzymałam się.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ty mały
kurwiszonie... - syczała cicho. - Nie myśl sobie, że tak to
zostawię. Odbiorę ci moje dzieci, a na pewno pieniądze na nie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie widziałam
sensu w rozmowie. Nic do niej nie docierało. Przyszła odzyskać
odebraną jej na dzieci kasę, nie synów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Pani stąd
wyjdzie. - Zza moich pleców dobiegł głos Adama.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- A ty kto?! -
Wściekła, ale i zaciekawiona wyjrzała ponad moim ramieniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Właściciel tego
domu i proszę, by go pani opuściła i nie nachodziła nas więcej.
- W jego głosie pobrzmiewała groźba.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I dobrze. Ze mnie
para zeszła i czułam się rozdeptana. Nie chciałam patrzeć na tą
wywłokę, moją matkę, więc odwróciłam wzrok czekając, aż
wyjdzie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie ciesz się
kasą, bo ci ją zabiorę – warknęła jeszcze, mijając mnie. -
Dzieci sobie możesz zachować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I tak oto w jednym
zdaniu podsumowała cel swojej wizyty. Nie z miłości do synów to
zrobiła, ale z pragnienia wywołanego wyschniętym źródełkiem
finansowym. Sucz...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stałam w
niezmienionej pozie, gdy Adam wyprowadzał matkę. Zamknął drzwi i
wrócił. Mira w międzyczasie opuściła pomieszczenie, zostawiając
nas samych. Stałam sflaczała, czując łzy pod powiekami. <br />
Matka...
Ja to mam szczęście!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Kasiu. - Drgnęłam
nerwowo, czując dłoń na ramieniu. - Trzymasz się?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Trzymam -
szepnęłam. - Przykro mi, że to widziałeś.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Było mi przykro,
głupio i wstydziłam się po prostu.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Było mi również
bardzo, ale to bardzo źle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wszystko w
porządku – szepnęłam, obejmując się ramionami. - Szkoda, że
to widziałeś.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Podszedł do mnie i
objął, odwracając ku sobie i zamknął w uścisku. Z
nosem wciśniętym w jasną koszulę, wdychałam jego zapach,
uspokajając się powoli. Chciałam zapomnieć to, co wydarzyło się
przed chwilą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Pocałuj mnie. -
Uniosłam ku niemu twarz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pocałował i
docisnął do siebie. Myśli powoli ulatywały, zastępowało je
podniecenie. Jego dłonie błądziły po ciele, wplatały palce w
moje włosy. Język penetrował usta, usta całowały twarz. Napierał
na mnie podnieconym ciałem, kierując do tyłu, aż w pewnym
momencie poczułam krawędź blatu. Nie tracąc kontaktu z
ustami, sciągnął mi z bioder legginsy i usadził na blacie, stając
między udami. Jeszcze kilka gorączkowych ruchów dłoni, by
po chwili wbić się we mnie. Bez pieszczot, bez słów, bez
niepotrzebnych wstępów. Pchnięcie i wycofanie, kolejne i jeszcze
jedno. Przyciągał mnie ku sobie, pchając coraz szybciej i mocniej,
dysząc mi w usta.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Myśli już nie
było, zostało uczucie, a to szybowało coraz wyżej, by z kolejnym
ruchem zacisnąć mi powieki i moje wnętrze na nim. Jeszcze chwila i
zaciskając dłonie na pośladkach, znieruchomiał z jękiem.
Trwaliśmy tak chwilę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Myśli wracały,
lecz przymglone.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Gorycz pozostała,
lecz była odrobinę posłodzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zsunęłam się z
blatu, ubrałam i nie mówiąc nic, poszłam do pokoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pod prysznicem
zastanawiałam się nad całym zajściem i nie o matce myślałam.
Jej reakcje były dla mnie jasne, jak budowa cepa. Zamyśliłam się
nad zachowaniem Adama. <br />
Szybki seks ukoił na chwilę złe emocje, ale
nie zaradził im. <br />
Dlaczego nie powiedział nic? <br />
Dlaczego ja nie
odpowiedziałam na zadane pytanie? <br />
Czy zwykły pocałunek naprawdę
tak go podniecił, czy wolał się kochać niż rozmawiać? <br />
Czy ja
właściwie chciałam rozmawiać?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Te i wiele innych
pytań tłukło się w głowie. Nie rozumiałam naszych relacji
i tego, co się ostatnio działo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wchodząc do domu
czułem, że coś jest nie tak. Utwierdziłem się w tym, widząc
napięte plecy młodej, gdy wchodziłem do kuchni, a następnie jej
unoszące się ramię i dłoń wymierzającą siarczysty policzek
osobie przed nią.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po tym odgłosie
nastąpiła cisza, napięcie wisiało w powietrzu, iskrzyło wręcz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ty mały
kurwiszonie... - To był kobiecy, chropowaty głos osoby stojącej
przed młodą. - Nie myśl sobie, że tak to zostawię. Odbiorę ci
moje dzieci, a na pewno pieniądze na nie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zrozumiałem, że
to jej matka. Ostatnia osoba, którą Kasia chciałaby widzieć i z
nią rozmawiać. Zachowanie młodej potwierdziło moje domysły.
Stała, zaciskając pięści. Obawiałem się, że jeśli nie wyrzucę
tej kobiety z kuchni, z domu i to w tej chwili, to może dojść do
poważniejszych rękoczynów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wyprowadziłem jej
matkę za drzwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Pani tu nie wraca
– powiedziałem, zamykając za nią drzwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Co teraz? Co
powinienem powiedzieć? Nie byłem dotąd w takiej sytuacji, nie
musiałem pocieszać, a to podpowiadała mi intuicja.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Kasiu. -
Dotknąłem jej ramienia, choć wolałbym ją przytulić, lecz nie
wiedziałem, jak zareaguje. - Trzymasz się?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przytaknęła i
objęła się ramionami, jakby bała się rozpadu ciała na kawałki.
Skurczyła się i napięła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Objąłem ją
ramionami, a ona wtuliła się we mnie z ufnością, pocałowała i
wszystko stało się łatwe.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Usta, dłonie,
oddech, ja w jej wnętrzu i długo wyczekiwany kontakt fizyczny
przyniósł ulgę, wygłodzonemu ciału. Szybko, gwałtownie, byle do
finału.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wyplątała się z
moich ramion i bez słowa wyszła z kuchni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ja zostałem
ogłupiały.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Czy coś źle
zrobiłem?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Cholera.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wieczorem normalnie
zachowywały się tylko dzieciaki. Jak zwykle głośne, wesołe i
wszędobylskie. </div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czuły się u mnie najwyraźniej, jak u siebie.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Mira milczała,
młoda wykonywała zajęcia mechanicznie, ja czułem się
idiotycznie.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie jak u siebie...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Możemy jechać
jutro w nocy. - Musiałem jakoś przerwać ten zawias. - Co wy na to?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po moich słowach
zawrzało i na taka reakcję właśnie liczyłem. U chłopaków
reakcja był najszybsza i najżywsza. <br />
Ich ruchy przyspieszyły, jakby
ktoś mikser powietrza włączył.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Już jutro?! - To
był Tomek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- W nocy?! - To
Arek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Jedziemy?! -
Kacper.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czy ja aby na pewno
wiem, co robię?...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Od wyjścia matki,
czułam się, jakbym miała ciasny klosz na głowie. Niby wszystko
było normalnie, lecz nienormalność zajścia sprzed kilku godzin,
powtarzała w mojej głowie całą sytuację, jak zapętlony film.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Uderzyłam matkę i choć zasługiwała na to, może na wiele więcej
nawet, nie umiałam sobie z tym poradzić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Uderzyłam własną
matkę!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jaka by ona nie
była, to jednak matka...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Funkcję robota, na
którą się przełączyłam, wyłączył Adam oznajmiając, że
jutro wyjazd.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Najszybciej
zareagowali bracia, ja całą scenę obserwowałam i jedna rzecz
uderzyła mnie i zabolała. Reakcja Adama na wybuch ekscytacji
chłopaków. Wystraszył się chyba takiego żywiołu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ten wyjazd będzie
sprawdzianem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozeszliśmy się
do pokoi. Ja z Kacprem do naszego, Tomek i Arek do swojego. Oni z
jedną, my z drugą, pożyczoną od Adama torbą. Pakowałam nas i
myślałam. Mieliłam i mieliłam i dziś ta cecha
charakteru ciążyła mi okropnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kolejny dzień był
nerwowy. Ekscytacja dzieciaków sięgała zenitu z każdą godziną,
przybliżającą nas do tej, wyznaczonej na wyjazd. Zadawali dziesiątki pytań, nie
pozwalając mi się skupić na przygotowaniach.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Chciałam być
gotowa na każdą okoliczność, tymczasem ich ciekawość o
pogodę, temperaturę, miejsce do pływania i inne „najważniejsze”
sprawy, nie pozwalała niczego zrobić, jak należy. A przecież
musiałam skompletować apteczkę, przygotować prowiant na drogę,
czy zapasy picia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nawet Mira wyczerpała cały pokład anielskiej
cierpliwości i była nimi najzwyczajniej w świecie zmęczona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Kolejne, nabite
torbiszcza, układaliśmy przy drzwiach wejściowych, a Adam ładował
je do auta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie jest tak, jak
gdy robił wypady z kochankami, pomyślałam z uśmiechem. Co
innego spakować kilka ciuchów i wsiąść do samolotu, a załadować
tyle kilogramów niezbędników przy tak licznej załodze.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Oj, Kasieńko –
szepnął skrzydlaty demon w mojej głowie. - Czarno to widzę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Zamknij ryja! -
warknęłam pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Ładujemy się i
w drogę! - krzyknął Adam, z wesołością, której przeczył wyraz
oczu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Widziałam jego
obawy, sama czułam to samo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Usadziliśmy
chłopaków na specjalnie zakupionych z okazji wyjazdu fotelikach,
ucałowaliśmy Mirę i ruszyliśmy w drogę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Denerwujesz się?
- zapytałam, gdy bracia popadali w końcu i kiwając głowami, wraz z
kołysaniem samochodu, spali.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wreszcie cisza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Nie – odparł.
- Niby czym mam się denerwować?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie widziałam jego
oczu, ale ton głosu nie przekonał mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- A ja się
denerwuję. - Wyznałam szczerze. - To pierwszy taki wyjazd i nie
wiem, czego się spodziewać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- No dobrze –
zaśmiał się. - Też się pietram i dobrze, że nie jestem w tym
osamotniony.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymNX8_RxtTLbOKB7Cof_mhvNairNg40daa1oHIpSkqrCyHtXCtLeGZYxHeV-pajDTFZE01TDQNzCkoMkFgWMTHj-2HEzS-AabvqmV_lFbrK0J_fP4ZWvzt3bjrKdjf2LVBPjiql8y_ORx/s1600/hotkiss.jpg" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymNX8_RxtTLbOKB7Cof_mhvNairNg40daa1oHIpSkqrCyHtXCtLeGZYxHeV-pajDTFZE01TDQNzCkoMkFgWMTHj-2HEzS-AabvqmV_lFbrK0J_fP4ZWvzt3bjrKdjf2LVBPjiql8y_ORx/s1600/hotkiss.jpg" --><!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F4.bp.blogspot.com%2F-maoTIAnzFgc%2FU2dyZHSmtXI%2FAAAAAAAABic%2FNOvMe_tGhH0%2Fs1600%2Fhotkiss.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiymNX8_RxtTLbOKB7Cof_mhvNairNg40daa1oHIpSkqrCyHtXCtLeGZYxHeV-pajDTFZE01TDQNzCkoMkFgWMTHj-2HEzS-AabvqmV_lFbrK0J_fP4ZWvzt3bjrKdjf2LVBPjiql8y_ORx/s1600/hotkiss.jpg" -->Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-28788532862135647882014-05-04T12:41:00.000+02:002014-05-05T09:33:32.605+02:00Przymusowy seans<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0REjMOAIlCgMiypeiApFBLR5ZnnUcySLDJTjFVx-EDtobRoizU3BSyx-PllSwbbtpZIPo7F6V6b6DpW7jyk0OTO0_5Id50HKgtIyyCZlFblKuNW9iOkRsqdLxjDzslClRZkdy9k7kKQtU/s1600/imagesCAR8UHT5.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0REjMOAIlCgMiypeiApFBLR5ZnnUcySLDJTjFVx-EDtobRoizU3BSyx-PllSwbbtpZIPo7F6V6b6DpW7jyk0OTO0_5Id50HKgtIyyCZlFblKuNW9iOkRsqdLxjDzslClRZkdy9k7kKQtU/s1600/imagesCAR8UHT5.jpg" /></a></div>
Byłam wczoraj w kinie. <br />
Dziecko zmusiło
mnie do wykorzystania wreszcie voucherów, których ważność mijała
w najbliższych dniach.<br />
Poszłam, pocieszając się, że dane
mi będzie przynajmniej pofolgować uzależnieniu i pożreć nachosy
z sosem serowym. Oczywiście duże i z podwójną porcją sosu!<br />
Repertuar dobierał mój nastolatek, a
mi nie pozostało nic innego, jak tylko ugiąć się i uśmiechać
powtarzając, że oczywiście, marzyłam o pójściu na „Kapitana
Amerykę”.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tłok w kinie, bo wstrętna pogoda i
zimno, plus święto. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ludzie nie mają się gdzie podziać, gdyż
markety zamknięte, więc przybyli tłumnie, jak i my, do kina.</div>
No ale ok. <br />
<br />
Jestem matką, samego syna
nie pocisnę na seans. Powinnam z nim iść, a poza tym vouchery się
przeterminują.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przecisnęliśmy się wraz z tłumem do sali
kinowej, piastując każde swoją wytłoczkę nachosów, śmierdzących
serowo i zasiedliśmy.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kolejną torturą dla mnie miał być
fakt, że niestety trafiliśmy na wersję z dubbingiem.
</div>
Aktorów występujących w tej
produkcji znam z wielu filmów, a te oglądałam w wersjach z
napisami i ich głosy kojarzę doskonale. Cóż, jakoś przeżyję te
dwie godziny...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zaczęło się standardowo. Reklamy,
reklamy, reklamy...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Znacie moje podejście do reklam i
miłość, jaką darzę wtłaczanie w mózgownicę treści
podawanych uśmiechniętymi ryłami aktorów w nich grających.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nim zaczął się film, nachosy miałam
z głowy i w sumie dobrze.</div>
Dlaczego?
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Film, jak film. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Akcja, nadmiar
napierdzielającego się, umięśnionego testosteronu, fabuła wiodąca
przez oczywistości ku zakończeniu, które znasz i na które tu
przyszedłeś. Nadmiar prostej symboliki i zbyt mało, jak dla mnie, humoru (pod tym względem wolę Ironmana z Robertem D.).
</div>
Ale...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
No właśnie, to ale!</div>
To „ale” utrzymało mnie w fotelu,
bez zbytniego wiercenia się, w celu zmiany obolałej pozycji.<br />
Tym „ale” były usta Chrisa Evansa,
widoczne podczas filmu niejednokrotnie na pół ekranu!
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Takie kształtne i różowe, cudnie
wykrojone. Nie śledziłam ekspresyjnej treści z mnóstwem
napierdalanki i wyczynów akrobatycznych, których nawet superhiroł
nie przeżyłby, lecz wpatrywałam się w boskość warg aktora
wymyślając, co mógłby on zrobić z rudowłosą Scarlett
Johansson. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Takimi usteczkami? Dżizys!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie ważne było, że charakteryzcja i make up posunięto tutaj do przesady. Efekt powalał!</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moje dziecko śledziło rozwój akcji,
podskakując co chwilę na fotelu, ja przecierałam parujące okulary
3D i układałam w głowie opo z Chrisem w roli głównej.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wątek trwał, zaczynały mnie wkurzać
co najmniej kaski, durnowate trykoty na głównym bohaterze i ciągłe
strzelanie. Nadmiarowi akcji, którym można by obdzielić setkę
filmów, nie pomagały nawet cudne wary kapitana Ameryki i w tym
momencie pojawił się w treści filmu FACET MARZENIE!</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mój typ, brunet. szczupły i wysportowany.<br />
I tu uwaga!
</div>
Pospolita jestem i lubię u mężczyzn...
długie włosy!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wyobraźcie to sobie:</div>
Facet w moim typie.<br />
Włosy do ramion.<br />
I o bosz...<br />
Skórzane spodnie!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Temu dali jeszcze szalony wyraz twarzy
i moje ukochane spojrzenie spod byka.</div>
W majtkach kisiel. Prawie ześliznęłam
się z fotela, a okulary 3D topiły się na mym fejsie z emocji.<br />
Nie przeszkadzała mi nawet jego
metalowa ręka i maska na pół twarzy a'la dr. Hannibal, lecz od
momentu pojawienia się gościa w kadrze, marzyłam wyłącznie o
tym, by tą maskę zdjął. <br />
Umiejętnie dawkowano widok jego buźki, zdzierając wpierw okulary, by móc pozachwycać się na pierwsze danie, jego cudnymi gałami. <br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jak dla mnie mógłby zdjąć jeszcze
spodnie i latać po ekranie na golasa i ze wzwodem, ale zdawałam
sobie sprawę z obecności zbyt wielu dziewic na sali, więc
pozwoliłam tym obrazkom pozostać jedynie w głowie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Reszta filmu była dla mnie
przeskakiwaniem od różowych usteczek kapitanka, do szalonego
spojrzenia czarnego charakteru i jego włosów powiewających w
mej wyobraźni, w zupełnie innych okolicznościach, niż te przedstawione na ekranie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie odmówię tej produkcji świetnego
wykonania. Dźwięk gwałcił rozkosznie uszy, a efekty specjalne i
rewelacyjne ujęcia dopełniały efektu.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie oczekiwałam po filmie
rewelacji, ale nie żałuję, że vouchery poszły właśnie na
niego.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Panowie załatwili sprawę i jedna z
końcowych scen, gdy jako przeciwnicy wisieli jeden nad drugim, dla
mnie powinna zakończyć się inaczej. Powinni byli się pocałować
i byłaby to kwintesencja treści, którą ja obserwowałam przez kilkadziesiąt minut. Wykorzystam to w "Pijawie".</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
O męską część widowni również
zadbano, obsadzając w jednej z głównych ról Scarlett.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Laska popiernicza w obcisłum kombinezonie i nawala samoczo - masochistycznej części mocnej płci po wyobraźni, aż miło.</div>
Jedno mi się gryzło. Wolę ją w
blond czuprynie!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Najbardziej pokoliły mnie jednak, w
osłonięte plastikiem okularów oczy, dwa szczegóły.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Scarlett wpadła z Chrisem do kumpla i
tam myje włosy (Chris w międzyczasie pręży samczo klatę, opiętą białym podkoszulkiem). Scarlett wyciera je ręcznikiem, a w
kolejnej scenie ma je wyprostowane prostownicą i podkręcone!</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
No heloł! Skąd u faceta prostownica
i jakaśtamlokówka?! Torebki z chaosem pod pachą nie wlekła za sobą Scarletka.</div>
Plama!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kolejny zonk, to scena, gdy Scarletka
podszywa się, pod na oko pięćdziesięcioletnią panią pewnej
postury, odzianą w niebieską garsonkę, a po kilku scenach zrzuca
maskę i to jest realne. Nierealne jest natomiast, że garsonka
dopasowuje się do jej figury i leży idealnie!</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czepiam się?</div>
Może, ale w końcu to superprodukcja
za grubą kasę, więc ktoś powinien zadbać o takie pierdoły!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Skoro ja, osobniczka w dniach płodnych,
sfokusowana na pięknych samcach dostrzegłam takie detale, to
zobaczą je setki, a nawet tysiące widzów.!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1bbSa0ZDcwc7VXhiccRdbUKWt-BQ0Rmt4jLYisscFUExTeC1Jpqq0nFUO4ElasTo88NW9xjTM82-p4c4unZOJFWvE3dPfxrQ1V4FKtkHNWQlbHfsnfrGsehB_2DXSenvn9YRDfPKL7SLa/s1600/tumblr_n33i25meZH1s5459ro2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1bbSa0ZDcwc7VXhiccRdbUKWt-BQ0Rmt4jLYisscFUExTeC1Jpqq0nFUO4ElasTo88NW9xjTM82-p4c4unZOJFWvE3dPfxrQ1V4FKtkHNWQlbHfsnfrGsehB_2DXSenvn9YRDfPKL7SLa/s1600/tumblr_n33i25meZH1s5459ro2_500.gif" height="210" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dodam jeszcze, że Robert R. świetnie
gra współczesnego Hitlera, ale nie znam złych ról w jego
wykonaniu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Samuel L. J jest zawsze genialny i
najbardziej jego "efekt", psuł mi podłożony dubbingowo głos (przy
Scarletce wręcz ranił uszy).</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Warto zobaczyć film dla tych dwu
facetów. Są tak cholernie seksi, że nachosów nawet nie potrzeba.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kapitan Ameryka popiernicza w swoim
mało gustownym wdzianku i z nocnikiem na głowie, ale przynajmniej nie maskuje ono sylwetki,
a Sebastian Stan... CIACHO!</div>
Jeszcze o nim usłyszymy! (i zobaczymy
:D )<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7cCN2WaojQl3AxTI9PwUkLEKRXoArn4KTpEWPPWY3AGY-OAZwXndetyx5sSbspHZVhvKPJwbE3DxcPw8aGXq7TaDJM7IxrGiwus7KhLBCz_oqe3i-rwvAyrqfp7zfgHVNBs_vlFRGVj2O/s1600/2954424-chris+evans.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7cCN2WaojQl3AxTI9PwUkLEKRXoArn4KTpEWPPWY3AGY-OAZwXndetyx5sSbspHZVhvKPJwbE3DxcPw8aGXq7TaDJM7IxrGiwus7KhLBCz_oqe3i-rwvAyrqfp7zfgHVNBs_vlFRGVj2O/s1600/2954424-chris+evans.jpg" height="320" width="268" /></a></div>
W tym odcinku panowie nie pałają ku sobie miłością.<br />
W następnym zaczną, gdyż tak podpowiada logika, wynikająca z zakończenia filmu.<br />
<br />
Wszystkie ważne postaci ocalały, zbędne poległy.<br />
<br />
Superprodukcja za supermiliony kręci się dalej i powiem Wam jedno. <br />
Na kolejną część to ja wyciągnę dziecko i jeśli nie będzie chciało iść, lub zabierze na nie swoją dziewczynę, pójdę sama.<br />
<br />
Dla tych ciasteczek właśnie!<br />
<br />
Nawet bez nachosów ;-)<br />
<br />
<em>ps. pisane w dni płodne, gdy hormony rządzą rozumem:-)</em><br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-86101388574961228192014-05-03T18:45:00.000+02:002014-05-05T09:32:58.319+02:00"Dług" cz. IX<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVoILpJK23JQJKanqZEXzGj0oxKOfqth1ScLOCvM1m1MxOv1ANfhT5mAKJq9otnGDZ5ZSlO7qJNr4XX7XwOzNuTzy0nrprkDO1JgRsF95zH7oPmf9LoDBFWO2YBFVoosyJp6eUO2MRyABJ/s1600/d%C5%82ug+9.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVoILpJK23JQJKanqZEXzGj0oxKOfqth1ScLOCvM1m1MxOv1ANfhT5mAKJq9otnGDZ5ZSlO7qJNr4XX7XwOzNuTzy0nrprkDO1JgRsF95zH7oPmf9LoDBFWO2YBFVoosyJp6eUO2MRyABJ/s1600/d%C5%82ug+9.jpg" height="320" width="204" /></a>Agata zajęła półki w szafie po
prawej stronie i lewą część łóżka, czyli odwrotnie do tego,
czego wcześniej żądała. Straciła zapał do oporowania i
zapragnęła współpracy z Tomaszem.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dotychczas łudziła się posiadaniem
normalności na stanie, tymczasem miała nienormalności w nadmiarze.
Mąż pił i niby to ukrywał, a ona niby tego nie zauważała.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Co też miał w zamyśle mózg, robiąc
jej takiego psikusa?!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Teraz, siedząc w wygodnym fotelu i
popijając czerwone wino, robiła rachunek sumienia, a ten nie
wypadał różowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaniedbała małżeństwo, nie
zauważała swojego męża i zapomniała czuć i pragnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pracowała w wyuczonym zawodzie i
największą radość czerpała z ciągłej nauki. Uczyła się na
przypadkach, czyli na dzieciach. Każda trafna diagnoza, rozpoznanie
choroby i wyleczenie bajtla, a niejednokrotnie uratowanie
mu życia, było dla niej, jak narkotyk. Czuła się dzięki temu
potrzebna i spełniona o wiele bardziej, niż w domowych pieleszach.<br />
<a name='more'></a>Bo jak tu porównać ugotowanie obiadu, czy ogarnięcie domowego
bałaganu, do odratowania puchnącego i duszącego się dwulatka?
Zastrzyk w drobne ramię i dzieciątko wracało do normy. Gdyby nie
takie osoby, jak ona, udusiłoby się. Serce zamarłoby w swoim
rytmie.<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jednak zatraciła w tym wszystkim
kontakt z rzeczywistością. Powinna była pielęgnować małżeństwo,
a jej się najzwyczajniej w świecie nie chciało. Odhaczyła
podpunkt zawarcia ślubu z listy życiowych zadań do wykonania i
przeszła nad posiadaniem męża do porządku dziennego. Reszta miała
się ułożyć sama, ale się nie ułożyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nad czym się tak zadumałaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z zamyślenia wyrwało ją ciche
pytanie Tomasza.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nad własnymi wyborami – wyjaśniła.
</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcesz się wycofać?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W jego oczach widziała strach i
przygotowywanie się do odrzucenia. Zakładał najgorsze, a nie o tym
przecież myślała.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Myślałam nad tym, co dotąd robiłam
– mówiła spokojnie. - O swojej cudownej pracy i o tym, że
przesłoniła mi ona resztę życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Leczysz ludzi Agato. – Jego
spokojny głos działał na nią kojąco. - Nic nie może się z tym
równać!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem. - Potarła energicznie nos
czując, że za chwilę wpłyną do niego niechciane łzy, a te
zamienią się w katar. - Pogubiłam się w tym wszystkim, co po
drodze się działo Tomaszu.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przegrała, wygrały łzy. Oczy wylały
się strużkami, nos przeciekł potoczkami. Naciągnęła luźny
rękaw bluzki na dłoń i w niego zaczęła wcierać wydzieliny oczne
i nosowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Masz. - Tomasz podsunął jej
gustowne, nierdzewne pudełko z chusteczkami, by oszczędziła
nieszczęsną część garderoby.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję. - Smarknęła donośne. -
Żałośnie zaczynam nasze dwa miesiące.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mnie się podobają nawet takie
zaczynajki. - Uśmiechnął się szczerze. - I rozumiem, że musisz
co nieco opłakać. - Dodał, unosząc brwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki. - Ponownie smarknęła
siarczyście, zmięła przemoczone chusteczki i wyrzuciła je przez
dziurę w blacie, do kosza.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zmyślny wynalazek z tym otworem w
powierzchni roboczej! - pomyślała.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Od czego chcesz zacząć? - spytała,
wciągając wilgoć nosa głębiej. - Masz jakiś plan?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam. - Uśmiechnął się radośnie,
jak gdyby czekał wyłącznie na to pytanie. - Monaco! Tam jedźmy
już zaraz. Co ty na to?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Co ona na to?!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Żyła dotąd w jednym miejscu,
fokusując się na swojej pasji i w przerwach, na codzienności.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nigdzie nie jeździła, nie bywała w
ciekawych miejscach. Ba! Nawet na imprezy nie chodziła, a wszystko
przez to, że po dniówce, podczas której diagnozowała niemowlęta,
kilkulatki w miarę zdrowe i te permanentnie chore dzieciaki, padała
na twarz i nie było to zmęczenie niefajne. Ono było przepełnione
fajnością i satysfakcją samorealizacji. <br />
Czuła się spełniona,
lecz najwyraźniej ominęło ją kilka szczegółów życia. Omijały,
lecz codzienność i zbieg okoliczności, oraz przypadłość męża,
miały jej o tym najwyraźniej przypomnieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ok – odparła ostrożnie, czym
rozśmieszyła Tomasza. - Nie śmiej się! - zrugała go. - Jedźmy,
gdzie sobie tylko wymyślisz i niech będzie super!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będzie super. - Błysnął okiem. -
Bądź gotowa na jutro.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym ją zaskoczył, ale i ucieszył.
Szaleństwa i nieprzewidywalności w swoim życiu miała dotąd jak
na lekarstwo, toteż człowiek z szaloną nutką charakteru, spodobał
się Agacie i ciekawił.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stała w łazience, nitkując
przestrzenie między zębowe w sposób wyniesiony z zajęć
uczelnianych. Od zawsze czuła roje bakterii baraszkujące w
przytulnych i wilgotnych szparach między zębiskami i wykorzystywała
wszelkie zdobycze techniki stomatologicznej do walki z nimi. Nie
miała przy sobie swojej ulubionej szczoteczki z irygatorem, więc
musiała się obejść miętową nitką.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Idę spać – krzyknął przez drzwi
Tomasz. - Dobranoc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dbrnc... - odgulknęła Agata z pianą
wypełniającą jej usta.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiał się, co teraz. Był na
Agatę napalony, jak jasny gwint i ma tak obok niej spać i nic
więcej?!
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawe, jakim cudem...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wyszła z łazienki, gasząc światło.
Zdążył jednak zauważyć lekką koszulkę, w jaką się ubrała.
Podobał mu się zarys ciała, przebijający przez podświetlony od
tyłu materiał. Już czuł krew płynącą w dół ciała i
mrowienie poniżej pasa. Nie będzie się do niej dobierał, nie
takim typem mężczyzny był. Poczeka, ma czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obrócił się na brzuch, maskując tą
niewygodną pozycją podniecenie i starał się nie ruszać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Agata podeszła do łóżka i stała
chwilę, przyglądając się.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie musisz się mnie obawiać –
mruknął Tomasz. - Nie zrobię niczego, na co nie będziesz miała
ochoty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ok – odparła krótko i wśliznęła
się pod wspólną kołdrę. - Ale muszę przyznać, że to wszystko
dziwne jest odrobinę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odrobinę? - Miał ochotę
roześmiać się.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Właśnie realizował swoje największe
marzenie. Ile razy wyobrażał sobie obecną sytuację? Milion?
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale cieszę się Tomku – szepnęła,
leżąc na plecach, prawie na skraju łóżka. - To może być
naprawdę ciekawy czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będzie Agato – mruknął sennie,
uspokajając radosne podniecenie, rodzące się w brzuchu.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Usnął o dziwo szybko i nie śnił
niczego.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obudzili się prawie w tych samych
pozycjach, w których usnęli. Środkowa przestrzeń łóżka
pozostała dziewiczo zimna i pusta.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybki prysznic, kilka telefonów z
dyspozycjami do firmy i śniadanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapach kawy i czegoś smakowitego
wywabił Agatę z sypialni. Była wyspana i pełna nadziei na
nadchodzący czas, ale nie byłaby Agatą, gdyby nie zakładała
jednak niepowodzenia. <br />
Jakiego? Jakiegoś. Coś pewnie wymyśli...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przeczesała włosy, narzuciła
szlafrok i na bosaka podreptała do kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Śniadanie dla jaśnie pani. - Tomasz
w dżinsach i białej koszulce wyglądał świeżo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry. - Usiadła przy blacie
kuchennym, łykając nadmiar śliny, zbierającej się w ustach.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na talerzu przed nią pyszniła się
bułeczka, jajko w koszulce i skwierczący jeszcze tłustymi
bąbelkami cienki plaster pieczonego boczku. Niby proste danie, ale
jej śniadania były o wiele prostsze dotąd. Jakaś kanapka gryziona
na szybko i zapijana zbyt gorącą herbatą.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten zestaw pasował jej o wiele
bardziej.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Kawy? - zapytał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poproszę. - Uśmiechnęła się i
sięgnęła po bułkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Biała?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przyglądała się w milczeniu, gdy
Tomasz mielił wyciągnięte z lodówki ziarno, nabijał nim manetkę,
a tę zapiął do profesjonalnie wyglądającego ekspresu. Wąska
strużka gęstego płynu pociekła do filiżanki, on w tym czasie
spienił w dzbanku mleko. Postawił przed nią w połowie wypełnioną
i filiżankę i z wprawą godną baristy, uzupełnił ją spienionym
mlekiem.
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wyszło serce! - Zachwyciła się
zbyt spontanicznie, więc musiała wprowadzić odrobinę dziegciu do
tej reakcji. Przecież była Agatą. - Albo raczej dupa.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Parsknął, ale nie podjął tematu.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Chciałbym dzisiaj wyjechać. -
Usiadł naprzeciw niej ze swoją filiżanką. - Dasz radę być
gotowa na wieczór?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie – odparła, planując
telefon do pracy i szybkie zakupy. - Wyjazd, nie wylot?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możemy lecieć, jeśli wolisz, ale
moglibyśmy po drodze pozwiedzać trochę – zaproponował, czekając
na jej decyzję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Świetna myśl – odparła, myśląc
równocześnie o czasie, w którym będą się mogli, dzięki długiej
podróży, poznać. - Dawno nie byłam na urlopie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wbiła zęby w bekon stwierdzając, że
nie była na urlopie od lat. Nie czuła takiej potrzeby, nie ze
Zbyszkiem. <br />
Widziała coraz więcej, popełnianych dotychczas przez siebie
błędów. <br />
Co, poza swoją osobą wniosła w to małżeństwo?
Niewiele...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Więc jesteśmy umówieni. - Tomasz
uśmiechał się od ucha do ucha. - Wyjazd wieczorem.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-33660508468135516692014-05-01T22:38:00.001+02:002014-05-02T10:08:38.376+02:00Kochani, bez ściemy...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixAnubWK1zqEl7YB2FX2rn79kG9nqHTQfRg0bkoHrDozkS-6awHADXbmxlzfJaNaI16pj32Jt9Z6ZDFGkddYPV0Pb2FDL6__dPsWz3jRgRrCjHOdpotrQOrrm21FPSWrmLWxAC_uWpJ7C5/s1600/IMG_9791.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixAnubWK1zqEl7YB2FX2rn79kG9nqHTQfRg0bkoHrDozkS-6awHADXbmxlzfJaNaI16pj32Jt9Z6ZDFGkddYPV0Pb2FDL6__dPsWz3jRgRrCjHOdpotrQOrrm21FPSWrmLWxAC_uWpJ7C5/s1600/IMG_9791.JPG" height="640" width="426" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kochani. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tak sobie dziś słodko spędzałam czas i majowo, zastanawiając się w przerwach rodzinnego i towarzyskiego chaosu nad blogiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wiem, że reakcją na zmiany jest bunt i jak widzę, również groźby, ale zmiany są potrzebne. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ja ich potrzebuję.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczęłam pisanie od Pokątnych.pl, lecz ciasno mi się tam zrobiło i dosyć miałam napierdalanek z innymi, więc założyłam bloga. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Teraz duszę się już w opowiadaniach erotycznych, stąd poszerzanie tematyki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mogę pisać wyłącznie o jednym!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zawsze ten sam schemat:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
1. Spotkanie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
2. Iskrzenie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
3. Dupienie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
4. Happy, albo mniej happy and</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rozumiem, że przez kilka miesięcy do tego Was właśnie przyzwyczaiłam, ale sorry. Czas na zmiany i tych zmian będzie coraz więcej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Widzę, że żądacie produktów gotowych z mojej czachy, ale zawężenie ich wyłącznie do erotyczno - romansowej? No way! Chcę więcej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Prośba moja przeto następująca...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jeśliś złakniony/na erotyki dobrze napisanej, idź pod poniższe adresy:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://babeczkarnia.blogspot.com/">http://babeczkarnia.blogspot.com/</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://najlepszaerotyka.blogspot.com/">http://najlepszaerotyka.blogspot.com/</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://www.pokatne.pl/">http://www.pokatne.pl/</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tu poczytasz o miłości, seksie, emocjach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie gróź mi, że się obrazisz i nie wrócisz! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Po prostu nie wracaj.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mów, że nie mam szacunku do Ciebie, bo nie wrzucam opowiadań, a swoje przemyślenia! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Spędzam wiele godzin pisząc i wrzucając to wszystko dla Ciebie, więc szacunek jest logiczny. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Staram się pisać składnie, dbam o bloga i wynoszę śmieci :-).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jeśli choć trochę mnie znasz, to wiesz, że to wywołuje u mnie alergię i tym bardziej nie dorzucę, bo tupiesz nogą i rządasz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Takoż wypadziocha z opluwaniem postów w innej tematyce, bo takich wpisów będzie więcej!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ty nie płacisz, ja nie zarabiam, więc nie żądaj! Nie masz podstaw!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
I tym miłym akcentem życzę wszystkim miłego noco - wieczoru i zasiadam do pisania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Czegoś...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<br />Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-91368975038824011132014-05-01T00:29:00.001+02:002014-05-01T00:37:10.081+02:00Fajne coś!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFyTX8GFoPJwuPSXqBWC1YOn1gptlBZ8cwZFxVa0fW3IJrSMYTcG9dz-l5yh9SQiunEF-_uEP4PwIdVgTp-NLnnpP7jQzCdq0OhRwbq1EDlaXY4xaY_nDXu5AjSB1_9RUInLscQvVtMUJP/s1600/1315030852.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFyTX8GFoPJwuPSXqBWC1YOn1gptlBZ8cwZFxVa0fW3IJrSMYTcG9dz-l5yh9SQiunEF-_uEP4PwIdVgTp-NLnnpP7jQzCdq0OhRwbq1EDlaXY4xaY_nDXu5AjSB1_9RUInLscQvVtMUJP/s1600/1315030852.jpg" height="175" width="320" /></a></div>
Jeśli macie ochotę na osssstrrrrry serial z dużą ilością scen niedwuznacznych, to mogę polecić jeden.<br />
Dostałam jego tytuł od laid_back, z którą namiętnie konferowałam niejednokrotnie, czy to na skajpaju, czy mailowo.<br />
Co do serialu, to wiem, że ów bulwersuje i rozdziawia usta.<br />
Tematyka?<br />
Moja ulubiona!<br />
Związki, życie, seks, relacje ale...<br />
<a name='more'></a><br />
Serial nie jest wskazany dla osób nietolerancyjnych. <br />
Jeśli nie trawisz facetów uprawiających seks z innymi facetami, to nie oglądaj.<br />
Dla mnie ta tematyka, to 200% faceta w treści :-).<br />
Pobocznie, ale jednak, liźnięte są również w nim związki lesbijskie.<br />
We wszystkim dużo uczucia, czyli to, czego szukamy.<br />
<br />
Sam serial przypomina mi konwencją inny popularny tasiemiec "Seks w wielkim mieście", lecz problemy w nim poruszane dotyczą świata panów rozsmakowujących się w innych panach (i pań, w paniach).<br />
Dla mnie ten serial, to strzał w dziesiątkę i inspiracja (połowa inspiracji) do "Pijawy".<br />
<br />
Jeśli macie chwilę i nie wiecie, co oglądać, to zajrzyjcie.<br />
<br />
"Queer as folk"<br />
<br />
Polecam!<br />
<br />
ps. ostatnio kumpela mówiła, że trafiła na początek najstarszej serii w tv (nie mam tv, a widziałam więcej niż sezon) i określiła to tak:<br />
<br />
- Słuchaj! Mówiłaś mi o tym serialu, ale nie szukałam go i w końcu trafiliśmy z chłopakiem na pierwszy odcinek w tv. Słuchaj! Oni się tam ruchają i normalnie zamarliśmy! Wiem, że mówiłaś, ale zobaczyć to, to... nosz kurde! Facet facetowi robi loda?!<br />
<br />
Uśmiechnęłam się tylko...Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-91213039507688775372014-04-29T11:11:00.001+02:002014-04-29T11:11:24.444+02:00"Chaos pod moją pachą"<em>Nie taki całkiem babski temat...</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAbBQy8jlW8fnaV3jBMrHQJhXZgI3KsByIwBYPEgduagvILV2CPuWWBQ6YDJUKb37MwnxSaBCB7L9DA_TWzFtDVzwyx8_RGEp0zFEyBd20naOoHU5xusU4gVO003DkUUD3hcRAamq97iMI/s1600/549-torebka-pupa.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAbBQy8jlW8fnaV3jBMrHQJhXZgI3KsByIwBYPEgduagvILV2CPuWWBQ6YDJUKb37MwnxSaBCB7L9DA_TWzFtDVzwyx8_RGEp0zFEyBd20naOoHU5xusU4gVO003DkUUD3hcRAamq97iMI/s1600/549-torebka-pupa.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
"Damska torebka jest jak gogle, tylko czas wyszukiwania ma o wiele dłuższy" powiedział ktoś mądry.<br />
"Nie obawiam się kradzieży telefonu w tramwaju. Jak złodziej miałby go znaleźć, skoro sama mam z tym problem?" , to słowa właścicielki worko - torby.<br />
Niestety, to wszystko prawda...<br />
<br />
- Kochanie - to mój mąż - masz soczek do fajki?<br />
- Tak - odparłam. - W torebce.<br />
<a name='more'></a><br />
- Świetny żart - to znowu on.<br />
<br />
Ilu z Was, Panowie, pytało o miejsce pobytu jakiegoś przedmiotu i gdy okazało się trzeba znaleźć go w torebce, odpuszczaliście?<br />
<br />
Ile z Was, Panie, próbowało znaleźć coś w torebce (nie daj Bóg, by był to dzwoniący telefon) i z wściekłością wysypało wszystko na podłogę w celu odszukania przedmiotu?<br />
<br />
Ja miałam tak do niedawna, ale...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Producenci damskich torebek nie
rozumieją najwyraźniej potrzeb współczesnej kobiety.
</div>
Z zewnątrz niby to ładne, w środku
ma multum przegródek, ale gdy zaczynasz układać w niej swoją
codzienność, składającą się z tysiąca drobiazgów, głupiejesz.<br />
Okazuje się nagle, że nie masz
kieszonki na telefon, bo ta zaprojektowana przez producenta założyła,
że będziesz miała mniejszy aparat, lub że kupisz telefon,
dopasowując go do ich gustownego dodatku.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pewnego dnia, Policaje zatrzymali mnie
do rutynowej kontroli i jak to mają w zwyczaju, poprosili o
dokumienta. Powiedziałam, że dobrze i zaczęłam kopać. Pan
policjant nauczony zapewne doświadczeniem stał cierpliwie i patrzył
na mnie, jak na psa kopiącego dziurę w ziemi.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kopałam, a z wywieszonego jęzora mi
prawie kapała ślina, lecz dokopałam się. Pełna triumfu,
przebijającego się przez zwyczajową nerwowość, towarzyszącą
kontroli władz mundurowych, podałam okładkę naszpikowaną
dowodem, prawkiem, papierkami uregulowanych opłat samochodowych et
cetera et cetera...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- To mi nie będzie potrzebne.- Pan
władzowy podał mi wyciągnięty spośród dokumentów... tampon
(oczywiście nie używany).</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zalałam się rumieńcem, zwinnym
ruchem wrzuciłam zatyczkę cipkową w torebkowy odmęt i wtedy
właśnie postanowiłam sobie, że zmienię torebkę z eleganckiego
worka, na... coś.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Poszukiwania COSIA (nie tego od
Hortona!) zaczęłam od babskich sklepów. Niestety, wszystkie
damskie nośniki niezbędników (oraz zbędników) były powieleniem
mojej poprzedniej wersji.</div>
Wygląd zewnętrzny inny, ale w środku
wciąż to samo – zapowiedź torebkowej dżungli...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Trafiłam w końcu do Wojasa i tam, po zmacaniu nastu egzemplarzy,
wpadła mi w oko torba. Kształtna, prosta (bo proste formy lubię),
skórzana moc materiału i te przegrody! Twarde, pojemne i jakieś
takie uporządkowane!</div>
Cena co prawda powalała, ale nie
należę do kobiet dopasowujących torebki do dnia tygodnia. Nie
przerzucam zawartości codziennie, gdy wejdę w jeden
przenośnik, to w nim siedzę i nim swą codzienność przenoszę. <br />
Raz w
tygodniu robię za śmieciarkę, wywalając z niej niepotrzebne
paragony i tyle w niej zmian. <br />
Szaleństwo rozrzutności podyktowane pragnieniem ładu było uzasadnione.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Poproszę tą – szepnęłam
zachwycona.</div>
- Ale... - Sprzedawczyni wydawała się
lekko strapiona. - To jest męska torba.<br />
- Męska?!
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tutaj wkurzyłam się chwilowo, lecz
skoro jedynymi, używanym przeze mnie od lat perfiumem, jest męski
właśnie (damskie noszę przy sobie jedynie na wszelki wypadek i dla
tego, że z głupoty je kupiłam, ale zazwyczaj komuś się przydają
(np. do dezynfekcji)), to czemuż nie miałabym nosić również
męskiej torby?!</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Poproszę. - Poprosiłam, nie zważając
na wzrok pani, która najwyraźniej widziała podobny wybór w
wykonaniu przedstawicielki płci przecudnej po raz pierwszy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W sumie dziwne. W tak dużej galerii handlowej powinna była naoglądać się już sporo świrów!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Może nowa w pracy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niecierpliwe babsko ze mnie, więc
jeszcze przed wydrukowaniem paragonu, przełożyłam wszystkie
potrzebne akcesoria ze starej torebki, do tej nowej (Poza oczywiście
śmieciami, które zostały w starej do dziś. Kiedyś odkryję w
nich pewnie pamiątkowe wspomnienia, lub wkurzę się, że jakiegoś
potrzebnego do złożenia reklamacji paragonu szukałam wszędzie, a
znalazłam go po kilku latach dopiero. W końcu wkurzenie na paragon
również jest wspomnieniem!), chowając przechodzony worek do
firmowej reklamówki.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dzięki temu pani kasjerka zobaczyła w
owej czynności kobiecą stronę mojej natury i uśmiechnęła się ze
zrozumieniem.
</div>
Odwzajemniłam oczywiście uśmiech,
zawsze to robię!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przez następne dni podziwiałam
ergonomiczność torby i mądre rozmieszczenie przegródek.</div>
Wszystko prosto wykonane, bez zbędnych
suwaczków i zdobień. Mocne zaczepy i konkretna regulacja.<br />
To odkrycie tym bardziej cieszyło z
drogiego zakupu, ale i smuciło podejściem torebkotwórców, bez
wyczucia kobiecych potrzeb. <br />
Damskie torby wyglądają tak, jakbyśmy
miały je otworzyć i kopać w nich WŁAŚNIE JAK SUKI!<br />
Nosz kurna!
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
My potrzebujemy prostoty i
funkcjonalności! Za dużo komplikacji naokoło, więc niech chociaż
pod prawą <br />
(u leworęcznych pewnie pod lewą) pachą będzie
poukładane!</div>
My żądamy torebkowej logiki!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
No dobra, Wy żądajcie. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ja se kupiłam
:D.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moja "torebeczka" zawiera multum, plus kilogram.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDSazPTHZOvEpL8oFstouc4CYwNKTYhrVq31pSKhH5rSxxjl9KuQAHzSWHqP2PsH5PVj81isqmxQCbCo0kx3oVOCJPUNZillIfGY938yQbACKYrNlqlVq6sbD6tkD4VC4IqF0Na1mENxW0/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDSazPTHZOvEpL8oFstouc4CYwNKTYhrVq31pSKhH5rSxxjl9KuQAHzSWHqP2PsH5PVj81isqmxQCbCo0kx3oVOCJPUNZillIfGY938yQbACKYrNlqlVq6sbD6tkD4VC4IqF0Na1mENxW0/s1600/6.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To i tak bardzo okrojona zawartość, zawierająca w składzie minimalną ilość kosmetycznych precjozów!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wyobrażam sobie natomiast wykluczenia z jej czeluści takich przedmiotów, jak latarka, corsztok (po polskiemu, to metrówka zdaje się) i mój ukochany scyzoryk "sto w jednym".</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zakup tegoż był sporym wydatkiem, lecz nie ma dnia, bym nie korzystała z tego czerwonego cycusia i pierwszą rzeczą, którą przełożyłabym do kolejnej torebki, byłby mój scyzor (nawet pensetę ma!).</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Brakuje mi do zestawu przetrwania jedynie super zapalniczki, ponieważ pożyczyłam ją kiedyś jednemu takiemu i tyle ją widziałam. A latarkę miała w dupce...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedyś ta zapalniczka z latarką uratowała mi życie, gdy błądząc i szukając dojazdu do znajomych, zaryłam się autem w błocie. Opcji wyjazdu nie było ani w przód, ani w tył. Ostrożnie wysiadłam, świecąc zapalniczkową latarką i szukając mało grząskiego podszycia. Był późny, listopadowy wieczór, a telefon bez zasięgu. Musiałam znaleźć "pole" i nie zatopić gustownych butów w grzęzawisku. Jechałam w końcu na imprezę!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dorwałam zasięg, znajomych przez telefon, a ci wyholowali moje auto na haku. Impreza była przednia, kac trwał dwa dni, a zapalniczka stała się moim gadżecikiem do dnia, gdy pożyczyłam ją kumplowi - palaczowi analogów. Latarkę wymieniłam, zapalniczkę zamierzam. Mam gdzieś starą Zippo z czasów smołkowych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zastanawiałam się zawsze, ile kilogramów dźwigam na prawym (jako praworęczniak) ramieniu i postanowiłam to sprawdzić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqPYYZRpCTTcgVSHUrtAN8Sq9pUKDGgAx9Bn7vn8WMMdMN8HloqP9nwYGLlBaBk-AkBtTOKhmRWL14inBq5n7RRfiwLui52mGSvIUJWWn-x8pkLJPtWpS4z1zyhoVGyNex5BzdFw3ntq3k/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqPYYZRpCTTcgVSHUrtAN8Sq9pUKDGgAx9Bn7vn8WMMdMN8HloqP9nwYGLlBaBk-AkBtTOKhmRWL14inBq5n7RRfiwLui52mGSvIUJWWn-x8pkLJPtWpS4z1zyhoVGyNex5BzdFw3ntq3k/s1600/1.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak, wiem. To chore, ale żaden z drobiazgów nie nadaje się do odsiania z niezbędnej zawartości.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Powinnam mieś plecak, by nie krzywić i nadwyrężać kręgosłup, ale...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
No i właśnie szukałam kiedyś gustownego, prostego i kobiecego plecaczka, w którym zmieściłabym zawartość ukochanej, wojasowej torby.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Szukałam na Allegro i robiłam to z linijką, mierząc wszystko, co chcę w nią upchnąć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W końcu znalazłam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Odpowiednia wysokość, głębokość i funkcje.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Eko skóra? A co tam! Dam radę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie dałam...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiem, czy pamiętacie z pierwszej części "Bokserki" epizod, gdy starszy syn zaszedł mnie od tylu (gdy wyciągałam sto siatek z auta, oraz torebkę, wystając poza furkę jedynie odwłokiem) i warknął: "Torebka, albo życie".</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To wtedy właśnie rzuciłam się ku niemu z zębami i pięściami i... potargałam ekoskórę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dupa, a nie materiał!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wróciłam znów do ukochanej, męskiej torby.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dla kobiet robią badziewie po prostu!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT32TNjEMrV2kXNt4eaNhIj0df_0q-Pu5DE5cX2cBNo0AY-cY6Zo5av8Pa3keJNA0A8oEk1dkwGNki4p0qsUDtCWjAWdFmZJGI_n55qgOiToKmY-4AUcKxyDdE6YBZ6d7b2YafL9ARZ5qC/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT32TNjEMrV2kXNt4eaNhIj0df_0q-Pu5DE5cX2cBNo0AY-cY6Zo5av8Pa3keJNA0A8oEk1dkwGNki4p0qsUDtCWjAWdFmZJGI_n55qgOiToKmY-4AUcKxyDdE6YBZ6d7b2YafL9ARZ5qC/s1600/2.jpg" height="240" width="320" /></a><br />
Oto wypakowany na maksa przenośnik.<br />
<br />
Amerykańscy naukowcy przeprowadzili badania, z których wynika, że z zawartością przeciętnej, damskiej torebki można przetrwać w dżungli pół roku.<br />
Z zawartością mojej można przetrwać o wiele dłużej (wiem, tekst z "Formuły", ale nie wziął się on z nikąd ;-) )<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Ja mam względny porządek, ale wyłącznie dzięki męskości mojej torby.<br />
Poniżej Wasze, ewidentnie kobiece torebki.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0paltUGq-nZnL8o75_D7gZjC0lKs7FgSdgJZ2GvjqOS3bvC_8AsMoh12D-FoG_bSR9hMNS1TOcI_IN_6zB-e5u7nVRYf98kwoFxD4eEGBN4gZ54l0mCyxdSH0HjQnzl9OeezlNsg1Mpi8/s1600/unnamed+(4).jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0paltUGq-nZnL8o75_D7gZjC0lKs7FgSdgJZ2GvjqOS3bvC_8AsMoh12D-FoG_bSR9hMNS1TOcI_IN_6zB-e5u7nVRYf98kwoFxD4eEGBN4gZ54l0mCyxdSH0HjQnzl9OeezlNsg1Mpi8/s1600/unnamed+(4).jpg" height="320" width="237" /></a></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9lEz7xG-SBHo2nPy3UZLpeUnwv1CiNie0VXDApoXX9Jv2tGipThda4e5_K5oIqrS24ssM6wvK2wSgsvzWgwftIQ-_xLA__XIqR5jCZ4ucQ2CUAFTOjdNVsMHbq-629Hg2c_Og42Xy78mO/s1600/unnamed+(2).jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; height: 320px; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; width: 235px;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9lEz7xG-SBHo2nPy3UZLpeUnwv1CiNie0VXDApoXX9Jv2tGipThda4e5_K5oIqrS24ssM6wvK2wSgsvzWgwftIQ-_xLA__XIqR5jCZ4ucQ2CUAFTOjdNVsMHbq-629Hg2c_Og42Xy78mO/s1600/unnamed+(2).jpg" height="320" width="238" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Oto pierwsza torebka i jej składniki. Wyjątkowo uporządkowana, wskazująca na matkę dojeżdżającą środkami masowego przerzutu.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH2l4nXaRQlRWUuG3qNawQ-GlzJ7NX-pO4cxYXdgIYEoJehVmyvi6SWraQ_1-v_KvLE3hMVcCERrTTI-UQzDSV8IE5ZoB0-xkEJ5CjPDytlHTsVqhUfL-3WgBL-XiV4NW5QH5k5yOl2Xp8/s1600/torebki1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH2l4nXaRQlRWUuG3qNawQ-GlzJ7NX-pO4cxYXdgIYEoJehVmyvi6SWraQ_1-v_KvLE3hMVcCERrTTI-UQzDSV8IE5ZoB0-xkEJ5CjPDytlHTsVqhUfL-3WgBL-XiV4NW5QH5k5yOl2Xp8/s1600/torebki1.gif" height="640" width="452" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Oraz reszta torebek i nie czarujmy się, chaos w nich panujący. <br />
Robi on z nas z nas torebkowe ofiary przemysłu galanterii skórzanej i skóropodobnej.<br />
To z tego właśnie powodu, kochani nasi Mężczyźni, robimy z siebie przy Was idiotki, gdy trzeba coś w niej znaleźć, lecz przyznajcie, można zawsze liczyć na niezbędniki, które nosimy pod pachą.<br />
<br />
Coś trzeba zmierzyć?<br />
Mam miarkę przy sobie.<br />
<br />
Coś uciąć?<br />
No problema!<br />
<br />
Przykręcić?<br />
Oświetlić?<br />
Podpalić?<br />
Zapisać, gdy rozmawiacie przez telefon...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb-KvkjfpBEOLLpUz4-6_Yytli3AY802In0vI4jQ_vDy5DOAw3I17NiBrT_Zw5pn8ZgsTIFq7vdGxp-Gkmp7nyjMHGj_Tooaj7j7hNRpYevikXg1j1E7n1Nn8FQC6whm7YwYvtwov9kYY6/s1600/torby2.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb-KvkjfpBEOLLpUz4-6_Yytli3AY802In0vI4jQ_vDy5DOAw3I17NiBrT_Zw5pn8ZgsTIFq7vdGxp-Gkmp7nyjMHGj_Tooaj7j7hNRpYevikXg1j1E7n1Nn8FQC6whm7YwYvtwov9kYY6/s1600/torby2.gif" height="400" width="282" /></a></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIB93XXVtWHKDr4ElnysF19F1-MKMSJqtRbMEfN8bplaobYAZMFuyNwkMzSDigXX5-aiaNqTdnOCClMIGT_tUE0SAZlBTO-RJ06QLI0fFUY0CkHFq45jeT_vMq2lX4Ib4wlpY0R5br2_sM/s1600/unnamed+(2).jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIB93XXVtWHKDr4ElnysF19F1-MKMSJqtRbMEfN8bplaobYAZMFuyNwkMzSDigXX5-aiaNqTdnOCClMIGT_tUE0SAZlBTO-RJ06QLI0fFUY0CkHFq45jeT_vMq2lX4Ib4wlpY0R5br2_sM/s1600/unnamed+(2).jpg" height="400" width="223" /></a><br />
<br />
Ciąg dalszy...<br />
<br />
I żeby nie było, że tylko ja noszę przy sobie tyle kilogramów ratujących niejednokrotnie życie ludzkie niezbędników, zważyłam jeszcze torbę koleżanki z pracy. <br />
Zdjęcie na dole.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipfKDx5qCA0OYxBKV54m2pQaqpAS4fjQxLW8gpZmAvGHNiueJUlpXv8KzDcB9ORd_KvxQbuLCG9pxtbKAouo_9kyczxa0-oEY6H3glxPYi6iccosBEGm8b1mALHke2oifupUWUXBJHR0mG/s1600/unnamed.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipfKDx5qCA0OYxBKV54m2pQaqpAS4fjQxLW8gpZmAvGHNiueJUlpXv8KzDcB9ORd_KvxQbuLCG9pxtbKAouo_9kyczxa0-oEY6H3glxPYi6iccosBEGm8b1mALHke2oifupUWUXBJHR0mG/s1600/unnamed.jpg" height="400" width="300" /></a><br />
<br />
<br />
Mój apel.<br />
<br />
<strong>PRODUCENCI TOREB DAMSKICH!</strong><br />
<strong>WYMYŚLCIEŻ COŚ ŁADNEGO, A ZARAZEM NA TYLE FUNKCJONALNEGO, BYŚMY PRZESTAŁY ROBIĆ Z SIEBIE SŁODKIE IDIOTKI!</strong><br />
Niech to niezbędne akcesorium ma sztywne przegródki, mocne paski, miarkę, scyzoryk, lusterko w zestawie. Przydałaby się jeszcze bateria słoneczna z wtyczką, byśmy mogły coś podładować.<br />
Może jeszcze antygrawitacyjny mechanizm odciążający nasze ramiona i będziemy szczęśliwe.<br />
<br />
Chociaż...<br />
Gdyby jeszcze zmieniała kolory...<br />
<br />
<strong>MĘŻCZYŹNI NASI UKOCHANI!</strong><br />
Ponieście nam czasem torebkę :-).<br />
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-4475177347796987072014-04-28T12:20:00.001+02:002014-04-28T13:37:50.017+02:00Torebkowa zmora<div class="_wk">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6_GOhIZXxAHqTtrm9ZVd4iS5UGfqRrLC3ow1_ManE9oTPzPTKkgIm0oyl5CrkmBpEgZ0ovbcxqfZiPGz_-Jc6kIIfkQVpUp62b4Akgl8-lM12SCf0GaXq0xy9Cd_6hNPo9ZdRQ9i-jykv/s1600/tumblr_lcli21vJLW1qb620ho1_1280_large.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6_GOhIZXxAHqTtrm9ZVd4iS5UGfqRrLC3ow1_ManE9oTPzPTKkgIm0oyl5CrkmBpEgZ0ovbcxqfZiPGz_-Jc6kIIfkQVpUp62b4Akgl8-lM12SCf0GaXq0xy9Cd_6hNPo9ZdRQ9i-jykv/s1600/tumblr_lcli21vJLW1qb620ho1_1280_large.png" height="216" width="320" /></a><span class="userContent">Kochani!<br /> Potrzebne mi fotki kobiecych torebek.<br /> Otwórzcie proszę torebkę swoją, lub swojej (nie swojej też może być, ale ostrożnie!) kobiety i prześlijcie mi proszę zdjęcie jej zawartości na adres:<br /> mika.kamaka@gmail.com<br /> Po co?<br /> To tajemnica ;-)</span></div>
<div class="_wk">
<span class="userContent"><i class="_4-k1 img sp_c19ado sx_e9cc3f"></i></span> </div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-7144707912473251912014-04-28T07:58:00.000+02:002014-04-28T08:01:01.136+02:00"Ratunkowy kot"<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc7ZGKwYBnPLmFHa46FPrRVuBe6mPVa0UFuACnmfRKfUNQUF5UW7YwTp-tzluEhblatJITwk6zMNTQDkZY6jWgol2f7PxqYuhGl9XZEDK8Gqf0zPOTUPzPmnQVLDozWoxyrIRltIOu9D9T/s1600/latajacy-kot-mieszne-chmury.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc7ZGKwYBnPLmFHa46FPrRVuBe6mPVa0UFuACnmfRKfUNQUF5UW7YwTp-tzluEhblatJITwk6zMNTQDkZY6jWgol2f7PxqYuhGl9XZEDK8Gqf0zPOTUPzPmnQVLDozWoxyrIRltIOu9D9T/s1600/latajacy-kot-mieszne-chmury.jpg" height="200" width="320" /></a>Alergie towarzyszyły mi od
dzieciństwa, w efekcie moim dzieciom również.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Jedna z koleżanek stwierdziła, że
tania jestem. Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
Używać mogę jedynie najtańszych
kosmetyków, gdyż każdy lepszy, z większą zawartością
„cudownych” składników, pompuje mi w posmarowane miejsce wodę
pod skórę, podrażnia ją malowniczo i swędzi.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Mydło – Bambino.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szampon? - Bambino.</div>
<div style="text-align: justify;">
Krem? - Clobaza.</div>
<a name='more'></a><br />
Cała reszta jest równie tania i może
dzięki temu zmarszczki się mnie nie imają (czym wkurzam wiele
młodszych od siebie osób).<br />
Starsze dziecko, jak przystało na
biorcę niedoskonałego materiału genetycznego, uczulało się od
pierwszych lat życia. Chcieliśmy odkryć źródło alergii,
ciągaliśmy więc starszaka na przeróżne testy skórne i na każdym
z nich wychodziły inne, sprzeczne wyniki.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiem, czy dziś wygląda to równie
ciekawie, ale kilka lat temu nasze dziecko miało pokreślone i
opisane markerem ramiona, a w każdym z narysowanych kółek bąbel
innego wstrzykniętego alergenu. <br />
Nie dowiedzieliśmy się nic, do momentu, gdy
nasz mądry pediatra doradził zrobienie badań z krwi.</div>
Panel wziewno – pokarmowy nie był
tanim badaniem, ale i tak tańszym, niż wszystkie wcześniejsze
wizyty u alergologów.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wynik nas zaskoczył. Jak to powiedział
lekarz, nasze dziecko ma maksymalne uczulenie na kota. Poziom ósmy
na dziesięć, nie powinien więc nawet patrzeć na kota, a co tu
dopiero mówić o pogłaskaniu. My kota nie mieliśmy, dziadkowie
owszem i to wykluczało wizyty w jedną i w drugą stronę. Myślałam,
że syn tak „uwielbia” te wizyty, iż po każdej się
rozchorowuje, on tymczasem dostawał ataków kaszlu, kataru i puchły
mu oczy, bo wdychał kota.
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kota, którego przywlekłam zresztą
podstępem, a w ten zaangażowałam tatuśka.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Odwiedziłam kiedyś koleżankę, a
kocica tej okociła się właśnie i puchate kulki ze sterczącymi
ogonkami, chwiejnym krokiem goniły się po podłodze. Zakochałam
się i zapragnęłam, a mam tak, że jeśli czegoś zapragnę, to
choćby skały srały, muszę to mieć. Tak było i z kotem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moja mama nie chciała kolejnego
obowiązku, jakim jest jeszcze jedno zwierzę w domu, więc od lat
twardo sprzeciwiała się przyprowadzeniu nowego czworonoga.
</div>
Ja nie chciałam kolejnego czworonoga,
ja pragnęłam KOTA!
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W drodze do koleżanki obmyślaliśmy z
Jurkiem (moim tatuśkiem, który zawsze spełniał zachcianki
jedynaczki) wersję wypadków. Wymyśliliśmy, iż powiemy mamie, że
znaleźliśmy kota przy drodze i od razu mówię, że mama to
łyknęła.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jechałam do domu z kociątkiem na
kolanach, szczęśliwa i rozanielona. Mama nie miała wyjścia,
zakochała się w kotce, która była spokojną damą od pierwszego
dnia pobytu w naszym domu.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy ją przywiozłam, nie biegała
zwiedzając. Ona ułożyła się na moim łóżku w gustowny precelek
i usnęła. Dostosowała się do naszego trybu życia i jak nie kot,
sypiała w nocy (przy mojej głowie) i wariowała w dzień.
</div>
Ideał, nie kot, ale uczulała wiele lat później moje
dziecko...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Lata stworzonej przeze mnie, męża i dziecko komórki rodzinnej bez zwierząt upływały, a ja
uwielbiam czworonogi i zawsze mi czegoś brakowało. Dlaczego?</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Skupienie zwierzęcia na jednej
czynności jest czymś doskonałym i nieosiągalnym dla przeciętnego
człowieka.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czy próbowałeś/łaś skupić się
podczas jedzenia wyłącznie na tym, co wkładasz do ust (nie mówię
seksie! ;-) )?</div>
Czy robiąc kupę, myślisz w danej
chwili o niepotrzebnej treści opuszczającej Twoje ciało, czy
czytasz podczas tej codziennej (czego Ci życzę) czynności gazetę,
telefon, tablet?<br />
Czy pijąc piwo, wino, herbatę
skupiasz się na cudowności smaku, bukiecie, bąbelkach,
temperaturze? <br />
A może w tym czasie przeglądasz strony w necie, lub
patrzysz w migające obrazkami pudło?<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zwierzęta tak nie mają. <br />
Pies, gdy
spożywa swój posiłek, nie robi w tym czasie nic innego.
</div>
Kot, gdy wylizuje swoje futro, skupia
się wyłącznie na tej jednej czynności.<br />
Zwierzęta są mądrzejsze pod tym
względem.<br />
<br />
Wracając do kociej alergii...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wybudowaliśmy dom, przeprowadzka i
sporo przestrzeni, do zapełnienia w ten sposób, powstało.</div>
Znów mi się włączył kot, a
właściwie kotka. Chciałam, ale wiedziałam, że ten zwierzak jest
jedynym, czego mieć nie mogę.<br />
Ja nie mogę?!
<br />
No błagam!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Guglałam, szukając sposobu na manie
futrzaka, przy tak wrażliwym alergiku i znalazłam dwie opcje.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jedna długotrwała, droga i męcząca, druga absurdalna i ta
absurdalność mnie olśniła swoją prostotą. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zakładała ona
mianowicie posiąście kota, jako odczulacza, a najlepiej trzech
naraz!</div>
Trzech mój mąż nie przeżyłby,
jednego ostatecznie był w stanie zaakceptować.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na chłopski rozum, było to bardzo
logiczne, gdyż odczulanie polega na podawaniu kondensatu kota przez
dłuższy czas, a żywy kot jest odczulaczem... żywym!</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedyś nie było tylu alergii, gdyż
pokarmy były mniej chemiczne, jadło się ziemię za dzieciaka
(przynajmniej ja jadłam) i zwierzęta lizały nam twarze, przy
każdej okazji.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Znaleźliśmy się pewnego słonecznego
dnia z mężem u gospodarza na wsi, który poza prowadzeniem
gospodarstwa, zajmował się również wyrobem mebli. Moja gorsza
połowa omawiała tematy drewniane, ja poszłam do gospodyni. Gadka
szmatka o pierdołach trwała do momentu, gdy po schodach, dumnie
zeszła kocica, a za nią dwie, pomniejszone kocie kopie ze
sterczącymi ogonkami.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Piękna pogoda nie zagoniła nas do
domu, więc siedziałyśmy na ławce przed nim w miejscu, gdzie
rodzina zbierała się zazwyczaj, by obgadać gospodarcze sprawy przy
czymś pokrzepiającym i posilającym. Poczerniały grill, kilka
smętnych butelek rozrzuconych wokoło, a pomiędzy tym wszystkim
baraszkujące kocięta.
</div>
Nie wiem o czym mówiła do mnie
sympatyczna gospodyni, gdyż zapatrzyłam się w kociaki.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Weź se jednego. - Z uśmiechem
zaproponowała kobieta.</div>
- Mąż się nie zgodzi – odparłam
smutno.<br />
- A co się ma nie zgodzić! -
Skrzyżowała ręce pod obfitym napiersiem. - Weź i tyle. Przecie to
ino kot!<br />
<br />
Jak jej miałam wytłumaczyć, że to
aż kot i moje starsze dziecię może od tego zwierza puchnąć i się
dusić.<br />
Ale tak chciałam koteczka...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niewiele myśląc (bo tak czasem mam,
nawet często dosyć), wzięłam do jednej ręki podarowane przez
kobiecinę jajka, a do drugiej kota i poszłam zaryzykować
konfrontację, z przeciwnikiem zwierząt w domu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Kochanie! - zaświergotałam słodko do męża. -
Dostaliśmy świeże jajka – uniosłam wytłoczkę do góry – i
kota – podsunęłam mu wierzgającego futrzaka pod nos.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czekałam na reakcję, bo od niej
zależało powodzenie misji.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- No ale chyba nie weźmiesz go dzisiaj?!
- Oburzył się mąż. - Musimy jeszcze jechać do hurtowni!</div>
- Ok. - Wcisnęłam mu wytłoczkę z
jajkami do rąk. - Przyjadę jutro.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Odeszłam, nim zdążył się z tego
prawie - pozwolenia wycofać.</div>
Będę mieć kota!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Z gospodarzami umówiłam się jednak,
że gdyby syn bardzo źle znosił kontakt z futrzakiem, to oddam go w
te pędy. Może nawet w tym samym dniu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na drugi dzień, zaopatrzona w
kartonowe pudło, starszego syna i pokonując chęć podskakiwania z
radości na fotelu kierowcy, popyrkałam moją popierdółką na wieś
do gospodarzy.</div>
Moje dziecko okiełznywało radość z
o wiele lepszym efektem, niż ja.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- No to bierta, który wam się lepiej
widzi. - Pan Piotr wskazał pasiaste, identycznie wyglądające
kulki.
</div>
- Które to kocurek, a które kotka? -
Zapytałam, chcąc wprowadzić w dom pełen siuroków, choć jedną
cipkę więcej.<br />
- Kotki obie są. I takie same -
Wyjaśnił.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Różniły się jednak. Jedna kulka
była dystyngowana, druga porąbana.</div>
Dystyngowana ocierała się o każdą
wolną nogę, ta porąbana dziko na nie wspinała.<br />
Przez wzgląd na nadpobudliwe dzieci,
wybrałam spokojniejszą wersję i tą chciałam wsadzić do pudła,
ale dziecię zaprotestowało i zaoferowało swoje kolana na czas
podróży, w zamian.<br />
Uległam, bo jestem miętka, a poza tym
wizja kociego dziecka odjętego od matki i zamkniętego w kartonie
zbytnio gwałciła moją empatię.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pożegnaliśmy się, zamknęliśmy
szyby pomimo upału, oraz braku klimy w mojej pszczółce i
pognaliśmy do domu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jechałam, jak na szpilkach, zerkając
bez przerwy we wsteczne lusterko, a moje dziecko kichało, kaszlało
i coraz bardziej obsmarkiwało się.</div>
Przed każdym zjazdem z trasy szybkiego
ruchu biłam się z myślami, czy nie zawrócić i nie odwieźć
uczulatora, ale prułam dalej do domu, a właściwie do weterynarza
najpierw.<br />
Jak mogłabym teraz odebrać Mikiemu, to puchate marzenie?! <br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wszystko dobrze? - Powtarzałam się co
kilometr, pamiętając o zastrzyku przeciwwstrząsowym w torebce.
</div>
- Dobrze, mamo – zapewniało
czerwonookie dziecko, gotowe przestać oddychać, byle zatrzymać przyklejonego doń futrzaka.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
U weterynarza zastrzyki, badanie
potwierdzające płeć damską kota, maść do chorych uszu i na
chatę.</div>
W domu dziecko odizolowałam od
wytwórni alergenów, zakazując mu kontaktu z kotem na najbliższy
tydzień by przyjmował odczulacze powoli.<br />
Naiwna idiotka ze mnie...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Miki wykorzystywał każdą chwilę
mojej nieuwagi, by potarmosić kotkę, a ta ukochała go za to i
szukała okazji na zabawę, a tej najwięcej mógł dostarczyć
właśnie starszak.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pięć inhalacji dziennie, kaszel w
nocy i niedospanie, spowodowane nasłuchiwaniem, co z dzieckiem.</div>
Bezskuteczne odganianie od syna od
zwariowanej, pasiastej kulki z ogonem.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Objawy zaczęły ustępować po trzech
tygodniach.
</div>
Miki przestał kaszleć, smarkać mimo,
że kotka spała nigdzie indziej, jak w jego łóżku.<br />
Byłam dumna i szczęśliwa.<br />
Odczuliłam dziecko na kota... kotem!<br />
Myślę jednak, że wizja utraty kotki tak przerażała syna, że zmusił organizm do zaakceptowania alergenu. <br />
<br />
Siła umysłu! Utwierdziłam się w istnieniu zdolności samoleczenia w ten sposób w latach późniejszych niejednokrotnie i wrócę do tego na pewno.<br />
<br />
Na cudze koty syn reaguje różnie, ale już nie tak ostro, jak kiedyś. Co najwyżej katar i kichanie.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Do dziś kotka mieszka z nami i ma się
świetnie, dzieci ją uwielbiają.</div>
Mam kolejną babę w domu!<br />
Miałam...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Agata, podczas odwiedzin stwierdziła
jedno:</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie chcę cię martwić, ale waszej
kotce jaja rosną...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-91175463413888442912014-04-26T20:43:00.001+02:002014-04-26T20:43:10.766+02:00"Pokochać pająka"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXTHQDx7Ijt7cZ2Y4nlSeh0kAtfoP5CakrsMeQuUMbjyeJhMOvWChWBn5fcqqajswdDa-0j6vpXjewq2RsALfQdU48WOG6PGF-dDdu456BpA3WATlsmfbTKgqAI2pyd4awqtMFWrhM0atq/s1600/beznazwy.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXTHQDx7Ijt7cZ2Y4nlSeh0kAtfoP5CakrsMeQuUMbjyeJhMOvWChWBn5fcqqajswdDa-0j6vpXjewq2RsALfQdU48WOG6PGF-dDdu456BpA3WATlsmfbTKgqAI2pyd4awqtMFWrhM0atq/s1600/beznazwy.png" /></a></div>
Po mojej ścianie popiernicza niewielki
pająk.
<br />
Co z nim zrobić?<br />
Kiedyś bym go ubiła, teraz jest
inaczej.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pamiętam wieczór w domu rodzinnym,
gdy rodzice spali, ja „odwalałam” rysunki do liceum
plastycznego, do którego mnie nie przyjęto.
</div>
Dlaczego nie przyjęto?<br />
Bo nie potrafiłam stworzyć
kilkudziesięciu prac, przedstawiających butelki i wazony i wtłoczyć
w to ciulstwo wystarczającej ilości uczucia.<a name='more'></a> Wystarczającej, by
osoby oglądające moje rysunki chciały zainwestować swój czas i
zaangażowanie. I oczywiści pracę, płatną pracę.<br />
Otrzymałam wyrok : „Zdolna, ale
leń”.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie nadałam się, by znaleźć się w
gronie plastycznie rozwijających się człowieków i zasiliłam
szeregi ogólniaczych uczniów.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I dobrze i źle.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Źle, bo mogłam się
w tym kierunku rozwijać i coś tam robić.</div>
Dobrze, bo ogólniaczo kształciłam
się jeszcze długo i dane mi było dzięki temu wypatrzeć sobie
faceta. <br />
Wypatrzeć, upolować i odbijając, zdobyć.<br />
Zdobyłam, pokochałam i usidliłam.
<br />
Działa to do dziś.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wracając do pająka...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Siedziałam na łóżku, bazgrząc
obowiązkowe rysunki dla komisji rekrutacyjnej i wtedy na białej
ścianie przede mną pojawił się on! Potomek dawcy DNA dla
Spidermana. Wielki, owłosiony na licznych, przegubowych nogach,
pająk. Siedział se na tej ścianie i nic nie robił, tylko patrzył
na mnie swoimi słupkowato wypukłymi gałami.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie kocham owadów. Inaczej, nie
cierpię ich! Wiem, są niezbędne do zapylania kwiatów i
zawiązywania owoców, ale wszystko, co ma więcej niż cztery
odnóża, obrzydza mnie. Nie jem przez to krewetek, homarów, krabów,
raków, nie wspominając o owadach smażonych. Nie dla mnie te
specjały. Motyle są piękne i ich skręcający się w spiralkę
jęzor słodki, ale ilość nóg je u mnie dyskwalifikuje. Nie wiem,
czy to podpada pod arachnofobię, ale wielonogowość jest
przerażająca. Dziś mniej niż kiedyś, jednak owadów nie
pokocham.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak więc siedziałam na łóżku i
rysowałam, a tu przede mną wykwitł on. Wielgachny, czarny i
owłosiony pajączór. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiedziałam co zrobić, więc siedziałam
z ołówkiem, który zamarł w powietrzu między kolejnymi kreskami i
trwałam.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Procesy myślowe w mojej głowie
ogarnęła panika.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jeśli teraz wstanę i polecę po coś
do zabicia włochatego potwora, to gdy wrócę, nie będzie go już.
Ukryje się pod łóżkiem i w nocy wejdzie na mnie. Tego wyobrażenia
nie mogłam zaakceptować. Jeśli jednak wezmę mój rysunek robiony
na odpiernicz, to pewnie nie zabiję go szybko i wtedy na pewno
ucieknie, a w nocy wlezie na mnie i ukąsi. Zemści się za obelgę
próby zabójstwa.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiem, jak długo trwała w mojej
głowie burza myśli, ale sparaliżowało mnie w jednej pozie.</div>
W końcu ożywiłam mięśnie i w
tempie, które nie włączyłoby najczulszego detektora ruchu,
wypełzłam z łóżka i wyszłam z pokoju.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Odkurzacz odpadał, gdyż model, który
mieliśmy w obecnym czasie na stanie wył niemiłosiernie, a nie
chciałam budzić śpiących od dawna rodziców i całej okolicy przy
okazji.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W kuchni, za drzwiami stała od zawsze
miotła i tą, jako narzędzie zagłady pochwyciłam i pobiegłam do
swojego pokoju, w progu spowalniając ruchy, by pająka nie
wystraszyć.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Weszłam na łóżko i stałam z
wycelowanym w pająka włosiem, którego czasy świetności już
dawno minęły. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy centymetry dzieliły już powyginane wiechcie,
sprzętu służącego na co dzień do konserwowania powierzchni
płaskiej, naparłam na ścianę całym ciałem, wbijając sobie
prawie w brzuch sztyl i zamierając ponownie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I co teraz?
</div>
Może pająk powyginał się jakoś i
złamałam mu jedynie nogę, rozwścieczając go tylko.
<br />
Gdy zabiorę ze ściany miotłę, ten
skoczy mi do gardła, lub co gorsza do oka i ugryzie? Wyssie oko?!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wpadłam na genialny pomysł i zaczęłam
miotłą kręcić wokół osi, tworząc przy okazji piękne kółko
na białej tapecie. Odcień głębokiego kurzu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Stwierdziłam, że powinien być już
połamany, więc powolutku odjęłam miotłę, obawiając się, że
jednak gościu może być przy swojej wielkości wyjątkowo
wytrzymały i jest cień możliwości, że skoczy na mnie franca
jednak.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na dywan przy ścianie padł pozwijany
w kulkę pająk i ruszył nogą.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W tamtym czasie była moda na noszenie
gazet do szkoły, za co otrzymywało się punkty plusowe do oceny za
zachowanie. Ja, jako jednostka lubiąca mówić co myślę,
zachowanie miałam wiecznie na granicy nieodpowiedniego, nosiłam
więc gorliwie paczki makulatury przewiązanej sznurkiem i zdobywane
za nie punkty niejednokrotnie uratowały mnie przed wstydem za
świadectwo.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Porwałam jedną z takich paczek,
przygotowaną do zaniesienia nazajutrz do szkoły i z impetem
rzuciłam na pająka, nie podchodząc jednak zbyt blisko. Pudłowałam,
więc musiałam powtórzyć rzut kolejną paczką i jeszcze jedną.
Trzecia próba była udana, gazety przygniotły celnie.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dla pewności wskoczyłam jeszcze na
nie i skakałam, do momentu, gdy usłyszałam:</div>
- Nie możesz spać?
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To był mój tata, którego zaalarmował
hałas w moim pokoju. Opamiętałam się i zeszłam z paczki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
- Czy możesz zobaczyć, czy nie żyje? -
Poprosiłam tak słodko, jak potrafi córunia tatunia.<br />
- A co zabiłaś? - Tata zmierzwił
spłaszczone snem na poduszce, przydługie wąsy. - Dinozaura?<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Podniósł gazety, a pod spodem nic nie
było...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
- Uciekł! - Pisnęłam przerażona.<br />
- Nie uciekł – odparł tata widząc,
że zaczynam poddawać się panice. - Tu jest.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na gazetach, pięknie rozprasowana,
przyklejona była moja ofiara.</div>
Mogłam spać, byłam bezpieczna.<br />
Nie przewidziałam jednego. Pająk miał
rodzinę i ta musiała widzieć całe zajście i postanowiła się
zemścić.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ja usnęłam, zmęczona
przeżyciami ukatrupiania zwierza i nawet nie śniłam koszmarów
związanych z pajęczymi potworami. Rano jednak obudziłam się z
dziwnym bólem twarzy.</div>
Przed lustrem stwierdziłam obecność
sinej buły na lewym policzku i ten gigantyczny bąbel towarzyszył
mi jeszcze przez dwa tygodnie, szpecąc skutecznie.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Myślę, że to była zemsta pająków
i nauczka, bym tym stworzeniom nie przeszkadzała w życiu obok, bo
do łóżka mi przecież nie wchodzą.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Był to ostatni zabity przeze mnie
pająk. Od tej pory wołałam kogoś, by zabrał potwora z mojego
pokoju.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Były jeszcze inne pamiętne pająki w
moim życiu i jeden z nich, malutki i szary uwił sobie pajęczynę
na oknie. Stworzył sieć, którą połączył ściany z oknem i
storczykiem, oraz kaktusem.</div>
Nie robiłam z nim nic, gdyż zaczęły
się przymrozki i wyrzucenie go za okno skończyłoby się szybkim
jego unicestwieniem. Raz dostałam nauczkę, więc dałam mu spokój.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mieszkał sobie gościu na tym oknie i
rósł, jedząc jakieś małe, lotne stworzonka.
</div>
Przyzwyczaiłam się do malucha i
nazwałam go Felek. <br />
Stałym rytuałem stało się przystanięcie co
dzień rano w drodze do kuchni, by na niego popatrzeć. <br />
Zawsze siedział w tym
samym miejscu, na środku pajęczyny. <br />
Cóż za cierpliwe i spokojne
stworzenie!<br />
Czy on coś myśli? Może medytuje...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedyś Felka nie znalazłam na środku
pajęczyny i wystraszyłam się, że pewnie wyprowadził się, lub po
prostu zdechł, ale minęły już trzy miesiące od ostatniego mycia
okna, więc to nawet dobrze.</div>
Spojrzałam na parapet i zasmuciłam
się, widząc pozwijane, szare odnóża i suchy odwłok, ale...<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jak się okazało, w pierwszym momencie
nie zauważyłam Felka, bo zlał się z kwiatkiem!
</div>
On zrzucił stare ciuchy i teraz był
zielony, z czerwonym paskiem na plecach.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Aleś się odstrzelił! - Pochwaliłam
go.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wywoływałam już zdziwienia
rodziny. Wiedzieli, że lubię gadać do nowego domownika, choć
za pierwszym razem wystraszyli się, że ześwirowałam i gadam z
oknem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Felek łapał porządne sztuki tak
rzadko, że zastanawiałam się nawet, czy nie kupić mu jakiegoś
robaka w zoologicznym. Mniej więcej jedna tłusta mucha wpadała
co miesiąc w pajęczy brzuch.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Okna nie myłam przez pół roku i nie
mogłam uwierzyć, że pająk może tak długo żyć w warunkach
domowych. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W Wigilię, gdy jechaliśmy na kolację, Felek dostał pod
choinkę muchę.
</div>
Odebrałam to bardzo symbolicznie i
oczywiście wszystkim musiałam pokazać. <br />
Dostał ją oczywiście od
Dzieciątka, nie ode mnie!<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wiosną wzięłam gościa na babejagę
do zbierania pajęczyn i wyniosłam na dwór.
</div>
Pewnie jest teraz tłusty i ma siedem
żon.<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dzięki zmianie mojego podejścia do
tych stworzeń, udało mi się oduczyć panikowania na ich widok
również dzieci. Gdy jakiś gigant szedł sobie przez salon, lub
zawładnął którymś z kątów, a dziecko zaczynało panikować,
uspokajałam je i tłumaczyłam, że pająk jest o wiele bardziej
wystraszony, bo przecież jest taki mały.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obserwowaliśmy później wędrówki
robala po domu i trwały te kilka dni. Raz widziałam jątka w
kuchni, raz w łazience, czy pod stołem. Gdy ten ostatni dogorywał,
szedł przez salon bardzo powoli, wlokąc za sobą kulkę kurzu,
która przyczepiła mu się do jednej z nóg. Faktycznie umarł i
było nam go szczerze żal.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dzisiejszego pająka poobserwowałam,
lecz nic mu nie zrobiłam. Pewnie schowa się gdzieś, lecz na
wszelki wypadek będę spała w majtkach.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Do dziś nie wezmę pająka do ręki,
brzydzę się, ale szanuję pajęczy żywot.</div>
Kto wie, może w przyszłym wcieleniu
będę pająkiem?<br />
Nie chcę skończyć rozpłaszczona na
gazecie...
<br />
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1001581881191299605.post-71302272199748425732014-04-26T13:56:00.000+02:002014-04-26T14:45:40.533+02:00"Pijawa" cz. VI<em>Wyjątkowo ciężko pisało mi się tą część. Zabierałam się do niej i odkładałam po napisaniu trzech linijek. </em><br />
<em>Wczuć się w erotykę jednej płci stało się wyzwaniem i wtedy z pomocą przyszedł sen.</em><br />
<em>Powiem Wam, że nigdy nie śnił mi się seks, jako seks (w stylu pornosa), zawsze był to jakiś pocałunek, czyjś oddech na policzku, lub świadomość bliskości tej osoby i samo to było cholernie podniecające. </em><br />
<em>Wczoraj spotkałam się z kumpelą, która jest pierwowzorem Kasi z Takajej i nagle ŁUP! </em><br />
<em>Przypomniał mi się sen, w którym uprawiałam z nią seks! </em><br />
<em>Najpierw było mi głupio i czułam się, jakby ona to wiedziała, widziała w moich oczach ten sen.</em><br />
<em>Kurczę, przecież nie napalałam się na nią nigdy, nie pomyślałam o tym nawet, a tu pierwszy pornograficzny sen z nią w roli głównej? Fok!</em><br />
<em>Powiedziałam jej o tym, pośmiała się i koniec. Nie myślałam już o tym.</em><br />
<em>Wieczorem siadłam do "Pijawy" z zamiarem dojścia do seksu Antoniego i Kornela i zastanawiałam się, co czuli...</em><br />
<em>I nagle DUP! Przypomniałam sobie ponownie sen i to, co sama czułam, uprawiając we śnie seks z kobietą. </em><br />
<em>Jakiż umysł jest przewrotnie genialny!</em><br />
<em>Wysłałam kumpeli sms-a o treści: "Wiem, czemu mi się tak przyśniłaś! Piszę tekst o dwóch facetach i nie wiedziałam, jak się w nich wczuć! Dżizys!! Ale mój mózg jest genialny!!!!!!!".</em><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJndcgj12Xf_UC-Wv71uV9KNGOcM_fTNwmbihH3d6_45FdzPZ5kLg1iFHlU1p8VmiVjDXaIpP7c64AHufaX4BFEle06uPTxeqbxuet9jWTMS3mSYNMBbqUb3_LZfL04eUsUeDFOtWNE4_7/s1600/namietny-pocalunek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJndcgj12Xf_UC-Wv71uV9KNGOcM_fTNwmbihH3d6_45FdzPZ5kLg1iFHlU1p8VmiVjDXaIpP7c64AHufaX4BFEle06uPTxeqbxuet9jWTMS3mSYNMBbqUb3_LZfL04eUsUeDFOtWNE4_7/s1600/namietny-pocalunek.jpg" /></a></div>
Leżałem na
posadzce czując, że konam.<br />
Zaraz!<br />
Przecież ja jestem
martwy! Nie mogę umrzeć bardziej.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Mijały minuty,
minęła godzina, a ja leżałem na twardych kaflach rejestrując to,
co dzieje się w mym ciele. Bolało mnie w piersi, rwały ramiona i
brzuch zwinął się w bolesną kulkę.</div>
Cierpiałem bez
dwóch zdań, lecz w końcu stan ten zaczął ustępować. Mogłem
się poruszyć, w końcu usiąść i stwierdzić dziwną rzecz.
Oddychałem!<br />
Zaprzestałem więc
przypominania swemu ciału pierwotnych, niepotrzebnych odruchów,
wstrzymując oddech. Zamarłem w bezruchu i trwałem w pilności
obserwacji swego ciała.<br />
Nic nowego się nie
wydarzyło.
<br />
Byłem i ból
odszedł. <br />
<a name='more'></a><br />
Wkurzyło mnie całe
zajście, więc zmusiłem swe członki do podniesienia reszty postury
i wciśnięciu guzika przywołującego windę.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zjechałem na dół,
w noc pełną rozalkoholizowanych śmiechów i stymulowanej sztucznie
wesołości. <br />
Łaknąłem krwi, ciepłej i rozkosznie pożywiającej.
</div>
Wyszedłem na żer.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wesoła osóbka,
rozchichrana i tryskająca procentową energią, zataczając się
weszła w zaułek.
</div>
W mój zaułek.
Stałem, patrząc jak rozchwianym krokiem zanurza się w ciemności i
starając się utrzymać równowagę, unosi obcisłą sukienkę w
górę, opuszcza imitację bielizny zamaszystym ruchem w dół i
równie ekspresyjnie kuca. Śmietnikową, śmierdzącą ciszę
zagłuszył szum cichego strumienia moczu. <br />
Ot nadmiar płynów
usuwały z organizmu przemęczone nerki.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Jedynym dla mnie sposobem
przyjemnego przyjmowania alkoholu, było wypicie go z czyjąś krwią.
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Chwilowy zawrót głowy, lekkie oszołomienie i tyle.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Stałem, czekając
aż skończy oddawać mocz. Reszta rozhulanej młodzieży głośno
akcentowała swoją obecność w pobliżu, jednak nie obawiałem się
innych. Wystarczy mi chwila.
</div>
Dla mnie życiodajna
dawka pokarmu, dla niej drobna luka w pamięci, którą zwali na karb
upojenia alkoholowego. Czym będą drobne szramki na szyi? Zastanowi
się ledwie nad tym.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Posilony i
uspokojony wracałem do apartamentu. Kornel powinien już spać.
Zwykłe, ludzkie zwyczaje to właśnie nakazywały. Wyłączyć mózg,
gdy jest między nocą, a dniem i spać.</div>
Po jego słowach
zatęskniłem za tym spokojnym, bezczynnym dla umysłu stanem. Usnąć
i nie myśleć, nie czuć.<br />
Może faktycznie
bezsenność jest ciągłą torturą dla umysłu, a co za tym idzie i
dla ciała?<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wszedłem cicho do
mieszkania, rejestrując ciszę i skumulowany w dwustumetrowej
powierzchni zapach, który mimo nasycenia ludzką krwią wywołał
znajome swędzenie w kłach.</div>
Kurwa mać! Coś
takiego zdarzało się w moim życiu po raz pierwszy i denerwowało
co najmniej.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Usiadłem w
wygodnym, miękkim fotelu i otworzyłem laptop. Patrzyłem tępo w
wyszukiwarkę zastanawiając się, czego właściwie szukać. Co chcę
dziś wywiedzieć z globalnej sieci?</div>
Miłość
homoseksualna, to wyguglałem i zmarłem przed ilością tytułów
wyszukanych i wyświetlonych dla mnie. Większość stanowiły treści
pornograficzne, lecz ich nie otwierałem.<br />
Dlaczego tego
szukałem i wpisałem tą frazę?!<br />
Zatrzasnąłem
laptopa i wsłuchałem się w ciszę i w jego jednostajny, spokojny
oddech.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Mijały minuty i
bezsennie ciche godziny. Nauczyłem się już bardzo dawno tej
bezczynnej spokojności, zaakceptowałem tą nicość nic nie
przynoszącą. Nic, poza myślami.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Oddech Kornela
przyspieszył, ruchy ciała dołączyły do oddechu, a w końcu jęki
przeżywanego koszmaru. <br />
Czegoś, czego mogłem mu pozazdrościć.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Podszedłem do
łóżka, w którym wpół przykryty spał Kornel i przypatrywałem się
walce ciała z obrazami w głowie. Pot przylepił mu włosy to twarzy
i poczułem nieodpartą potrzebę odgarnięcia ich, odklejenia od
gładkiej skóry. Wyciągnąłem w jego kierunku dłoń i zamarłem
kilka centymetrów powietrza od niego.</div>
A jeśli znów to
poczuję? Ten przeskok energii między ciałami i nie pokonam
łaknienia?<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zawisłem tak nad
nim patrząc, na nerwowe reakcje ciała, które znalazło się za
sprawą umysłu w mało przyjaznym miejscu, cierpiało właśnie.</div>
Nie odważyłem się
dotknąć Kornela, cofnąłem dłoń i ciało w tył.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Nie odchodź –
szepnął sennie. - Jeśli możesz, to zostań chwilę.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Przysiadłem na
brzegu łóżka, wciągając aromat pościeli, którą zagrzał
własnym ciałem.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Przepraszam –
mruknął, trąc oczy. - Miałem jakiś durny sen.</div>
- Widziałem –
odparłem.<br />
<br />
Jego dłoń sunąca
po śliskim prześcieradle, by nakryć moją i palce zaciskające się
na nadgarstku, wywołały głód promieniujący od dłoni na całe
ciało, pulsował w zębach i w podbrzuszu.
<br />
Chciałem się
jedynie rzucić na niego i... co?<br />
Gryźć, czy
całować? Wysysać, czy ssać i lizać.<br />
Nie cofnąłem
jednak ręki, pozwalając temu uczuciu penetrować mnie.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Uniosłem wolną
rękę i dłonią nakryłem jego dłoń, wplotłem palce w palce. Nie
wydało mi się to dziwne, było naturalnym odruchem. Kornel przysunął się bliżej i przytulił do mojego uda.
To było dziwnie naturalne.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Co ci się śniło?
- Mój dziwny głos, zaciśnięte gardło.</div>
- Brat – szepnął
cicho.
<br />
- Mówiłeś, że
jesteś jedynakiem. - Zdziwiłem się.<br />
- Stałem się nim,
gdy brat umarł. - Z tonu głosu przebijał smutek. - To ja
powinienem był umrzeć, on był normalny.<br />
- O czym ty mówisz??!
- Nie rozumiałem.<br />
- O tym, że
zawiodłem rodziców! - Usiadł gwałtownie.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Śliska pościel
zsunęła się, odsłaniając uda i część jasnych włosków na
podbrzuszu.</div>
Zmusiłem oczy do
porzuceniu tego widoku i z wysiłkiem skupiłem się na jego twarzy.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Czy ty naprawdę
wolisz kobiety? - Zmarszczył czoło. - Patrzysz na mnie tak...</div>
- Samego mnie to
dziwi Kornelu – odparłem szczerze. - Tak, wolę kobiety, ale do
ciebie ciągnie mnie, jak do żadnej z nich dotąd. Może to twój
zapach?<br />
- Mój zapach?! -
Przechylił głowę, przyglądając mi się.
<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Czułem ogromną
potrzebę powiedzenia mu, kim jestem. Słowa siedziały już prawie
na języku, lecz zacisnąłem usta, nie pozwalając im z nich wyjść.
Przełknąłem je.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Jesteś inny
Antoni. - Uniósł ramię i dotknął mojego policzka. - Inny, niż
ludzie, których znam.
</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Przyłożył dłoń
do mojej twarzy, wystawiając na pokusę gładki, tętniący krwią
nadgarstek.</div>
Zęby swędziały,
oczy przymknęły się, twarz wpasowała we wnętrze dłoni,
podniecenie utwardziło podbrzusze. Musiałem posmakować jego skórę
i zrobiłem to wargami i językiem. Smak soli na skórze i jej woń
oszołomiły i wyłączyły umysł. Zmieniłem się w instynkt, lecz
nie chciałem ranić Kornela, pożywiać się na nim.<br />
Poznawałem go
językiem do momentu, gdy jego palce wplotły się w moje włosy i
przyciągnęły głowę do swojej, usta do ust. Smak warg, ślina
wsączająca się w mój język powiodła mnie na skraj podniecenia.
Czułem, że chwila dzieli mnie od przepaści i nie chciałem
zawracać. Dłonie same przyciągnęły go bliżej, zęby pulsowały
tym samym rytmem, co twardość w spodniach. Koszula przeszkadzała,
krzycząc o kontakt z jego ciałem. Nie rozumiałem tego, lecz nie
starałem się teraz zrozumieć. Mój kieł drasnął jego wargę, a
kropla krwi dotarła do języka.
<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
To, co poczułem,
było jak grom z nieba. Jęknąłem i eksplodowałem w spodniach,
choć nawet mnie tam nie dotknął! Wystarczył pocałunek i kropla
krwi, pieszczota skóry głowy i oddech w moich ustach.</div>
Oderwałem się od
niego dysząc, choć przecież nie potrzebuję oddechu!<br />
W piersi czułem
walenie serca, które przecież jest martwe.<br />
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Kornel przyglądał
mi się uważnie. Oblizał zranioną wargę i uśmiechnął się
cholernie seksownie.</div>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
- Antoni –
powiedział cicho. - Albo mnie okłamywałeś, albo robiłeś to
sobie i właśnie odkryliśmy prawdę o tobie razem.</div>
Monika Ligahttp://www.blogger.com/profile/01853785947446301821noreply@blogger.com9